[go: up one dir, main page]

Dodaj do ulubionych

Piesza wtargnęła, kierowca winien

28.07.14, 10:34
wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,16386734,Piesza_wbiegla_pod_kola_i_zginela__kierowca_ma_wyrok.html#BoxWiadTxt
Paranoja. Nie jestem prawnikiem, ale wg mnie wina leży po stronie pieszego, a kierowca powinien dostać mandat za przekroczenie... Czyż nie?
Obserwuj wątek
    • hannl I slusznie. 28.07.14, 10:58
      > kierowca powinien dostać mandat za przekroczenie... Czyż nie?

      Nie.
      1. Jadac przepisowo albo udaloby sie uniknac wypadku calkowicie albo gdyby nawet do niego doszlo, kobieta mialaby bez porownania wieksze szanse przezyc. Po to wlasnie sa ograniczenia predkosci w takich miejscach.
      2. Kobieta przechodzila przez jezdnie z lewej strony. Znaczy to, ze kierujacy Golfem widzial ja wystarczajaco dlugo aby zahamowac lub chocby zwolnic ale jak na "Panicho" przystalo zapewne "jechal se dalej" wychodzac z zalozenia, ze piesza z nalezyta pokora przepusci w pol drogi "Panicho".

      Piesza poniosla za swoj blad najwyzsza kare. Gdyby kierowca Golfa powodowany - jak widac - bezwzglednym egoizmem wyszedl z tego tylko z mandatem za przekroczenie predkosci Polska niczym nie roznilaby sie od krajow Trzeciego Swiata, gdzie np. kradziez karze sie odrabaniem reki.
    • edek40 Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 11:01
      Ocenila, uwaznie analizujac droge, ze wine za jej smierc poniesie kierowca.
      • tbernard Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 11:44
        To nie do końca tak. Bardziej prawdopodobne, że jako piesza już nie raz przekraczała w tym miejscu i doświadczenie podpowiadało jej, że jak auto było tak daleko, to do tej pory zdążała. A wbieganie to taki odruch aby być jak najkrócej w miejscu potencjalnie kolizyjnym. Jest to klasyczny przypadek, kiedy przekraczający prędkość powinien z automatu tracić status pierwszeństwa ze względu na to, że zaburza innym użytkownikom drogi prawidłową ocenę sytuacji. Dlatego radary powinny być praktycznie wszędzie.
        • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 11:46
          > To nie do końca tak. Bardziej prawdopodobne, że jako piesza już nie raz przekra
          > czała w tym miejscu i doświadczenie podpowiadało jej

          Znajac zwyczaje kierowcow, wiekszosc jezdzi tu za szybko. Moze nie 82 km/h, ale 70 km/h na bank.
          • tbernard Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 12:00
            > Znajac zwyczaje kierowcow, wiekszosc jezdzi tu za szybko. Moze nie 82 km/h, ale
            > 70 km/h na bank.

            No to został ukarany nawet nie za to, że złamał prędkość przepisową, lecz złamał ją w sposób wyjątkowo rażący i wprowadzający w błąd tych, co się przyzwyczaili do większości jadących 70.
            • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 12:04
              > No to został ukarany nawet nie za to, że złamał prędkość przepisową, lecz złama
              > ł ją w sposób wyjątkowo rażący

              Slusznie!!!

              > wprowadzający w błąd

              To stwierdzenie bazuje na zalozeniu, ze owa pani zaszczycila spojrzeniem droge. A nie dalby sie za to posiekac.
              • tbernard Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 12:39
                > To stwierdzenie bazuje na zalozeniu, ze owa pani zaszczycila spojrzeniem droge.
                > A nie dalby sie za to posiekac.

                Wykluczyć samobójstwa z premedytacją oczywiście nie można lecz szczerze mówiąc wydaje się to mało prawdopodobne.
                • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 12:42
                  > Wykluczyć samobójstwa z premedytacją oczywiście nie można lecz szczerze mówiąc
                  > wydaje się to mało prawdopodobne.

                  Hm???

                  Czyli uwazasz, ze spojrzala?

                  Niektorzy na tym forum naprawde mnie zawstydzaja. Ja nigdy nie chodze/nie jezdze z odstepami tak minimalnymi, aby zastanawiac sie, czy gosc jedzie przepisowo i czy w zwiazku z tym zdarzy zahamowac.
                  • hannl Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 12:47
                    edek40 napisał:

                    > Czyli uwazasz, ze spojrzala?

                    Moze nie spojrzala, moze spojrzala. Tak czy siak popelnila smiertelny blad, jaki ludzie popelniali i beda popelniac zawsze. Z powodu tej niedoskonalosci rasy ludzkiej stosuje sie ograniczenia predkosci aby skutki tych bledow przynajmniej minimalizowac. Ale komu ja to tlumacze?
                    • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 12:59
                      > Moze nie spojrzala, moze spojrzala. Tak czy siak [b]popelnila smiertelny blad[/
                      > b], jaki ludzie popelniali i beda popelniac zawsze. Z powodu tej niedoskonalosc
                      > i rasy ludzkiej stosuje sie ograniczenia predkosci aby skutki tych bledow przyn
                      > ajmniej minimalizowac.

                      Tak, tak, wiemy.

                      Niespojrzenie w lewo/w prawo to tylko blad. Bladzik, nawet.

                      Niespojrzenie na predkoscioimierz, to... Cho, cho....
                      • tbernard Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:01
                        > Niespojrzenie na predkoscioimierz, to...
                        ... to maksymalnie daje +10
                        To co powyżej to przekroczenie całkowicie świadome.
                        • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:03
                          > To co powyżej to przekroczenie całkowicie świadome.

                          Tez tak uwazam, ale sie drocze.

                          Oczywiscie pod warunkiem, ze wejscie/wjazd bez patrzenia uznamy za calkowicie swiadomy.
                      • jureek Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:07
                        edek40 napisał:

                        > Niespojrzenie na predkoscioimierz, to... Cho, cho....

                        Bez spojrzenia na prędkościomierz jadąc 80 nie zauważysz, że jedziesz dużo szybciej ponad dozwoloną pięćdziesiątkę?
                        Jeżeli zaś kogoś tak bardzo obciąża spoglądanie na prędkościomierz, to niech sobie kupi nawigację wydającą dźwięki, gdy przekroczy się dozwoloną prędkość.
                        • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:08
                          > Jeżeli zaś kogoś tak bardzo obciąża spoglądanie na prędkościomierz

                          Jesli kogos tak bardzo obciaza patrzenie w ogole, niech sobie sprawi nianke.
                      • hannl Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:10
                        edek40 napisał:

                        > Niespojrzenie w lewo/w prawo to tylko blad. Bladzik, nawet.

                        "Bladzik" wg. ciebie.
                        Wg mnie niespojrzenie lub spojrzenie i bledna ocena min. z powodu duzej predkosci nadjezdzajacego samochodu to smiertelny blad, ktory moze przytrafic sie kazdemu a dziecku lub osobie starszej szczegolnie.

                        > Niespojrzenie na predkoscioimierz, to... Cho, cho....

                        Jazda z predkoscia ponad 80 kmh w OZ to "przeoczenie"?
                        • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:26
                          > Jazda z predkoscia ponad 80 kmh w OZ to "przeoczenie"?

                          Dokladnie takie samo, jak przeoczenie samochodu na drodze.
                          • hannl Nic dodac, nic ujac. Komentowac nie ma co. 28.07.14, 13:38
                            edek40 napisał:

                            > > Jazda z predkoscia ponad 80 kmh w OZ to "przeoczenie"?
                            >
                            > Dokladnie takie samo, jak przeoczenie samochodu na drodze.

                            "Jazda z predkoscia ponad 80 kmh w obszarze zabudowanym to" "takie samo" "przeoczenie" jak "przeoczenie" takiego samochodu przez staruszke, ktora zostala przez ten samochod zabita.

                            Nawet nie bede tego komantowac.
                          • jureek Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:38
                            edek40 napisał:

                            > > Jazda z predkoscia ponad 80 kmh w OZ to "przeoczenie"?
                            >
                            > Dokladnie takie samo, jak przeoczenie samochodu na drodze.

                            Czy sąd czy ktokolwiek inny stwierdził, że ta kobieta była niewinna?
                            A zresztą, o czym my rozmawiamy, przecież wiadomo, że winne jest państwo.
                            • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:42
                              > Czy sąd czy ktokolwiek inny stwierdził, że ta kobieta była niewinna?

                              Wskaz mi taka wpowiedz. MOze mi umknela.

                              > A zresztą, o czym my rozmawiamy, przecież wiadomo, że winne jest państwo.

                              Ty naprawde nie rozumiesz co mam na mysli piszac te slowa?
                            • hannl Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:43
                              jureek napisał:

                              > Czy sąd czy ktokolwiek inny stwierdził, że ta kobieta była niewinna?

                              Tu nawet nie chodzi o to. Wg. edka "przeoczenie" kierowcy niczym(!) nie rozni sie od przeoczenia tej kobiety.
                              Edek wychodzi zatem z zalozenia, ze kierowca musial podobnie swiadomie nie chciec jechac 82 kmh jak ta kobieta (raczej) swiadomie nie chciala poniesc smierci.
                              Takiego sqr..ielstwa nie czytalem juz dawno.
                              • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:45
                                > Tu nawet nie chodzi o to. Wg. edka "przeoczenie" kierowcy niczym(!) nie rozni s
                                > ie od przeoczenia tej kobiety.

                                Kilka pieter nizej wyszlo, ze to Twoje zdanie.

                                > Edek wychodzi zatem z zalozenia, ze kierowca musial podobnie swiadomie n
                                > ie chciec jechac 82 kmh jak ta kobieta (raczej) swiadomie nie chciala poniesc s
                                > mierci.

                                Ten kierowca zachowal sie zle. Ta piesza zachowala sie glupio.

                                Widac roznice?
                                • hannl Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:57
                                  edek40 napisał:

                                  > > Tu nawet nie chodzi o to. Wg. edka "przeoczenie" kierowcy niczym(!) nie r
                                  > ozni s
                                  > > ie od przeoczenia tej kobiety.
                                  >
                                  > Kilka pieter nizej wyszlo, ze to Twoje zdanie.

                                  Widac:
                                  forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,152305087,Re_PS.html
                                  • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 14:00
                                    > > Kilka pieter nizej wyszlo, ze to Twoje zdanie.
                                    >
                                    > Widac:

                                    A czemu dyskutujesz nie ze mna, a sam ze soba. Zacytowales swoja opinie, a nie moje zdanie.
                                    • hannl Brakuje ci jak zwykle odwagi. 28.07.14, 14:07
                                      edek40 napisał:

                                      > Zacytowales swoja opinie, a nie moje zdanie.

                                      Zacytowalem twoja opinie:
                                      "Niespojrzenie w lewo/w prawo" (przez staruszke, ktora poniosla smierc) "to tylko blad. Bladzik, nawet."
                                      "Niespojrzenie na predkoscioimierz, to... Cho, cho...."

                                      i wyciagnalem z niej (dla mie) oczywiste wnioski:
                                      Nazwanie bledu tej kobiety "bladzikiem" i sugerowanie, ze "niespojrzenie na predkoscioimierz" przy predkosci ponad 80 kmh w OZ to cos podobnego to nie "sarkazm" tylko zwykle sq...ielstwo.

                                      Jesli ten wniosek jest bledny, to mozesz go chetnie skorygowac.
                                      • edek40 Re: Brakuje ci jak zwykle odwagi. 28.07.14, 14:11
                                        > "Niespojrzenie w lewo/w prawo" (przez staruszke, ktora poniosla smierc) "to
                                        > tylko
                                        blad. Bladzik, nawet."
                                        > "Niespojrzenie na predkoscioimierz, to... Cho, cho....

                                        Czy Ty jeszcze pamietasz polska mowe? Pod cho, cho, Twoim zdaniem, kryje sie co?

                                        > Nazwanie bledu tej kobiety "bladzikiem" i sugerowanie, ze "niespojrzenie na pre
                                        > dkoscioimierz" przy predkosci ponad 80 kmh w OZ to cos podobnego to nie "sarkaz
                                        > m" tylko zwykle sq...ielstwo.

                                        Powtarzasz sie. Jednak jest pewna kategoria ludzi, ktorzy nie sa w stanie mnie obrazic. Zgadnij czemu?

                                        > Jesli ten wniosek jest bledny, to mozesz go chetnie skorygowac.

                                        Po co mam to robic? Abys odparl teze, w oparciu o swoje konfabulacje, ktore z reszta, choc je podpisujesz, staja sie moim zdaniem?
                                        • hannl Re: Brakuje ci jak zwykle odwagi. 28.07.14, 14:31
                                          edek40 napisał:

                                          > > Jesli ten wniosek jest bledny, to mozesz go chetnie skorygowac.
                                          >
                                          > Po co mam to robic?

                                          Bo gdyby moje wnioski byly bledne, to moglbys to wykazac.
                                          Ale - jak widac - nie jestes w stanie.
                                          • edek40 Re: Brakuje ci jak zwykle odwagi. 28.07.14, 14:37
                                            > Ale - jak widac - nie jestes w stanie.

                                            Nie jestem w stanie.

                                            Jesli bowiem jako argument za tym, ze JA cos powiedzialem cytujesz swoje konfabulacje, to wysiadam.
                                            • samspade Napisz prosto z mostu ci sadzisz. 28.07.14, 14:45
                                              Bez owijania w bawelne. Bez wtretow, wyktetow.
                                              Jak oceniasz jazde 80 w OZ na jednojezdniowce.
                                              Bo jak oceniasz zachowanie pieszej mielismy juz okazje przeczytac.
                                              Napisz jasno wtedy Hanni nie bedzie mial okazji zeby przekrecac twoje slowa.
                                              • edek40 Re: Napisz prosto z mostu ci sadzisz. 28.07.14, 14:46
                                                > Jak oceniasz jazde 80 w OZ na jednojezdniowce.

                                                Skandal.

                                                Szczegolnie, ze to faktycznie OZ.

                                                Bez owijania w bawelne.

                                                > Napisz jasno wtedy Hanni nie bedzie mial okazji zeby przekrecac twoje slowa.

                                                Uzyje swoich :)
                                                • samspade Re: Napisz prosto z mostu ci sadzisz. 28.07.14, 14:53
                                                  I wlasnie dlatego kierowca rowniez ponosi wine za wypadek.
                                                  Piesza moze weszla bez patrzenia, moze zle ocenila odleglosc, moze byla czyms zaslonieta.
                                                  Same moze. Kierowca na pewno nie dal sobie szansy. Nie tylko sobie.
                                                  • edek40 Re: Napisz prosto z mostu ci sadzisz. 28.07.14, 14:59
                                                    > I wlasnie dlatego kierowca rowniez ponosi wine za wypadek.

                                                    Moim zdaniem ponosi ja nie tylko z tego powodu.

                                                    Glownym powodem, moim zdaniem, nie jest jazda z zawielka predkoscia, a ignorowanie obecnosci pieszych/pieszej oraz, zapewne, wszelkich innych okolicznosci, do ktorych ja nie zaliczam tylko formalnych obostrzen.

                                                    Zdarza mi sie jechac szybciej niz naznaczono na znakach (rowniez niezgodnych z niezatwierdzonym projektem). Nigdy jednak wtedy, gdy istnieje chocby najmniejsze ryzyko, ze "cos pojdzie nie tak".

                                                    Zataczamy zatem wielki krag i dochodzimy do sedna - do absolutnej i bezgranicznej bezmyslnosci. A ta cechuje na rowni i kierowcow i pieszych. A jedyna "bronia" wytoczona przez wladze jest konserwujacy absolutna bezmyslnosc spot z Pasiecznym.
                                                  • samspade Re: Napisz prosto z mostu ci sadzisz. 28.07.14, 15:17
                                                    Spot z Pasiecznym pokazuje jedna rzecz. Roznice w zachowaniu samochodu przy 50 a 60 km/h. Pokazuje roznice pomiedzy bylo blisko a placzem.
                                                    Zreszta jakie to spoty z Pasiecznym to kopie zagranicznych spotow. I nie da sie stworzyc spotu uniwersalnego. Zawsze ktos bedzie narzekal i wytykal bledy.
                                                    Ale to temat na inna dyskusje. Wielokrotnie juz toczona.
                                                    Na przykladzie tego zdarzenia widac ze takie bezmyslne podejscie nie jest wyjatkiem. On nie winien, no moze trzeba pogrozic mu palcem bo ciut za szybko jechal.
                                                  • edek40 Re: Napisz prosto z mostu ci sadzisz. 28.07.14, 15:24
                                                    > nie da sie stworzyc spotu uniwersalnego.

                                                    To zupelnie tak samo, jak z samochodami. Roznica jest tylko taka, ze producenci nie ustaja w wysilkach, aby dostarczyc produkty obejmujace spectrum zapotrzebowania.

                                                    > Na przykladzie tego zdarzenia widac ze takie bezmyslne podejscie nie jest wyjatkiem.

                                                    Oczywiscie.

                                                    Przejawem bezmyslnosci jest miedzy innymi rozwijanie predkosci nadmiernej w stosunku do realiow. Nie mylic z ograniczeniami predkosci, bo te w Polsce nie nadaja sie nawet na papier toaletowy, tak czesto sa wyswiechtane i bezuzyteczne.

                                                    > On nie winien, no moze trzeba pogrozic mu palcem bo ciut za szybko jechal

                                                    Mi, co ciagle podkreslam, brakuje jeszcze dodatku, ze to piesza rozpoczela swoj smiertelny taniec. Uwazam, ze uczciwosc wymaga rownowagi w opisie. Uczciwosc naturalnie wobec wszystkich.
                                                  • jureek Re: Napisz prosto z mostu ci sadzisz. 28.07.14, 15:27
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Mi, co ciagle podkreslam, brakuje jeszcze dodatku, ze to piesza rozpoczela swoj
                                                    > smiertelny taniec. Uwazam, ze uczciwosc wymaga rownowagi w opisie. Uczciwosc n
                                                    > aturalnie wobec wszystkich.

                                                    Chyba nieuważnie czytasz:
                                                    "Bezsporne jest, że piesza przekraczała ulicę z dala od pasów i nie ustąpiła pierwszeństwa młodemu kierowcy. - Dlatego głównie po jej stronie leży wina - stwierdził sędzia Sławomir Więckowski."
                                                  • edek40 Re: Napisz prosto z mostu ci sadzisz. 28.07.14, 15:28
                                                    > Chyba nieuważnie czytasz:

                                                    Ten news przejdzie do historii.

                                                    A potem znowu media zdominuje nadmierna, jako przyczyna wszystkiego.
                                              • hannl "blad" kierowcy i blad staruszki. 28.07.14, 17:30
                                                samspade napisał:

                                                > Bez owijania w bawelne. Bez wtretow, wyktetow.
                                                > Jak oceniasz jazde 80 w OZ na jednojezdniowce.

                                                Edek zestawil obok siebie "blad" kierowcy z bledem staruszki.

                                                Czy ma to znaczyc, ze kierowca chcial uniknac swojego "bledu" dokladnie tak samo jak staruszka smierci niestety nie wiemy bo edek "nie jest w stanie".
                                                • jureek Re: OT - nie przesadzaj z tą staruszką 28.07.14, 17:38
                                                  68 lat to jeszcze nie staruszka.
                                                  • bimota Re: OT - nie przesadzaj z tą staruszką 28.07.14, 20:12
                                                    NASTOLATKA... ;)
                                                  • jureek Re: OT - nie przesadzaj z tą staruszką 28.07.14, 20:27
                                                    bimota napisał:

                                                    > NASTOLATKA... ;)

                                                    Nastolatka to jest poniżej dwudziestki, ale poniżej siedemdziesiątki to żadna staruszka. Babcia owszem, może nawet prababcia, ale nie staruszka.
                                                  • bimota Re: OT - nie przesadzaj z tą staruszką 29.07.14, 11:43
                                                    MYSLALEM, ZE DO 20 TO NASCIELATKA, A TA MA BLIZEJ STU... :p

                                                    KAZDY MA SWOJE DEFINICJE...
                                                  • hannl Kwestia perspektywy 28.07.14, 20:45
                                                    jureek napisał:

                                                    > 68 lat to jeszcze nie staruszka.

                                                    Okay, gdy osiagne twoj wiek, tez pewnie bede tak to widzial.
                                                    "Don't trust anyone over 30";)
                                            • hannl Re: Brakuje ci jak zwykle odwagi. 28.07.14, 16:59
                                              edek40 napisał:

                                              > Nie jestem w stanie.

                                              Ano to wlasnie widac, ze "nie jestes w stanie".

                                              > Jesli bowiem jako argument za tym, ze JA cos powiedzialem cytujesz swoje
                                              > konfabulacje, to wysiadam.

                                              Ty "wysiadasz" bo ja cytuje nie moje "konfabulacje" tylko TWOJE wypowiedzi i formuluje oczywiste wnioski.
                                              Jako, ze nie jestes w stanie przedstawic alternatywnych wnioskow to wlasnie - jak napisales - "wysiadasz".
                                              • edek40 Re: Brakuje ci jak zwykle odwagi. 28.07.14, 19:25
                                                > Ty "wysiadasz" bo ja cytuje nie moje "konfabulacje" tylko TWOJE wypowied
                                                > zi i formuluje oczywiste wnioski.

                                                I dopiero te oczywiste (dla Ciebie) wnioski przedstawiasz jako moje.
                                                • hannl Re: Brakuje ci jak zwykle odwagi. 28.07.14, 20:40
                                                  edek40 napisał:

                                                  > > Ty "wysiadasz" bo ja cytuje nie moje "konfabulacje" tylko TWOJE wypowiedzi
                                                  > > i formuluje oczywiste wnioski.

                                                  > I dopiero te oczywiste (dla Ciebie) wnioski przedstawiasz jako moje.

                                                  Tylko ktos taki jak ty moze we "wnioskach" ktore wyciagam JA(!!!) (co sam pisze) dopatrzyc sie twoich "wnioskow". Tez kwestia "goraca"?
                                                  • edek40 Re: Brakuje ci jak zwykle odwagi. 29.07.14, 10:14
                                                    > Tylko ktos taki jak ty moze we "wnioskach" ktore wyciagam JA(!!!) (co sam pisze
                                                    > ) dopatrzyc sie twoich "wnioskow".

                                                    Ufff. Czyli cytujac swoje konfabulacje na poparcie swoich interpretacji, tego co ja mysle jednak nie jest dowodem na to, co ja mysle, tylko co Ty myslisz.

                                                    Teraz juz jasne.

                                                    Tylko po diabla uzywasz swoich przemyslen do udowodnienia tego, co ja mysle?
                                                  • hannl Re: Brakuje ci jak zwykle odwagi. 29.07.14, 10:27
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Ufff. Czyli cytujac swoje konfabulacje

                                                    Znow. "Cytuje" TWOJE konfabulacje. To, co mam do napisania JA, po prostu pisze a nie cytuje.

                                                    > Tylko po diabla uzywasz swoich przemyslen do udowodnienia tego, co ja mysle?

                                                    To sie nazywa wyciaganie wnioskow.
                                                    Jesli ktos napisze "2 x 2" to ja z tego wnioskuje, ze chodzi mu o "4".
                                                    jesli chodzi ci o "3,5" albo "5" to chetnie mozesz mnie skorygowac ale dopoki tego nie zrobisz bede wychodzil z zalozenia, ze chodzi ci o "4".
                                                  • edek40 Re: Brakuje ci jak zwykle odwagi. 29.07.14, 10:33
                                                    > Jesli ktos napisze "2 x 2" to ja z tego wnioskuje, ze chodzi mu o "4".

                                                    A jesli ktos, jak edek, bedzie sobie drwil i napisze, ze 2+2 rowna sie, hm.... no... 5!!! To hanni przez miesiac bedzie pisal, ze edek uwaza, ze 2+2 rowna sie 5. Przypomni mu sie to po pol roku i dalej bedzie wypisywal jak to ja nie umiem liczyc.
                                                  • hannl Re: Brakuje ci jak zwykle odwagi. 29.07.14, 11:19
                                                    edek40 napisał:

                                                    > > Jesli ktos napisze "2 x 2" to ja z tego wnioskuje, ze chodzi mu o "4".
                                                    >
                                                    > A jesli ktos, jak edek, bedzie sobie drwil i napisze, ze 2+2 rowna sie, hm.... no... 5!!!

                                                    Problem w tym, ze "ktos taki jak edek" wcale nie "drwi" (gdzie niby ta drwina?)tylko pisze "2+2" myslac o "5" i wycofuje sie dopiero wtedy, gdy ktos mu udowodni, ze jego "2+2" to nie "5" tylko wlasnie "4".
                                                  • edek40 Re: Brakuje ci jak zwykle odwagi. 29.07.14, 11:49
                                                    > uje sie[/b] dopiero wtedy, gdy ktos mu udowodni, ze jego "2+2" to nie "5" tylko
                                                    > wlasnie "4".

                                                    I wtedy dopiero mam najlepszy ubaw. Gdy "kupisz" moje bzdety i probujesz mnie na powaznie naprostowac :))))
                                                  • hannl Dobrze wiedziec, ze produkujesz tylko "bzdety". 29.07.14, 12:10
                                                    edek40 napisał:

                                                    > I wtedy dopiero mam najlepszy ubaw. Gdy "kupisz" moje bzdety i probujesz mnie na
                                                    > powaznie naprostowac :))))

                                                    No to juz wiemy od samego autora, ze produkuje na tym forum "bzdety" :)
                                                  • edek40 Re: Dobrze wiedziec, ze produkujesz tylko "bzdety 29.07.14, 12:13
                                                    > No to juz wiemy od samego autora, ze produkuje na tym forum "bzdety" :)

                                                    Gdzie napisalem, ze produkuje TYLKO bzdety?
                                                  • hannl Re: Dobrze wiedziec, ze produkujesz tylko "bzdety 29.07.14, 16:14
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Gdzie napisalem, ze produkuje TYLKO bzdety?

                                                    No gdzie? Znow zapomniales?
                                                    Napisales, ze "kupuje" twoje "bzdety" (dyskutujac z toba). Ergo wszystko twoje, z czym dyskutuje to "bzdety" :)
                                                  • edek40 Re: Dobrze wiedziec, ze produkujesz tylko "bzdety 29.07.14, 16:15
                                                    > Napisales, ze "kupuje" twoje "bzdety" (dyskutujac z toba). Ergo wszystko twoje,
                                                    > z czym dyskutuje to "bzdety" :)

                                                    Zapisz to sobie gdzies, abys mogl to cytowac :))))
                                                  • klemens1 Funkcjonalny wnioskuje !!! 29.07.14, 16:23
                                                    edek40 napisał:

                                                    > > Napisales, ze "kupuje" twoje "bzdety" (dyskutujac z toba).
                                                    > > Ergo wszystko twoje, z czym dyskutuje to "bzdety" :)

                                                    >
                                                    > Zapisz to sobie gdzies, abys mogl to cytowac :))))

                                                    Zaraz będziesz w sygnaturce - z zafałszowanym albo wyciętym z kontekstu cytatem. Kundel inaczej nie potrafi. A najlepsze jest to, że sam nie widzi, jakiego idiotę z siebie robi.
                                                    Przyznasz, że jest to nawet zabawne.
                                                  • edek40 Re: Funkcjonalny wnioskuje !!! 29.07.14, 16:23
                                                    > Przyznasz, że jest to nawet zabawne.

                                                    Owszem.
                                                  • hannl Nie rob sobie nadziei. 29.07.14, 16:33
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Zaraz będziesz w sygnaturce

                                                    Gdzie tam Edkowi do ciebie.
                                                    Twojego wynalezienia atomow, "zabudowanego" obszaru ulicy i niezliczonych innowacji nie jest w stanie poki co nikt pobic.
                                                  • edek40 Re: Nie rob sobie nadziei. 29.07.14, 16:38
                                                    > Gdzie tam Edkowi do ciebie.

                                                    To moze wynikac, ze pisze nieco bardziej dla Ciebie zrozumiale.

                                                    Bo ja z Klemensem generalnie sie zgadzam. Wychodzi na to (ergo czy jakos tak, albo apropos - nie wiem), ze Klemens pisze juz powyzej Twojego poziomu zrozumenia :)
                                                  • hannl Re: Nie rob sobie nadziei. 29.07.14, 16:44
                                                    edek40 napisał:

                                                    > To moze wynikac, ze pisze nieco bardziej dla Ciebie zrozumiale.

                                                    Nie. "To moze wynikac", ze piszesz "bzdety" ale nie jestes uposledzony jak twoj zioma.

                                                    > Bo ja z Klemensem generalnie sie zgadzam.

                                                    W kwestii "bzdet" niewatpliwie.
                                                    Jesli "zgadzasz sie" "generalnie" tez w kwestii ze atomy to wynalazki, ze obszar zajmowany przez droge "moze byc zabudowany", albo, ze samochod, to jest "nadal" "samochód - nawet gdy zostało z niego lusterko" to - na twoim miejscu - zaczalbym robic sobie obawy, glownie ze wzgledu na rodzine, ktora przeciez posiadasz?
                                                  • edek40 Re: Nie rob sobie nadziei. 29.07.14, 16:49
                                                    > Jesli "zgadzasz sie" "generalnie" tez w kwestii ze atomy to wynalazki

                                                    To tylko slowa.

                                                    Powszechne jest zastepowanie np. slow konstrukcja, slowem wynalazek.
                                                  • hannl Re: Nie rob sobie nadziei. 29.07.14, 16:56
                                                    edek40 napisał:

                                                    > To tylko slowa.

                                                    No to jak?
                                                    Uwazasz, ze ze atomy to wynalazki?
                                                    ze obszar zajmowany przez droge "moze byc zabudowany"?
                                                    ze samochod, to jest "nadal" "samochód - nawet gdy zostało z niego lusterko"?

                                                    Daj prosta odpowiedz i bedziemy wiedziec, gdzie "stoisz".
                                                  • edek40 Re: Nie rob sobie nadziei. 29.07.14, 20:21
                                                    > Uwazasz, ze ze atomy to wynalazki?

                                                    Uwazam, ze nie znasz znaczenia tego slowa we wspolczesnym uzyciu.

                                                    Wynalazek mozna powiedziec nawet na jakies nowe danie zaserwowane przez polowice. Potocznie. Rozumiesz co znaczy slowo potocznie?

                                                    > ze obszar zajmowany przez droge "moze byc zabudowany"?

                                                    Patrzac na wyczyny naszych znakologow, oraz to,ze Tobie wystarczy sklad materialow budowlanych, aby uznac obszar za zabudowany...
                                                  • hannl Bye 30.07.14, 11:49
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Uwazam, ze nie znasz znaczenia tego slowa we wspolczesnym uzyciu.

                                                    A ja widze, jak plodzisz "bzdety", zeby tylko uciec od odpowiedzi.

                                                    > Wynalazek mozna powiedziec nawet na jakies nowe danie zaserwowane przez polowice.
                                                    > Potocznie. Rozumiesz co znaczy slowo potocznie?

                                                    Nie chcesz okazac sie nielojalny wobec swojego uposledzonego ziomy ale nie chcesz tez wyjsc na takiego samego debila jak on. Dlatego lawirujesz, paplasz "bzdety" i pytania zastepcze, zeby tylko uniknac odpowiedzi ktore by cie jednoznacznie "pozycjonowaly".

                                                    Prawie ci wspolczuje.
                                                  • klemens1 Re: Nie rob sobie nadziei. 30.07.14, 13:30
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Zaraz będziesz w sygnaturce
                                                    >
                                                    > Gdzie tam Edkowi do ciebie.
                                                    > Twojego wynalezienia atomow, "zabudowanego" obszaru ulicy i niezliczonych innow
                                                    > acji nie jest w stanie poki co nikt pobic.

                                                    Edek ode mnie różni się głównie tym (zwłaszcza z twojego punktu widzenia), że nie traktuje cię tak, jak na to zasługujesz. Nawet widać u niego dobrą wolę wyjaśnienia ci jak normalnemu człowiekowi, w czym rzecz, czego w ogóle nie doceniasz. Przynajmniej dla życzliwszych tobie ludzi mógłbyś przestać zachowywać się jak popierdoleniec i nie przekręcać ich wypowiedzi. Ale kundel zawsze pozostanie kundlem.

                                                    Co do ulicy, funkcjonalny - znajduje się ona NA obszarze zabudowanym, przebiega PRZEZ obszar zabudowany, a nie obok niego czy wśród niego. Wg ciebie "obszar zabudowany" to stricte zabudowania, a sam kiedyś napisałeś, że chodzi też m.in. o ruch pieszych i bliskość zabudowań, a teraz sam sobie zaprzeczasz. Ale taki pojeb jak ty zrobi z siebie największego idiotę, byle tylko szczekać. I tak jest w każdej dyskusji z tobą, funkcjonalny.

                                                    Spróbowałem coś ci wytłumaczyć, zamiast się nad tobą znęcać, ale nikła nadzieja, że twoje skundlone ego dopuści do twojej świadomości treść tego co czytasz. Wszystkie testy, jakie na tobie przeprowadziłem, wskazują na to. Jesteś skazany na bycie popychadłem i jest to wyłącznie twój wybór.
                                                  • hannl Re: Nie rob sobie nadziei. 30.07.14, 15:57
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Co do ulicy, funkcjonalny - znajduje się ona NA obszarze zabudowanym, przebiega
                                                    > PRZEZ obszar zabudowany, a nie obok niego czy wśród niego.

                                                    Przy tym wiadomo ze:
                                                    "Ulica też zajmuje jakiś obszar i - zależnie od oznakowania - może to być obszar zabudowany lub nie. "
                                                    https://imageshack.us/a/img823/6696/drogaoz01.jpg
                                                  • klemens1 Uwaga !!! W budynkach jeździmy max. 50 30.07.14, 17:22
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Co do ulicy, funkcjonalny - znajduje się ona NA obszarze zabudowanym,
                                                    > > przebiega PRZEZ obszar zabudowany, a nie obok niego czy wśród niego.
                                                    >
                                                    > Przy tym wiadomo ze:
                                                    > "Ulica też zajmuje jakiś obszar i - zależnie od oznakowania - może to być ob
                                                    > szar zabudowany lub nie. "

                                                    > https://imageshack.us/a/img823/6696/drogaoz01.jpg

                                                    Czyli dla funkcjonalnego obszar zabudowany to budynek.
                                                    Jak funkcjonalny jedzie ulicą, to jedzie po obszarze NIEzabudowanym.
                                                    Ograniczenie do 50 obowiązuje tylko w budynkach.

                                                    Kontynuuj robienie z siebie idioty. Nie poddawaj się.

                                                  • hannl ...czyli nowy wynalazek prezydenta Wa-wy :))) 30.07.14, 18:01
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > obszar zabudowany to budynek.

                                                    Fajnie to sobie znow wymysliles "funkcjonalny".
                                                    I znow niezla sygnatura.
                                                  • klemens1 Dla funkcjonalnego OZ to budynek 31.07.14, 14:39
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Czyli dla funkcjonalnego obszar zabudowany to budynek.
                                                    >
                                                    > Fajnie to sobie znow wymysliles "funkcjonalny".
                                                    > I znow niezla sygnatura.

                                                    A kto wymyślił, że wjeżdżanie w OZ to wjeżdżanie w budynek? Obrazek wyżej ja zapodałem?
                                                    Wymiguj się, niedorozwoju. Czas start.

                                                  • edek40 Obawiam sie, ze nawet sklad budowlany 31.07.14, 14:44

                                                  • hannl I wszyscy cie za to cenimy "funkcjonalny" :) 31.07.14, 15:02
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > A kto wymyślił, że wjeżdżanie w OZ to wjeżdżanie w budynek?

                                                    Z tego, co widac jdnoznacznie... TY :))))

                                                    > Obrazek wyżej ja za podałem?

                                                    "Obrazek wyzej ja zapodalem" a TY splodziles do niego te - jak zwykle - przekomiczne interpretacje:

                                                    "wjeżdżanie w OZ to wjeżdżanie w budynek"
                                                    "Uwaga !!! W budynkach jeździmy max. 50"
                                                    " obszar zabudowany to budynek"
                                                    "Ograniczenie do 50 obowiązuje tylko w budynkach"

                                                    Az 4 (cztery!) nowe super-do-smiechu sygnatury autorstawa uposledzonego z Pultuska.
                                                    Przechodzisz kolejna faze tfurcza?
                                                  • klemens1 Re: I wszyscy cie za to cenimy "funkcjonalny" :) 31.07.14, 17:20
                                                    hannl napisał:

                                                    > "Obrazek wyzej ja zapodalem" a TY splodziles do niego te - jak zwykle -
                                                    > przekomiczne interpretacje:
                                                    >
                                                    > "wjeżdżanie w OZ to wjeżdżanie w budynek"

                                                    Obrazek przedstawia budynek na środku ulicy. I to jest twoje wyobrażenie stwierdzenia "ulica przebiega przez teren zabudowany"?

                                                  • hannl Re: I wszyscy cie za to cenimy "funkcjonalny" :) 31.07.14, 17:27
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Obrazek przedstawia budynek na środku ulicy.

                                                    Bystrzacha. Dostalbys keksa w nagrode, gdybys byl w poblizu.

                                                    > I to jest twoje wyobrażenie stwierdzenia "ulica przebiega przez teren zabudowany"?

                                                    Nie. To jest moje wyobrazenie "obszaru" jaki "zajmuje" "ulica", kiedy ten "obszar" "ulicy" jest "zabudowany".

                                                    Starales sie ale znow ci nie wyszlo. Przynajmniej sygnatury ci sie znow udaly.
                                                  • klemens1 Re: I wszyscy cie za to cenimy "funkcjonalny" :) 01.08.14, 14:12
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Obrazek przedstawia budynek na środku ulicy.
                                                    > > I to jest twoje wyobrażenie stwierdzenia "ulica przebiega przez teren zabudowany"?
                                                    >
                                                    > Nie. To jest moje wyobrazenie "obszaru" jaki "zajmuje" "ulica", kiedy te
                                                    > n "obszar" "ulicy" jest "zabudowany".

                                                    Czyli jeżeli ulica jest na obszarze zabudowanym (czyli zajmuje jakiś obszar na obszarze zabudowany), to ma to wyglądać tak jak na zdjęciu które pokazałeś?

                                                  • hannl A ten biedak rzeczywiscie probuje :) 01.08.14, 14:58
                                                    Twoje usilowania wykaraskania sie z TEGO szamba to juz ultymatywny przejaw rozpaczy.
                                                    Ty po prostu MUSISZ robic z siebie idiote, zawsze i wszedzie, gdzie tylko sie da.
                                                    Jestes juz tak genetycznie zaprogramowany, jak cmy lecace do ognia albo slimak na brzytwie :))

                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Czyli jeżeli ulica jest na obszarze zabudowanym (czyli zajmuje jakiś obszar na obszarze
                                                    > zabudowany), to ma to wyglądać tak jak na zdjęciu które pokazałeś?

                                                    "Czyli" powyzej zdjecia stoi jak byk napisane co wyglada "tak jak na zdjęciu".
                                                    "Obszar" zajmowany przez "ulice", ktory "może" "byc" "zabudowany" (jak na zdjeciu)
                                                    https://imageshack.us/a/img823/6696/drogaoz01.jpg

                                                    Probuj dalej. Inaczej przeciez nie mozesz.
                                                  • klemens1 Re: A ten biedak rzeczywiscie probuje :) 01.08.14, 17:14
                                                    hannl napisał:

                                                    > Twoje usilowania wykaraskania sie z TEGO szamba to juz ultymatywny przejaw rozp
                                                    > aczy.

                                                    Czyli jednak jeszcze nie zauważyłeś, że robisz z siebie idiotę. Może teraz ci się uda.

                                                    > "Czyli" powyzej zdjecia stoi jak byk napisane co wyglada "tak jak na zdjęciu".
                                                    > "Obszar" zajmowany przez "ulice", ktory "może" "byc" "zabudowany"

                                                    Jaki obszar zajmuje ulica, przebiegając przez obszar zabudowany?
                                                    A. Obszar zabudowany
                                                    B. Obszar niezabudowany
                                                    ?

                                                    Jest to bardzo konkretne pytanie, więc na nie nie odpowiesz. Już zauważyłeś to co zawsze, czy jeszcze się łudzisz że to ja próbuję się z czegoś "wykaraskiwać"?
                                                  • hannl Ma kolejny dylemat 01.08.14, 17:43
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Jaki obszar zajmuje ulica, przebiegając przez obszar zabudowany?
                                                    > A. Obszar zabudowany
                                                    > B. Obszar niezabudowany

                                                    No i mamy kolejny klasyczny dylemat debila.

                                                    > Jest to bardzo konkretne pytanie, więc na nie nie odpowiesz.

                                                    Slusznie. Zrozumiales juz, ze twoje dylematy mozesz rozwiazac tylko ty?
                                                  • klemens1 Re: Ma kolejny dylemat 04.08.14, 15:28
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Jaki obszar zajmuje ulica, przebiegając przez obszar zabudowany?
                                                    > > A. Obszar zabudowany
                                                    > > B. Obszar niezabudowany
                                                    >
                                                    > No i mamy kolejny klasyczny dylemat debila.

                                                    Przecież ty nie masz żadnego dylematu - właśnie zauważyłeś (co przewidziałem we wcześniejszym moim poście) że zrobiłeś z siebie idiotę i nie odpowiesz na pytanie, które udowadnia że się pomyliłeś.
                                                    Teraz następuje etap wykrętów niedorozwoja.

                                                  • hannl Obszar jaki "zajmuje" Wisla to "obszar zabudowany" 04.08.14, 19:09
                                                    https://i.wp.pl/a/f/jpeg/31439/powodz_warszawa_nac_640_9.jpeg

                                                    > nie odpowiesz na pytanie, które udowadnia że się pomyliłeś.

                                                    To "pytanie" (po raz kolejny) "udowadnia" tylko, ze jestes debilem
                                                    przekonanym ze:
                                                    1. Obszar lezacy obok lub w obrebie innego obszaru moze ten obszar "ZAJMOWAC".
                                                    2. Dokladnie okreslony obszar na ktorym nie ma ANI JEDNEGO ZABUDOWANIA moze byc "obszarem ZABUDOWANYM".

                                                    > Przecież ty nie masz żadnego dylematu

                                                    Slusznie, bo w przeciwienstwie do ciebie nie jestem debilem.
                                                    Ciagle nie mozesz skapowac, ze im bardziej wierzgasz, tym bardziej sie pograzasz w swoim wlasnym g...?
                                                  • klemens1 Funkcjonalny nie odróżnia rzeki od ulicy 05.08.14, 12:43
                                                    hannl napisał:

                                                    > > nie odpowiesz na pytanie, które udowadnia że się pomyliłeś.
                                                    >
                                                    > To "pytanie" (po raz kolejny) "udowadnia" tylko, ze jestes debilem
                                                    > przekonanym ze:
                                                    > 1. Obszar lezacy obok lub w obrebie innego obszaru moze ten obszar "ZAJMOWAC".
                                                    > 2. Dokladnie okreslony obszar na ktorym nie ma ANI JEDNEGO ZABUDOWANIA moze byc
                                                    > "obszarem ZABUDOWANYM".

                                                    Funkcjonalny, ja cię tylko pytam. Nie piszę, o czym jestem przekonany. Albo OK: jestem przekonany, że na pytanie nie odpowiesz, tylko będziesz się wykręcał jak niedorozwój.
                                                  • hannl "Przebiega" przez "obszar" ale go nie "zajmuje"? 05.08.14, 15:27
                                                    Czyzby rzeka nie "zajmowala" obszaru?
                                                    Czyzby rzeka nie "przebiegala" przez obszary zabudowane?

                                                    Parafrazujac forumowego kretyna spytam:
                                                    Jaki obszar zajmuje rzeka, przebiegając przez obszar zabudowany?

                                                    A. Obszar zabudowany
                                                    B. Obszar niezabudowany

                                                    :)))))))))))))

                                                    > jestem przekonany, że na pytanie nie odpowiesz

                                                    Bo bedac kretynem jedynego sensownego komentarza (nawet dwoch!) na ow "dylemat debila" tuz powyzej zobaczyc "nie byles w stanie".

                                                    C. Tylko debil moze uwazac, ze obszar lezacy obok lub w obrebie innego obszaru moze ten obszar "ZAJMOWAC".
                                                    D. Tylko debil moze uwazac dokladnie okreslony obszar na ktorym nie ma ANI JEDNEGO ZABUDOWANIA za "obszar ZABUDOWANY".
                                                  • klemens1 Funkcjonalny NADAL nie odróżnia rzeki od ulicy 05.08.14, 17:13
                                                    hannl napisał:

                                                    > Czyzby rzeka nie "zajmowala" obszaru?
                                                    > Czyzby rzeka nie "przebiegala" przez obszary zabudowane?
                                                    >
                                                    > Parafrazujac forumowego kretyna spytam:
                                                    > Jaki obszar zajmuje rzeka, przebiegając przez obszar zabudowany?
                                                    >
                                                    > A. Obszar zabudowany
                                                    > B. Obszar niezabudowany
                                                    >
                                                    > :)))))))))))))

                                                    Powyżej dowód, że funkcjonalny próbuje jeździć po rzece.

                                                    > > jestem przekonany, że na pytanie nie odpowiesz
                                                    >
                                                    > Bo bedac kretynem jedynego sensownego komentarza (nawet dwoch!) na ow "dylemat
                                                    > debila" tuz powyzej zobaczyc "nie byles w stanie".
                                                    >
                                                    > C. Tylko debil moze uwazac, ze obszar lezacy obok lub w obrebie innego obszaru
                                                    > moze ten obszar "ZAJMOWAC".

                                                    Zadałem ci śmiertelne pytanie, komentujesz jedną z odpowiedzi, ale jakoś drżysz ze strachu przed udzieleniem swojej.

                                                    > D. Tylko debil moze uwazac dokladnie okreslony obszar na ktorym nie ma ANI JEDN
                                                    > EGO ZABUDOWANIA za "obszar ZABUDOWANY".

                                                    To pewnie ten sam debil, co twierdził że Pułkowa jest OZ.

                                                    Nawet cię kopać nie trzeba - sam to sobie robisz.

                                                  • hannl "smiertelne pytanie" lol 05.08.14, 17:43
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Powyżej dowód, że funkcjonalny próbuje jeździć po rzece.

                                                    Powyzej dowod, ze uposledzony z Pultuska "nie jest w stanie" odpowiedziec na "smiertelne pytanie".

                                                    > Zadałem ci śmiertelne pytanie, komentujesz jedną z odpowiedzi, ale jakoś drżysz
                                                    > ze strachu przed udzieleniem swojej.

                                                    Czyli dokladnie jak napisalem i przewidzialem:
                                                    "Bo bedac kretynem jedynego sensownego komentarza (nawet dwoch!) na ow "dylemat debila" tuz powyzej zobaczyc "nie byles w stanie".

                                                    Potraktuj (dla ulatwienia) oba punkty jako mozliwe odpowiedzi. Moze wtedy stana sie widzialne?

                                                    > To pewnie ten sam debil, co twierdził że Pułkowa jest OZ.

                                                    Spoko. Poki co jestes tutaj jedynym debilem przekonanym, ze obszar, jaki "zajmuje" ulica (np. Pulkowa) moze byc "obszarem zabudowanym".
                                                  • klemens1 Re: "smiertelne pytanie" lol 06.08.14, 10:15
                                                    hannl napisał:

                                                    > > To pewnie ten sam debil, co twierdził że Pułkowa jest OZ.
                                                    >
                                                    > Spoko. Poki co jestes tutaj jedynym debilem przekonanym, ze obszar, jaki "zajmu
                                                    > je" ulica (np. Pulkowa) moze byc "obszarem zabudowanym".

                                                    Czyli jadąc po ulicy Pułkowej, nie jedzie się po obszarze zabudowanym?
                                                  • hannl Re: "smiertelne pytanie" lol 06.08.14, 11:46
                                                    > Czyli jadąc po ulicy Pułkowej, nie jedzie się po obszarze zabudowanym?

                                                    Ciekawa proba ucieczki od "smiertelnego pytania". Mozemy w innym miejscu i czasie chetnie to przedyskutowac.

                                                    Wracajac do "smiertelnego pytania": Skapowales, ze obszar lezacy obok lub w obrebie innego obszaru, tego obszaru "zajmowac" nie moze?
                                                    To oczywiste ale niekoniecznie dla kogos przekonanego, ze atomy zostaly "wynalezione" a silnik spalinowy "odkryty". Dlatego pytam na wszelki wypadek.
                                                  • klemens1 Re: "smiertelne pytanie" lol 07.08.14, 11:45
                                                    hannl napisał:

                                                    > > Czyli jadąc po ulicy Pułkowej, nie jedzie się po obszarze zabudowanym?
                                                    >
                                                    > Ciekawa proba ucieczki od "smiertelnego pytania".

                                                    Tego o Wiśle? To na forum kajakarzy i motorowodniaków sobie przedyskutuj.

                                                    > Wracajac do "smiertelnego pytania": Skapowales, ze obszar lezacy obok lu
                                                    > b w obrebie innego obszaru, tego obszaru "zajmowac" nie moze?

                                                    Czyli Pułkowa nie zajmuje obszaru Warszawy? To jakaś strefa autonomiczna?
                                                    A teraz, chodząca cipko, odpowiedz na śmiertelne pytanie:
                                                    Czy jadąc po ulicy Pułkowej, nie jedzie się po obszarze zabudowanym?
                                                  • hannl Re: "smiertelne pytanie" lol 07.08.14, 15:06
                                                    > Tego o Wiśle?

                                                    Tego o Wisle. To tylko bardzo dokladna parafraza twojego wlasnego pytania. Tak udana, ze nawet taki debil jak ty (chyba) dostrzegl rozmiary twojego uposledzenia.

                                                    > Czyli Pułkowa nie zajmuje obszaru Warszawy?

                                                    Nie. I wie to kazdy przecietnie inteligentny czlowiek potrafiacy poslugowac sie jezykiem i rozumiejacy pojecie "zajmowac" w odniesieniu do obszaru.

                                                    A teraz, chodząca cipko, odpowiedz na śmiertelne pytanie:
                                                    Jaki obszar zajmuje rzeka, przebiegając przez obszar zabudowany?

                                                    A. Obszar zabudowany
                                                    B. Obszar niezabudowany
                                                  • klemens1 Re: "smiertelne pytanie" lol 07.08.14, 17:12
                                                    hannl napisał:

                                                    > A teraz, chodząca cipko, odpowiedz na śmiertelne pytanie:
                                                    > Jaki obszar zajmuje rzeka, przebiegając przez obszar zabudowany?
                                                    >
                                                    > A. Obszar zabudowany
                                                    > B. Obszar niezabudowany

                                                    Śmiertelne pytania są tylko dla popierdoleńców jak ty, funkcjonalny.
                                                    A. Obszar zabudowany.

                                                    Ja pierwszy ci pytanie zadałem, ale ci ustąpiłem i odpowiedziałem na twoje - na tym polega mądrość, a nie na kuleniu ogona, gdy się widzi że się zrobiło z siebie idiotę. To tak na marginesie.

                                                    A teraz udowodnij, że faktycznie jesteś popierdoleńcem i nie odpowiadaj na prawdziwie śmiertelne (tylko dla popierdoleńców) pytanie:
                                                    Jaki obszar zajmuje ulica, przebiegając przez obszar zabudowany?
                                                    A. Obszar zabudowany
                                                    B. Obszar niezabudowany



                                                  • hannl Jednak: Rzeka to rowniez obszar zabudowany. 08.08.14, 11:53
                                                    > A. Obszar zabudowany.

                                                    Tak wiec wg. analfabety funkcjonalnego* z Pultuska rzeka to "obszar zabudowany".

                                                    *Najpozniej teraz wiadomo, skad znasz i dlaczego tak czesto rzucasz okresleniem "funkcjonalny". Osoba nie bedaca w stanie pojac, ze atomy nie zostaly wynalezione, ze silnik spalinowy nie zostal odkryty, ze pomiar i wynik to dwa rozne nie dowolnie wymienne pojecia, ze obszar na ktorym nie ma ani jednego zabudowania nie moze byc obszarem zabudowanym JEST ponad wszelka watpliwosc (co najmniej) analfabeta funkcjonalnym, jesli nie ciezko uposledzonym psychicznie indywiduum.

                                                    > Ja pierwszy ci pytanie zadałem, ale ci ustąpiłem i odpowiedziałem na twoje -
                                                    > na tym polega mądrość,

                                                    Dobrze, ze jeszcze potrafisz rozbawic.
                                                    "Madrosc" polegalaby na nie stawianiu pytania demaskujacego cie jako idiote i dostrzezeniu odpowiedzi, ktore juz dawno dostales.

                                                    > Jaki obszar zajmuje ulica, przebiegając przez obszar zabudowany?
                                                    > A. Obszar zabudowany
                                                    > B. Obszar niezabudowany

                                                    Moge tylko po raz kolejny powtorzyc odpowiedzi, ktore juz "wisza" tu od ladnych paru dni:
                                                    C. Obszar lezacy obok lub w obrebie innego obszaru NIE MOZE tego obszaru "ZAJMOWAC"
                                                    D. Dokladnie okreslony obszar na ktorym nie ma ANI JEDNEGO zabudowania NIE MOZE byc "obszarem ZABUDOWANYM"

                                                    Cdn. Czyli:
                                                    "pamiętaj: gdy się poddasz, będziesz nikim, lepiej rób z siebie idiotę." (klemens1)
                                                    "Ulica też zajmuje jakiś obszar i (...) może to być obszar zabudowany" (klemens1)
                                                  • klemens1 Typowy przykład manipulacji kundelka (2) 08.08.14, 15:24
                                                    hannl napisał:

                                                    > > A. Obszar zabudowany.
                                                    >
                                                    > Tak wiec wg. analfabety funkcjonalnego* z Pultuska rzeka to "obszar zabudowa
                                                    > ny"
                                                    .

                                                    Nie "to obszar zabudowany", tylko ZAJMUJE obszar zabudowany i to tylko wtedy, gdy przez niego PRZEBIEGA.

                                                    > > A teraz udowodnij, że faktycznie jesteś popierdoleńcem i nie odpowiadaj na prawdziwie
                                                    > > śmiertelne (tylko dla popierdoleńców) pytanie:
                                                    > > Jaki obszar zajmuje ulica, przebiegając przez obszar zabudowany?
                                                    > > A. Obszar zabudowany
                                                    > > B. Obszar niezabudowany
                                                    >
                                                    > Moge tylko po raz kolejny powtorzyc odpowiedzi,

                                                    ... o które nie pytałem.

                                                    Czyli jesteś popierdoleńcem, który nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie.
                                                  • hannl Przyklad twojego analfabetyzmu funcjonalnego (24) 08.08.14, 16:21
                                                    > Nie "to obszar zabudowany", tylko ZAJMUJE obszar zabudowany i to tylko wtedy,
                                                    > gdy przez niego PRZEBIEGA.

                                                    Dokladanie, jak w przypadku "obszaru" jaki "ZAJMUJE" ulica, ktory moze byc "obszarem zabudowanym", gdy przez ten "obszar zabudowany" PRZEBIEGA.

                                                    > Czyli jesteś popie...ńcem, który nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie.

                                                    "Czyli" jestes - jak widac - analfabeta funkcjonalnym, ktory nie potrafi zrozumiec dwoch oczywistych odpowiedzi.
                                                  • klemens1 Typowy przykład manipulacji kundelka (2) cd. 08.08.14, 17:42
                                                    hannl napisał:

                                                    > > Nie "to obszar zabudowany", tylko ZAJMUJE obszar zabudowany i to tylko wtedy,
                                                    > > gdy przez niego PRZEBIEGA.
                                                    >
                                                    > Dokladanie, jak w przypadku "obszaru" jaki "ZAJMUJE" ulica, ktory moze byc "obs
                                                    > zarem zabudowanym", gdy przez ten "obszar zabudowany" PRZEBIEGA.

                                                    Co nie znaczy że tym obszarem ulica czy rzeka jest, a co ty nieudolnie próbujesz wciskać, funkcjonalny.

                                                    > > Czyli jesteś popie...ńcem, który nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie.
                                                    >
                                                    > "Czyli" jestes - jak widac - analfabeta funkcjonalnym, ktory nie potrafi zrozum
                                                    > iec dwoch oczywistych odpowiedzi.

                                                    Rozumiem odpowiedzi, ale o nie nie pytałem. A ty - jak dowiodłem - jesteś popierdoleńcem nie potrafiącym odpowiedzieć na pytanie śmiertelne:
                                                    Jaki obszar zajmuje ulica, przebiegając przez obszar zabudowany?
                                                    A. Obszar zabudowany
                                                    B. Obszar niezabudowany





                                                  • hannl Swoje WLASNE twierdzenia nazywa "manipulacja" lol 11.08.14, 10:46
                                                    > Co nie znaczy że tym obszarem ulica czy rzeka jest,
                                                    > a co ty nieudolnie próbujesz wciskać

                                                    Ja?
                                                    Ty jak zwykle nie masz bladego pojecia, kto usilowal "wciskac", ze ulica " może być, i to zwłaszcza ulica" obszarem zabudowanym?
                                                  • klemens1 Re: Swoje WLASNE twierdzenia nazywa "manipulacja" 11.08.14, 17:31
                                                    hannl napisał:

                                                    > > Co nie znaczy że tym obszarem ulica czy rzeka jest,
                                                    > > a co ty nieudolnie próbujesz wciskać
                                                    >
                                                    > Ja?
                                                    > Ty jak zwykle nie masz bladego pojecia, kto usilowal "wciskac", ze ulica "[b] [
                                                    > u]może być[/u], i to zwłaszcza ulica[/b]" obszarem zabudowanym?

                                                    Zazwyczaj w takich sytuacjach z tryumfem zapodajesz linka do mojej wypowiedzi. Cóż powstrzymuje cię od tego tym razem, funkcjonalny?

                                                    Jak dowiodłem - jesteś popie...ńcem nie potrafiącym odpowiedzieć na pytanie śmiertelne:
                                                    Jaki obszar zajmuje ulica, przebiegając przez obszar zabudowany?
                                                    A. Obszar zabudowany
                                                    B. Obszar niezabudowany

                                                  • hannl Analfabeta funkcjonalny nie moze uwierzyc :) 11.08.14, 18:55
                                                    > Zazwyczaj w takich sytuacjach z tryumfem zapodajesz linka do mojej wypowiedzi.

                                                    Twoje uposledzenie umyslowe nie jest powodem do tryumfowania.
                                                    Ale jesli tak sie domagasz to prosze bardzo

                                                    Do analfabety funkcjonalnego:
                                                    "ulica nie moze byc (wbrew temu co twierdzisz) obszarem zabudowanym"
                                                    Analfabeta funkcjonalny:
                                                    "Może być, i to zwłaszcza ulica. Ulica też zajmuje jakiś obszar i - zależnie od oznakowania - może to być obszar zabudowany lub nie"

                                                    forum.gazeta.pl/forum/w,510,143169530,143295962,Re_Dla_niewtajemniczonych.html
                                                    Po latach zmagan analfabeta funkcjonalny zarzuca MI "manipulacje" bo powtarzam jego wlasne debilizmy. Bycie idiota to twoje powolanie.

                                                    > Jak dowiodłem - jesteś popierdoleńcem nie potrafiącym odpowiedzieć na pytanie śmiertelne:
                                                    > Jaki obszar zajmuje ulica, przebiegając przez obszar zabudowany?
                                                    > A. Obszar zabudowany
                                                    > B. Obszar niezabudowany

                                                    Nie: "Jak dowiodles" jestes "smiertelnym popierdoleńcem" stawiajacym "śmiertelnie" popierdolone pytania w rodzaju:
                                                    "Ile wynosi dlugosc wody:
                                                    A. Wiecej niz 10
                                                    B. Mniej niz 10
                                                    ?"

                                                    No i jak odpowiesz na to "pytanie smiertelne" a la funkcjonalny z Pultuska, funkcjonalny? :)))))
                                                  • klemens1 Kundel złapał kość 12.08.14, 16:57
                                                    hannl napisał:

                                                    > > Zazwyczaj w takich sytuacjach z tryumfem zapodajesz linka do mojej wypowiedzi.
                                                    >
                                                    > Twoje uposledzenie umyslowe nie jest powodem do tryumfowania.
                                                    > Ale jesli tak sie domagasz to prosze bardzo

                                                    I tak masz zawsze robić, funkcjonalny, bez moich ponagleń.

                                                    > > Jak dowiodłem - jesteś popierdoleńcem nie potrafiącym odpowiedzieć
                                                    > na pytanie śmiertelne:
                                                    > > Jaki obszar zajmuje ulica, przebiegając przez obszar zabudowany?
                                                    > > A. Obszar zabudowany
                                                    > > B. Obszar niezabudowany
                                                    >
                                                    > Nie: "Jak dowiodles" jestes "smiertelnym popierdoleńcem" stawiajacym "śm
                                                    > iertelnie" popierdolone pytania w rodzaju:
                                                    > "Ile wynosi dlugosc wody:
                                                    > A. Wiecej niz 10
                                                    > B. Mniej niz 10
                                                    > ?"
                                                    > No i jak odpowiesz na to "pytanie smiertelne" a la funkcjonalny z Pultuska, fun
                                                    > kcjonalny? :)))))

                                                    Sam mi zadałeś podobne pytanie (zajmowanie obszaru) odnośnie rzeki, niedorozwoju, i nie miałem problemu z odpowiedzią. Teraz zamiast rzeki pytam cię o ulicę i już skamlesz.

                                                  • hannl Pociag przejechal, mozesz wypelznac z budy. 12.08.14, 17:32
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Sam mi zadałeś podobne pytanie (zajmowanie obszaru) odnośnie rzeki,

                                                    i jak widac do tej pory nie zalapales, ze to parafraza TWOJEGO wlasnego pytania "smiertelnego" debila.

                                                    > i nie miałem problemu z odpowiedzią.

                                                    Oczywiscie, ze jako debil nie miales "problemu z odpowiedzią" na parafraze "smiertelnego" pytania debila z dwoma "smiertelnymi" parafrazami odpowiedzi debila.

                                                    > Teraz zamiast rzeki pytam cię o ulicę i już skamlesz.

                                                    Podsumujmy:
                                                    1. Stwierdzenie "Ulica też zajmuje jakiś obszar i - zależnie od oznakowania - może to być obszar zabudowany lub nie"
                                                    mialo dowodzic, ze
                                                    2. Ulica "Może być, i to zwłaszcza ulica" obszarem zabudowanym.

                                                    3. Skoro wg. analfabety funkcjonalnego "obszar" jaki "zajmuje rzeka, przebiegając przez obszar zabudowany" to "A. Obszar zabudowany"
                                                    4. To przez analogie: Rzeka "Może być, i to zwłaszcza" rzeka " obszarem zabudowanym.

                                                    :))))))))))))))

                                                    P.S. Zdecydowales sie na A czy na B w kwestii dlugosci wody?
                                                  • klemens1 Re: Pociag przejechal, mozesz wypelznac z budy. 13.08.14, 13:37
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Sam mi zadałeś podobne pytanie (zajmowanie obszaru) odnośnie rzeki,
                                                    >
                                                    > i jak widac do tej pory nie zalapales, ze to parafraza TWOJEGO wlasnego pytania
                                                    > "smiertelnego" debila.

                                                    To ty nie załapałeś, że to miał być dowód, jak na to pytanie niby trudno odpowiedzieć. Okazuje się, że to żaden problem dla kogoś normalnego.

                                                    > > Teraz zamiast rzeki pytam cię o ulicę i już skamlesz.
                                                    >
                                                    > Podsumujmy:
                                                    > 1. Stwierdzenie "Ulica też zajmuje jakiś obszar i - zależnie od oznakowania - m
                                                    > oże to być obszar zabudowany lub nie"
                                                    > mialo dowodzic, ze
                                                    > 2. Ulica "Może być, i to zwłaszcza ulica" obszarem zabudowanym.
                                                    > 3. Skoro wg. analfabety funkcjonalnego "obszar" jaki "zajmuje rzeka, przebiegaj
                                                    > ąc przez obszar zabudowany" to "A. Obszar zabudowany"
                                                    > 4. To przez analogie: Rzeka "Może być, i to zwłaszcza" rzeka " obszar
                                                    > em zabudowanym
                                                    .
                                                    >
                                                    > :))))))))))))))

                                                    I co jeszcze "ZWŁASZCZA" może być tym obszarem, funkcjonalny?
                                                    Zwłaszcza wszystko?
                                                    Przestań się już okładać, bo aż żal patrzeć.


                                                    > P.S. Zdecydowales sie na A czy na B w kwestii dlugosci wody?

                                                    Funkcjonalny, już i tak odpowiedziałem na twoje pytanie w kwestii rzeki. Teraz twoja kolej na odpowiedź na śmiertelne pytanie, które rozsmarowuje cię o ścianę.
                                                  • hannl Rzeka jako obszar zabudowany to "żaden problem" 13.08.14, 14:44
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > To ty nie załapałeś, że to miał być dowód, jak na to pytanie niby trudno odpowiedzieć.

                                                    Fajnie, ze ci sie wydaje, ze wiesz, co chcialem udowodnic ta parafraza ale niestety mylisz sie.
                                                    Chcialem udowodnic nia cos calkiem innego. I dowod widoczny jest powyzej: forumowy debil rzeczywiscie uwaza rzeke za obszar zabudowany.

                                                    > Okazuje się, że to żaden problem dla kogoś normalnego inaczej.

                                                    Jak napisalem juz wyzej: "jako debil nie miales "problemu z odpowiedzią" na parafraze "smiertelnego" pytania debila z dwoma "smiertelnymi" parafrazami odpowiedzi debila"

                                                    > Teraz twoja kolej na odpowiedź na śmiertelne pytanie, które rozsmarowuje cię o ścianę.

                                                    Jednym "smiertelnym" debilem na tym forum mogacym dac "smiertelne" odpowiedzi A lub B i "rozsmarowac" sie na scianie jestes poki co tutaj tylko TY. Rozumiem, ze doskiwera ci samotnosc ale na mnie nie licz :)))))
                                                  • klemens1 Re: Rzeka jako obszar zabudowany to "żaden proble 14.08.14, 17:13
                                                    hannl napisał:

                                                    > forumowy debil rzeczywiscie uwaza rzeke za "obszar zabudowany".

                                                    O ile rzeka przez obszar zabudowany przebiega, kundelku.
                                                    Co by ci zrobiło twoje ego, bidaku, gdybyś nie pomanipulował trochę moimi wypowiedziami?

                                                    > > Teraz twoja kolej na odpowiedź na śmiertelne pytanie, które rozsmarowuje cię o ścianę.
                                                    >
                                                    > Jednym "smiertelnym" debilem na tym forum mogacym dac "smiertelne" odpowiedzi A
                                                    > lub B i "rozsmarowac" sie na scianie jestes poki co tutaj tylko TY. Rozumiem,
                                                    > ze doskiwera ci samotnosc ale na mnie nie licz :)))))

                                                    Funkcjonalny, żebyś miał okazję znowu się powymigiwać, zadam pytanie inaczej:
                                                    Czy pojazd jadący ulicą przebiegającą przez obszar zabudowany (za znakiem D-42 i przed D-43) znajduje się na obszarze zabudowanym?

                                                    Drugą rundę wymigiwania się niedorozwoja uważam za rozpoczętą. Nie zawiedź mnie.

                                                  • hannl Re: Rzeka jako obszar zabudowany to "żaden proble 15.08.14, 12:21
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > > forumowy debil rzeczywiscie uwaza rzeke za "obszar zabudowany".

                                                    > O ile rzeka przez obszar zabudowany przebiega

                                                    Alez oczywiscie :))))
                                                    "O ile rzeka przez obszar zabudowany przebiega"
                                                    to rzeka ta:
                                                    "jest obszarem zabudowanym",

                                                    wzglednie
                                                    "Obszar, jaki zajmuje rzeka jest obszarem zabudowanym"

                                                    > Funkcjonalny, żebyś miał okazję znowu się powymigiwać, zadam pytanie inaczej:

                                                    I ciagle nie tracisz nadziei, ze pytajac w kolko "inaczej" uda ci sie naprawde kogos przekonac, ze rzeka i ulica to obszar zabudowany, atom to wynalazek a silnik spalinowy odkrycie?
                                                    Jestes uosobieniem tego, co zwyklo nazywac sie "uporem kretyna".
                                                  • klemens1 Re: Rzeka jako obszar zabudowany to "żaden proble 25.08.14, 17:10
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > > forumowy debil rzeczywiscie uwaza rzeke za "obszar zabudowany".
                                                    >
                                                    > > O ile rzeka przez obszar zabudowany przebiega
                                                    >
                                                    > Alez oczywiscie :))))
                                                    > "O ile rzeka przez obszar zabudowany przebiega"
                                                    > to rzeka ta:
                                                    > "jest obszarem zabudowanym",

                                                    > wzglednie
                                                    > "Obszar, jaki zajmuje rzeka jest obszarem zabudowanym"

                                                    No widzisz, jednak pojąłeś. Co nie zmienia faktu, że kulisz ogon, gdy pytam cię o ulicę.

                                                    > > Funkcjonalny, żebyś miał okazję znowu się powymigiwać, zadam pytanie inaczej:
                                                    > > Czy pojazd jadący ulicą przebiegającą przez obszar zabudowany (za znakiem D-42 i przed D-43) znajduje się na obszarze zabudowanym?
                                                    >
                                                    > I ciagle nie tracisz nadziei, ze pytajac w kolko "inaczej" uda ci sie naprawde
                                                    > kogos przekonac, ze rzeka i ulica to obszar zabudowany, atom to wynalazek a sil
                                                    > nik spalinowy odkrycie?

                                                    Nie tylko nie tracę nadziei, ale mam absolutną pewność, że będziesz się wymigiwał jak niedorozwój, byle na pytanie nie odpowiedzieć.
                                                    Ot, przykład wyżej.

                                                  • hannl Dalsze dowody twojego analfabetyzmu funkcjonalnego 25.08.14, 17:45
                                                    > No widzisz, jednak pojąłeś.

                                                    Bo to zadna sztuka "pojac", ze jestes analfabeta funkcjonalnym rzeczywiscie(!) nie bedacym w stanie pojac, ze obszar jaki zajmuje rzeka, ulica, stawek w ogrodzie wzglednie klomb z kwiatami nie moze byc obszarem zabudowanym. To rozumieja nawet kilkuletnie w miare rozgarniete dzieci ale nie ludzie tak ciezko uposledzeni jak ty.

                                                    > Nie tylko nie tracę nadziei,

                                                    Oczywiscie – jako analfabeta funkcjonalny i kretyn nie mozesz inaczej.
                                                    Z takimi formami uposlednenia nie jestes przeciez w stanie pojac czym rozni sie pomiar od wyniku, co to wynalazek a co odkrycie, dlaczego obszar na ktorym nie ma ani jednego zabudowania nie moze byc obszarem zabudowanym i jak poslugiwac sie prostym kalkulatorem :)

                                                    > ale mam absolutną pewność, że będziesz się wymigiwał jak niedorozwój, byle na pytanie
                                                    > nie odpowiedzieć.

                                                    Wiesz, ze jakkolwiek bym na to pytanie nie odpowiedzial:
                                                    obszar na ktorym nie ma ani jednego zabudowania nie moze byc obszarem zabudowanym
                                                    obszar na ktorym nie ma ani jednego lasu nie moze byc obszarem lesnym
                                                    obszar na ktorym nie ma ani jednego bagna nie moze byc obszarem bagiennym
                                                    itd. itd.
                                                  • klemens1 Re: Dalsze dowody twojego analfabetyzmu funkcjona 26.08.14, 15:15
                                                    hannl napisał:

                                                    > obszar na ktorym nie ma ani jednego zabudowania nie moze byc obszarem zabudowanym

                                                    Czyli kierowca jadą po ulicy, NA której nie ma ani jednego zabudowania, po przejechaniu za znak D-42 nie znajduje się NA obszarze zabudowanym?

                                                  • hannl Re: Dalsze dowody twojego analfabetyzmu funkcjona 26.08.14, 15:43

                                                    > Czyli kierowca jadą po ulicy, NA której nie ma ani jednego zabudowania,

                                                    ..i stad wlasnie obszar jaki zajmuje ulica nie moze byc obszarem zabudowanym.

                                                    > po przejechaniu za znak D-42 nie znajduje się NA obszarze zabudowanym?

                                                    znajduje sie na ulicy (ktora nie jest obszarem zabudowanym) I w obszarze zabudowanym poza ulica.

                                                    To, ze jedno i drugie "znajduje sie" w obszarze zabudowanym nie oznacza i nigdy nie wyczaruje, ze pojazd albo ulica jest obszarem zabudowanym.

                                                    Biedny cwok ma nadzieje, ze poprzez samochod znajdujacy sie NA ulicy i NA obszarze zabudowanym uda sie jednak jakims cudem rownanie obszar ulicy = obszar zabudowany :)))
                                                  • klemens1 Re: Dalsze dowody twojego analfabetyzmu funkcjona 27.08.14, 16:46
                                                    hannl napisał:

                                                    >
                                                    > > Czyli kierowca jadą po ulicy, NA której nie ma ani jednego zabudowania,
                                                    >
                                                    > ..i stad wlasnie obszar jaki zajmuje ulica nie moze byc obszarem zabudowanym.

                                                    Wg rozporządzenia, występowanie zabudowań nie jest warunkiem koniecznym do tego, by obszar uznać za zabudowany.

                                                    > > po przejechaniu za znak D-42 nie znajduje się NA obszarze zabudowanym?
                                                    >
                                                    > znajduje sie na ulicy (ktora nie jest obszarem zabudowanym) I w obszarze
                                                    > zabudowanym poza ulica.

                                                    Czyli kierowca jadąc po ulicy znajduje się w obszarze poza ulicą? Myślałem, że takie coś potrafią tylko bardzo małe cząstki.

                                                    > To, ze jedno i drugie "znajduje sie" w obszarze zabudowanym nie oznacza i nigdy
                                                    > nie wyczaruje, ze pojazd albo ulica jest obszarem zabudowanym.
                                                    >
                                                    > Biedny cwok ma nadzieje, ze poprzez samochod znajdujacy sie NA ulicy i NA obsza
                                                    > rze zabudowanym uda sie jednak jakims cudem rownanie obszar ulicy = obszar zabu
                                                    > dowany :)))

                                                    Biedny ćwok ma nadzieję, że mam taką nadzieję jak ćwok sobie wykoncypował.
                                                    Typowe zachowanie głupka - sam wymyśla debilizm, po czym chce, żeby inni się z niego tłumaczyli.

                                                  • hannl "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 28.08.14, 15:58
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Wg rozporządzenia, występowanie zabudowań nie jest warunkiem koniecznym do tego,
                                                    > by obszar uznać za zabudowany.

                                                    Bo – jak na znanaego hardkorowego analfabete funkcjonalnego przystalo – wywnioskowales to ze wstepu mowiacego "Granica obszaru zabudowanego (...) POWINNA byc powiazana z wystepujaca wzdluz drogi ZABUDOWA o charakterze mieszkalnym"?

                                                    > Czyli kierowca jadąc po ulicy znajduje się w obszarze poza ulicą?

                                                    Czemu pytasz jak kretyn, skoro tuz powyzej jest dokladnie wytlumaczone? Ach bo jestes przeciez kretynem :)
                                                    Z ciekawosci spytam czy stojac na drodze lesnej znajdujesz sie na drodze czy w lesie? Skoro – jak wiadomo - las znajduje sie POZA droga a nie na niej?

                                                    > Biedny ćwok ma nadzieję, że mam taką nadzieję jak ćwok sobie wykoncypował.

                                                    Czyzby cwok rzeczywiscie odpuscil sobie obszar zajmowany przez ulice jako "obszar zabudowany"? Czy tylko jak zwykle nie zrozumial o co lata?
                                                  • klemens1 Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 29.08.14, 13:27
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Wg rozporządzenia, występowanie zabudowań nie jest warunkiem koniecznym d
                                                    > o tego,
                                                    > > by obszar uznać za zabudowany.
                                                    >
                                                    > Bo – jak na znanaego hardkorowego analfabete funkcjonalnego przystalo 
                                                    > 211; wywnioskowales to ze wstepu mowiacego "Granica obszaru zabudowanego (...)
                                                    > POWINNA byc powiazana z wystepujaca wzdluz drogi ZABUDOWA o charakterze mieszk
                                                    > alnym"?

                                                    M.in.
                                                    Odpowiedz na pytanie, czy jadąc ulicą, po przekroczeniu D-42, kierowca znajduje się na obszarze zabudowanym.

                                                    > Z ciekawosci spytam czy stojac na drodze lesnej znajdujesz sie na drodze czy w
                                                    > lesie? Skoro – jak wiadomo - las znajduje sie POZA droga a nie na niej?

                                                    Obszar, funkcjonalny, obszar. Będąc na drodze leśnej mogę znajdować się na obszarze leśnym.
                                                    Ale specjalnie dla ciebie: tak, w lesie też. Poczytaj sobie definicję, tłumoku.

                                                    > > Biedny ćwok ma nadzieję, że mam taką nadzieję jak ćwok sobie wykoncypował
                                                    > .
                                                    >
                                                    > Czyzby cwok rzeczywiscie odpuscil sobie obszar zajmowany przez ulice jako "obsz
                                                    > ar zabudowany"? Czy tylko jak zwykle nie zrozumial o co lata?

                                                    Nie - ćwok nadal myśli że wie, co ja myślę.

                                                  • hannl Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 29.08.14, 14:55
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > M.in.
                                                    > Odpowiedz na pytanie, czy jadąc ulicą, po przekroczeniu D-42, kierowca znajduje się na
                                                    > obszarze zabudowanym.

                                                    I…. to by bylo "na tyle" w kwestii kolejnego popisu analfabety funkcjonalnego jakoby "wg rozporządzenia, występowanie zabudowań nie" bylo "warunkiem koniecznym do tego,
                                                    by obszar uznać za zabudowany" choc wlasnie wg. tego rozporzadzenia "Granica obszaru zabudowanego (...) POWINNA byc powiazana z wystepujaca wzdluz drogi ZABUDOWA"

                                                    Lista twoich debilizmow nie pasuje juz na jedno okno. Ciagle nie widzisz, ze im dluzej sie szarpiesz tym bardziej zaciskasz petle na szyi swojego tepego lba?

                                                    Odpowiedz juz dostales powyzej tluku:
                                                    Po przekroczeniu znaku D-42 kierowca znajduje sie na drodze i w obszarze zabudowanym. Co bynajmniej nie oznacza, co ze obszar zajmowany przez droge jest zabudowany, jak moga twierdzic ludzie dotknieci analfabetyzmem funkcjonalnym.

                                                    > Będąc na drodze leśnej mogę znajdować się na obszarze leśnym.
                                                    > Ale specjalnie dla ciebie: tak, w lesie też.

                                                    Czyli stojac na drodze znajdujesz sie rowniez w lesie choc las znajduje sie POZA droga.
                                                    Przeciez "myslales", ze "takie cos potrafia tylko male czastki"?

                                                    Czy moze ma z tego wynikac (idac tokiem twojego uposledzenia), ze droga jest lasem?
                                                  • klemens1 Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 31.08.14, 15:37
                                                    hannl napisał:

                                                    > Po przekroczeniu znaku D-42 kierowca znajduje sie na drodze i w obszarze
                                                    > zabudowanym. Co bynajmniej nie oznacza, co ze obszar zajmowany przez droge jes
                                                    > t zabudowany,

                                                    Nie pytam, czy obszar zajmowany przez drogę jest zabudowany, tylko czy ten obszar jest obszarem zabudowanym.
                                                    Odróżniasz, tłuczku?

                                                    > > Ale specjalnie dla ciebie: tak, w lesie też.
                                                    >
                                                    > Czyli stojac na drodze znajdujesz sie rowniez w lesie choc las znajduje sie POZ
                                                    > A droga.

                                                    Tak, funkcjonalny. Jest to nawet zgodne z definicją lasu.
                                                    Wg ciebie oczywiście, stojąc na poniższej leśnej drodze, nie jesteś w lesie:

                                                    https://tapety.joe.pl/tapeta/ziemia/las/dzika-lesna-droga.jpg
                                                  • hannl Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 01.09.14, 10:52
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Nie pytam, czy obszar zajmowany przez drogę jest zabudowany.

                                                    Ale JA przypominam ten kretynizm, z ktorego "to" sie tutaj wzielo.

                                                    > tylko czy ten obszar jest obszarem zabudowanym.

                                                    Przeciez masz biedny kretynie tuz powyzej odpowiedz:
                                                    Jeden "ten" obszar zajmowany przez ulice nie jest zabudowany.
                                                    Drugi "ten" obszar zabudowany jest obszarem zabudowanym - jak sama nazwa wskazuje.
                                                    Kierowca znajduje sie w jednym i drugim obszarze a to, ze tego nie mozesz skapowac jest tylko i wylacznie zasluga twojego analfabetyzmu funkcjonalnego wzgl. zaawansowanego debilizmu wzgl. jednego i drugiego.

                                                    > > Czyli stojac na drodze znajdujesz sie rowniez w lesie choc las znajduje sie POZA droga.

                                                    > Tak, funkcjonalny. Jest to nawet zgodne z definicją lasu.

                                                    Jest tez "zgodne z definicja" drogi, ktora "moze byc" lasem?
                                                  • klemens1 Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 01.09.14, 11:22
                                                    hannl napisał:

                                                    > Przeciez masz biedny kretynie tuz powyzej odpowiedz:
                                                    > Jeden "ten" obszar zajmowany przez ulice nie jest zabudowany.
                                                    > Drugi "ten" obszar zabudowany jest obszarem zabudowanym - jak sama nazwa wskazu
                                                    > je.
                                                    > Kierowca znajduje sie w jednym i drugim obszarze a to, ze tego nie mozesz skapo
                                                    > wac jest tylko i wylacznie zasluga twojego analfabetyzmu funkcjonalnego wzgl. z
                                                    > aawansowanego debilizmu wzgl. jednego i drugiego.

                                                    Czyli kierowca znajduje się jednocześnie w obszarze zabudowanym i niezabudowanym.
                                                    A da się jednocześnie określić położenie samochodu i jego pęd?

                                                    > > Tak, funkcjonalny. Jest to nawet zgodne z definicją lasu.
                                                    >
                                                    > Jest tez "zgodne z definicja" drogi, ktora "moze byc" lasem?

                                                    Po kolei, funkcjonalny.
                                                    Czy twierdzisz że będąc na drodze leśnej nie znajdujesz się w lesie?
                                                  • hannl Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 01.09.14, 11:39
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Czyli kierowca znajduje się jednocześnie w obszarze zabudowanym i niezabudowanym.

                                                    Powyzej napisalem wyraznie, gdzie kierowca sie znajduje i nie zamierzam tego powtarzac po raz kolejny. To jakie wnioski wyciagnie z tego analfabeta funkcjonalny uwazajacy atomy za wynalazki i obszar zajmowany przez ulice za "zabudowany" to juz nie moj problem.

                                                    > > > Tak, funkcjonalny. Jest to nawet zgodne z definicją lasu.
                                                    > >
                                                    > > Jest tez "zgodne z definicja" drogi, ktora "moze byc" lasem?
                                                    >
                                                    > Po kolei, funkcjonalny.

                                                    No wlasnie funkcjonalny, po kolei: Czy - przez analogie - droga w lesie "moze byc" lasem?
                                                  • klemens1 Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 02.09.14, 11:45
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Czyli kierowca znajduje się jednocześnie w obszarze zabudowanym i niezabu
                                                    > dowanym.
                                                    >
                                                    > Powyzej napisalem wyraznie, gdzie kierowca sie znajduje i nie zamierzam tego po
                                                    > wtarzac po raz kolejny.

                                                    Funkcjonalny, bez przeciągania:
                                                    Kierowca znajduje się w obszarze zabudowanym, który nie jest zabudowany.
                                                    Zgadza się?
                                                    Bo ja się z tym zgadzam.

                                                    > > > > Tak, funkcjonalny. Jest to nawet zgodne z definicją lasu.
                                                    > > >
                                                    > > > Jest tez "zgodne z definicja" drogi, ktora "moze byc" lasem?
                                                    > >
                                                    > > Po kolei, funkcjonalny.
                                                    >
                                                    > No wlasnie funkcjonalny, po kolei: Czy - przez analogie - droga w lesie "moze b
                                                    > yc" lasem?

                                                    Funkcjonalny, najpierw JA zadałem pytanie. "Po kolei" oznacza więc, że najpierw na to pytanie powinieneś odpowiedzieć, a dopiero później zadawać swoje.

                                                    I tak widać jak na dłoni że znowu przez swoją głupotę się wkopałeś i próbujesz swoich sztuczek niedorozwoja żeby nie odpowiedzieć na pytanie. Przerabialiśmy to już dziesiątki razy.
                                                    Najśmiejszniejsze jest to, że każdy widzi jaki z ciebie idiota, a ty i tak udajesz że nic się nie dzieje. Długo ktoś musiał nad tobą pracować, żeby cię tak uformować.
                                                  • hannl Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 02.09.14, 11:53
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Kierowca znajduje się w obszarze zabudowanym, który nie jest zabudowany.
                                                    > Zgadza się?
                                                    > Bo ja się z tym zgadzam.

                                                    No to fajnie, ze "sie zgadzasz" z wlasnymi wypocinami debila. Gratuluje.
                                                    W swojej wlasciwosci debila "zgadzasz" sie rowniez z tym, ze rzeka to obszar zabudowany i (zapewne), ze droga to las a kazdy czlowiek podlega grawitacji w stanie niewazkosci. Tak juz maja debile.

                                                    > najpierw JA zadałem pytanie. "Po kolei" oznacza więc, że najpierw na to pytanie powinieneś odpowiedzieć,

                                                    Juz kiedys pisalem ci, co mozesz poczac z twoim "powinienes".

                                                    I tak widać jak na dłoni że znowu przez swoją głupotę się wkopałeś i próbujesz swoich sztuczek niedorozwoja żeby nie odpowiedzieć na pytanie. Przerabialiśmy to już dziesiątki razy. Najśmiejszniejsze jest to, że każdy widzi jaki z ciebie idiota, a ty i tak udajesz że nic się nie dzieje. Długo ktoś musiał nad tobą pracować, żeby cię tak uformować.

                                                    To co? Droga jest lasem?
                                                  • klemens1 Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 03.09.14, 11:04
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Kierowca znajduje się w obszarze zabudowanym, który nie jest zabudowany.
                                                    > > Zgadza się?
                                                    > > Bo ja się z tym zgadzam.
                                                    >
                                                    > No to fajnie, ze "sie zgadzasz" z wlasnymi wypocinami debila. Gratuluje.

                                                    Cytuje ciebie, funkcjonalny:
                                                    Jeden "ten" obszar zajmowany przez ulice nie jest zabudowany.
                                                    Drugi "ten" obszar zabudowany jest obszarem zabudowanym - jak sama nazwa wskazuje.
                                                    Kierowca znajduje sie w jednym i drugim obszarze


                                                    Napisałem więc dokładnie to samo co ty. Dlaczego nazywasz samego siebie debilem? W końcu spojrzałeś prawdzie w oczy?


                                                    > > najpierw JA zadałem pytanie. "Po kolei" oznacza więc, że najpierw na to p
                                                    > ytanie powinieneś odpowiedzieć,
                                                    >
                                                    > Juz kiedys pisalem ci, co mozesz poczac z twoim "powinienes".

                                                    Począć mogę to, że wyśmiewam twoje wykręty niedorozwoja.
                                                    Dasz radę odpowiedzieć na kolejne śmiertelne pytanie, czy twoje ego cię zniszczy, czubku?
                                                    Pytanie brzmi:
                                                    Czy twierdzisz że będąc na drodze leśnej nie znajdujesz się w lesie?

                                                    > To co? Droga jest lasem?

                                                    Debilizm "droga jest lasem" to twój wytwór.

                                                  • hannl Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 03.09.14, 13:01
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Napisałem więc dokładnie to samo co ty.

                                                    Nie, nie napisales "dokladnie tego samego" o czym przekonac moze sie tuz powyzej kazdy, kto nie jest debilem wzglednie analfabeta funkcjonalnym jak ty.

                                                    > Debilizm "droga jest lasem" to twój wytwór.

                                                    Ten debilizm to dosyc oczywisty wniosek z toku "rozumowania" debila okreslajacego obszar zajmowany przez rzeke albo ulice jako "obszar zabudowany" gdy jedno i drugie przez obszar zabudowany przebiega.
                                                  • klemens1 Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 04.09.14, 12:08
                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Napisałem więc dokładnie to samo co ty.
                                                    >
                                                    > Nie, nie napisales "dokladnie tego samego" o czym przekonac moze sie tuz powyze
                                                    > j kazdy, kto nie jest debilem wzglednie analfabeta funkcjonalnym jak ty.

                                                    Wskaż więc, funkcjonalny, różnice pomiędzy tym co ty napisałeś, a pomiędzy tym co ja napisałem.

                                                    Dla przypomnienia skrócony cytat, żeby lepiej ci było te różnice wskazać.

                                                    Jeden (...) obszar (...) nie jest zabudowany.
                                                    Drugi (...) obszar (...) jest obszarem zabudowanym
                                                    Kierowca znajduje sie w jednym i drugim obszarze


                                                    Ja napisałem to samo, co ty nazwałeś "wypocinami debila":
                                                    Kierowca znajduje się w obszarze zabudowanym, który nie jest zabudowany.

                                                    > > Debilizm "droga jest lasem" to twój wytwór.
                                                    >
                                                    > Ten debilizm to dosyc oczywisty wniosek z toku "rozumowania" debila okreslajace
                                                    > go obszar zajmowany przez rzeke (...)

                                                    Ten debilizm to kolejny wykręt niedorozwoja, mający na celu odwrócenie uwagi od nieodpowiadania debila na pytanie:
                                                    Czy twierdzisz że będąc na drodze leśnej nie znajdujesz się w lesie?
                                                  • hannl Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 04.09.14, 12:27
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Wskaż więc, funkcjonalny, różnice pomiędzy tym co ty napisałeś, a pomiędzy tym
                                                    > co ja napisałem.

                                                    Mam "wskazac" to, co kazdy widzi tuz powyzej? Tobie juz odbilo calkowicie.

                                                    > Dla przypomnienia skrócony cytat, żeby lepiej ci było te różnice wskazać.
                                                    >
                                                    > Jeden (...) obszar (...) nie jest zabudowany.
                                                    > Drugi (...) obszar (...) jest obszarem zabudowanym
                                                    > Kierowca znajduje sie w jednym i drugim obszarze

                                                    >
                                                    > Ja napisałem to samo, co ty nazwałeś "wypocinami debila":
                                                    > Kierowca znajduje się w obszarze zabudowanym, który nie jest zabudowany.

                                                    Bo to:
                                                    - jak widac: nie jest "to samo"
                                                    - i jest wypocinami debila, co kazdy widzi powyzej.


                                                    > > > Debilizm "droga jest lasem" to twój wytwór.
                                                    > >
                                                    > > Ten debilizm to dosyc oczywisty wniosek z toku "rozumowania" debila okres
                                                    > lajace
                                                    > > go obszar zajmowany przez rzeke (...)
                                                    >
                                                    > Ten debilizm to kolejny wykręt

                                                    Oczywisty wniosek z toku rozumowania debila to oczywisty wniosek z rozumowania debila uwazajacego rzeke i ulice za "obszar zabudowany" mimo, ze ani na jednym ani na drugim nie ma i nie ma byc prawa zabudowan..

                                                    > Czy twierdzisz że będąc na drodze leśnej nie znajdujesz się w lesie?

                                                    Bedac na drodze lesnej "twierdze" ze znajduje sie rowniez w lesie, z czego oczywiscie bynajmniej nie wynika, ze droga to las, jak mogloby "wynikac" z toku "rozumowania" niektorych debili.
                                                  • klemens1 Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 04.09.14, 15:30
                                                    hannl napisał:

                                                    > > Dla przypomnienia skrócony cytat, żeby lepiej ci było te różnice wskazać.
                                                    > >
                                                    > > Jeden (...) obszar (...) nie jest zabudowany.
                                                    > > Drugi (...) obszar (...) jest obszarem zabudowanym
                                                    > > Kierowca znajduje sie w jednym i drugim obszarze

                                                    > >
                                                    > > Ja napisałem to samo, co ty nazwałeś "wypocinami debila":
                                                    > > Kierowca znajduje się w obszarze zabudowanym, który nie jest zabudowan
                                                    > y.

                                                    >
                                                    > Bo to:
                                                    > - jak widac: nie jest "to samo"
                                                    > - i jest wypocinami debila, co kazdy widzi powyzej.

                                                    Więc nie jest prawdą obszar, który jest obszarem zabudowanym (twoje określenie) jest obszarem zabudowanym (moje określenie)?
                                                    Czy może nie jest prawdą, że obszar, który nie jest zabudowany (twoje określenie), nie jest zabudowany (moje określenie)?

                                                    Przestań się miotać, funkcjonalny i napisz, gdzie jest różnica.
                                                    A no tak - kolejne pytanie śmiertelne ....

                                                    > > Czy twierdzisz że będąc na drodze leśnej nie znajdujesz się w lesie?
                                                    >
                                                    > Bedac na drodze lesnej "twierdze" ze znajduje sie rowniez w lesie

                                                    No i mnie załatwiłeś, funkcjonalny. Odpowiedziałeś na pytanie. Teraz to mi naprawdę głupio.

                                                    Odpowiadając: czy droga może być lasem. Nie. Ale obszarem leśnym - tak.


                                                  • hannl Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 05.09.14, 14:04
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Więc nie jest prawdą obszar, który jest obszarem zabudowanym (twoje określenie)
                                                    > jest obszarem zabudowanym (moje określenie)?
                                                    > Czy może nie jest prawdą, że obszar, który nie jest zabudowany (twoje określeni
                                                    > e), nie jest zabudowany (moje określenie)?

                                                    Powyzsze dylematy nie sa kwestia prawdy czy nieprawdy tylko bezradnoscia debila wobec elementarnej funkcji logiki stosowanej w codziennej komunikacji i zwana koniunkcja.

                                                    Czlowiek zdrowy rozumie i potrafi polaczyc rozne punkty widzenia na okreslony aspekt jak np.
                                                    - (oczywiscie) niezabudowana ulica lub rzeka w obszarze zabudowanym
                                                    - czlowiek ubrany w pizame i pod nia (oczywiscie) goly

                                                    Debilowi oba punty widzenia "zlewaja sie". Dlatego:
                                                    - badac na ulicy (rzece) uwaza, ze znajduje sie w obszarze zabudowanym, ktory nie jest zabudowany
                                                    - widzac czlowieka w pizame uwaza ze widzi czlowieka ubranego, ktory jest goly

                                                    To diagnoza. I nie ma za co.

                                                    > Odpowiadając: czy droga może być lasem. Nie. Ale obszarem leśnym - tak.

                                                    Czyli:
                                                    A = B poniewaz A przebiegalo przez B
                                                    Teraz A przebiega przez B ale A ≠ B?

                                                    > Ale obszarem leśnym - tak.

                                                    Czyzby "las" i "obszar lesny" nie byly tym kontekscie tym samym?
                                                    Przeciez w twoich probach wykazania, ze "ulica moze byc obszarem zabudowanym" "ulica" i "obszar ulicy" znaczyly to samo?
                                                  • klemens1 Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 05.09.14, 16:20
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Więc nie jest prawdą obszar, który jest obszarem zabudowanym (twoje okreś
                                                    > lenie)
                                                    > > jest obszarem zabudowanym (moje określenie)?
                                                    > > Czy może nie jest prawdą, że obszar, który nie jest zabudowany (twoje okr
                                                    > eśleni
                                                    > > e), nie jest zabudowany (moje określenie)?
                                                    >
                                                    > Powyzsze dylematy nie sa kwestia prawdy czy nieprawdy tylko bezradnoscia debila
                                                    > wobec elementarnej funkcji logiki stosowanej w codziennej komunikacji i zwana
                                                    > koniunkcja.

                                                    To to, z czym miałeś problem przy okazji "wyprzedzania rowerzysty".

                                                    Porównajmy więc koniunkcje:
                                                    Kierowca znajduje sie w jednym i drugim obszarze.
                                                    Kierowca znajduje się w obszarze zabudowanym, który nie jest zabudowany.


                                                    > > Odpowiadając: czy droga może być lasem. Nie. Ale obszarem leśnym - tak.
                                                    >
                                                    > Czyli:
                                                    > A = B poniewaz A przebiegalo przez B
                                                    > Teraz A przebiega przez B ale A ≠ B?

                                                    (zakładam, że ci się popierniczyło i chciałeś napisać "B przebiega przez A)
                                                    Funkcjonalny, wg ciebie wszystkie relacje w przyrodzie są zwrotne?
                                                    Każdy kwadrat jest prostokątem, ale nie każdy prostokąt jest kwadratem, debilku.

                                                    Dowolna droga w Polsce jest też obszarem tego kraju, co nie znaczy że cały obszar kraju jest drogą.

                                                  • hannl Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 08.09.14, 12:27
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Porównajmy więc koniunkcje:
                                                    > Kierowca znajduje sie w jednym i drugim obszarze.
                                                    > Kierowca znajduje się w obszarze zabudowanym, który nie jest zabudowany.

                                                    Pierwsze to koniunkcja aspektow, co wyraznie opisuje w pominietym przez ciebie kontekscie.

                                                    Drugie to konkluzja debila czyli koniunkcja wlasciwosci roznych aspektow prowadzaca do takich idiotyzmow jak:
                                                    - "obszar zabudowany, ktory jest niezabudowany"
                                                    - czlowiek ubrany, ktory jest goly
                                                    - moneta z orlem, ktory jest reszka itd. itd.

                                                    > wg ciebie wszystkie relacje w przyrodzie są zwrotne?

                                                    Tu nie chodzi o zadna "zwrotnosc" tylko o obszary (ulica, rzeka, droga, obszar zabudowany, las itd.) w ktorych obszar A (np. ulica) przebiegajaca przez obszar B (np. obszar zabudowany) ma z tego powodu stawac sie obszarem B (ulica albo rzeka, ktore staja sie "obszarem zabudowanym").

                                                    W przypadku ulicy, rzeki, obszaru zabudowanego tak ponoc ma to wygladac ale w przypadku drogi i lasu o dziwo nie.
                                                  • klemens1 Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 08.09.14, 16:24
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Porównajmy więc koniunkcje:
                                                    > > Kierowca znajduje sie w jednym i drugim obszarze.
                                                    > > Kierowca znajduje się w obszarze zabudowanym, który nie jest zabudowany.
                                                    >
                                                    > Pierwsze to koniunkcja aspektow, co wyraznie opisuje w pominietym przez ciebie
                                                    > kontekscie.
                                                    >
                                                    > Drugie to konkluzja debila czyli koniunkcja wlasciwosci roznych aspektow

                                                    Czyżby zmieniało to coś w kwestii prawdziwości drugiej koniunkcji, funkcjonalny?

                                                    > W przypadku ulicy, rzeki, obszaru zabudowanego tak ponoc ma to wygladac ale w p
                                                    > rzypadku drogi i lasu o dziwo nie.

                                                    Jak nie, jak tak, funkcjonalny?
                                                    Przecież napisałem, że droga leśna jest też obszarem leśnym. Ale już nie lasem.
                                                    Podobnie ulica może być obszarem zabudowanym. Co nie znaczy, że jest owymi zabudowaniami zabudowana.
                                                    Taki mundry jesteś w tych aspektach, a tak łatwo robisz z siebie idiotę - vide twój słynny obrazek "obszaru zabudowanego", z którego taki jesteś dumny:
                                                    https://imageshack.us/a/img823/6696/drogaoz01.jpg
                                                  • hannl Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 09.09.14, 13:11
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Czyżby zmieniało to coś w kwestii prawdziwości drugiej koniunkcji, funkcjonalny?

                                                    "Prawdziwosc" jej debilnosci ilustruja najlepiej zalaczone przyklady.

                                                    > Przecież napisałem, że droga leśna jest też obszarem

                                                    Tak samo jak las, rzeka, ulica, obszar zabudowany.
                                                    O dziwo obszar drogi lub rzeki jest w tym kontekscie nadal "ulica" albo "rzeka".
                                                    Tylko obszarowi lasu nie wolno byc lasem!

                                                    Debil znow sie przestraszyl rozmiarow wlasnego uposledzenia.

                                                    > Podobnie ulica może być obszarem zabudowanym.

                                                    Jeszcze nie tak dawno przeczyles temu korygujac mnie, ze nie "ulica" tylko jej "obszar".
                                                    Teraz sytuacja sie powtarza jota w jote z lasem (lol)

                                                    > Co nie znaczy, że jest owymi zabudowaniami zabudowana.

                                                    W swiecie kretyna "może" dziac sie wiele...
                                                    Obszar moze byc "obszarem lesnym". "Co nie znaczy", ze musi na nim rosnac chocby jedno drzewo. "Podobnie" dowolny obszar moze byc obszarem bagiennym. "Co nie znaczy", ze musi na nim istniec chocby jedno bagno.
                                                  • klemens1 Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 09.09.14, 14:14
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Czyżby zmieniało to coś w kwestii prawdziwości drugiej koniunkcji, funkcj
                                                    > onalny?
                                                    >
                                                    > "Prawdziwosc" jej debilnosci ilustruja najlepiej zalaczone przyklady.

                                                    Swoje przykłady możesz sobie wsadzić tam, gdzie cię wykorzystywali w Pułtusku.
                                                    Pytam o te konkretne koniunkcje w tym konkretnym przypadku.

                                                    > > Przecież napisałem, że droga leśna jest też obszarem
                                                    >
                                                    > Tylko obszarowi lasu nie wolno byc lasem!

                                                    Czasami wolno, a czasami nie wolno. Droga jest obszarem leśnym, ale nie lasem. Las jest obszarem leśnym, ale nie każdy obszar leśny jest lasem.
                                                    Co w tym takiego skomplikowanego, że tak się miotasz?

                                                    > > Podobnie ulica może być obszarem zabudowanym.
                                                    > > Co nie znaczy, że jest owymi zabudowaniami zabudowana.
                                                    >
                                                    > W swiecie kretyna "może" dziac sie wiele...

                                                    Np. ulica z budynkami pośrodku - już się chwaliłeś.

                                                    > Obszar moze byc "obszarem lesnym". "Co nie znaczy", ze musi na nim rosnac chocb
                                                    > y jedno drzewo.

                                                    Oczywiście, funkcjonalny. Jesteś tak głupi i jednocześnie zaślepiony swoimi emocjami debila, że nawet nie widzisz jak sam się pogrążasz.
                                                    Przykład:
                                                    Czy polana leśna, na której nie ma drzew, jest obszarem leśnym?
                                                  • hannl Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 09.09.14, 16:20
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Pytam o te konkretne koniunkcje w tym konkretnym przypadku.

                                                    A ja odpowiedzialem, ze jest takim samym debilzmem, jak i pozostale przyklady i wytluaczylem nawet dlaczego. To, ze bedac debilem tego nie rozumiesz nie jest moim problemem.

                                                    Jeszcze raz:
                                                    Obszar ulicy, na ktorym NIE MA zabudowan i obszar, na ktorym znajduja sie zabudowania
                                                    to dwa rozne aspekty (punkty widzenia) opisu tego samego miejsca.

                                                    Tak jak:

                                                    bycie ubranym w pizame i bycie pod nia golym
                                                    to dwa rozne aspekty (punkty widzenia) tej samej osby (w pizamie)

                                                    Jedna i druga koniunkcja jest logiczna, poniewaz okreslone CECHY powiazane sa z odpowiednimi aspektami.

                                                    Co robi z tego debil?
                                                    "Wywala" aspekty (bo ich nie kuma) i laczy same CECHY roznych aspektow w debilizmy jak:
                                                    Obszar zabudowany, ktory jest niezabudowany
                                                    albo
                                                    Czlowiek ubrany, ktory jest goly.

                                                    >> Tylko obszarowi lasu nie wolno byc lasem!

                                                    > Czasami wolno, a czasami nie wolno.

                                                    Obszarowi drogi nie bylo "wolno" byc "droga" (ktora jest "obszarem zabudowanym").
                                                    Tera o dziwo "wolno". Czemu i na jak dlugo pozostanie tajemnica debila.
                                                  • klemens1 Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 09.09.14, 17:01
                                                    hannl napisał:

                                                    > Obszar ulicy, na ktorym NIE MA zabudowan i obszar, na ktorym znajduja sie zabud
                                                    > owania
                                                    > to dwa rozne aspekty (punkty widzenia) opisu tego samego miejsca.
                                                    >
                                                    > Tak jak:
                                                    >
                                                    > bycie ubranym w pizame i bycie pod nia golym

                                                    Popracuj jeszcze nad tym, funkcjonalny. Równie dobrze możesz twierdzić, że obszar pod budynkiem jest niezabudowany - skoro pod piżamą jest się gołym.

                                                    > "Wywala" aspekty (bo ich nie kuma) i laczy same CECHY roznych aspektow w debili
                                                    > zmy jak:
                                                    > Obszar zabudowany, ktory jest niezabudowany
                                                    > albo
                                                    > Czlowiek ubrany, ktory jest goly.

                                                    Czyli tego nie pojąłeś.
                                                    Tłumaczę:
                                                    Obszar zabudowany to obszar spełniający kryteria rozporządzenia.
                                                    Obszar, który jest niezabudowany to obszar, na którym nie ma budynków.
                                                    Chyba nie jesteś takim imbecylem, żeby twierdzić, że jadąc po ulicy w mieście jest się na obszarze niezabudowanym? Mimo że on nie jest zabudowany.

                                                    > > Czasami wolno, a czasami nie wolno.
                                                    >
                                                    > Obszarowi drogi nie bylo "wolno" byc "droga" (ktora jest "obszarem zabudowanym").
                                                    > Tera o dziwo "wolno". Czemu i na jak dlugo pozostanie tajemnica debila.

                                                    Gdzie napisałem, że obszarowi drogi nie wolno być drogą?
                                                    Znowu wymyślasz jakieś debilizmy, schizofreniku, i chcesz żebym się z nich tłumaczył.

                                                    Przykład z polanką leśną zrozumiałeś? Czy nadal "tajemnicą debila" pozostanie jak może istnieć obszar leśny bez drzew?


                                                  • hannl Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 09.09.14, 18:48
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Równie dobrze możesz twierdzić, że obszar pod budynkiem jest niezabudowany
                                                    > skoro pod piżamą jest się gołym.

                                                    Fajnie, jak sie outujesz na kazdym kroku:
                                                    Pytanie o to, czy ma sie cos pod pizama czy nie (jest sie pod nia golym) to "rutynowe" pytanie, ktore mozna i zadaje sie dziecku/partnerce/malzonce/pacjentowi itd. itd.
                                                    Pytanie o to czy obszar pod budynkiem jest... niezabudowany to wylaczna domena debili.

                                                    > Obszar, który jest niezabudowany to obszar, na którym nie ma budynków.

                                                    ..jak np. obszar ulicy.

                                                    > Chyba nie jesteś takim imbecylem, żeby twierdzić, że jadąc po ulicy w mieście jest się na
                                                    > obszarze niezabudowanym? Mimo że on nie jest zabudowany.

                                                    Kazdy normalny czlowiek jadac po ulicy w miescie uwaza, ze znajduje sie w obszarze zabudowanym bo dla kazdego normalnego czlowieka punktem odniesienie nie jest obszar ulicy tylko wlasnie obszar z baudowaniami wzdluz ulicy.

                                                    Ale zdarazaja sie tez imbecyle, przyjmujace za punkt odniesienie obszar zajmowany TYLKO przez ulice i oznajmiaja ze TEN obszar jest zabudowany, choc tuz powyzej wyznaja ze "obszar, który jest niezabudowany to obszar, na którym nie ma budynków"

                                                    Tutaj mamy do czynienia z ta druga sytuacja.

                                                    > Gdzie napisałem, że obszarowi drogi nie wolno być drogą (ktora jest "obszarem zabudowanym")

                                                    Jakis ty tepy. To juz drugi raz!
                                                    Juz nie wiesz, kto "wciskal", ze "obszarem zabudowanym" moze byc tylko "obszar" ulicy ale nie "ulica"?

                                                    forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,152726661,Swoje_WLASNE_twierdzenia_nazywa_manipulacja_lol.html
                                                    > Czy nadal "tajemnicą debila" pozostanie jak może istnieć obszar leśny bez drzew?

                                                    "Obszar lesny bez drzew", "obszar zabudowany" "na którym nie ma budynków" to nie "tajemnica debila" tylko diagnoza debilizmu.

                                                    A jesli chodzi o pytanie: Polana bez ani jednego drzewa moze nalezec do obszaru lesnego, byc jego czescia ale tak zdefiniowany obszar moze byc "obszarem lesnym" tylko w glowie debila.
                                                  • klemens1 Re: "Powinno byc" czyli "nie jest konieczne" 10.09.14, 13:48
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Równie dobrze możesz twierdzić, że obszar pod budynkiem jest niezabudowan
                                                    > y
                                                    > > skoro pod piżamą jest się gołym.
                                                    >
                                                    > Fajnie, jak sie outujesz na kazdym kroku:
                                                    > Pytanie o to, czy ma sie cos pod pizama czy nie (jest sie pod nia golym) to "ru
                                                    > tynowe" pytanie, ktore mozna i zadaje sie dziecku/partnerce/malzonce/pacjentowi
                                                    > itd. itd.
                                                    > Pytanie o to czy obszar pod budynkiem jest... niezabudowany to wylaczna domena
                                                    > debili.

                                                    Jesteś zbyt tępy, żeby zrozumieć, że pewne konstrukcje budowlane mogą być POD budynkiem.
                                                    Ale ty - jak czegoś nie ogarniasz - to tłumaczysz sobie że to "domena debili".

                                                    > Ale zdarazaja sie tez imbecyle, przyjmujace za punkt odniesienie obszar zajmowa
                                                    > ny TYLKO przez ulice i oznajmiaja ze TEN obszar jest zabudowany

                                                    Czyli na tym poległeś, funkcjonalny. To teraz, debilku, dokładnie przeczytaj co napisałem - nie ma tam nic o tym, że ulica to obszar, który jest zabudowany. Jest o tym, że ulica to obszar zabudowany.
                                                    Widzisz różnicę?
                                                    Obszar zabudowany.
                                                    Obszar, który jest zabudowany.

                                                    > > Gdzie napisałem, że obszarowi drogi nie wolno być drogą (ktora jest "obsz
                                                    > arem zabudowanym")
                                                    >
                                                    > Jakis ty tepy. To juz drugi raz!
                                                    > Juz nie wiesz, kto "wciskal", ze "obszarem zabudowanym" moze byc tylko "obszar"
                                                    > ulicy ale nie "ulica"?
                                                    >
                                                    > forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,152726661,Swoje_WLASNE_twierdzenia_nazywa_manipulacja_lol.html

                                                    O ten fragment ci chodzi?
                                                    Co nie znaczy że tym obszarem ulica czy rzeka jest,

                                                    Jakim cudem, funkcjonalny, wywnioskowałeś z niego, że obszarowi drogi nie wolno być drogą?

                                                    > > Czy nadal "tajemnicą debila" pozostanie jak może istnieć obszar leśny bez drzew?
                                                    >
                                                    > "Obszar lesny bez drzew", "obszar zabudowany" "na którym nie ma budynków" to ni
                                                    > e "tajemnica debila" tylko diagnoza debilizmu.

                                                    Czyli nadal "tajemnicą debila" pozostanie, jak może istnieć taki twór jak polana leśna.
                                                    Albo jakim cudem może istnieć chodnik.

                                                    > A jesli chodzi o pytanie: Polana bez ani jednego drzewa moze nalezec do obszaru
                                                    > lesnego, byc jego czescia ale tak zdefiniowany obszar moze byc "obszarem lesny
                                                    > m" tylko w glowie debila.

                                                    A jaki to obszar, funkcjonalny? Miejski?


                                                  • hannl Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabudowany 15.09.14, 10:08
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Jesteś zbyt tępy, żeby zrozumieć, że pewne konstrukcje budowlane mogą być POD
                                                    > budynkiem.

                                                    I wtedy zwyczajowo mowi sie o obszarze zabudowanym pod budynkiem w przeciwienstwie do obszaru niezabudowanego pod budynkiem, gdy pod nim konstrukcje budowlane sie nia znajduja. Uhm.

                                                    > > Ale zdarazaja sie tez imbecyle, przyjmujace za punkt odniesienie obszar zajmowa
                                                    > > ny TYLKO przez ulice i oznajmiaja ze TEN obszar jest zabudowany

                                                    > nie ma tam nic o tym, że ulica to obszar, który jest zabudowany.

                                                    Znow walczysz z wlasnymi halunami?
                                                    Przeciez nie napisalem o imbecylu, ktory oznajmia "że ulica to obszar, który jest zabudowany".
                                                    Napisalem o imbecylu, ktory "oznajmiaja ze TEN obszar jest zabudowany"

                                                    > Widzisz różnicę?
                                                    > Obszar zabudowany.
                                                    > Obszar, który jest zabudowany.

                                                    J.W. – pozbawione zwiazku z tym, co napisalem ale temat ciekawy.
                                                    Dla mnie to taka sama roznica jak "roznica" miedzy "poprawnym wyrazem" i "wyrazem, ktory jest poprawny" albo "krowa laciata" i "krowa, ktora jest laciata", czyli zadna.
                                                    Analfabeci funkcjonalni widza to jak widac inaczej.

                                                    > O ten fragment ci chodzi?
                                                    > Co nie znaczy że tym obszarem ulica czy rzeka jest,

                                                    > Jakim cudem, funkcjonalny, wywnioskowałeś z niego, że obszarowi drogi nie wolno być
                                                    > drogą?

                                                    Dobre, "Cud". Dla analfabety funkcjonalnego wzgl. debila prosta dedukcja to rzeczywiscie "cud" niepojety.

                                                    1. Skoro "ulica" "obszarem zabudowanym" byc NIE MOZE – jak twierdziles.
                                                    2. Bo MOZE nim byc w tym kontekscie tylko "obszar" ulicy" (czyli to samo)
                                                    3. To znaczy to wlasnie, ze w TYM KONTEKSCIE "obszarowi ulicy" nie wolno byc "ulica".

                                                    Jestem pewien, ze tego "cudu" ciagle nie mozesz skapowac. To w koncu az trzy punkty.

                                                    > Czyli nadal "tajemnicą debila" pozostanie, jak może istnieć taki twór jak polana leśna.

                                                    Tego tez nie wiesz? :)

                                                    > A jaki to obszar, funkcjonalny? Miejski?

                                                    Ani funkcjonalny ani miejski. Obszar zajmowany (wylacznie!) przez polane (bez ani jednego drzewa) to (nie uwierzysz!) np. obszar polany albo obszar zajmowany przez polane.
                                                  • klemens1 Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 15.09.14, 15:57
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Jesteś zbyt tępy, żeby zrozumieć, że pewne konstrukcje budowlane mogą być POD
                                                    > > budynkiem.
                                                    >
                                                    > I wtedy zwyczajowo mowi sie o obszarze zabudowanym pod budynkiem w przeciwienst
                                                    > wie do obszaru niezabudowanego pod budynkiem, gdy pod nim konstrukcje budowlane
                                                    > sie nia znajduja. Uhm.

                                                    Nie - wtedy mówi się o gołych pod piżamami.

                                                    > > > Ale zdarazaja sie tez imbecyle, przyjmujace za punkt odniesienie obszar zajmowa
                                                    > > > ny TYLKO przez ulice i oznajmiaja ze TEN obszar jest zabudowany
                                                    >
                                                    > > nie ma tam nic o tym, że ulica to obszar, który jest zabudowany.
                                                    >
                                                    > Znow walczysz z wlasnymi halunami?
                                                    > Przeciez nie napisalem o imbecylu, ktory oznajmia "że ulica to obszar, który je
                                                    > st zabudowany".
                                                    > Napisalem o imbecylu, ktory "oznajmiaja ze TEN obszar jest zabudowany"

                                                    Podaj link. Jeżeli tak napisałem, to faktycznie się pomyliłem.

                                                    > > Widzisz różnicę?
                                                    > > Obszar zabudowany.
                                                    > > Obszar, który jest zabudowany.
                                                    >
                                                    > J.W. – pozbawione zwiazku z tym, co napisalem ale temat ciekawy.
                                                    > Dla mnie to taka sama roznica jak "roznica" miedzy "poprawnym wyrazem" i "wyraz
                                                    > em, ktory jest poprawny" albo "krowa laciata" i "krowa, ktora jest laciata", cz
                                                    > yli zadna.
                                                    > Analfabeci funkcjonalni widza to jak widac inaczej.

                                                    Tak się składa, funkcjonalny, że wg KD "obszar zabudowany" to niekoniecznie jest obszar, NA KTÓRYM są zabudowania. To ty tu robisz za debila i dobrze wiedzieć, że się przyznałeś.

                                                    > > O ten fragment ci chodzi?
                                                    > > Co nie znaczy że tym obszarem ulica czy rzeka jest,
                                                    >
                                                    > > Jakim cudem, funkcjonalny, wywnioskowałeś z niego, że obszarowi drogi nie wolno być
                                                    > > drogą?
                                                    >
                                                    > Dobre, "Cud". Dla analfabety funkcjonalnego wzgl. debila prosta dedukcja to r
                                                    > zeczywiscie "cud" niepojety.

                                                    Faktycznie - u ciebie kreowanie takich debilizmów to norma.
                                                    Więc odpowiedz, jak to robisz, że ze zdania
                                                    Co nie znaczy że tym obszarem ulica czy rzeka jest,
                                                    wnioskujesz
                                                    obszarowi drogi nie wolno być drogą?

                                                    > 1. Skoro "ulica" "obszarem zabudowanym" byc NIE MOZE – jak twierdziles.

                                                    Nie twierdziłem tak, funkcjonalny. Nie rozumiesz co czytasz i tworzysz debilizmy.

                                                    > > A jaki to obszar, funkcjonalny? Miejski?
                                                    >
                                                    > Ani funkcjonalny ani miejski. Obszar zajmowany (wylacznie!) przez polane (bez a
                                                    > ni jednego drzewa) to (nie uwierzysz!) np. obszar polany albo obszar zajmowany
                                                    > przez polane.

                                                    Czyli twierdzisz, funkcjonalny, że obszar polany nie jest obszarem leśnym?

                                                  • hannl Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 16.09.14, 10:51
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Nie - wtedy mówi się o gołych pod piżamami.

                                                    Tyle w kwestii obszaru niezabudowanego... pod budynkiem.

                                                    >> Napisalem o imbecylu, ktory "oznajmiaja ze TEN obszar jest zabudowany"

                                                    > Podaj link.

                                                    Link masz tuz powyzej imbecylu, gdzie mozna przeczytac, o jakim imbecylu napisalem.
                                                    forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,154302695,Obszar_zabudowwany_vs_obszar_ktory_jest_zabudowany.html

                                                    > Tak się składa, funkcjonalny, że wg KD "obszar zabudowany" to niekoniecznie jest obszar,
                                                    > NA KTÓRYM są zabudowania.

                                                    Tyle w kwestii "roznicy" miedzy "obszarem zabudowanym" i "obszarem, ktory jest zabudowany" lol

                                                    > Więc odpowiedz, jak to robisz, że ze zdania
                                                    > Co nie znaczy że tym obszarem ulica czy rzeka jest,
                                                    > wnioskujesz
                                                    > obszarowi drogi nie wolno być drogą?

                                                    Wytlumaczylem juz powyzej i nawet przewidzialem, ze trzech punktow imbecyl nie bedzie w stanie "objac".

                                                    >> 1. Skoro "ulica" "obszarem zabudowanym" byc NIE MOZE – jak twierdziles.

                                                    > Nie twierdziłem tak,

                                                    I jak na imbecyla, ktory nawet nie wie, co pisze trace tyle czasu.
                                                    "Co nie znaczy że tym obszarem (zabudowanym) ulica czy rzeka jest, a co ty nieudolnie próbujesz wciskać, funkcjonalny"
                                                    forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,152628197,Typowy_przyklad_manipulacji_kundelka_2_cd_.html
                                                    > Czyli twierdzisz, funkcjonalny, że obszar polany nie jest obszarem leśnym?

                                                    Nie bylbys imbecylem, gdybys byl w stanie za pierwszym razem lub w ogole zrozumiec, co sie do ciebie pisze/mowi:
                                                    forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,154005045,Re_Powinno_byc_czyli_nie_jest_konieczne_.html
                                                  • klemens1 Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 16.09.14, 14:18
                                                    hannl napisał:

                                                    > >> Napisalem o imbecylu, ktory "oznajmiaja ze TEN obszar jest zabudowany"
                                                    >
                                                    > > Podaj link.
                                                    >
                                                    > Link masz tuz powyzej imbecylu, gdzie mozna przeczytac, o jakim imbecylu napisa
                                                    > lem.
                                                    > forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,154302695,Obszar_zabudowwany_vs_obszar_ktory_jest_zabudowany.html
                                                    >

                                                    Nie pytam, gdzie coś napisałeś, tylko gdzie jakiś imbecyl napisał, że TEN obszar JEST zabudowany.
                                                    Naprawdę myślałeś, funkcjonalny, że pytam, gdzie piszesz o imbecylach?

                                                    > > Tak się składa, funkcjonalny, że wg KD "obszar zabudowany" to niekoniecznie jest obszar,
                                                    > > NA KTÓRYM są zabudowania.
                                                    >
                                                    > Tyle w kwestii "roznicy" miedzy "obszarem zabudowanym" i "obszarem, ktory jest
                                                    > zabudowany" lol

                                                    Ano tyle. Masz coś merytorycznego do dodania, czy ogon pod siebie jak zwykle?

                                                    > >> 1. Skoro "ulica" "obszarem zabudowanym" byc NIE MOZE – jak twierdziles.
                                                    >
                                                    > > Nie twierdziłem tak,
                                                    >
                                                    > I jak na imbecyla, ktory nawet nie wie, co pisze trace tyle czasu.
                                                    > "Co nie znaczy że tym obszarem (zabudowanym) ulica czy rzeka jest, a co ty nieu
                                                    > dolnie próbujesz wciskać, funkcjonalny"

                                                    I jak z tego, debilu, wywnioskowałeś, że ulica "OZ" być NIE MOŻE?
                                                    Napisałem tylko, że coś nie oznacza, że tym obszarem jest. Czyli może być, ale nie musi.

                                                    > > Czyli twierdzisz, funkcjonalny, że obszar polany nie jest obszarem leśnym?
                                                    >
                                                    > Nie bylbys imbecylem, gdybys byl w stanie za pierwszym razem lub w ogole zrozum
                                                    > iec, co sie do ciebie pisze/mowi:
                                                    > forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,154005045,Re_Powinno_byc_czyli_nie_jest_konieczne_.html

                                                    Tam nie ma odpowiedzi na moje pytanie. Pisałeś tylko coś o swojej głowie, a to mnie nie interesuje.
                                                    Znowu, kundelku, nie dasz rady odpowiedzieć na proste pytanie z gatunku tak/nie?
                                                  • hannl Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 16.09.14, 15:55
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Nie pytam, gdzie coś napisałeś,

                                                    Ale ja napisalem, poniewaz pewien imbecyl zaczal tu klocic sie z czyms, czego nigdzie nie napisalem.

                                                    > Ano tyle. Masz coś merytorycznego do dodania, czy ogon pod siebie jak zwykle?

                                                    Mam "podkulic ogon" zebys z twoim podwinietym ogonem (w kwestii "roznicy" miedzy "obszarem zabudowanym" i "obszarem, ktory jest zabudowany") nie czul sie samotnie?


                                                    >> "Co nie znaczy że tym obszarem (zabudowanym) ulica czy rzeka jest, a co ty nieu
                                                    >> dolnie próbujesz wciskać, funkcjonalny"

                                                    > I jak z tego, debilu, wywnioskowałeś, że ulica "OZ" być NIE MOŻE?

                                                    Tja, imbecyl znow nie moze "skumac", jak to, co w ZNANYM KONTEKSCIE czyms "nie jest" tym czyms W TYM ZNANYM KONTEKSCIE "byc nie moze".
                                                    Ciag dalszy dylematow debila z cyklu: jak atom moze byc odkryciem, skoro zostal "wynaleziony"?

                                                    > Tam nie ma odpowiedzi na moje pytanie.

                                                    Jest ale ty jestes imbecylem i dlatego jej nie rozumiesz.
                                                  • klemens1 Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 18.09.14, 12:22
                                                    > > Nie pytam, gdzie coś napisałeś, tylko gdzie jakiś imbecyl napisał, że TEN obszar JEST zabudowany.
                                                    > > Naprawdę myślałeś, funkcjonalny, że pytam, gdzie piszesz o imbecylach?
                                                    >
                                                    > Ale ja napisalem, poniewaz pewien imbecyl zaczal tu klocic sie z czyms, czego n
                                                    > igdzie nie napisalem.

                                                    Z czym niby?
                                                    Podaj link, gdzie jakiś imbecyl napisał, że TEN obszar jest zabudowany.

                                                    > > Ano tyle. Masz coś merytorycznego do dodania, czy ogon pod siebie jak zwykle?
                                                    >
                                                    > Mam "podkulic ogon" zebys z twoim podwinietym ogonem (w kwestii "roznicy" miedz
                                                    > y "obszarem zabudowanym" i "obszarem, ktory jest zabudowany") nie czul sie samo
                                                    > tnie?

                                                    Nie piszę co masz robić, kundelku. Pytam, czy masz coś merytorycznego do dodania, czy podkulisz jak zwykle ogon. Okazało się, że to drugie.

                                                    > > > "Co nie znaczy że tym obszarem (zabudowanym) ulica czy rzeka jest, a co ty nieu
                                                    > > > dolnie próbujesz wciskać, funkcjonalny"
                                                    >
                                                    > > I jak z tego, debilu, wywnioskowałeś, że ulica "OZ" być NIE MOŻE?
                                                    >
                                                    > Tja, imbecyl znow nie moze "skumac", jak to, co w ZNANYM KONTEKSCIE czyms "nie
                                                    > jest" tym czyms W TYM ZNANYM KONTEKSCIE "byc nie moze".

                                                    Imbecyl znowu się wkopał i nie ma pojęcia jak wybrnąć, więc nie odpowiada na pytanie, które mu się zadaje:
                                                    Odpowiedz na pytanie, debilu, jak z
                                                    Co nie znaczy że tym obszarem (zabudowanym) ulica czy rzeka jest
                                                    wywnioskowałeś
                                                    ulica obszarem zabudowanym być NIE MOŻE
                                                    ?

                                                    > > Tam nie ma odpowiedzi na moje pytanie.
                                                    >
                                                    > Jest ale ty jestes imbecylem i dlatego jej nie rozumiesz.

                                                    Nie ma JEDNOZNACZNEJ odpowiedzi. Bo że jakaś jest, to ja wiem. I dlatego, kundlu, że ta odpowiedź tam jest a ty - jak idiota - się wykłócałeś miesiącami w kwestii, w której nie miałeś racji, teraz nie chcesz jednoznacznej odpowiedzi udzielić.
                                                    Jakim trzeba być zjebem, żeby się nie przyznać do prostego błędu? Takim jak ty.

                                                  • hannl Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 18.09.14, 16:02
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Z czym niby?

                                                    No to jeszcze raz, bo tak fajnie gada sie z kretynem:
                                                    1. JA napisalem o " imbecylach" ktorzy "przyjmuja za punkt odniesienie obszar zajmowany TYLKO przez ulice i oznajmiaja ze TEN obszar jest zabudowany"
                                                    2. TY odnoszac sie do TEGO zarzuciles mi, ze "nie ma tam nic o tym, że ulica to obszar, który jest zabudowany"
                                                    3. Na co JA tlumacze ci, ze w (1) napisalem o imbecylu, ktory "oznajmiaja ze TEN obszar jest zabudowany" a nie jak insynuujesz w (2) o imbecylu, ktory oznajmia "że ulica to obszar, który jest zabudowany".

                                                    Znow trzy punkty, czyli zdecydowanie za duzo dla imbecyla.

                                                    > Pytam, czy masz coś merytorycznego do dodania, czy
                                                    > podkulisz jak zwykle ogon. Okazało się, że to drugie.

                                                    Ulubiona zabawa imbecyla: powtarzanie w kolko tego, co napisal tuz powyzej.
                                                    Po podwinieciu ogona w kwestii rzekomej "ROZNICY" miedzy "obszarem zabudowanym", i "obszarem, ktory jest zabudowany".

                                                    > Odpowiedz na pytanie, debilu, jak z
                                                    > Co nie znaczy że tym obszarem (zabudowanym) ulica czy rzeka jest
                                                    > wywnioskowałeś
                                                    > ulica obszarem zabudowanym być NIE MOŻE

                                                    No i kolejne zawirowanie w zwojach imbecyla, w ktorym utknie na miesiace:

                                                    Stwierdzeniu, ze
                                                    - (przebiegajaca przez obszar zabudowany) ulica/rzeka to "obszar zabudowany",
                                                    imbecyl ZAPRZECZA piszac
                                                    - ""Nie "to obszar zabudowany", KORYGUJAC "tylko ZAJMUJE obszar zabudowany"

                                                    Jeszcze raz: W opisanym kontekscie IMBECYL ZAPRZECZA ("NIE"!!!) temu, ze ulica/rzeka "to obszar zabudowany".

                                                    i pyta jak wywnioskowalem, ze w tym kontekscie "ulica obszarem zabudowanym być NIE MOŻE"?

                                                    To co kretynku, czy okreslajac ulice/rzeke przebiegajace przez obszar zabudowany "rzeka/ulica" MOZE BYC tym "obszarem zabudowanym" czy jednak nie bo "obszarem zabudowanym" moze tam byc tylko bszar "ZAJMOWANY" przez ulice/rzeke?

                                                    > Nie ma JEDNOZNACZNEJ odpowiedzi.

                                                    Powyzej IQ=45 jest JEDNOZNACZNA.
                                                  • klemens1 Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 19.09.14, 13:51
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Z czym niby?
                                                    >
                                                    > No to jeszcze raz, bo tak fajnie gada sie z kretynem:
                                                    > 1. JA napisalem o " imbecylach" ktorzy "przyjmuja za punkt odniesienie obszar z
                                                    > ajmowany TYLKO przez ulice i oznajmiaja ze TEN obszar jest zabudowany"
                                                    > 2. TY odnoszac sie do TEGO zarzuciles mi, ze "nie ma tam nic o tym, że ulica to
                                                    > obszar, który jest zabudowany"
                                                    > 3. Na co JA tlumacze ci, ze w (1) napisalem o imbecylu, ktory "oznajmiaja ze TE
                                                    > N obszar jest zabudowany" a nie jak insynuujesz w (2) o imbecylu, ktory oznajmi
                                                    > a "że ulica to obszar, który jest zabudowany".
                                                    >
                                                    > Znow trzy punkty, czyli zdecydowanie za duzo dla imbecyla.

                                                    Funkcjonalny, ale ja to doskonale rozumiem, tylko ty jesteś tak głupi, że nie rozumiesz poniższego:
                                                    Podaj link, gdzie jakiś imbecyl napisał, że TEN obszar jest zabudowany. .
                                                    Rozumiesz? LINK.
                                                    Jeden punkt - czyli zdecydowanie za dużo dla debila.

                                                    > > Pytam, czy masz coś merytorycznego do dodania, czy
                                                    > > podkulisz jak zwykle ogon. Okazało się, że to drugie.
                                                    >
                                                    > Ulubiona zabawa imbecyla: powtarzanie w kolko tego, co napisal tuz powyzej.

                                                    Ulubiona zabawa debila: nieodpowiadanie na pytanie, które mu się w kółko zadaje tuż powyżej.

                                                    > > Odpowiedz na pytanie, debilu, jak z
                                                    > > Co nie znaczy że tym obszarem (zabudowanym) ulica czy rzeka jest
                                                    > > wywnioskowałeś
                                                    > > ulica obszarem zabudowanym być NIE MOŻE
                                                    >
                                                    > No i kolejne zawirowanie w zwojach imbecyla, w ktorym utknie na miesiace:
                                                    >
                                                    > Stwierdzeniu, ze
                                                    > - (przebiegajaca przez obszar zabudowany) ulica/rzeka to "obszar zabudowany"
                                                    > ,


                                                    Ale ja nie o to pytam, debilu.
                                                    Podałeś konkretny link, pod którym - jak twierdziłeś - znajduje się mój wpis, z którego wywnioskowałeś, iż "ulica obszarem zabudowanym być NIE MOŻE".
                                                    Ten wpis znalazłem i pytam, w jaki sposób z niego to wynika.

                                                    > > Nie ma JEDNOZNACZNEJ odpowiedzi.
                                                    >
                                                    > Powyzej IQ=45 jest JEDNOZNACZNA.

                                                    Ale jest niewystarczająco jednoznaczna, żeby ktoś o twoim poziomie skundlenia się z niej nie potrafił wymigać.

                                                  • hannl Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 24.09.14, 19:48
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Funkcjonalny, ale ja to doskonale rozumiem,

                                                    I takie to bylo trudne "funkcjonalny"? Gdybys od razu to przyznal, zamiast wypisywac bzdety to mielibysmy to juz dawno za soba.

                                                    > tylko ty jesteś tak głupi, że nie rozumiesz poniższego:
                                                    > Podaj link, gdzie jakiś imbecyl napisał, że TEN obszar jest zabudowany. .
                                                    > Rozumiesz? LINK.

                                                    I tu mamy imbecylku punkt drugi, do ktorego mozemy teraz wreszcie przejsc.
                                                    1. Owym imbecylem jestes oczywiscie ty.
                                                    2. To, co "napisales" widzisz w mojej sygnaturze.
                                                    3. Z tego wynika tez wprost to, co napisalem powyzej: o opinii imbecyla uwazajacego obszar ulicy za obszar zabudowany czyli ze "TEN" obszar (ulicy) "jest zabudowany".

                                                    > Ulubiona zabawa debila: nieodpowiadanie na pytanie, które mu się w kółko zadaje

                                                    "Pytanie" o to, czy mam cos "do dodania" na jego podwiniecie ogona w kwestii "roznicy" (lol) miedzy "obszarem zabudowanym" i "obszarem, ktory jest zabudowany".
                                                    No to masz odpowiedz debilku: Nie, w kwestii "roznicy" (lol) miedzy "obszarem zabudowanym" i "obszarem, ktory jest zabudowany", ktorej nie potrafisz nijak sprecyzowac nie mam nic "do dodania" poza tym, ze bylaby znow swietna sygnatura.

                                                    > Podałeś konkretny link, pod którym - jak twierdziłeś - znajduje się mój wpis, z którego
                                                    > wywnioskowałeś, iż "ulica obszarem zabudowanym być NIE MOŻE".
                                                    > Ten wpis znalazłem i pytam, w jaki sposób z niego to wynika.

                                                    Pytasz po raz kolejny choc odpowiedz (kolejna) masz tuz powyzej
                                                    forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,154484692,Re_Obszar_zabudowwany_vs_obszar_ktory_jest_zabud.html?wv.x=2
                                                    To kolejna granica, ktorej – jak widac - z twoim IQ szympansa nie jestes w stanie pokonac tak samo, jak przypadku "polany" nie bedacej "obszarem lesnym"

                                                    forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,154005045,Re_Powinno_byc_czyli_nie_jest_konieczne_.html
                                                    "Obszar lesny bez drzew", "obszar zabudowany" "na którym nie ma budynków" to nie "tajemnica debila" tylko diagnoza debilizmu.

                                                    A jesli chodzi o pytanie: Polana bez ani jednego drzewa moze nalezec do obszaru lesnego, byc jego czescia ale tak zdefiniowany obszar moze byc "obszarem lesnym" tylko w glowie debila.

                                                    Potrafiszy przynajmniej wskazac, czego w powyzszym nie rozumiesz?
                                                  • klemens1 Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 25.09.14, 12:34
                                                    hannl napisał:

                                                    > > Podaj link, gdzie jakiś imbecyl napisał, że TEN obszar jest zabudowany. .
                                                    > > Rozumiesz? LINK.
                                                    >
                                                    > I tu mamy imbecylku punkt drugi, do ktorego mozemy teraz wreszcie przejsc.
                                                    > 1. Owym imbecylem jestes oczywiscie ty.

                                                    Funkcjonalny - masz podać LINK, a nie uzewnętrzniać swoje frustracje.

                                                    > No to masz odpowiedz debilku: Nie, w kwestii "roznicy" (lol) miedzy "obszarem z
                                                    > abudowanym" i "obszarem, ktory jest zabudowany", ktorej nie potrafisz nijak spr
                                                    > ecyzowac nie mam nic "do dodania" poza tym, ze bylaby znow swietna sygnatura.

                                                    Przecież już precyzowałem, jak jest różnica. Czego nie zrozumiałeś, ułomny?

                                                    > > Podałeś konkretny link, pod którym - jak twierdziłeś - znajduje się mój wpis, z którego
                                                    > > wywnioskowałeś, iż "ulica obszarem zabudowanym być NIE MOŻE".
                                                    > > Ten wpis znalazłem i pytam, w jaki sposób z niego to wynika.
                                                    >
                                                    > Pytasz po raz kolejny choc odpowiedz (kolejna) masz tuz powyzej

                                                    Gwałcony brutanie w Pułtusku nieszczęśniku - "tuż powyżej" nie wykazałeś, że
                                                    "ulica obszarem zabudowanym być NIE MOŻE"
                                                    z wpisu
                                                    "Co nie znaczy że tym obszarem (zabudowanym) ulica czy rzeka jest"

                                                    > A jesli chodzi o pytanie: Polana bez ani jednego drzewa moze nalezec do obszaru
                                                    > lesnego, byc jego czescia ale tak zdefiniowany obszar moze byc "obszarem lesny
                                                    > m" tylko w glowie debila.

                                                    Czyli obszar należący do obszaru leśnego nie jest obszarem leśnym?

                                                  • hannl Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 25.09.14, 17:00
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Funkcjonalny - masz podać LINK,

                                                    Funkcjonalny "masz" skapowac, ze ze swoim "masz" to ty mozesz,
                                                    jesli nie jestes w stanie zrozumiec prostego teksu powyzej.

                                                    > Przecież już precyzowałem, jak jest różnica.

                                                    Gdzie i jak doslownie pewnie zniow nie bedziesz w stanie wskazac.

                                                    > "tuż powyżej" nie wykazałeś, że
                                                    > "ulica obszarem zabudowanym być NIE MOŻE"
                                                    > z wpisu
                                                    > "Co nie znaczy że tym obszarem (zabudowanym) ulica czy rzeka jest"

                                                    Nie, "nie wykazalem, ze"ulica obszarem zabudowanym być NIE MOŻE" "z wpisu" lol.

                                                    Wykazalem to, co jest oczywiste dla kazdego kto:
                                                    - widzi dwie powyzsze wypowiedzi
                                                    - i zna ich kontekst (ulica/rzeka przebiegajaca przez obszar zabudowany)

                                                    Jesli w tym kontekscie "nie znaczy", ze "ulica czy rzeka" "tym obszarem" "jest"
                                                    To znaczy, ze w tym kontekscie tym obszarem "być NIE MOŻE" poniewaz (dalsza czesc wywodu imbecyla) "tylko ZAJMUJE obszar zabudowany".

                                                    Oczywiste dla kazdego z IQ powyzej 45.

                                                    > Czyli obszar należący do obszaru leśnego nie jest obszarem leśnym?

                                                    Kolejne "czyli" imbecyla :)
                                                    "Czyli" jesli dany obszar ograniczy sie tak, jak uczyniles to ty (polana bez ani jednego drzewa) to taki obszar NIE JEST obszarem lesnym.
                                                  • klemens1 Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 26.09.14, 14:35
                                                    hannl napisał:

                                                    > > Funkcjonalny - masz podać LINK,
                                                    >
                                                    > Funkcjonalny "masz" skapowac, ze ze swoim "masz" to ty mozesz,

                                                    Mogę udowodnić, że jesteś zasranym kłamcą, co niniejszym czynię.
                                                    Nie jesteś w stanie podać linka, w którym twierdzę to, co mi zarzucasz.

                                                    > > Przecież już precyzowałem, jak jest różnica.
                                                    >
                                                    > Gdzie i jak doslownie pewnie zniow nie bedziesz w stanie wskazac.

                                                    I to pisze debil, który dopiero co nie chciał podać linka.
                                                    I to ja niby ZNÓW nie będę w stanie czegoś wskazać. Ależ ty się musisz dowartościowywać, pojebie.

                                                    forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,154000907,Re_Powinno_byc_czyli_nie_jest_konieczne_.html?wv.x=2
                                                    > Jesli w tym kontekscie "nie znaczy", ze "ulica czy rzeka" "tym obszarem" "jest"
                                                    > To znaczy, ze w tym kontekscie tym obszarem "być NIE MOŻE" poniewaz (dalsza cze
                                                    > sc wywodu imbecyla) "tylko ZAJMUJE obszar zabudowany".
                                                    >
                                                    > Oczywiste dla kazdego z IQ powyzej 45.

                                                    A ponieważ rzeka czy ulica to też obszar, więc jeżeli owe zajmują dany obszar, to wchodzą w jego skład, a więc tym obszarem też są.
                                                    Oczywiste dla średnio rozgarniętych orangutanów, które nie były wykorzystywane w Pułtusku.

                                                    > > Czyli obszar należący do obszaru leśnego nie jest obszarem leśnym?
                                                    >
                                                    > Kolejne "czyli" imbecyla :)

                                                    Po co zapowiadasz swoje kolejne "czyli"?

                                                    > "Czyli" jesli dany obszar ograniczy sie tak, jak uczyniles to ty (polana bez an
                                                    > i jednego drzewa) to taki obszar NIE JEST obszarem lesnym.

                                                    Ograniczam dany obszar tak, jak to uczyniłem - polana bez ani jednego drzewa.
                                                    Ta polana należy do obszaru leśnego. Wg ciebie to nie jest obszar leśny.
                                                    A więc obszar należący do obszaru leśnego (polana) nie jest obszarem leśnym.
                                                  • hannl Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 29.09.14, 10:24
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Mogę udowodnić, że jesteś zasranym kłamcą, co niniejszym czynię.

                                                    Jedyne co "mozesz" to robic z siebie – jak zwykle - idiote, co "niniejszym" wlasnie "czynisz".

                                                    > Nie jesteś w stanie podać linka, w którym twierdzę to, co mi zarzucasz.

                                                    Powyzej kazdy moze sie przekonac, ze to tylko jak zwykle ty "nie jestes w stanie" zalapac co to wyciaganie oczywistych wnioskow z konkretnych wypowiedzi.

                                                    > I to ja niby ZNÓW nie będę w stanie czegoś wskazać. Ależ ty się musisz
                                                    > dowartościowywać, pojebie.

                                                    forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,154000907,Re_Powinno_byc_czyli_nie_jest_konieczne_.html?wv.x=2

                                                    Ano niestety wlasnie "ZNÓW nie" jestes "w stanie czegoś wskazać" – co ZNOW widac jak na dloni.
                                                    Pod "wskazanym" przez ciebie linkiem (powyzej) – w jak zwykle przezabawny sposob – "objasniasz" roznice miedzy "obszarem zabudowanym" i "obszarem, ktory jest niezabudowany"

                                                    Ty jednak podwinales ogon w zupelnie innej kwestii: "roznicy" miedzy "obszarem zabudowanym" i "obszarem, ktory jest zabudowany" pytajac nawet, czy nie "widze roznicy?"
                                                    forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,154037055,Re_Powinno_byc_czyli_nie_jest_konieczne_.html?wv.x=2

                                                    > A ponieważ rzeka czy ulica to też obszar, więc jeżeli owe zajmują dany obszar, to wchodzą
                                                    > w jego skład, a więc tym obszarem też są.

                                                    Dobre! I to rowniez juz przerabialismy debilku: Obszar lezacy w obrebie innego obszaru tego innego obszaru "zajmowac" nie moze.
                                                    Kazdy obszar "zajmuje" per se tylko ten obszar, ktory wyznaczaja jego granice a nie obszar lezacy poza nim.

                                                    Alez z ciebie debil!

                                                    > Ograniczam dany obszar tak, jak to uczyniłem - polana bez ani jednego drzewa.
                                                    > Ta polana należy do obszaru leśnego. Wg ciebie to nie jest obszar leśny.

                                                    Dokladnie debilku: Tak wyznaczony obszar NIE JEST obszarem lesnym.

                                                    > A więc obszar należący do obszaru leśnego (polana) nie jest obszarem leśnym.

                                                    Dokladnie tak samo, jak stawek w ogrodku nie jest obszarem zabudowanym choc i on i cala posesja leza w obszarze zabudowanym.
                                                  • klemens1 Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 30.09.14, 13:50
                                                    hannl napisał:

                                                    > > Mogę udowodnić, że jesteś zasranym kłamcą, co niniejszym czynię.
                                                    > > Nie jesteś w stanie podać linka, w którym twierdzę to, co mi zarzucasz.
                                                    >
                                                    > Powyzej kazdy moze sie przekonac, ze to tylko jak zwykle ty "nie jestes w stani
                                                    > e" zalapac co to wyciaganie oczywistych wnioskow z konkretnych wypowiedzi.

                                                    Więc podaj linka do tej KONKRETNEJ wypowiedzi. Jak zwykle się posrasz.

                                                    > Ty jednak podwinales ogon w zupelnie innej kwestii: "roznicy" miedzy "obszarem
                                                    > zabudowanym" i "obszarem, ktory jest zabudowany" pytajac nawet, czy nie "widze
                                                    > roznicy?"

                                                    Dla upośledzonego: opisałem ci obszar, który nie jest zabudowany. Na tej podstawie nie potrafisz sobie wykoncypować, co to za obszar, który jest zabudowany?

                                                    > > A ponieważ rzeka czy ulica to też obszar, więc jeżeli owe zajmują dany obszar, to wchodzą
                                                    > > w jego skład, a więc tym obszarem też są.
                                                    >
                                                    > Dobre! I to rowniez juz przerabialismy debilku: Obszar lezacy w obrebie innego
                                                    > obszaru tego innego obszaru "zajmowac" nie moze.

                                                    Czyli las leżący w obrębie państwa polskiego obszaru Polski zajmować nie może.
                                                    Nie poddawaj się - im starszy jesteś, tym bardziej idiociejesz.

                                                    > > Ograniczam dany obszar tak, jak to uczyniłem - polana bez ani jednego drzewa.
                                                    > > Ta polana należy do obszaru leśnego. Wg ciebie to nie jest obszar leśny.
                                                    >
                                                    >
                                                    > Dokladnie debilku: Tak wyznaczony obszar NIE JEST obszarem lesnym.

                                                    Wreszcie z siebie wycisnąłeś kolejny idiotyzm. Bo to co piszesz trochę nie zgadza się z definicją lasu.
                                                    Co powiesz, pogięty niedorozwoju, na tę definicję?
                                                    Art. 3. Pojęcie lasu
                                                    Lasem w rozumieniu ustawy jest grunt:
                                                    1) o zwartej powierzchni co najmniej 0,10 ha, pokryty roślinnością leśną (uprawami leśnymi) – drzewami i krzewami oraz runem leśnym – lub przejściowo jej pozbawiony:
                                                    a) przeznaczony do produkcji leśnej lub
                                                    b) stanowiący rezerwat przyrody lub wchodzący w skład parku narodowego
                                                    albo
                                                    c) wpisany do rejestru zabytków;
                                                    2) związany z gospodarką leśną, zajęty pod wykorzystywane dla potrzeb gospodarki leśnej: budynki i budowle, urządzenia melioracji wodnych, linie podziału przestrzennego lasu, drogi leśne, tereny pod liniami energetycznymi, szkółki leśne, miejsca składowania drewna, a także wykorzystywany na parkingi leśne i urządzenia turystyczne.


                                                    Przy okazji masz tam coś o drogach leśnych, funkcjonalny.

                                                    > > A więc obszar należący do obszaru leśnego (polana) nie jest obszarem leśnym.
                                                    >
                                                    > Dokladnie tak samo, jak stawek w ogrodku nie jest obszarem zabudowanym choc i o
                                                    > n i cala posesja leza w obszarze zabudowanym.

                                                    Nie dokładnie tak samo, bo obszar, który jest zabudowany a obszar zabudowany to dwie odrębne rzeczy. A ja porównuję obszar leśny do obszaru leśnego.
                                                  • hannl Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 30.09.14, 17:54
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Więc podaj linka do tej KONKRETNEJ wypowiedzi. Jak zwykle się posrasz.

                                                    Przeciez juz x razy pisalem kretynowi, ze ta KONKRETNA wypowiedz cytuje w mojej sygnaturze:
                                                    "Ulica też zajmuje jakiś obszar i (...) może to być obszar zabudowany"
                                                    Z powyzszej wypowiedzi WYNIKA, ze jej niedorozwiniety autor uwaza "TEN" obszar (ulicy w obszarze zabudowanym) za "zabudowany".

                                                    forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,154874308,Re_Obszar_zabudowwany_vs_obszar_ktory_jest_zabud.html?wv.x=2

                                                    Co za tepak.

                                                    > Dla upośledzonego: opisałem ci obszar, który nie jest zabudowany.

                                                    W innym miejscu spytales, "czy nie widze roznicy" miedzy "obszarem zabudowanym" i "obszarem, ktory jest zabudowany".
                                                    Ponownie: Nie, tej roznicy nie widze a ty podwinales ogon zaslaniajac sie calkiem inna roznica.

                                                    >Czyli las leżący w obrębie państwa polskiego obszaru Polski zajmować nie może.

                                                    Kolejne "czyli" debila :)
                                                    Nie "debilu". Las "zajmowal"(!) "obszar Polski" ostatnio pewnie jakies 2 tysiace lat temu.
                                                    Jeszcze raz:
                                                    Obszar lezacy w obrebie innego obszaru tego innego obszaru "zajmowac" nie moze.
                                                    Kazdy obszar "zajmuje" per se tylko ten obszar, ktory wyznaczaja jego granice a nie obszar lezacy poza nim.

                                                    > Wreszcie z siebie wycisnąłeś kolejny idiotyzm. Bo to co piszesz trochę nie zgadza się z
                                                    > definicją lasu.

                                                    Zgadza sie. Trzeba tylko to rozumiec. Cytowanie definicji lasu (lol) wiele tutaj nie zmieni.

                                                    > Przy okazji masz tam coś o drogach leśnych, funkcjonalny.

                                                    Ale co dokladnie "funkcjonalny" tam jest o tych drogach wykrztusic sie nie odwazyles?
                                                    No, co jest "funkcjonalny"? Ze droga to las?

                                                    > Nie dokładnie tak samo, bo obszar, który jest zabudowany a obszar zabudowany to dwie
                                                    > odrębne rzeczy.

                                                    "Dwie odrebne rzeczy", ktorych ty nie jestes w stanie wyjasnic.
                                                    BTW: kolejna swietna sygnatura: "obszar, który jest zabudowany a obszar zabudowany to dwie odrębne rzeczy"
                                                    Krowa, ktora jest laciata a krowa laciata to dwie odrebne rzeczy" :)))).
                                                  • klemens1 Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 01.10.14, 14:11
                                                    hannl napisał:

                                                    > klemens1 napisał:
                                                    >
                                                    > > Więc podaj linka do tej KONKRETNEJ wypowiedzi. Jak zwykle się posrasz.
                                                    >
                                                    > Przeciez juz x razy pisalem kretynowi, ze ta KONKRETNA wypowiedz cytuje w mojej
                                                    > sygnaturze:
                                                    > "Ulica też zajmuje jakiś obszar i (...) może to być obszar zabudowany"
                                                    > Z powyzszej wypowiedzi WYNIKA, ze jej niedorozwiniety autor uwaza "TEN" obszar
                                                    > (ulicy w obszarze zabudowanym) za "zabudowany".

                                                    A ja pytam o twoją manipulację, kundlu:
                                                    oznajmiaja ze TEN obszar jest zabudowany

                                                    > > Dla upośledzonego: opisałem ci obszar, który nie jest zabudowany. Na tej
                                                    > > podstawie nie potrafisz sobie wykoncypować, co to za obszar, który jest
                                                    > > zabudowany?
                                                    >
                                                    > W innym miejscu spytales, "czy nie widze roznicy" miedzy "obszarem zabudowanym"
                                                    > i "obszarem, ktory jest zabudowany".
                                                    > Ponownie: Nie, tej roznicy nie widze a ty podwinales ogon zaslaniajac sie calki
                                                    > em inna roznica.

                                                    Czyli na podstawie opisu obszaru który nie jest zabudowany, nie potrafisz sobie wykoncypować, co to za obszar, który jest zabudowany?

                                                    > > Czyli las leżący w obrębie państwa polskiego obszaru Polski zajmować nie może.
                                                    >
                                                    > Kolejne "czyli" debila :)

                                                    Kolejne "czyli" wg algorytmu debila.

                                                    > Nie "debilu". Las "zajmowal"(!) "obszar Polski" ostatnio pewnie jakies 2 tysiac
                                                    > e lat temu.

                                                    Myli ci się obszar z powierzchnią, głupolu.

                                                    > Kazdy obszar "zajmuje" per se tylko ten obszar, ktory wyznaczaja jego granice a
                                                    > nie obszar lezacy poza nim.

                                                    Czyli obszar Polski leży poza lasem.

                                                    > > Wreszcie z siebie wycisnąłeś kolejny idiotyzm. Bo to co piszesz trochę nie zgadza się z
                                                    > > definicją lasu.
                                                    >
                                                    > Zgadza sie. Trzeba tylko to rozumiec. Cytowanie definicji lasu (lol) wiele tuta
                                                    > j nie zmieni.

                                                    Zauważyłeś że idiotę z siebie zrobiłeś. Widać to po stylu - zero konkretów, tylko "trzeba rozumieć".

                                                    > > Przy okazji masz tam coś o drogach leśnych, funkcjonalny.
                                                    >
                                                    > Ale co dokladnie "funkcjonalny" tam jest o tych drogach wykrztusic sie nie odwa
                                                    > zyles?
                                                    > No, co jest "funkcjonalny"? Ze droga to las?

                                                    Nie umiesz czytać, debilu? To ci skopiuję, bo znowu się dowartościowujesz jak kundel że niby czegoś nie potrafię:
                                                    Art. 3. Pojęcie lasu
                                                    Lasem w rozumieniu ustawy jest grunt:
                                                    (...)2) związany z gospodarką leśną, zajęty pod wykorzystywane dla potrzeb gospodarki leśnej: budynki i budowle, urządzenia melioracji wodnych, linie podziału przestrzennego lasu, drogi leśne,


                                                    > "Dwie odrebne rzeczy", ktorych ty nie jestes w stanie wyjasnic.

                                                    Ty nie potrafisz pojąć, bo jesteś idiotą. Na podstawie opisu obszaru, który NIE JEST zabudowany, nie umiesz sobie wyobrazić obszaru który JEST zabudowany.

                                                    > BTW: kolejna swietna sygnatura: "obszar, który jest zabudowany a obszar zabudow
                                                    > any to dwie odrębne rzeczy"
                                                    > Krowa, ktora jest laciata a krowa laciata to dwie odrebne rzeczy" :)))).

                                                    Jeżeli w ustawie zdefiniują "krowę łaciatą", która nie będzie musiała być łaciata, to tak.
                                                    Przykład lasu już masz, ale taki głupol jak ty jeszcze nie zauważył, że brnie. Ciekawe ile to potrwa, zanim się zorientujesz, że robisz z siebie idiotę. Wtedy nastąpi nieuchronna druga faza: będzie jak z pytaniem o 6m od rowerzysty - nie wykrztusisz z siebie niczego konkretnego, debilu.
                                                  • hannl Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 02.10.14, 12:17
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > A ja pytam o twoją manipulację, kundlu:
                                                    > oznajmiaja ze TEN obszar jest zabudowany

                                                    A ja tlumacze po rat n-ty tepy "kundlu", ze to MOJ oczywisty wniosek z wypowiedzi imbecyla, ktora cytuje w sygnaturze. Nie wiesz i nigdy nie bedziesz wiedzial, co to takiego "wniosek", co?

                                                    > Czyli na podstawie opisu obszaru który nie jest zabudowany, nie potrafisz sobie
                                                    > wykoncypować, co to za obszar, który jest zabudowany?

                                                    Pytanie jednak, przed ktorym podwijasz ogon bylo zupelnie inne:
                                                    Nie o to, "co to za obszar, który jest zabudowany" tylko o to, jaka jest – zgodnie z TWOJA teza - ROZNICA miedzy "obszarem zabudowanym" i "obszarem ktory jest zabudowany".

                                                    > Myli ci się obszar z powierzchnią, głupolu.

                                                    Nie, to tylko ty jako ewidentny analfabeta funkcjonalny nie rozumiesz pojecia "zajmowac" (np. obszar) i ze "obszar" to min. rownoznacznik powierzchni.

                                                    > Czyli obszar Polski leży poza lasem.

                                                    "Czyli" obszar Polski obejmuje obszar tego lasu.

                                                    > Nie umiesz czytać, debilu?

                                                    Umiem ale w przeciwienstwie do ciebie rozumiem to, co czytam, "debilu".

                                                    > To ci skopiuję, bo znowu się dowartościowujesz jak kundel że niby czegoś nie potrafię:
                                                    > Art. 3. Pojęcie lasu
                                                    > Lasem w rozumieniu ustawy jest grunt:

                                                    "Lasem (…) jest grunt" – a grunt jest lasem?
                                                    To "definicja" na potrzeby gospodarki lesnej, (pewnie min. w celu zrozumialego okreslenia co do "lasu" nalezy) a nie definicja podstawowa (znaczeniowa).

                                                    > (...)2) związany z gospodarką leśną, zajęty pod wykorzystywane dla potrzeb gospodarki >leśnej: budynki i budowle, urządzenia melioracji wodnych, linie podziału przestrzennego
                                                    > lasu, drogi leśne,

                                                    I co "funkcjonalny"? Nie widze tam nigdzie ze obszar zajmowany wylacznie przez droge to "obszar lesny".

                                                    > Na podstawie opisu obszaru, który NIE JEST zabudowany, nie umiesz sobie wyobrazić
                                                    > obszaru który JEST zabudowany.

                                                    J.W. Pytanie bylo inne a ty "nie umiesz" wyjasnic tego, co sam twierdzisz.
                                                  • klemens1 Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 02.10.14, 16:34
                                                    hannl napisał:

                                                    > > A ja pytam o twoją manipulację, kundlu:
                                                    > > oznajmiaja ze TEN obszar jest zabudowany
                                                    >
                                                    > A ja tlumacze po rat n-ty tepy "kundlu", ze to MOJ oczywisty wniosek z wypowie
                                                    > dzi imbecyla, ktora cytuje w sygnaturze.

                                                    Przecież w twojej sygnaturze jest co innego, Sam nawet tytuł posta nadałeś "Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabudowany" ale różnicy - jak na debila przystało - nie widzisz.

                                                    > > Czyli na podstawie opisu obszaru który nie jest zabudowany, nie potrafisz sobie
                                                    > > wykoncypować, co to za obszar, który jest zabudowany?
                                                    >
                                                    > Pytanie jednak, przed ktorym podwijasz ogon bylo zupelnie inne:
                                                    > Nie o to, "co to za obszar, który jest zabudowany" tylko o to, jaka jest ̵
                                                    > 1; zgodnie z TWOJA teza - ROZNICA miedzy "obszarem zabudowanym" i "obszarem kto
                                                    > ry jest zabudowany".

                                                    I cały czas w kontekście tej różnicy piszę, funkcjonalny.
                                                    Skoro przedstawiłem RÓŻNICĘ pomiędzy
                                                    "obszarem zabudowanym"
                                                    oraz
                                                    "obszarem, który NIE JEST zabudowany"
                                                    to jakim debilem trzeba być, żeby nie wywnioskować (a niby wnioskować potrafisz)
                                                    żeby nie widzieć różnicy pomiędzy
                                                    "obszarem zabudowanym"
                                                    oraz
                                                    "obszarem, który JEST zabudowany"
                                                    ?

                                                    > > Myli ci się obszar z powierzchnią, głupolu.
                                                    >
                                                    > Nie, to tylko ty jako ewidentny analfabeta funkcjonalny nie rozumiesz pojecia "
                                                    > zajmowac" (np. obszar) i ze "obszar" to min. rownoznacznik powierzchni.

                                                    M.in., funkcjonalny, co nie znaczy że zawsze to oznacza powierzchnię.
                                                    Jeżeli na obszarze Polski występują góry, to nie znaczy że zajmują cały obszar. Ale jakiś obszar Polski zajmują.

                                                    > > Art. 3. Pojęcie lasu
                                                    > > Lasem w rozumieniu ustawy jest grunt:
                                                    >
                                                    > "Lasem (…) jest grunt" – a grunt jest lasem?

                                                    Ten spełniający opisane niżej wymogi - tak.

                                                    > > (...)2) związany z gospodarką leśną, zajęty pod wykorzystywane dla potrzeb gospodarki
                                                    > > leśnej: budynki i budowle, urządzenia melioracji wodnych, linie podziału przestrzennego
                                                    > > lasu, drogi leśne,
                                                    >
                                                    > I co "funkcjonalny"? Nie widze tam nigdzie ze obszar zajmowany wylacznie przez
                                                    > droge to "obszar lesny".

                                                    Grunt zajmowany przez drogę leśną to las. Z tego nie potrafisz wywnioskować, że obszar zajmowany przez drogę leśną jest obszarem leśnym, czy jakiś inny problem masz?

                                                  • hannl Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 03.10.14, 12:09
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Przecież w twojej sygnaturze jest co innego, Sam nawet tytuł posta nadałeś "Obszar
                                                    > zabudowwany vs obszar ktory jest zabudowany"

                                                    Wiadomo bylo, ze sie pogubi. No to jeszcze raz:
                                                    1. Po mojej nastepujacej wypowiedzi: "Ale zdarazaja sie tez imbecyle, przyjmujace za punkt odniesienie obszar zajmowany TYLKO przez ulice i oznajmiaja ze TEN obszar jest zabudowany" (A)
                                                    forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,154037055,Re_Powinno_byc_czyli_nie_jest_konieczne_.html?wv.x=2
                                                    2. Zazadales (wielokrotnie) podania "linka", gdzie napisales, ze "TEN obszar jest zabudowany".
                                                    3. Na co wielokrotnie odpowiedzialem ci, ze to WYWNIOSKOWALEM z twojej wypowiedzi: "Ulica też zajmuje jakiś obszar i (...) może to być obszar zabudowany" (B).

                                                    Jeszcze raz:
                                                    - z wypowiedzi B (ktorjestes autorem), powyzej punkt 3
                                                    - wywnioskowalem (JA) to, co napisalem w A.

                                                    Ciagle za duzo, zeby zlapac, co?

                                                    > I cały czas w kontekście tej różnicy piszę, funkcjonalny.

                                                    Ano "caly czas" "piszesz" ale po prostu "tej roznicy" jak wyjasnic nie byles, tak nie jestes w stanie.

                                                    > to jakim debilem trzeba być, żeby nie wywnioskować (a niby wnioskować potrafisz)
                                                    > żeby nie widzieć różnicy pomiędzy
                                                    > "obszarem zabudowanym"
                                                    > oraz
                                                    > "obszarem, który JEST zabudowany"

                                                    Jakim dopiero trzeba byc debilem, zeby nie moc wytlumaczyc roznicy, ktora samemu sie sformulowalo?

                                                    > M.in., funkcjonalny, co nie znaczy że zawsze to oznacza powierzchnię.

                                                    W tym kontekscie obszar oznacza przestrzen lub powierzchnie. Jak wolisz "przestrzen" ulicy albo rzeki zamiast powierzchni to czemu nie.

                                                    "Obszar Polski" wszedzie o dziwo "zajmuje" dokladnie tyle samo co "powierzchnia Polski": 312,7 tys. km2,

                                                    Kwestie "zajmowania" np. "obszaru" Ukrainy za pomoca dwaukrowej dzialki po wschodniej stronie granicy juz sobie odpusciles? To rozsadne. Ukraincy to zaciety ludek.

                                                    > Grunt zajmowany przez drogę leśną to las.

                                                    Tam nie ma nic o gruncie "zajmowanym przez droge" tylko o gruncie "zajetym pod" szereg elementow "wykorzystywanych dla potrzeb gospodarki leśnej", "w tym" "drogi".

                                                    > Z tego nie potrafisz wywnioskować, że obszar zajmowany przez drogę leśną jest
                                                    > obszarem leśnym, czy jakiś inny problem masz?

                                                    Mam "wywnioskowac", ze cos jest tym, czego w tej "definicji"(!) nawet nie ma: "obszarem lesnym"?
                                                  • klemens1 Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 03.10.14, 14:01
                                                    hannl napisał:

                                                    > Jeszcze raz:
                                                    > - z wypowiedzi B (ktorjestes autorem), powyzej punkt 3
                                                    > - wywnioskowalem (JA) to, co napisalem w A.

                                                    No to jesteś debilem, bo z wypowiedzi B nie wynika A.
                                                    To, że dany obszar jest obszarem zabudowanym nie oznacza, że ten obszar jest zabudowany.

                                                    > > I cały czas w kontekście tej różnicy piszę, funkcjonalny.
                                                    Skoro przedstawiłem RÓŻNICĘ pomiędzy
                                                    "obszarem zabudowanym"
                                                    oraz
                                                    "obszarem, który NIE JEST zabudowany"

                                                    > > to jakim debilem trzeba być, żeby nie wywnioskować (a niby wnioskować potrafisz)
                                                    > > żeby nie widzieć różnicy pomiędzy
                                                    > > "obszarem zabudowanym"
                                                    > > oraz
                                                    > > "obszarem, który JEST zabudowany"
                                                    >
                                                    > Jakim dopiero trzeba byc debilem, zeby nie moc wytlumaczyc roznicy, ktora samem
                                                    > u sie sformulowalo?

                                                    Żeby nie móc wytłumaczyć tobie - nie trzeba być debilem. Wystarczy że ty nim jesteś.

                                                    Może po kolei - rozumiesz różnicę pomiędzy
                                                    "obszar zabudowany"
                                                    i
                                                    "obszar, który NIE JEST zabudowany"
                                                    ?

                                                    > > M.in., funkcjonalny, co nie znaczy że zawsze to oznacza powierzchnię.
                                                    >
                                                    > W tym kontekscie obszar oznacza przestrzen lub powierzchnie. Jak wolisz "przest
                                                    > rzen" ulicy albo rzeki zamiast powierzchni to czemu nie.

                                                    Ale nie całą przestrzeń kraju.
                                                    Obszar, na którym ktoś postawił sobie dom, jest obszarem Polski, ale nie całym.
                                                    Proste pytanie (zapewne śmiertelne):
                                                    Czy na obszarze Polski znajduje się miasto Wrocław?

                                                    > > Grunt zajmowany przez drogę leśną to las.
                                                    >
                                                    > Tam nie ma nic o gruncie "zajmowanym przez droge" tylko o gruncie "zajetym p
                                                    > od
                                                    " szereg elementow "wykorzystywanych dla potrzeb gospodarki leśnej", "
                                                    > w tym
                                                    " "drogi".

                                                    Grunt zajęty pod drogę jest lasem, a jak na tym gruncie - nadal zajętym pod drogę - jest droga, to już to nie jest las?
                                                    Poza tym, funkcjonalny, zakaz wjazdu do lasu obejmuje właśnie zakaz wjazdu na drogi leśne.

                                                  • hannl Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 06.10.14, 17:24
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > No to jesteś debilem, bo z wypowiedzi B nie wynika A.

                                                    Wreszcie przynajmniej wie, Z CZYM "walczy".

                                                    > To, że dany obszar jest obszarem zabudowanym nie oznacza, że ten obszar
                                                    > jest zabudowany.

                                                    Kolejna swietna sygnatura.

                                                    > Żeby nie móc wytłumaczyć tobie - nie trzeba być debilem.

                                                    "Nie trzeba" ale definitywnie jest sie (debilem), jesli w ogole nie jest sie w stanie wytlumaczyc "roznicy" nazwanej przez samego siebie.

                                                    > Może po kolei - rozumiesz różnicę pomiędzy
                                                    > "obszar zabudowany"
                                                    > i
                                                    > "obszar, który NIE JEST zabudowany"

                                                    Mnie interesuje INNA roznica: Miedzy "obszarem zabudowanym" i "obszarem, ktory JEST zabudowany" i ktorej ty NIE POTRAFISZ opisac, choc twierdzisz, ze istnieje.

                                                    > Ale nie całą przestrzeń kraju.

                                                    N O W L A S N I E .
                                                    I to jest wlasnie to NOVUM, na skapowanie ktorego potrzebowales ile lat?
                                                    "Powierzchnia kraju" i "niecala powierzchnia kraju" to dwie rozne rzeczy.
                                                    "ZAJMOWAC" "obszar Polski" i "zajmowac" "CZESC" "obszaru Polski" to tak, jak kupic Porsche albo kupic opone do Porsche.

                                                    > Obszar, na którym ktoś postawił sobie dom, jest obszarem Polski, ale nie całym.

                                                    I ten "ktoś" opisuje swoja posesje nastepujaco: "Oto obszar Polski, ale nie caly".

                                                    > Grunt zajęty pod drogę jest lasem, a jak na tym gruncie - nadal zajętym pod drogę -
                                                    > jest droga, to już to nie jest las?

                                                    Czyli droga to jednak las?

                                                    > Poza tym, funkcjonalny, zakaz wjazdu do lasu obejmuje właśnie zakaz wjazdu
                                                    > na drogi leśne.

                                                    Znow, droga to las?
                                                  • klemens1 Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 07.10.14, 10:58
                                                    hannl napisał:

                                                    > > To, że dany obszar jest obszarem zabudowanym nie oznacza, że ten obszar
                                                    > > jest zabudowany.
                                                    >
                                                    > Kolejna swietna sygnatura.

                                                    Nie wahaj się - każdy zobaczy, jaki z ciebie debil. Bo każdy rozumie, na czym różnica polega i że ty nie jesteś w tanie jej ogarnąć.

                                                    > > Może po kolei - rozumiesz różnicę pomiędzy
                                                    > > "obszar zabudowany"
                                                    > > i
                                                    > > "obszar, który NIE JEST zabudowany"
                                                    >
                                                    > Mnie interesuje INNA roznica: Miedzy "obszarem zabudowanym" i "obszarem, ktory
                                                    > JEST zabudowany" i ktorej ty NIE POTRAFISZ opisac, choc twierdzisz, ze istnieje.

                                                    Właśnie ci o niej piszę, funkcjonalny, ale muszę najpierw sprawdzić czy cokolwiek jesteś w stanie sobie przyswoić.

                                                    > > Ale nie całą przestrzeń kraju.
                                                    >
                                                    > N O W L A S N I E .
                                                    > I to jest wlasnie to NOVUM, na skapowanie ktorego potrzebowales ile lat?

                                                    A to niby ja nie rozumiałem, że nie chodzi o cały obszar / przestrzeń, czy ty to utrzymywałeś?

                                                    > > Obszar, na którym ktoś postawił sobie dom, jest obszarem Polski, ale nie całym.
                                                    >
                                                    > I ten "ktoś" opisuje swoja posesje nastepujaco: "Oto obszar Polski, ale nie caly".

                                                    Tego "nie cały" nie musi dodawać - chyba żeby tłumaczył to debilowi.

                                                    > > Grunt zajęty pod drogę jest lasem, a jak na tym gruncie - nadal zajętym pod drogę -
                                                    > > jest droga, to już to nie jest las?
                                                    >
                                                    > Czyli droga to jednak las?

                                                    Funkcjonalny, wyczuwam że wymiękasz. Zaraz się okaże, że wreszcie JA zrozumiałem, że droga leśna to też las. Bo w sumie wcześniej pisałem, że tylko obszar leśny.

                                                    > > Poza tym, funkcjonalny, zakaz wjazdu do lasu obejmuje właśnie zakaz wjazdu
                                                    > > na drogi leśne.
                                                    >
                                                    > Znow, droga to las?

                                                    Zależy jaka droga.
                                                  • hannl Re: Obszar zabudowwany vs obszar ktory jest zabud 08.10.14, 14:45
                                                    klemens1 napisał:

                                                    > Bo każdy rozumie, na czym różnica polega.

                                                    "Kazdy", kto nie jest analfabeta funkcjonalnym rozumie, na czym polega "roznica" miedzy krowa laciata i krowa, ktora jest laciata albo obszarem zabudowanym i obszarem, ktory jest zabudowany – na niczym.

                                                    > Właśnie ci o niej piszę,

                                                    Ano "wlasnie" "piszesz" i "piszesz" ale wyjasnic jak nie potrafiles tak nie potrafisz bo musialbys przyznac, ze zrobiles po raz n-ty z siebie idiote a to przeciez nie wchodzi w rachube. MUSISZ paplac byle co, byle "nie ustapic".

                                                    > A to niby ja nie rozumiałem, że nie chodzi o cały obszar

                                                    Wyrazenie "zajmowac" jakis obszar (np. ulicy, obszar zabudowany, obszar kraju) ma dokladne znaczenie. I tylko do tego znaczenia sie odnosze. Domyslanie sie, czego osoba piszaca "nie rozumie" pozostawiam innym.

                                                    > Tego "nie cały" nie musi dodawać

                                                    Wystarczy, ze powie: "Oto obszar Polski" - "to wszystko MOJE" :)

                                                    > Zaraz się okaże, że wreszcie JA zrozumiałem, że droga leśna to też las.

                                                    I pewnie myslisz, ze po "wynalezieniu atomow" kogos tym jeszcze zaskoczysz?

                                                    > Bo w sumie wcześniej pisałem, że tylko obszar leśny.

                                                    Nie tylko "pisales" ale broniles do upadlego.
                  • tbernard Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 12:59
                    Nie wszyscy mają komfort, że w przewidywalnym czasie doczekają się kompletnej pustki. Bo jeśli mimo wszystko dopuszczasz sytuację, gdy zbliżający się obiekt jest wystarczająco daleko, to tak na prawdę zawsze decyzję opierasz na doświadczeniu i założeniu pewnej przewidywalności w zbliżaniu się tego obiektu. Jeśli będziesz zbyt długo obserwował aby oszacować prędkość, to w zasadzie stracisz okazję i sprowadza się to do czekania na pustkę całkowitą. Większość ocenia tylko spojrzeniem i odległością i porównuje z doświadczeniem dotychczasowym.
                    • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:01
                      > Jeśli będziesz zbyt długo obserwował aby oszacować prędkość, to w zasadzie stracisz oka
                      > zję

                      I zywy poczekam na nastepna.

                      Cale zycia tak robie i ciesze sie niezlym zdrowiem. Patrze, czasem czekam chwile i dopiero ide/jade.

                      Nie wydaje mi sie, aby "okazja" warta byla zycia.
                      • tbernard Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:09
                        > > Jeśli będziesz zbyt długo obserwował aby oszacować prędkość, to w zasadzi
                        > e stracisz oka
                        > > zję
                        >
                        > I zywy poczekam na nastepna.

                        A następna będzie podobna i przypomnisz sobie, że zbyt długo czekałeś poprzednio przepuszczając okazję, lecz tym razem będzie to ufo. No chyba, że faktycznie na całkowitą pustkę będziesz czekał, jednak nie wszyscy mają ten komfort poruszać się w tak mało zagęszczonym środowisku.
                        • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:26
                          > No chyba, że faktycznie na całkowitą pustkę będziesz czekał,

                          Co Ty taki zero jedynkowy?

                          Wystarczy, ze bedzie dosc miejsca.

                          > jednak nie wszyscy mają ten komfort porusz
                          > ać się w tak mało zagęszczonym środowisku.

                          Ale spieszyc sie samochodem nie wolno. Mozna bowiem zabic pieszego, ktoremu spieszy sie tak, ze nie moze poczekac na wolne miejsce.
                          • jureek Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:30
                            edek40 napisał:

                            > Ale spieszyc sie samochodem nie wolno. Mozna bowiem zabic pieszego, ktoremu spi
                            > eszy sie tak, ze nie moze poczekac na wolne miejsce.

                            Zgadza się. Im cięższą, szybszą, niebezpieczniejszą maszynę się prowadzi, tym rozważniej powinno się to robić, a rozwaga wyklucza pośpiech. Wyobrażasz sobie spieszącego się pilota pasażerskiego samolotu?
                            • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:34
                              > Zgadza się. Im cięższą, szybszą, niebezpieczniejszą maszynę się prowadzi, tym r
                              > ozważniej powinno się to robić, a rozwaga wyklucza pośpiech. Wyobrażasz sobie s
                              > pieszącego się pilota pasażerskiego samolotu?

                              Absolutnie nie. Moze prze.... przeleciec przechodzacego w pospiechu przez pas startowy. Musi leciac i ladowac powoli i rozwaznie, poniewaz pieszy nie moze ani czekac, ani nadkladac drogi dookola lotniska. A w Gibraltarze to w ogole nie ma innej drogi, jak tylko przez pas startowy.
                              • jureek Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:36
                                edek40 napisał:

                                > Absolutnie nie. Moze prze.... przeleciec przechodzacego w pospiechu przez pas s
                                > tartowy. Musi leciac i ladowac powoli i rozwaznie, poniewaz pieszy nie moze ani
                                > czekac, ani nadkladac drogi dookola lotniska. A w Gibraltarze to w ogole nie m
                                > a innej drogi, jak tylko przez pas startowy.

                                Skończyły się argumenty, więc zaczynasz świrowanie?
                                • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:41
                                  > Skończyły się argumenty

                                  Z tym samolotem troszke po.... poleciales, to swiruje.

                                  Zalozylem kiedys watek odnoszacy sie do testu mocnego pickupa, w ktorym spory nacisk polozono na to, ze mozna nim sobie poszalec i jak to wszyscy beda bali sie tej potegi. Pamietasz? Nazwalem go chyba "przeciez jest dokladnie na odwrot" czy jakos tak.

                                  Ale ja, jak zwykle, tylko w kwestii formalnej, ze wywnetrzanie sie wylacznie na kierowcow (nie tylko na forum, ale i oficjalnie) prowadzi, moim zdaniem, do dalszego debilenia niechronionych.
                      • jureek Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:11
                        edek40 napisał:

                        > Nie wydaje mi sie, aby "okazja" warta byla zycia.

                        Święte słowa!
                        Nie pamiętam jednak dokładnie, czy to Ty czy może jednak Emes psioczyliście na takich, co to marnują okazje do wyprzedzenie.
                        • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:27
                          > Nie pamiętam jednak dokładnie, czy to Ty czy może jednak Emes psioczyliście na
                          > takich, co to marnują okazje do wyprzedzenie.

                          POsadzasz mnie o to, ze okazja do wyprzedzania jest np. wyjscie na trzeciego?
                          • jureek Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:35
                            edek40 napisał:

                            > > Nie pamiętam jednak dokładnie, czy to Ty czy może jednak Emes psioczyliśc
                            > ie na
                            > > takich, co to marnują okazje do wyprzedzenie.
                            >
                            > POsadzasz mnie o to, ze okazja do wyprzedzania jest np. wyjscie na trzeciego?

                            Gdzie coś takiego napisałem? Napisałem o psioczeniu na kierowców, którzy Twoim zdaniem marnują okazje do wyprzedzenia, chociaż sam uważasz, że okazja nie jest warta życia.
                            • edek40 Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 13:36
                              > Gdzie coś takiego napisałem? Napisałem o psioczeniu na kierowców, którzy Twoim
                              > zdaniem marnują okazje do wyprzedzenia, chociaż sam uważasz, że okazja nie jest
                              > warta życia.

                              Jezeli okazja ma byc warta zycia, to nie jest to okazja.
        • bimota Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 28.07.14, 11:47
          CI INNI, TO ZWYKLE STARE BABCIE, KTORYM SIE ZAWSZE SPIESZY...
          • hannl 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szybko... 28.07.14, 11:55
            ...ze calkowicie zaskoczyla 24-latka kierujacego Golfem.

            Mozliwosci percepcyjne starych ludzi sa gorsze od mozliwosci doroslych i odpowiadaja pewnie czesto mozliwosciom dzieci.

            "Jak potwierdzaja badania, dorosli (a wiec pewnie nie seniorzy) sa w stanie okreslic prawidlowo predkosc zblizajacego sie samochodu do predkosci rzedu 80 km/h."

            "Dzieci w wieku szkolnym odbieraja samochody jadace z predkoscia 50-65 km/h jakoby byly znacznie dalej niz w rzeczywistosci. Dlatego przy tych predkosciach dzieci maja czesta sklonnosc do ryzykownego przechodzenia przez jezdnie. "

            forum.gazeta.pl/forum/w,510,128150353,128150353,Wskaznik_loomingu_.html


            bimota napisał:

            > CI INNI, TO ZWYKLE STARE BABCIE, KTORYM SIE ZAWSZE SPIESZY...
            • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 12:01
              > "Jak potwierdzaja badania, dorosli (a wiec pewnie nie seniorzy) sa w stanie okr
              > eslic prawidlowo predkosc zblizajacego sie samochodu do predkosci rzedu 80 km/h

              Pan jechal 82 km/h. Czyli pani zginela zpowodu przekroczenia o 2 km/h jej percepcji?

              > "Dzieci w wieku szkolnym odbieraja samochody jadace z predkoscia 50-65 km/h
              > jakoby byly znacznie dalej niz w rzeczywistosci. Dlatego przy tych predkosc
              > iach dzieci maja czesta sklonnosc do ryzykownego przechodzenia przez jezdnie. "

              A jednak to ludzie 50+ gina w Polsce najczesciej.

              Dzieci, szczesliwie, nie. Byc moze dlatego, ze wszystkie (chyba) maja liczne pogadanki z policjantem, a na technice (?) ucza sie zasad uczestnictwa w ruchu.
              • hannl Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 12:09
                edek40 napisał:

                > Pan jechal 82 km/h. Czyli pani zginela zpowodu przekroczenia o 2 km/h jej percepcji?

                To pytanie pasuje w twoj "caloksztalt" czyli np. do pytan o to, jaka predkosc jest "bezpieczna" albo do przekonania, ze predkosc maksymalna dozwolona to predkosc "bezpieczna".


                > > "Dzieci w wieku szkolnym odbieraja samochody jadace z predkoscia 50-65
                > km/h

                > > jakoby byly znacznie dalej niz w rzeczywistosci. Dlatego przy tych predko
                > sc
                > > iach dzieci maja czesta sklonnosc do ryzykownego przechodzenia przez jezd
                > nie. "
                >
                > A jednak to ludzie 50+ gina w Polsce najczesciej.

                Kto by pomyslal, uwzgledniajac np. ich udzial w samodzielnym ruchu w porownaniu z dziecmi.
                Edek napweno nie.
                • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 12:14
                  > Kto by pomyslal, uwzgledniajac np. ich udzial w samodzielnym ruchu w por
                  > ownaniu z dziecmi.

                  Myslisz, ze dzieci szkolne, a o tych mowa, nie poruszaja sie pieszo po szosach?
                  • hannl Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 12:19
                    edek40 napisał:

                    > Myslisz, ze dzieci szkolne, a o tych mowa, nie poruszaja sie pieszo po szosach?

                    Mysle i dlatego wiem, ze takie dzieci poruszaja sie samodzielnie drogami:
                    1. rzadziej niz dorosli 50+
                    2. w tym znacznie czesciej oznakowanymi lub sterowanymi przejsciami.
                    • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 12:27
                      > 2. w tym znacznie czesciej oznakowanymi lub sterowanymi przejsciami.

                      I tu wlasnie wychodzi Twoja wielka wiedza o charakterze (i smiertelnosci) naszej luznej zabudowy. Jest ona tak rozwleczona, ze schoolbusy odbieraja dzieci mieszkajace dalej niz 3 km od szkoly. A i tak, z uwagi na to rozwleczenie zabudowy, wiele dzieci, nawet jak ma podwozke, to i tak musi dojsc do miejsca, w ktorym autobus sie zatrzymuje.

                      Czyli chodzi ich malo...
                      • hannl Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 12:38
                        edek40 napisał:

                        > Czyli chodzi ich malo...

                        Znacznie mniej niz 50+ i do tego jeszcze raz znacznie mniej niz 50+ przez nieoznakowane/niesterowane.
                        • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 12:40
                          > Znacznie mniej niz 50+ i do tego jeszcze raz znacznie mniej niz 5
                          > 0+ przez nieoznakowane/niesterowane.

                          Ale w Szwajcarii?
                          • hannl Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 12:50
                            edek40 napisał:

                            > > Znacznie mniej niz 50+ i do tego jeszcze raz znacznie mniej
                            > niz 5
                            > > 0+ przez nieoznakowane/niesterowane.
                            >
                            > Ale w Szwajcarii?

                            A w temacie? Wyszlo ci powietrze?
                            Czy moze chcesz wystapic z teza, ze w ruchu drogowym uczestniczy aktywnie jednak wiecej dzieci w wieku do 9 lat niz doroslych 50+?

                            Odwazna teza.
                            • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 12:57
                              > Czy moze chcesz wystapic z teza, ze w ruchu drogowym uczestniczy [b]aktywnie [/
                              > b]jednak wiecej dzieci w wieku do 9 lat

                              Oj, nagle pojawily sie dziaci do 9 lat!!! Potem to juz mlodziez, czy moze prawie dorosli (50+)?
                              • hannl Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 13:07
                                edek40 napisał:

                                > Oj, nagle pojawily sie dziaci do 9 lat!!! Potem to juz mlodziez, czy moze prawie dorosli
                                > (50+)?

                                Bo dla ciebie to wszystko "nagle". Nawet to, co stoi jak byk przed twoim nosem od ponad godziny:
                                forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,152302860,68_latka_wbiegla_z_lewej_strony_tak_szybko_.html
                                • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 13:17
                                  > Bo dla ciebie to wszystko "nagle". Nawet to, co stoi jak byk przed twoim nosem
                                  > od ponad godziny:

                                  W Szwajcari edukacja zaczyna sie w wieku 7, a konczy w wieku 9 lat?

                                  Ja pisalem o dzieciach, Ty, aby dowodzic swoich tez, zaweziles grupe.

                                  W Polsce zaczyna sie w wieku 6 lat, a nie wszyscy rodzice, z roznych powodow, moga/chca odprowadzac swoje dzieci do szkoly. To zle, ale tak jest.

                                  Szkola podstawowa konczy sie w wieku lat 13. W wieku lat 9 konczy sie swietlica, wiec dzieci skazane sa same na siebie. Bardzo wiele dzieci wiec wyrusza w droge, czesto zwykla szosa, bez pobocza, o sygnalizacji czy chodniku nie wspominajac.

                                  W tych 13 lat dzieci (nie 50+) ida do gimnazjum. Czesto daleko od domu. I dopiero w gimnazjum staja sie mlodzieza. I tez gina o wiele rzadziej niz osoby 50+.
                                  • hannl Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 13:25
                                    edek40 napisał:

                                    > Ja pisalem o dzieciach, Ty, aby dowodzic swoich tez, zaweziles grupe.

                                    Nie, to ja pisalem o dzieciach i ich percepcji a ty sie tylko odniosles do tego, o czym pisalem.
                                    To nie ja "zawezam" grupe tylko realia i badania, ktore cytuje.
                                    Realia sa takie, ze dzieci z reguly(!) po raz pierwszy samodzielnie uczestnicza w ruchu drogowym od pojscia do szkoly a wiec od 7 roku zycia.
                                    Cytowane zas badania mowia o dziaciach do 9 roku zycia.
                                    Stad przedzial 7-9 lat.

                                    > W Polsce zaczyna sie w wieku 6 lat,

                                    No to masz przedzialy wiekowe 4 lata (6-9) vs. 30 lat (50-80)

                                    > a nie wszyscy rodzice, z roznych powodow, moga/chca
                                    > odprowadzac swoje dzieci do szkoly. To zle, ale tak jest.

                                    Co dodatkowo zmniejsza przedzial dzieci w wieku 6-9
                                  • jureek Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 13:25
                                    edek40 napisał:

                                    > W Polsce zaczyna sie w wieku 6 lat, a nie wszyscy rodzice, z roznych powodow, m
                                    > oga/chca odprowadzac swoje dzieci do szkoly. To zle, ale tak jest.

                                    > Szkola podstawowa konczy sie w wieku lat 13. W wieku lat 9 konczy sie swietlica
                                    > , wiec dzieci skazane sa same na siebie. Bardzo wiele dzieci wiec wyrusza w dro
                                    > ge, czesto zwykla szosa, bez pobocza, o sygnalizacji czy chodniku nie wspominaj
                                    > ac.
                                    >
                                    > W tych 13 lat dzieci (nie 50+) ida do gimnazjum. Czesto daleko od domu. I dopie
                                    > ro w gimnazjum staja sie mlodzieza. I tez gina o wiele rzadziej niz osoby 50+.

                                    Och jak strasznie mają te dzieci w Polsce. Bo gdzie indziej nie muszą same chodzić do szkoły?
                                    Powiedziałbym wręcz, że w Polsce więcej dzieci się do szkoły odwozi niż w Niemczech. Moje od pierwszej klasy do szkoły podstawowej chodziły same (najpierw oczywiście pokazaliśmy drogę i uczuliliśmy na niebezpieczne miejsca), przed szkołą nie ma typowego dla Polski właśnie widoku rodziców odwożących dzieci do szkoły samochodem. Od piątej klasy (wtedy zaczyna się gimnazjum) dojeżdżały już do szkoły komunikacją miejską lub rowerem.
                                    • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 13:28
                                      > Och jak strasznie mają te dzieci w Polsce. Bo gdzie indziej nie muszą same chod
                                      > zić do szkoły?

                                      Czy ja o tym pisalem?
                        • bimota Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 12:54
                          > Znacznie mniej niz 50+ i do tego jeszcze raz znacznie mniej niz 5
                          > 0+ przez nieoznakowane/niesterowane.

                          TO OPOWIEDZ JAK TO SOBIE "WYMYSLILES"...

                          • hannl Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 13:04
                            bimota napisał:

                            > TO OPOWIEDZ JAK TO SOBIE "WYMYSLILES"...

                            Przyjalem, ze:
                            1. ilosc doroslych w wieku 50+ (mozna chyba przyjac 25-30 rocznikow) bioracych aktywnie udzial w ruchu drogowym jest pewnie wieksza od ilosci dzieci w wieku 7-9 lat (3 roczniki).
                            2. do tego wiekszosc rodzicow puszczajac samodzielnie do szkoly dzieci z przedzialu wiekowego powyzej uwrazliwia ich na to, zeby uzywaly wylacznie oznakowanych/sterowanych przejsc.
                            3. do tego aktywnosc dzieci w tym wieku jest (raczej) duzo mniej zwiazana z samodzielnym uczestnictwem w ruchu drogowym niz osob w wieku 50+ .

                            Jesli sie myle, mozesz mnie chetnie poprawic.
                            • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 13:08
                              > 1. ilosc doroslych w wieku 50+ (mozna chyba przyjac 25-30 rocznikow) bioracych
                              > aktywnie udzial w ruchu drogowym jest pewnie wieksza od ilosci dzieci w
                              > wieku 7-9 lat (3 roczniki).

                              Skad do diaska wziales te 7-9 lat?

                              > 2. do tego wiekszosc rodzicow puszczajac samodzielnie do szkoly dzieci z
                              > przedzialu wiekowego powyzej uwrazliwia ich na to, zeby uzywaly wylacznie ozna
                              > kowanych/sterowanych przejsc.

                              Kuzwa, tych brakuje nawet w wielkich aglomeracjach, na wielopasmowych ulicach w wielkim natezeniu ruchu, a co dopiero na wsiach.

                              > 3. do tego aktywnosc dzieci w tym wieku jest (raczej) duzo mniej zwiazan
                              > a z samodzielnym uczestnictwem w ruchu drogowym niz osob w wieku 50+

                              Znowu piszesz o Szwajcarii?
                              • hannl Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 13:13
                                edek40 napisał:

                                > Skad do diaska wziales te 7-9 lat?

                                Dzieci w wieku przedszkolnym nikt raczej (lub malo kto!) nie puszcza sam do przedszkola.
                                Dzieci w wkeiku szkolnym to dzieci w wieku 7+
                                Artykul, ktory cytowalem tuz powyzej i ktorego ty jak zwykle nie widzisz traktuje o percepcji dzieci do wieku 9 lat.

                                > Kuzwa, tych brakuje nawet w wielkich aglomeracjach, na wielopasmowych ulicach w
                                > wielkim natezeniu ruchu, a co dopiero na wsiach.

                                To, ze "brakuje" nie znaczy, ze ich nie ma.

                                > > 3. do tego aktywnosc dzieci w tym wieku jest (raczej) duzo mniej z
                                > wiazan
                                > > a z samodzielnym uczestnictwem w ruchu drogowym niz osob w wieku 50+
                                >
                                > Znowu piszesz o Szwajcarii?

                                Jak nie masz nic do napisanie to po co plapiesz?
                                • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 13:29
                                  > Dzieci w wieku przedszkolnym nikt raczej (lub malo kto!) nie puszcza sam do prz
                                  > edszkola.

                                  Przedszkole w Polsce konczy sie w wieku 6 lat.

                                  > To, ze "brakuje" nie znaczy, ze ich nie ma.

                                  Wystarczy zatem podejsc sobie do takiego przejscia?
                                  • hannl Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 13:39
                                    edek40 napisał:

                                    > > Dzieci w wieku przedszkolnym nikt raczej (lub malo kto!) nie puszcza sam
                                    > do prz
                                    > > edszkola.
                                    >
                                    > Przedszkole w Polsce konczy sie w wieku 6 lat.

                                    I jak to sie ma do powyzszego?

                                    > > To, ze "brakuje" nie znaczy, ze ich nie ma.
                                    >
                                    > Wystarczy zatem podejsc sobie do takiego przejscia?

                                    I jak to sie ma do powyzszego?
                                    • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 13:44
                                      > I jak to sie ma do powyzszego?

                                      Ma sie tak, ze u nas dzieci zaczynaja smigac do szkoly wczesniej niz obejmuja badania ich wzroku.

                                      > I jak to sie ma do powyzszego?

                                      Ze moze sobie podejsc do przejscia? Przeciez to nie ja odbilem pileczke, ze sa nie tlyko niesterowane, ale i sterowane przejscia.
                                      • hannl Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 13:48
                                        edek40 napisał:

                                        > Ma sie tak, ze u nas dzieci zaczynaja smigac do szkoly wczesniej niz obejmuja b
                                        > adania ich wzroku.

                                        Nie, nie "ma sie" nijak do stwierdzenia:
                                        "Dzieci w wieku przedszkolnym nikt raczej (lub malo kto!) nie puszcza sam do przedszkola."

                                        Nie mialoby sie nijak nawet wtedy, gdyby dzieci w Polsce chodzily do przedszkola od 2 roku zycia do 20-tego.

                                        > > I jak to sie ma do powyzszego?
                                        >
                                        > Ze moze sobie podejsc do przejscia?

                                        Znow, to czy "moze sobie podejsc" czy nie nijak ma sie do stwierdzenia:
                                        "To, ze "brakuje" (przejsc oznakowanych/sterowanych) nie znaczy, ze ich nie ma".

                                        Przeciez ty nawet nie rozumiesz tego, co czytasz.
                                        • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 13:53
                                          > Przeciez ty nawet nie rozumiesz tego, co czytasz.

                                          Fakt. Z belkotem miewam problemy. Szczegolnie w taki upal.
                                          • hannl Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 14:28
                                            edek40 napisał:

                                            > > Przeciez ty nawet nie rozumiesz tego, co czytasz.
                                            >
                                            > Fakt. Z belkotem miewam problemy. Szczegolnie w taki upal.

                                            Jak nisko musi osunac sie IQ, zeby "w taki upal" nie rozumiec nastepujacych wypowiedzi:

                                            # "Dzieci w wieku przedszkolnym nikt raczej (lub malo kto!) nie puszcza sam do przedszkola."
                                            # "To, ze "brakuje" (przejsc oznakowanych/sterowanych) nie znaczy, ze ich nie ma".
                                            • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 14:38
                                              > # "To, ze "brakuje" (przejsc oznakowanych/sterowanych) nie znaczy, ze ich nie ma".

                                              :)))))))

                                              Ubaw po pachy!!!

                                              Powiedz to wszystkim tym, ktorzy ucierpieli tam, gdzie powinny byc, a ich nie ma.
                                              • hannl Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 17:02
                                                edek40 napisał:

                                                > > # "To, ze "brakuje" (przejsc oznakowanych/sterowanych) nie znaczy, ze ich nie ma".
                                                >
                                                > :)))))))
                                                >
                                                > Ubaw po pachy!!!

                                                Bo skoro oznakowanych/sterowanych "brakuje" to znaczy, ze ich (w ogole) "nie ma"?
                                                Dobrze, ze twoj IQ odkurzacza cie przynajmniej bawi.
                                                • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 19:24
                                                  > Bo skoro oznakowanych/sterowanych "brakuje" to znaczy, ze ich (w ogole) "nie ma
                                                  > "?
                                                  > Dobrze, ze twoj IQ odkurzacza cie przynajmniej bawi.

                                                  Jestes rozkoszny.

                                                  Ale tracisz forme i juz ktorys raz dzisiaj schodzisz na osobiste tory. Nieladnie.
                                                  • hannl Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 20:37
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Ale tracisz forme i juz ktorys raz dzisiaj schodzisz na osobiste tory. Nieladnie.

                                                    1. To TY pierwszy okresliles moj rzeczowy post jako "belkot".
                                                    2. To TY przyznales, ze masz problemy ze zrozumieniem tej prostej wypowiedzi.
                                                  • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 29.07.14, 10:15
                                                    > 1. To TY pierwszy okresliles moj rzeczowy post jako "belkot".
                                                    > 2. To TY przyznales, ze masz problemy ze zrozumieniem tej prostej wypowiedzi.

                                                    Troszke sie gubisz. Sam juz nie dajesz rady rozroznic tego, co ja mysle, od tego co Ty myslisz, ze ja mysle.
                                                  • hannl Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 29.07.14, 10:29
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Troszke sie gubisz.

                                                    Szkoda, ze nie potrafisz tylko tego udowodnic.
                                                    Kto sie "gubi" widac tutaj:
                                                    forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,152305735,Re_68_latka_wbiegla_z_lewej_strony_tak_szyb.html
                                  • jureek Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 13:43
                                    edek40 napisał:

                                    > > To, ze "brakuje" nie znaczy, ze ich nie ma.
                                    >
                                    > Wystarczy zatem podejsc sobie do takiego przejscia?

                                    Taką właśnie drogę do szkoły pokazałem moim dzieciom. Trochę dłuższą, ale za to z przejściami dla pieszych. Sam natomiast, który zaliczam się już do tej drugiej porównywanej grupy 50+, nie nadkładam drogi.
                                    • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 28.07.14, 13:46
                                      > Taką właśnie drogę do szkoły pokazałem moim dzieciom. Trochę dłuższą, ale za to
                                      > z przejściami dla pieszych.

                                      Moim dzieciom pokazalem sporo dluzsza droge przez las. Nie ma tu bowiem ani chodnikow, ani przejsc, ani poboczy.
                                      • tbernard Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 29.07.14, 07:29
                                        > Moim dzieciom pokazalem sporo dluzsza droge przez las. Nie ma tu bowiem ani cho
                                        > dnikow, ani przejsc, ani poboczy.

                                        Tak czy owak są pewne granice nadkładania drogi. Jeśli ta droga którą pokazałeś jest absurdalnie dłuższa, to prędzej czy później dzieci wybiorą krótszą w sytuacji gdy będzie poganiał czas.
                                        • edek40 Re: 68-latka "wbiegla" z lewej strony(!) tak szyb 29.07.14, 10:17
                                          > Tak czy owak są pewne granice nadkładania drogi. Jeśli ta droga którą pokazałeś
                                          > jest absurdalnie dłuższa, to prędzej czy później dzieci wybiorą krótszą w sytu
                                          > acji gdy będzie poganiał czas.

                                          Nie jest dluzsza. Jest mniej wygodna, bo gruntowa, pelna dziur i kaluz.
        • emes-nju Re: Wbiegla, poniewaz jechal za szybko 29.07.14, 16:07
          tbernard napisał:

          > doświadczenie podpowiadało jej, że jak auto było tak
          > daleko, to do tej pory zdążała.

          Hm... "Jedynie słuszną" tezą tego forum (i nie tylko) jest stwierdzenie, że w Polsce NIKT nie przestrzega ograniczeń prędkości.
    • bimota Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 28.07.14, 11:37
      TO JUZ NIE TYLKO PRAWKO, ALE I WOLNOSC ZABIERAJA ZA PRZEKROCZENIE...

      MYSLALE, ZE JECHAL 10 MNIEJ ?

      A NIE PROBOWAL JEJ OMINAC ?

      I CHYBA NAJWAZNIEJSZE: SAD NIE ZGODZIL SIE NA POWOLANIE INNEGO "BIEGLEGO"...
    • hannl A tak swoja droga, cos nie pasuje w tym opisie. 28.07.14, 12:36
      "przy tej szybkości" (82 kmh) "odcinek potrzebny do zatrzymania się przed niespodziewaną przeszkodą na drodze wynosi 65,6 m. Natomiast przy 50 km na godz. jedynie 29,3 m."

      Jesli jest to droga zatrzymnia a nie hamowania to biegly musialby przyjac opoznienie rzedu 5,3 ms2. Wowczas droga hamowania wynosi ok. 46 m. Reszta to droga potrzebna na reakcje, wdrozenie hamowania itd.

      Jesli droga hamowania (nie zatrzymania!) wynosi 46 m a od miejsca rozpoczecia hamowania "do miejsca, gdzie doszło do uderzenia, wyniosła 44,6 m." to znaczyloby, ze kierowca uderzyl w staruszke 1,5 m przed miejscem zatrzymania sie. Przy opoznieniu 5 ms2 odpowiada to jednak predkosci chwilowej rzedu 7 km/h w chwili uderzenia, a wiec predkosci przy ktorej trudno zabic czy chocby zranic kogoklowiek.
      • bimota Re: A tak swoja droga, cos nie pasuje w tym opisi 28.07.14, 12:52
        CHYBA ZE TEN "KTOKOLWIEK" JEST BABCIA BIEGAJACA NA ZAWALE...
    • bimota Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 28.07.14, 12:50
      DZIADEK TEZ ZOE OSZACOWAL:

      www.radiomerkury.pl/informacje/pozostale/tragiczny-wypadek-kierowca-uciekl.html
    • samspade Raczej kierowca współwinien. 28.07.14, 13:04
      Udawało mu się tyle razy aż się nie udało. Swoją drogą jechać ponad 80 w takim miejscu? Kolejny inteligentny.
      • hannl Re: Raczej kierowca współwinien. 28.07.14, 13:17
        samspade napisał:

        > Swoją drogą jechać ponad 80 w takim miejscu?

        I... (prawdodpdobnie) nie zareagowac na staruszke "biegnaca"(!) z lewej(!) strony, a wiec widocznej nieco dluzej i lepiej niz gdyby "wtargnela" z prawej strony.
      • hannl PS 28.07.14, 13:19
        samspade napisał:

        > Swoją drogą jechać ponad 80 w takim miejscu?

        Wg. edka: Mogl wiedziec ile jechal bo... "niespojrzal" na predkosciomierz.
        • samspade Z lewej czy prawej to nieistotne. 28.07.14, 13:25
          Istotne jest to że jechał z prędkością przy której tak naprawdę był w pewnej całkiem nie małej mierze pasażerem.
          • hannl Owszem, to bardzo istotne. 29.07.14, 09:46
            Nadjezdzajacy kierowca widzi pieszego "wbiegajacego" na jezdnie z lewej strony znacznie wczesniej i ma tym samym wiecej czasu (i tym samym odstep) na reakcje. Pieszy musi bowiem najpierw przejsc/przebiec przez pas przeciwny, zeby dostac sie na pas kierowcy. W tym czasie kierowca moze juz reagowac.

            Pieszy z prawej strony potrzebuje bez porownania mniej czasu zeby "wtargnac" wprost pod samochod i moze to zrobic w czasie nie pozwalajacym kierowcy na jakakolwiek reakcje poniewaz juz przed wtargnieciem znajduje sie znacznie blizej.
            • edek40 Re: Owszem, to bardzo istotne. 29.07.14, 10:19
              > Pieszy z prawej strony potrzebuje bez porownania mniej czasu zeby "wtargnac"

              Ciekaw jestem na ile sekund oceniasz pania w wieku 68 lat? Oczywiscie z lewej.

              Nastepnie przeprowadz dowod dla predkosci 50 km/h, w jakiej odleglosci moze bezpiecznie wbiec bez patrzenia.

              Nastepnie jakos umotywuj kwestie oceny tej odleglosci przy zalozeniu, ze ta pani zapewne nic nie oceniala.

              Na sam koniec udowodnij, ze wbieganie bez patrzenia jest bezpiecznie, gdy wszyscy, w tym autobusy czy TIRy jada 50 km/h.
              • hannl Re: Owszem, to bardzo istotne. 29.07.14, 10:30
                edek40 napisał:

                > Nastepnie przeprowadz dowod dla predkosci 50 km/h, w jakiej odleglosci moze bez
                > piecznie wbiec bez patrzenia.
                >
                > Nastepnie jakos umotywuj kwestie oceny tej odleglosci przy zalozeniu, ze ta pan
                > i zapewne nic nie oceniala.
                >
                > Na sam koniec udowodnij, ze wbieganie bez patrzenia jest bezpiecznie, gdy wszys
                > cy, w tym autobusy czy TIRy jada 50 km/h.

                A ty najlepiej od razu udaj sie na leczenie.
                • edek40 Re: Owszem, to bardzo istotne. 29.07.14, 10:34
                  > A ty najlepiej od razu udaj sie na leczenie.

                  Bo uwazam, ze wbieganie/wjezdzanie bez patrzenia jest ZAWSZE smiertelnie niebezpieczne?
                  • hannl Re: Owszem, to bardzo istotne. 29.07.14, 11:21
                    edek40 napisał:

                    > Bo uwazam, ze wbieganie/wjezdzanie bez patrzenia jest ZAWSZE smiertelnie niebezpieczne?

                    Nie, bo paplasz bez ladu i skladu jak nawalona malolata
              • samspade Re: Owszem, to bardzo istotne. 29.07.14, 13:41
                Edku patrząc po zniszczeniach samochodu pani zdążyła przebyć jakieś 3/4 jezdni. Czemu zakładasz że weszła/wbiegła bez patrzenia? Czemu zakładasz że ta pani nic nie oceniała?
                Może źle oceniła odległość. Może nie wzięła pod uwagę że ktoś może tak jechać w takim miejscu, Może zasłonił ją jakiś samochód może....
                • edek40 Re: Owszem, to bardzo istotne. 29.07.14, 13:50
                  > Edku patrząc po zniszczeniach samochodu pani zdążyła przebyć jakieś 3/4 jezdni.
                  > Czemu zakładasz że weszła/wbiegła bez patrzenia? Czemu zakładasz że ta pani ni
                  > c nie oceniała?

                  Bo roznica w czasie dotarcia dla predkosci 50 i 80 km to pojedyncze sekundy. Do kolizji zatem i tak by doszlo. I nie ma pewnosci, czy przy tych powiedzmy 20 km/h pani zachowalaby zycie.
                  • samspade Re: Owszem, to bardzo istotne. 29.07.14, 13:53
                    Pojedyncze sekundy decydujące o życiu lub śmierci.
                    Pojedyncze sekundy decydujące o tym że ktoś zdąży zrobić te dwa kroki, czy zdąży dobiec.
                    Pojedyncze sekundy, których kierowca nie dał.
                    Ale ok zakładaj że przebiegała/przechodziła bez patrzenia.
                    • edek40 Re: Owszem, to bardzo istotne. 29.07.14, 13:57
                      > Pojedyncze sekundy decydujące o życiu lub śmierci.

                      Dlatego ja nigdy nie wchodze, jak auto jest zbyt blisko.

                      > Pojedyncze sekundy decydujące o tym że ktoś zdąży zrobić te dwa kroki, czy zdąż
                      > y dobiec.

                      Nigdy nie wbiegam pod samochod. Nawet na trzezwo mozna sie potknac.

                      > Pojedyncze sekundy, których kierowca nie dał.

                      Pojedyncze sekundy, ktorych nie dala sobie ta pani.

                      > Ale ok zakładaj że przebiegała/przechodziła bez patrzenia.

                      Staram sie nie zakladac, ze to samobojczyni.
                      • samspade Re: Owszem, to bardzo istotne. 29.07.14, 14:03
                        edek40 napisał:

                        > Staram sie nie zakladac, ze to samobojczyni.

                        Ale zakładasz że przechodziła/przebiegała bez patrzenia. W takim razie ryzykantka.
                        • bimota Re: Owszem, to bardzo istotne. 29.07.14, 16:02
                          RYZYKANTKA, BO WIDZIALA ZBLIZAJACE SIE AUTO, ZE TRZEBA BIEC BY ZDAZYC W OSTANIEJ CHWILI.. ALE RYZYKO SIE NIE "OPLACILO" TYM RAZEM...
                          • edek40 Re: Owszem, to bardzo istotne. 29.07.14, 16:04
                            > RYZYKANTKA, BO WIDZIALA ZBLIZAJACE SIE AUTO

                            Ale obliczyla czas potrzebny na przebycie drogi w oparciu o to, ze auto mialo tu jechac 50 km/h.
                            • bimota Re: Owszem, to bardzo istotne. 29.07.14, 20:05
                              I ZDAZY WYHAMOWAC...
                  • hannl Jak do sciany. 30.07.14, 12:39
                    edek40 napisał:

                    > Bo roznica w czasie dotarcia dla predkosci 50 i 80 km to pojedyncze sekundy.

                    I wlasnie w tych roznicach, "50 i 80 km" i wynikajacych z tego "sekundach" lezy klucz do zupelnie roznych standardow bezpieczenstwa. W obu gineli i beda ginac zawsze ludzie ale decydujaca jest roznica ilosci. I tu docieramy do sedna sprawy:
                    - inteligentne grupy/jednostki ta roznice widza, rozumieja i stosuja.
                    - "zbyt inteligentne" grupy/jednostki tej roznicy nie widza, nie rozumieja i nie stosuja z widomymi skutkami czyli kilkakrotnie wyzsza iloscia zabitych.

                    > Do kolizji zatem i tak by doszlo.

                    "Zatem" nie rozumiesz tylko ciagle tego, co bylo tu juz walkowane setki razy: Prawdodobienstwo blednej oceny odleglosci i predkosci rosnie wraz z predkoscia zblizajacego sie samochodu. Przy predkosci 50 km/h ta kobieta mialaby "zatem" duzo lepsze szanse wlasciwie ocenic i odleglosc i predkosc samochodu i tym samym uniknac wypadku.
                    Poza tym, gdyby nawet doszlo do wypadku, mialaby bez porownania wieksze szanse na przezycie.

                    > I nie ma pewnosci, czy przy tych powiedzmy 20 km/h pani zachowalaby zycie.

                    I po raz kolejny: Prawdodpodobienstwa zostania zabitym na skutek kolizji przy 70 km/h jest bliskie 100% podczas gdy to prawdodpdoienstwo przy 20 km/h jest bliskie 0%.

                    - inteligentne grupy/jednostki ta roznice widza, rozumieja i stosuja.
                    - "zbyt inteligentne" grupy/jednostki tej roznicy nie widza, nie rozumieja i nie stosuja z widomymi skutkami czyli kilkakrotnie wyzsza iloscia zabitych w mysl zasady - "niczjewo, nas mnogo!"
                    • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 12:42
                      > "Zatem" nie rozumiesz tylko ciagle tego, co bylo tu juz walkowane setki razy: P
                      > rawdodobienstwo blednej oceny odleglosci i predkosci rosnie wraz z predkoscia z
                      > blizajacego sie samochodu

                      Nawet wtedy, gdy sie nie patrzy czy cos jedzie?

                      > Poza tym, gdyby nawet doszlo do wypadku, mialaby bez porownania wieksze szanse
                      > na przezycie.

                      Zgadza sie.

                      Tylko czy warto sprawdzac to na sobie?
                      • hannl Re: Jak do sciany. 30.07.14, 12:45
                        edek40 napisał:

                        > Nawet wtedy, gdy sie nie patrzy czy cos jedzie?

                        Nawet wtedy, gdy sie patrzy, czy cos jedzie.
                        • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 12:50
                          > Nawet wtedy, gdy sie patrzy, czy cos jedzie.

                          Ale gdy sie patrzy, to nie wchodzi sie zbyt blisko auta i po sprawie.
                          • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 12:53
                            edek40 napisał:

                            > > Nawet wtedy, gdy sie patrzy, czy cos jedzie.
                            >
                            > Ale gdy sie patrzy, to nie wchodzi sie zbyt blisko auta i po sprawie.

                            Gdy się patrzy, to też trzeba ocenić, kiedy to jest "zbyt blisko", a prawdopodobieństwo błędnej oceny rośnie wraz z prędkością.
                            • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 12:57
                              > Gdy się patrzy, to też trzeba ocenić, kiedy to jest "zbyt blisko", a prawdopodo
                              > bieństwo błędnej oceny rośnie wraz z prędkością.

                              Wszystko to prawda. Ja czekam wiec zawsze na sytuacje, ktora nie budzi moich watpliwosci, a przechodzac przez jezdnie spogladam na nadjezdzajacy pojazd, aby wykluczyc pomylke, lub ewentualnie podjac srodki zaradcze. Nigdy na pale!!!
                              • samspade Re: Jak do sciany. 30.07.14, 13:08
                                Nie wiesz czy pani przechodziła na pałę czy może źle oceniła prędkość samochodu.
                                A ja dodam od siebie, że jadąc samochodem nie zapie...m na pałę licząc że inni postąpią właściwie. Tego tutaj zabrakło. Te 30 km/h to kilka sekund różnicy, to dwadzieścia kilka czy trzydzieści metrów różnicy w drodze zatrzymania. To większe szanse na przeżycie osoby, która coś zrobiła źle.
                                • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 13:23
                                  > Nie wiesz czy pani przechodziła na pałę czy może źle oceniła prędkość samochodu

                                  Nie wiem oczywiscie.

                                  Weszla jednak chyba na tyle za blisko, ze kierowca nie dal rady zwolnic nawet do 50 km/h, ktore jest na tyle bezpieczne, ze nie ma co w ogole wspominac o probach unikniecia kolizji. Oficjalnie.
                                  • hannl Re: Jak do sciany. 30.07.14, 13:27
                                    edek40 napisał:

                                    > Weszla jednak chyba na tyle za blisko, ze kierowca nie dal rady zwolnic nawet do 50 km/h, ktore
                                    > jest na tyle bezpieczne, ze nie ma co w ogole wspominac o probach unikniecia kolizji. Oficjalnie.

                                    Kto i gdzie twierdzi cos takiego:
                                    "50 km/h" "jest na tyle bezpieczne, ze nie ma co w ogole wspominac o probach unikniecia kolizji"
                                    • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 13:41
                                      > Kto i gdzie twierdzi cos takiego:
                                      > "50 km/h" "jest na tyle bezpieczne, ze nie ma co w ogole wspominac o probac
                                      > h unikniecia kolizji"


                                      To bezsprzecznie wynika z reklamy zabijanie przy przepisowej predkosci emitowanej w TV.
                                      • hannl Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:31
                                        edek40 napisał:

                                        > To bezsprzecznie wynika z reklamy zabijanie przy przepisowej predkosci emitowanej w TV.

                                        "Bezsprzecznie" w przypadku osob z IQ teletubisiow.
                                  • samspade Re: Jak do sciany. 30.07.14, 13:28
                                    I tu jest drugi problem. Pani weszła za blisko a koleś zapyerdalał z taką prędkością że nie dał ani sobie ani jej szans. Fajnie jest pisać ciągle o tym co należy zrobić przechodząc przez jezdnię. Trzeba też jednak pisać o tym co należy robić jadąc tą jezdnią. A tego tutaj brakuje.
                                    Gdyby jechał tą oficjalną rodzącą dzieci na wysepce 50 najprawdopodobniej pani by żyła.
                                    • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 13:43
                                      > Trzeba też jednak pisać o tym co należy robić jadąc tą jezdnią. A tego tutaj brakuje.

                                      Zapominasz o tym, ze na tym forum wiedza o tym wszyscy, a jesli pisza o pieszych, to wylacznie z tego powodu, ze nikt i nigdzie tej kwestii nie podnosi. Stad kontekst spotu z Pasiecznym, ktory koncentruje sie na zadaniach kierowcy (tez do bani), a innych spotow po prostu nie ma.
                                      • samspade Re: Jak do sciany. 30.07.14, 13:47
                                        edek40 napisał:

                                        > > Trzeba też jednak pisać o tym co należy robić jadąc tą jezdnią. A tego tu
                                        > taj brakuje.
                                        >
                                        > Zapominasz o tym, ze na tym forum wiedza o tym wszyscy,

                                        Wcale nie jestem tego taki pewien.

                                        > Stad kontekst spotu z Pasiecznym, ktory koncentruje sie na zadaniach kierowcy (tez d
                                        > o bani), a innych spotow po prostu nie ma.

                                        I w takich przypadkach ten spot jest celny. Bo tutaj gdyby kierowca przykładał się do swoich zadań piesza mimo błędu nadal by żyła.
                                        • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 13:51
                                          > I w takich przypadkach ten spot jest celny.

                                          Kierowca nie patrzyl na droge. Zapewne patrzyl na predkosciomierz.

                                          > Bo tutaj gdyby kierowca przykładał się do swoich zadań piesza mimo błędu nadal by żyła.

                                          Gdyby i on patrzyl? Ze sporym prawdopodobienstwem tak.

                                          Robimy wiec tak: kierowcy moga nadal sobie nie patrzyc, nie probowac ominac, czy nawet przewidziec, byleby przepisowo.
                                          • samspade Re: Jak do sciany. 30.07.14, 13:59
                                            edek40 napisał:

                                            > > Bo tutaj gdyby kierowca przykładał się do swoich zadań piesza mimo błędu
                                            > nadal by żyła.
                                            >
                                            > Gdyby i on patrzyl? Ze sporym prawdopodobienstwem tak.

                                            Nie tylko patrzył.

                                            > Robimy wiec tak: kierowcy moga nadal sobie nie patrzyc, nie probowac ominac, cz
                                            > y nawet przewidziec, byleby przepisowo.

                                            A dokładniej to o co ci chodzi? Bo już zaczynasz uprawiać strawman fallacy.
                                            • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:03
                                              > Nie tylko patrzył.

                                              Upierasz sie, jak dziecko.

                                              Oczywiscie, ze powinien jechac wolniej, ale skoro jechal szybciej, tym uwazniej powinien obserwowac swiat. Ide o zaklad, ze tego nie robil. Jak wiekszosc kierowcow, znieczulonych calkowicie na znaki i zasady, on po prostu jechal, a jego glownym celem zyciowym bylo zmiescic sie miedzy kraweznikami oraz nie podpasc policji z suszarka. O innych konsekwencjach swoich czynow nawet jesli slyszal, to zapomnial. A ze ciagle trabia o predkosci, ktora sama w sobie jest smiercia, a on ciagle tak jezdzi, to wyciagnal wniosek, ze to lipa.

                                              > A dokładniej to o co ci chodzi?

                                              Wszystko w Polsce sprowadza sie do utrzymywania predkosci zaleconej na znakach. Inne uwarunkowania sa pomijane.
                                              • samspade Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:14
                                                edek40 napisał:

                                                > > Nie tylko patrzył.
                                                >
                                                > Upierasz sie, jak dziecko.
                                                >
                                                > Oczywiscie, ze powinien jechac wolniej, ale skoro jechal szybciej, tym uwazniej
                                                > powinien obserwowac swiat.

                                                Tyle że to uważne obserwowanie świata na niewiele może się zdać. Niektórych rzeczy nie przeskoczysz. Możesz zapyerdalać i uważnie obserwować i kiedy wbiegnie pieszy będziesz pasażerem za kierownicą. Oczywiście można potem ględzić o tym że pieszy nie powinien. Tyle że to nic nie zmieni.
                                                Po pierwsze w takich miejscach nie jedzie się z taką prędkością.

                                                > Wszystko w Polsce sprowadza sie do utrzymywania predkosci zaleconej na znakach.
                                                > Inne uwarunkowania sa pomijane.

                                                I w tym przypadku ta prędkość była konieczna. Tak to już z fizyką jest.
                                                Przecież zareagował, zaczął hamować. Tyle że zabrakło miejsca. Tak to już z fizyką jest. Jej prawa są nieubłagane.
                                                • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:24
                                                  samspade napisał:

                                                  > Przecież zareagował, zaczął hamować. Tyle że zabrakło miejsca. Tak to już z fiz
                                                  > yką jest. Jej prawa są nieubłagane.

                                                  Czego niestety nie chcą zrozumieć ci, którzy myślą, że są tak dobrymi kierowcami, z tak wspaniałym refleksem, że tak uważanie obserwują drogę, że mogą w ten sposób przeskoczyć prawa fizyki.
                                                  Dopiero co powyżej przeczytałem taką mądrość, że jak już jechał szybciej, to powinien był przynajmniej uważniej obserwować drogę, tak jakby to uważne obserwowanie mogło zwiększyć tarcie podczas hamowania.
                                                  • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:32
                                                    > Czego niestety nie chcą zrozumieć ci, którzy myślą, że są tak dobrymi kierowcam
                                                    > i, z tak wspaniałym refleksem, że tak uważanie obserwują drogę, że mogą w ten s
                                                    > posób przeskoczyć prawa fizyki.

                                                    Tego nie potrafia zrozumiec tfurcy spotu z Pasiecznym, ktory pokazuje dokladnie co dzieje sie, gdy zaden z uzytkownikow nie obserwuje nalezycie drogi. Czyli wtedy, gdy wypadek jest nieunikniony.
                                                  • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:37
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Tego nie potrafia zrozumiec tfurcy spotu z Pasiecznym, ktory pokazuje dokladnie
                                                    > co dzieje sie, gdy zaden z uzytkownikow nie obserwuje nalezycie drogi. Czyli w
                                                    > tedy, gdy wypadek jest nieunikniony.

                                                    Jesteś mistrzem w odwracaniu kota ogonem. To spot z Pasiecznym sugeruje, że można zrekompensować wyższą prędkość zwiększoną uwagą, czy to Ty osobiście napisałeś powyżej, że nie byłoby tak źle, nawet gdyby jechał szybciej, ale za to bardziej uważał? Przecież nawet nadludzka koncentracja nie jest w stanie zawiesić działania praw fizyki.
                                                  • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:52
                                                    > Jesteś mistrzem w odwracaniu kota ogonem. To spot z Pasiecznym sugeruje, że moż
                                                    > na zrekompensować wyższą prędkość zwiększoną uwagą,

                                                    Tak jestem takim mistrzem. Uwazaj odwracam. Spot z Pasiecznym sugeruje, ze zmniejszona uwage mozna zrekompensowac utrzymywaniem 50 km/h. I to widac na drogach...
                                                  • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:28
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Tak jestem takim mistrzem. Uwazaj odwracam. Spot z Pasiecznym sugeruje, ze zmni
                                                    > ejszona uwage mozna zrekompensowac utrzymywaniem 50 km/h. I to widac na drogach

                                                    Powyżej napisałeś coś odwrotnego, czyli że spot z Pasiecznym sugeruje, że wyższą prędkość można zrekompensować zwiększoną uwagą. To teraz nie wiem już, kiedy piszesz bzdety.
                                                    Tymczasem rzeczywistość jest taka, że ani 50 nie zastąpi koncentracji, ani zwiększona uwaga nie zawiesi działania praw fizyki.

                                                  • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:42
                                                    > Powyżej napisałeś coś odwrotnego, czyli że spot z Pasiecznym sugeruje, że wyższ
                                                    > ą prędkość można zrekompensować zwiększoną uwagą.

                                                    Albo mnie zle zrozumiales, albo rzeczywiscie napisalem bzdure.

                                                    Spot z Pasiecznym sugeruje, ze zachowanie 50 km/h rekompensuje brak uwagi.
                                                  • bimota Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:49
                                                    > Dopiero co powyżej przeczytałem taką mądrość, że jak już jechał szybciej, to po
                                                    > winien był przynajmniej uważniej obserwować drogę, tak jakby to uważne obserwow
                                                    > anie mogło zwiększyć tarcie podczas hamowania.

                                                    Z DUZYM PRAWDOPODOBIENSTWEM POZWOLILO BY TO UNIKNAC WYPADKU. POZWOLILO NA NATYCHMIASTOWA REAKCJE, NIE Z "EKSPERCKIM" 1 S OPOZNIENIEM, ZWOLNIENIE, OMINIECIE BABCI...
                                                  • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:25
                                                    bimota napisał:

                                                    > Z DUZYM PRAWDOPODOBIENSTWEM POZWOLILO BY TO UNIKNAC WYPADKU. POZWOLILO NA NATYC
                                                    > HMIASTOWA REAKCJE, NIE Z "EKSPERCKIM" 1 S OPOZNIENIEM, ZWOLNIENIE, OMINIECIE BA
                                                    > BCI...

                                                    A co z przyczepnością? Też by się zwiększyła?
                                                    Brakuje Wam ludzie zwykłej pokory. Myślicie, że jesteście tak dobrymi kierowcami, że prawa fizyki Was nie dotyczą.
                                                  • bimota Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:43
                                                    NIE, ALE SKROCENIE CZASU REAKCJI I OMINIECIE DAJE WIECEJ... Z JAKIEJ RACJI KIEROWCA MA SIE DOSTOSOWYWAC DO RYZYKANCTWA BABCI ?
                                                  • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:49
                                                    bimota napisał:

                                                    > NIE, ALE SKROCENIE CZASU REAKCJI I OMINIECIE DAJE WIECEJ... Z JAKIEJ RACJI KIER
                                                    > OWCA MA SIE DOSTOSOWYWAC DO RYZYKANCTWA BABCI ?

                                                    No właśnie! Brak pokory. Z jakiej racji! A co to ja nie jestem! Co mi tam jakaś babcia! I tak dalej.
                                                  • bimota Re: Jak do sciany. 30.07.14, 22:21
                                                    A CO POKORA MA DO TEGO ? NIE MUSZE NIANCZYC JAKIEJS BABCI I TYLE...
                                                • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:30
                                                  > Tyle że to uważne obserwowanie świata na niewiele może się zdać.

                                                  Mi calkowicie wystarcza.

                                                  Z faktu, ze raz nie zauwazylem znaku i zaplacilem mandat mozna oczywiscie wyciagnac wniosek, ze pieszego tez bym nie zauwazyl. Slusznie. Tylko skad mialby sie wziac tam pieszy, skoro ruch byl tak zwarty, ze nie zauwazylem znaku? Chyba tylko samobojca. Z reszta tam bylo dozwolone 70 km/h, wiec na bank by zginal.

                                                  Z reszta w lesie na Gierkowce sa ostatnia rzecza, ktorej mozna sie obawiac to pieszy wlazacy miedzy auta, w ktorego z reszta wcale nie musze trafic, bo przypadkiem moze zrobic to kto inny.

                                                  W pozostalych miejscach, w tym na Gierkowce, ale nie w lesie, zupelnie wystarcza. Ja zwalniam, nie patrzac na ograniczenia, gdy widze samochod podjezdzajacy do glownej czy pieszego w poblizu jezdni (nie tylko przejscia).

                                                  > Po pierwsze w takich miejscach nie jedzie się z taką prędkością.

                                                  W takich, w jakich zdarzyl sie wypadek nie.

                                                  > I w tym przypadku ta prędkość była konieczna.

                                                  O wiele konieczniejsze bylo myslenie. To ono najlepiej reguluje predkosc.

                                                  > Przecież zareagował, zaczął hamować

                                                  Zareagowal nie na widok pieszej w poblizu jezdni, a dopiero wtedy, gdy weszla/wbiegla na jezdnie. Praktyka uczy, ze po starszych osobach mozna sie spodziewac takich zachowan, wiec uwaga powinna byc napieta jak postronki.
                                                  • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:34
                                                    edek40 napisał:

                                                    > W pozostalych miejscach, w tym na Gierkowce, ale nie w lesie, zupelnie wystarcz
                                                    > a. Ja zwalniam, nie patrzac na ograniczenia, gdy widze samochod podjezdzajacy d
                                                    > o glownej czy pieszego w poblizu jezdni (nie tylko przejscia).

                                                    Przestrzeganie ograniczeń wyklucza zwalnianie w takich sytuacjach?
                                                  • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:35
                                                    > Przestrzeganie ograniczeń wyklucza zwalnianie w takich sytuacjach?

                                                    A nieprzestrzeganie wyklucza?
                                                  • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:40
                                                    edek40 napisał:

                                                    > > Przestrzeganie ograniczeń wyklucza zwalnianie w takich sytuacjach?
                                                    >
                                                    > A nieprzestrzeganie wyklucza?

                                                    Nie wyklucza. Dlaczego w swoim poście przeciwstawiasz przestrzeganie ograniczeń rozsądnej i uważnej jeździe, tak jakby te dwie rzeczy się wykluczały?
                                                    Ja takiego przeciwstawienia nie robię, więc Twoje pytanie jest bezprzedmiotowe.
                                                  • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:54
                                                    > Nie wyklucza. Dlaczego w swoim poście przeciwstawiasz przestrzeganie ograniczeń
                                                    > rozsądnej i uważnej jeździe, tak jakby te dwie rzeczy się wykluczały?

                                                    Nie wykluczaja sie. Gdzie w "poradnikach" medialnych masz mowe o obserwacji, przewidywaniu itp?
                                                  • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:30
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Nie wykluczaja sie. Gdzie w "poradnikach" medialnych masz mowe o obserwacji, pr
                                                    > zewidywaniu itp?

                                                    No to pokaż, gdzie to masz w tych tak chwalonych przez Ciebie zagranicznych spotach, np. czeskich.
                                                  • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:43
                                                    > No to pokaż, gdzie to masz w tych tak chwalonych przez Ciebie zagranicznych spo
                                                    > tach, np. czeskich.

                                                    Myslisz, ze widzialem je wszystkie?
                                                  • samspade Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:41
                                                    jureek napisał:

                                                    > Przestrzeganie ograniczeń wyklucza zwalnianie w takich sytuacjach?

                                                    Przeciez predkosc dozwolona to tak na prawde minimalna a co najmnej zalecana.
                                                  • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:55
                                                    > Przeciez predkosc dozwolona to tak na prawde

                                                    To tak naprawde niewiadomo co.

                                                    W OZ jeszcze jeszcze. Ale tylko pod warunkiem, ze to rzeczywiscie OZ.
                                                  • samspade Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:07
                                                    No fakt 140 na A to nie wiadomo co.
                                                    Podobnie jak 120 na S czy 100 na dwujezdniowce.
                                                  • bimota Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:52
                                                    WYKLUCZA SKAZANIE W RAZIE ZABICIA. CHYBA...
                                                  • samspade Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:55
                                                    edek40 napisał:

                                                    > > Tyle że to uważne obserwowanie świata na niewiele może się zdać.
                                                    >
                                                    > Mi calkowicie wystarcza.

                                                    Mnie nie wystarcza i dlatego w OZ nie jezdze 80. Zakladam ze ktos moze wybiec zza plotu,o dziecko wyjechac na rowerze, rowerzystka wjedzie z porzadkowanej bez patrzenia itp
                                                    Patrzenie przy tak wydluzonej drodze hamowania moze nie byc wystarczajace.

                                                    > O wiele konieczniejsze bylo myslenie. To ono najlepiej reguluje predkosc. o

                                                    Najwidoczniej myslal. Myslal ze mu sie uda.

                                                    > uwaga powinna byc napieta jak postronki.

                                                    I moze uwaga byla napieta jak postronki. Tylezr przegrala z fizyka. Po raz kolejny
                                                  • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:59
                                                    > Mnie nie wystarcza i dlatego w OZ nie jezdze 80

                                                    Na DK7, w miejscowosci Pamiatka do niedawna byl OZ, przez ktory przejezdzalem bez mrugniecia okiem okolo 70-80 km/h. Dzis tez tak robie, choc stoi fotoradar. Usunieto bowiem znak OZ i zastapiono go sensowniejszym 70 km/h.

                                                    > Najwidoczniej myslal. Myslal ze mu sie uda.

                                                    Najwyrazniej piszac myslal mamy cos zupelnie innego na mysli.

                                                    > I moze uwaga byla napieta jak postronki. Tylezr przegrala z fizyka.

                                                    Nie fizyka, a przewidywanie.

                                                    Wypadki sa do unikniecia, wystarczy reagowac na warunki ruchu.
                                                  • samspade Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:05
                                                    Patrzac po zdjeciach to nie jest miejsce jak Pamiatka. Jazdy 80 w takim miejscu nie zrekompensuje uwazne obserwowanie drogi.
                                                    I mimo wszystko uwazam ze myslal ze jakos to bedzie ze tez sie uda. Nie zakladam ze jechal tam zeby kogos trafic.
                                                    I owszem nalezy reagowac na warunki ruchu. I nie jezdzic w 80 w OZ.
                                                  • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:07
                                                    > Patrzac po zdjeciach to nie jest miejsce jak Pamiatka. Jazdy 80 w takim miejsc
                                                    > u nie zrekompensuje uwazne obserwowanie drogi.

                                                    Zapewne nie.

                                                    > I mimo wszystko uwazam ze myslal ze jakos to bedzie ze tez sie uda.

                                                    To nie myslenie, tylko odruch wynikajacy z doswiadczen.

                                                    > I nie jezdzic w 80 w OZ.

                                                    Masz oczywiscie na mysli OZ?
                                                  • samspade Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:56
                                                    ja nie jeżdżę 80 w żadnym OZ. jeżeli jest on luźniej zabudowany robię to ze zwykłego wyrachowania. tak czasowego jak i finansowego.
                                          • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:10
                                            edek40 napisał:

                                            > > I w takich przypadkach ten spot jest celny.
                                            >
                                            > Kierowca nie patrzyl na droge. Zapewne patrzyl na predkosciomierz.

                                            Chyba już pisałem o takich urządzeniach do nawigacji, które piszczą, gdy przekroczy się prędkość. Nie sobie sprawią je te wszystkie dupy wołowe, których spojrzenie na prędkościomierz aż tak bardzo absorbuje, że nie widzą, co się dzieje na drodze. Ach, sorry, ten akurat nie był dupą, bo przecież nie jechał wolno.
                                            • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:13
                                              > Chyba już pisałem o takich urządzeniach do nawigacji

                                              A ja pisalem o mysleniu i patrzeniu na droge.
                                              • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:19
                                                edek40 napisał:

                                                > > Chyba już pisałem o takich urządzeniach do nawigacji
                                                >
                                                > A ja pisalem o mysleniu i patrzeniu na droge.

                                                O patrzeniu na prędkościomierz nie pisałeś? Chyba mam jakieś omamy.
                                                • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:33
                                                  > O patrzeniu na prędkościomierz nie pisałeś? Chyba mam jakieś omamy.

                                                  Nie masz. Pisalem o patrzeniu na predkosciomierz ZAMIAST na droge.
                                                  • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:43
                                                    edek40 napisał:

                                                    > > O patrzeniu na prędkościomierz nie pisałeś? Chyba mam jakieś omamy.
                                                    >
                                                    > Nie masz. Pisalem o patrzeniu na predkosciomierz ZAMIAST na droge.

                                                    No więc podałem sposób na to, żeby nieprzekraczanie prędkości nie przeszkadzało w patrzeniu na drogę, jeśli już ktoś jest takim ciołkiem, że nie potrafi rzucić okiem na prędkościomierz bez straty dla obserwacji drogi.

                                                  • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:53
                                                    > No więc podałem sposób na to, żeby nieprzekraczanie prędkości nie przeszkadzało
                                                    > w patrzeniu na drogę, jeśli już ktoś jest takim ciołkiem, że nie potrafi rzuci
                                                    > ć okiem na prędkościomierz bez straty dla obserwacji drogi.

                                                    A jak oceniasz tego kierowce?
                                                  • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:33
                                                    edek40 napisał:

                                                    > A jak oceniasz tego kierowce?

                                                    O jakiego kierowcę pytasz? O takiego, którego rzut oka na prędkościomierz tak absorbuje, że nie widzi drogi? Napisałem już, że nisko takiego oceniam jako kierowcę, bo nie chcę nawet pomyśleć, jak spojrzenie w lusterko może go zaabsorbować.
                                      • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:02
                                        edek40 napisał:

                                        > > Trzeba też jednak pisać o tym co należy robić jadąc tą jezdnią. A tego tu
                                        > taj brakuje.
                                        >
                                        > Zapominasz o tym, ze na tym forum wiedza o tym wszyscy, a jesli pisza o pieszyc
                                        > h, to wylacznie z tego powodu, ze nikt i nigdzie tej kwestii nie podnosi.

                                        A to forum adresowane jest głównie nie do kierowców, lecz do pieszych, którzy masowo je czytają. Natomiast to Twoje "nikt i nigdzie nie pisze" wynika prawdopodobnie z nieuważnego (a raczej wybiórczego czytania), o czym mogliśmy się przekonać nawet w tym wątku, gdy przegapiłeś zdanie sędziego przypisujące główną winę pieszej.
                                        • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:05
                                          > dobnie z nieuważnego (a raczej wybiórczego czytania), o czym mogliśmy się przek
                                          > onać nawet w tym wątku, gdy przegapiłeś zdanie sędziego przypisujące główną win
                                          > ę pieszej.

                                          Przeciez to ona spowodowala wypadek. Jak bardzo by nie przekrecac rzeczywistosci.
                                          • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:17
                                            edek40 napisał:

                                            > Przeciez to ona spowodowala wypadek.

                                            Ale Ty tego w linkowanej relacji nie zauważyłeś, bo twierdziłeś, że o winie pieszej nic się nie pisze. Dopiero gdy Ci zacytowałeś, skomentowałeś to jak zwykle złośliwie jako jakieś wyjątkowe wydarzenie. Tak samo nie zauważasz tego, że w mediach upomina się nie tylko kierowców i nie tylko z powodu prędkości.
                                            • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:35
                                              > Ale Ty tego w linkowanej relacji nie zauważyłeś, bo twierdziłeś, że o winie pie
                                              > szej nic się nie pisze. Dopiero gdy Ci zacytowałeś, skomentowałeś to jak zwykle
                                              > złośliwie jako jakieś wyjątkowe wydarzenie.

                                              Na wiesc o tym, ze w Polsce jest za malo przejsc sterowanych, miszcz hanni napisal, ze jednak nie mozna powiedziec, ze ich nie ma.

                                              Nie probujesz sie, mam nadzieje, zrownywac z nim poziomem?
                                              • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:45
                                                edek40 napisał:

                                                > Na wiesc o tym, ze w Polsce jest za malo przejsc sterowanych, miszcz hanni napi
                                                > sal, ze jednak nie mozna powiedziec, ze ich nie ma.

                                                > Nie probujesz sie, mam nadzieje, zrownywac z nim poziomem?

                                                Argumenty się skończyły, zaczynają się personalne docinki?
                                                • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:00
                                                  > Argumenty się skończyły, zaczynają się personalne docinki?

                                                  A co moge zrobic, gdy z jednego newsika "robisz" nieomal akcje informujaca pieszych o obowiazkach i o tym, ze nie sa bez winy?
                                                  • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:36
                                                    edek40 napisał:

                                                    > A co moge zrobic, gdy z jednego newsika "robisz" nieomal akcje informujaca pies
                                                    > zych o obowiazkach i o tym, ze nie sa bez winy?

                                                    Udowodnisz, że to tylko jeden taki news? Jeżeli tego nie zauważyłeś nawet w tekście, o którym jest dyskusja, to równie dobrze możesz tego nie zauważać gdzie indziej.
                                                    Nasilonej w ostatnich tygodniach akcji adresowanej do rowerzystów pewnie też nie zauważyłeś, bo oczywiście wybiórczo widzisz tylko kierowców i prędkość.
                                                  • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:44
                                                    > Nasilonej w ostatnich tygodniach akcji adresowanej do rowerzystów pewnie też ni
                                                    > e zauważyłeś

                                                    Zauwazylem, ze nie moga jezdzic po chodnikach oraz przejezdzac przez przejscia.
                                                  • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:50
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Zauwazylem, ze nie moga jezdzic po chodnikach oraz przejezdzac przez przejscia.

                                                    A o oświetleniu to już Cię minęło?
                                                  • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:59
                                                    > A o oświetleniu to już Cię minęło?

                                                    A po co mam zauwazac rzeczy sensowne? Wole szydzic z bdur.

                                                    A i tak na koniec okaze sie, ze poprawianie bezpieczenstwa wychodzi najlepiej z krzakow.
                                                  • jureek Re: Jak do sciany. 30.07.14, 18:09
                                                    edek40 napisał:

                                                    > > A o oświetleniu to już Cię minęło?
                                                    >
                                                    > A po co mam zauwazac rzeczy sensowne? Wole szydzic z bdur.

                                                    Choćby po to przydałoby się zauważać, żeby nie pisać takich głupot, że w mediach jest tylko prędkość.

                                                    > A i tak na koniec okaze sie, ze poprawianie bezpieczenstwa wychodzi najlepiej z
                                                    > krzakow.

                                                    To jest właśnie Twoja z góry założona teza i nic jej nie ruszy, bo rzeczy z nią niezgodnych wolisz nie zauważać, jak sam wyżej przyznałeś.
                                                  • bimota Re: Jak do sciany. 30.07.14, 22:24
                                                    JA JAKOS TEZ NIE ZAUWAZYLEM...
                                                  • edek40 Re: Jak do sciany. 31.07.14, 12:20
                                                    > Choćby po to przydałoby się zauważać, żeby nie pisać takich głupot, że w mediac
                                                    > h jest tylko prędkość.

                                                    W mediach jest GLOWNIE predkosc, z wyjatkiem nielicznych wyjatkow.

                                                    > To jest właśnie Twoja z góry założona teza

                                                    Wskaz mi cokolwiek, co moze swiadczyc o tym, ze predkosc przestala stanowic glowny powod karania kierowcow.
                                                  • jureek Re: Jak do sciany. 31.07.14, 12:31
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Wskaz mi cokolwiek, co moze swiadczyc o tym, ze predkosc przestala stanowic glo
                                                    > wny powod karania kierowcow.

                                                    No proszę. Już mamy główny powód, a nie jedyny jak poprzednio. Zawsze to jakiś postęp.
                                                  • edek40 Re: Jak do sciany. 31.07.14, 12:37
                                                    > No proszę. Już mamy główny powód, a nie jedyny jak poprzednio

                                                    Oczywiscie.

                                                    A tych nieglownych jest tyyyyyyyle, ze koniecznie trzeba brac je pod uwage. Aby sprawiedliwosci oceny bylo zadosc.

                                                    Powiedzmy na 100 zatrzyman 95 zwiazane bylo z predkoscia, 4 zwiazane ze zwykla kontrola (w tym trzezwosci), a 1 z powodu zajechania drogi radiowozowi...
                                    • bimota Re: Jak do sciany. 30.07.14, 15:22
                                      Trzeba też jednak pisać o tym co należy r
                                      > obić jadąc tą jezdnią.

                                      JEZDNIA JECHAC, CHODNIKIEM CHODZIC. GDY SIE WYKRACZA POZA - USTEPOWAC...
                                • bimota Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:42
                                  > Nie wiesz czy pani przechodziła na pałę czy może źle oceniła prędkość samochodu

                                  A DLACZEGO BIEGLA ?
                              • hannl Re: Jak do sciany. 30.07.14, 13:08
                                edek40 napisał:

                                > Ja czekam wiec zawsze na sytuacje, ktora nie budzi moich wa
                                > tpliwosci, a przechodzac przez jezdnie spogladam na nadjezdzajacy pojazd, aby w
                                > ykluczyc pomylke.

                                Tyle w kwestii ogolnych zagadnien bezpieczenstwa.
                                Jesli edkowe JA uwaza, ze robi wszystko wlasciwie (przynajmniej do czasu, gdy niespodziewanie zniknie z forum) to wszystkie kwestie dotyczace powszechnie wystepujacych bledow w ruchu drogowym, ich okolicznosci i wynikajacego stad prawdodpdobienstwa sa bez wiekszego znaczenia.
                                • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 13:24
                                  > Jesli edkowe JA uwaza, ze robi wszystko wlasciwie (przynajmniej do czasu
                                  > , gdy niespodziewanie zniknie z forum)

                                  Ja mam swiadomosc istnienia wypadkow, ale nie wiaze ich, jak Ty, z literalnym przestrzeganiem limitow predkosci, ktore przeciez stawiane sa niezgodnie z niezatwierdzonym projektem, wiec sa raczej bardziej dla ozdoby niz dla bezpiecznestwa.
                                  • hannl Re: Jak do sciany. 30.07.14, 13:30
                                    edek40 napisał:

                                    > Ja mam swiadomosc istnienia wypadkow, ale nie wiaze ich, jak Ty, z literalnym
                                    > przestrzeganiem limitow predkosci

                                    Dokladnie tak samo, jak ow kierowca Golfa.
                                    • edek40 Re: Jak do sciany. 30.07.14, 13:45
                                      > Dokladnie tak samo, jak ow kierowca Golfa.

                                      Czy gdzies moze znalazles cos, co pozwolilo Ci wysnuc wniosek (ktory zaraz stanie sie mojego autorstwa), ze:

                                      1. ograniczenie do 50 km/h jest bezzasadne

                                      2. ze popieram rajd kierowcy golfa
                                      • hannl Re: Jak do sciany. 30.07.14, 14:30
                                        edek40 napisał:

                                        > > Dokladnie tak samo, jak ow kierowca Golfa.
                                        >
                                        > Czy gdzies moze znalazles cos, co pozwolilo Ci wysnuc wniosek (ktory zaraz stan
                                        > ie sie mojego autorstwa), ze:
                                        >
                                        > 1. ograniczenie do 50 km/h jest bezzasadne
                                        >
                                        > 2. ze popieram rajd kierowcy golfa

                                        Tuz powyzej "znalazlem" kogos "nie wiazacego" "swiadomosci istnienia wypadkow" "z literalnym przestrzeganiem limitow predkosci "ktore" (W JEGO OPINII) "przeciez stawiane sa niezgodnie z niezatwierdzonym projektem, wiec sa raczej bardziej dla ozdoby niz dla bezpiecznestwa".

                                        Kierowca Golfa - jak widac - "nie wiazal" "swiadomosci istnienia wypadkow" "z literalnym przestrzeganiem limitow predkosci. Bo gdyby "wiazal" to by przestrzegal.

                                        Poza tym tak jak edek mial swoje powody, zeby tego ograniczenia nie przestrzegac.
                          • hannl Kiedy on to skapuje? 30.07.14, 21:57
                            edek40 napisał:

                            > Ale gdy sie patrzy, to nie wchodzi sie zbyt blisko auta i po sprawie.

                            Ale gdy auto jedzie zbyt szybko, to rowniez jak sie "nie wchodzi zbyt blisko auta" moze byc "po sprawie".
                            Bo cos, co wydaje sie wystarczajaco daleko moze okazac sie jednak "zbyt blisko".
                            • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 12:23
                              > Ale gdy auto jedzie zbyt szybko, to rowniez jak sie "nie wchodzi zbyt bl
                              > isko auta" moze byc "po sprawie".

                              Bo nagle przyspieszy?

                              W Polsce nie ma zbyt wielu pojazdow o mocy umozliwiajacej takie zaskoczenie.

                              > Bo cos, co wydaje sie

                              Jezeli komus wydaje sie, to moze nie powinien poruszac sie sam po drogach?
                              • jureek Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 12:33
                                edek40 napisał:

                                > Jezeli komus wydaje sie, to moze nie powinien poruszac sie sam po drogach?

                                A to nie Tobie przypadkiem wydawało się, że jak jest przerywana, to można wyprzedzać?
                                • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 12:37
                                  > A to nie Tobie przypadkiem wydawało się, że jak jest przerywana, to możn
                                  > a wyprzedzać?

                                  Pamietasz co pisal tiges o ciaglych alarmach pozarowych? Zgadzasz sie z tym, czy nie?
                                  • jureek Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 12:53
                                    edek40 napisał:

                                    > > A to nie Tobie przypadkiem wydawało się, że jak jest przerywana, t
                                    > o możn
                                    > > a wyprzedzać?
                                    >
                                    > Pamietasz co pisal tiges o ciaglych alarmach pozarowych? Zgadzasz sie z tym, cz
                                    > y nie?

                                    Pamiętam i zgadzam się. Nie zmienia to jednak w niczym tego, że Tobie też czasem się wydaje.
                                    • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:04
                                      > Pamiętam i zgadzam się.

                                      Czyli zgadzasz sie, ze okolo 7 km linii ciaglej, niezaleznie od okolicznosci moglo dzialac jak ciagly alarm pozarowy? To dobrze.

                                      A teraz wyobraz sobie, ze po tych ciaglych alarmach wylazi ktos i krzyczy "pozaru nie ma"!!!
                                      • jureek Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:12
                                        edek40 napisał:

                                        > Czyli zgadzasz sie, ze okolo 7 km linii ciaglej, niezaleznie od okolicznosci mo
                                        > glo dzialac jak ciagly alarm pozarowy? To dobrze.
                                        >
                                        > A teraz wyobraz sobie, ze po tych ciaglych alarmach wylazi ktos i krzyczy "poza
                                        > ru nie ma"!!!

                                        A co Twoje pytania mają do "wydawania się"? Chyba tylko tyle, że opisane wyżej okoliczności sprawiły, że wydawało Ci się, że można wyprzedzać.
                                        • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:16
                                          > A co Twoje pytania mają do "wydawania się"? Chyba tylko tyle, że opisane wyżej
                                          > okoliczności sprawiły, że wydawało Ci się, że można wyprzedzać.

                                          To nieprawda. Okolicznoscia bylo to, ze nic z przeciwka nie jechalo.
                                          • jureek Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:21
                                            edek40 napisał:

                                            > To nieprawda. Okolicznoscia bylo to, ze nic z przeciwka nie jechalo.

                                            Rzeczywiście nic nie jechało, czy tylko wydawało Ci się, że nic nie jedzie, dopóki jadący z naprzeciwka nie wyłonił się z zagłębienia terenu? Bo tak właśnie pamiętam Twój opis tamtej sytuacji.
                                            • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:25
                                              > Rzeczywiście nic nie jechało, czy tylko wydawało Ci się, że nic nie jedzie, dop
                                              > óki jadący z naprzeciwka nie wyłonił się z zagłębienia terenu?

                                              Tak wlasnie bylo. A ze ktos przez 7 km krzyczal pozar, a potem alarm odwolal.

                                              Naturalnie to moja wina. Po zmroku wyprzedzanie jest calkowicie niewskazane. Nawet gdy jedzie sie 60 km/h z stary dieslem walacym sadza i olejem, a po drodze, jeszcze w lepszej widocznosci, wyprzedzac bezwarunkowo nie wolno.

                                              Ale pamietam. Walniecie w wysepke, gdy ma sie pierwszenstwo jest moja wina. Skok cisnienia, gdy (daleko) wylaniaja sie swiatla, to tez moja wina.
                                              • jureek Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:32
                                                edek40 napisał:

                                                > Naturalnie to moja wina.

                                                Nic nie piszę tu o winie, a jedynie o tym, że Ci się wydawało. Nie zauważyłeś, że po prostu odbijam piłeczkę, którą Ty zaserwowałeś pisząc, że jak się komuś na drodze coś wydaje, to nie powinien samodzielnie uczestniczyć w ruchu drogowym?
                                                • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:39
                                                  > Nic nie piszę tu o winie, a jedynie o tym, że Ci się wydawało. Nie zauważyłeś,
                                                  > że po prostu odbijam piłeczkę, którą Ty zaserwowałeś pisząc, że jak się komuś n
                                                  > a drodze coś wydaje, to nie powinien samodzielnie uczestniczyć w ruchu drogowym

                                                  Nie odbiles.

                                                  Sa dwie potezne roznice:

                                                  1. ja patrzylem bardzo uwaznie, bo zawsze tak robie, a "oszukal" mnie nierzetelny znakolog, a nie brak obserwacji

                                                  2. bez najmniejszych problemow, poza niezdrowym zaskoczeniem, wycofalem sie z manewru - bez awaryjnego hamowania i takich tam

                                                  I te wlasnie roznice spowodowaly, ze nie ponioslem uszczerbku. Pomimo tego, ze, podobnie jak kierowca golfa, ta druga strona zachowala sie skandalicznie.
                                                  • jureek Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:55
                                                    edek40 napisał:

                                                    > I te wlasnie roznice spowodowaly, ze nie ponioslem uszczerbku. Pomimo tego,
                                                    > ze, podobnie jak kierowca golfa, ta druga strona zachowala sie skandalicznie
                                                    >
                                                    .


                                                    Pisząc że ci, którym się wydaje, nie powinni samodzielnie uczestniczyć w ruchu, nie zaznaczyłeś wcale, że nie dotyczy to tych, którym też się wydaje, ale nie ponieśli uszczerbku.
                                                    Chciałeś błysnąć bon motem, a strzeliłeś sobie samobója.
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 14:02
                                                    > Chciałeś błysnąć bon motem, a strzeliłeś sobie samobója.

                                                    Czyli nie widzisz zadnych roznic w zachowaniu pieszej i mojego?

                                                    Czyli z Twojego punktu widzenia nie bylo zadnych roznic, choc ja zyje.
                                                  • jureek Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 16:12
                                                    edek40 napisał:

                                                    > > Chciałeś błysnąć bon motem, a strzeliłeś sobie samobója.
                                                    >
                                                    > Czyli nie widzisz zadnych roznic w zachowaniu pieszej i mojego?
                                                    >
                                                    > Czyli z Twojego punktu widzenia nie bylo zadnych roznic, choc ja zyje.

                                                    Nie twierdzę, że nie było żadnych różnic. Piszę o podobieństwach a nie różnicach. Podobieństwo to zaś jest takie, że i jej i Tobie wydawało się. Czyli wspólne jest dokładnie to, co było treścią Twojego bon motu, że jak komuś wydaje się, to nie powinien samodzielnie uczestniczyć w ruchu drogowym.
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 16:19
                                                    > Nie twierdzę, że nie było żadnych różnic. Piszę o podobieństwach a nie różnicac
                                                    > h. Podobieństwo to zaś jest takie, że i jej i Tobie wydawało się.

                                                    Mi wydawalo sie, ze skoro po 7 km ciaglej mamy przerywana, to nie ma przelomu w jezdni.

                                                    Co wydawalo sie tej pani?

                                                    > Czyli wspólne jest dokładnie to, co było treścią Twojego bon motu, że jak komuś wydaje się,
                                                    > to nie powinien samodzielnie uczestniczyć w ruchu drogowym.

                                                    Nie masz racji. Ja zareagowalem na zmieniajace sie warunki, pomimo tego, ze zostalem "podpuszczony" znakami. Czyli im nie wierzylem bezgranicznie.

                                                    Uwazasz, ze tej pani wydawalo sie, ze golf, ktorego znakomicie widziala, jedzie powoli.
                                                  • jureek Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 16:30
                                                    edek40 napisał:

                                                    > > Czyli wspólne jest dokładnie to, co było treścią Twojego bon motu, że jak
                                                    > komuś wydaje się,
                                                    > > to nie powinien samodzielnie uczestniczyć w ruchu drogowym.
                                                    >
                                                    > Nie masz racji.

                                                    No to rozbierzemy to na logiczne czynniki pierwsze:
                                                    Pani wydawało się? Tak. Tobie wydawało się? Tak. Co jest wspólne? To, że obu Wam się wydawało. Są różnice? Są. Twierdzę, że nie było różnic? Nie twierdzę tego.
                                                    W których z tym powyższych stwierdzeń nie mam racji?
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 16:32
                                                    > Pani wydawało się?

                                                    Pani widziala i wydawalo jej sie.

                                                    > Tobie wydawało się?

                                                    Ja nie widzialem i wydawalo mi sie z powodow opisywanych 100 razy.

                                                    > Są różnice?

                                                    Tak.

                                                    Pani szla, choc widziala, ze wchodzi pod jadace auto.

                                                    Ja zaniechalem wyprzedzania, gdy zobaczylem swiatla z przeciwka.

                                                    Pani nie zyje.

                                                    Ja owszem.
                                                  • jureek Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 16:46
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Ja zaniechalem wyprzedzania, gdy zobaczylem swiatla z przeciwka.

                                                    Z traktorem już Ci tak łatwo nie poszło. Też wydawało Ci się, że nie wjedzie na Twój pas, a jak się okazało, że wjeżdża to było już za późno na zaniechanie i przyhaczyłeś wysepkę.
                                                    No bo wydawało Ci się, że traktor Cię przepuści. Oczywiście miałeś podstawy do tego, żeby tak Ci się wydawało, ale nie zmienia to w niczym tego, że źle Ci się wydawało.
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 16:53
                                                    > Z traktorem już Ci tak łatwo nie poszło.

                                                    Tak. Wydawalo mi sie, ze skoro hamuje i patrzy, to sie zatrzyma.

                                                    > Też wydawało Ci się, że nie wjedzie na
                                                    > Twój pas, a jak się okazało, że wjeżdża to było już za późno na zaniechanie i
                                                    > przyhaczyłeś wysepkę.

                                                    Czyli tak samo jak z ta pania. Widziala golfa, hamowal, zjezdzal na bok, a w ostatniej chwili walnal w gaz. Roznica jednak jest. Nie doszlo do kolizji, a w ogole nie byloby problemu, gdyby nie wysepka.
                                                  • jureek Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 16:55
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Czyli tak samo jak z ta pania. Widziala golfa, hamowal, zjezdzal na bok, a w os
                                                    > tatniej chwili walnal w gaz. Roznica jednak jest. Nie doszlo do kolizji, a w og
                                                    > ole nie byloby problemu, gdyby nie wysepka.

                                                    To są szczegóły. Wspólne jest to, że się wydawało.
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 17:13
                                                    > To są szczegóły

                                                    Kosztujace zycie.
                                                  • jureek Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 17:23
                                                    edek40 napisał:

                                                    > > To są szczegóły
                                                    >
                                                    > Kosztujace zycie.

                                                    Mam rozumieć, że modyfikujesz swoje stwierdzenie, że jak komuś się wydaje, to nie powinien samodzielnie poruszać się po drogach, na takie, że jeśli komuś się wydawało i kosztowało go to życie, to samodzielnie po drogach poruszać się nie powinien, tak?
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 01.08.14, 11:04
                                                    > Mam rozumieć, że modyfikujesz swoje stwierdzenie, że jak komuś się wydaje, to n
                                                    > ie powinien samodzielnie poruszać się po drogach

                                                    Modyfikuje na: jezeli komus sie wydaje, az do smierci.
                                                  • jureek Re: Kiedy on to skapuje? 01.08.14, 11:30
                                                    edek40 napisał:

                                                    > > Mam rozumieć, że modyfikujesz swoje stwierdzenie, że jak komuś się wydaje
                                                    > , to n
                                                    > > ie powinien samodzielnie poruszać się po drogach
                                                    >
                                                    > Modyfikuje na: jezeli komus sie wydaje, az do smierci.

                                                    Czyli bezprzedmiotowy jest Twój bon mot. Po śmierci i tak nikt samodzielnie poruszać się po drogach nie będzie.
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 01.08.14, 11:44
                                                    > Czyli bezprzedmiotowy jest Twój bon mot. Po śmierci i tak nikt samodzielnie por
                                                    > uszać się po drogach nie będzie.

                                                    Niech Ci bedzie.

                                                    Nie ma o czym gadac. Jesli nie zauwazasz roznicy miedzy zyciem, a smieracia oraz ich powodami, to trudno.

                                                    Byc moze wyrazilem sie za nadto dosadnie. Aby wiec sprawic Ci przyjemnosc, bo jestem w nastroju urlopowym, zmodyfikuje ponownie - uwazam, ze osoby, ktore nie rozumieja tego, ze od ich uwagi zalezy ich zycie, narazone sa na gwaltowna i zaskakujaca smierc.
                                                  • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 01.08.14, 11:50
                                                    edek40 napisał:

                                                    > uwazam, ze osoby, ktore nie rozumieja tego, ze od ich uwagi zalezy ich zycie, narazone sa na
                                                    > gwaltowna i zaskakujaca smierc.

                                                    Dlatego oslony pil tarczowych, izolacja na kablach wysokiego napiecia, gniazdka ochronne sa zupelnie zbyteczne. "Zycie" nie "zalezy" przecie od tego tylko od... "uwagi".
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 01.08.14, 12:11
                                                    > Dlatego oslony pil tarczowych, izolacja na kablach wysokiego napiecia, gniazdka
                                                    > ochronne sa zupelnie zbyteczne.

                                                    Pila powinna krecic sie powolutku, a napiecie w sieci wynosic gora 50V. Litosciwie i po humanitarnemu tak wlasnie powinno byc. Dzieki temu nikt juz nie straci reki, gdy pracujaca pile potraktuje jak stolik na kawe. NIkt tez nie zostanie mocno wstrzasniety, gdy bedzie suszyl glowe w wannie, a suszarka odkladal do wody.
                                                  • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 01.08.14, 12:37
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Pila powinna krecic sie powolutku, a napiecie w sieci wynosic gora 50V. Litosci
                                                    > wie i po humanitarnemu tak wlasnie powinno byc.

                                                    Tylko robisz z siebie dalej idiote demonstrujac, jak ciagle nie rozumiesz roznicy miedzy rozsadnym ograniczaeniem ryzyka przy ciaglej mozliwosci realizacji okreslonych zadan a jego "eliminacja" kosztem... braku mozliwosci wykonania tych zadan.
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 01.08.14, 12:48
                                                    > Tylko robisz z siebie dalej idiote demonstrujac, jak ciagle nie rozumiesz rozni
                                                    > cy miedzy rozsadnym ograniczaeniem ryzyka

                                                    Alez rozumiem.

                                                    Ty nie rozumiesz, ze w Polsce dawno zostala przekroczona granica rozsadku. Ze wszystkich stron, nie tylko kierowcow.
                                                  • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 01.08.14, 12:58
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Alez rozumiem.

                                                    Nie. Gdybys rozumial to nie pisalbys ciagle takich "bzdet".

                                                    > Ty nie rozumiesz, ze w Polsce dawno zostala przekroczona granica rozsadku. Ze w
                                                    > szystkich stron, nie tylko kierowcow.

                                                    Ciekawe, ze mimo wszystko zdarza mi sie w Polsce widywac niemalo rozsadnych kierowcow.
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 01.08.14, 13:07
                                                    > Ciekawe, ze mimo wszystko zdarza mi sie w Polsce widywac niemalo rozsadnych kie
                                                    > rowcow.

                                                    Kilka lat i zaczynasz pewne rzeczy zauwazac. Czyli juz nie wszyscy jezdza cos kolo 200 km/h? Czyli jeszcze kilka lat i z dogmatyka przerodzisz sie w kogos z kim mozna dyskutowac inaczej niz "zaszczepiajac" bzdetami, ktore "kupujesz" i robisz afere.
                                                  • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 01.08.14, 13:10
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Czyli juz nie wszyscy jezdza cos kolo 200 km/h?

                                                    Albo pokazesz miejsce, w ktorym cos takiego napisalem albo... uderzyles rzeczywiscie glowa w kraweznik.
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 01.08.14, 13:16
                                                    > Albo pokazesz miejsce, w ktorym cos takiego napisalem

                                                    Nie kolekcjonuje cytatow.
                                                  • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 01.08.14, 13:21
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Nie kolekcjonuje cytatow.

                                                    Wolisz plodzic bzdety.
                                                  • jureek Re: Kiedy on to skapuje? 01.08.14, 12:03
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Nie ma o czym gadac. Jesli nie zauwazasz roznicy miedzy zyciem, a smieracia ora
                                                    > z ich powodami, to trudno.

                                                    Wyobraź sobie, że tę różnicę jak najbardziej zauważam i bardzo sobie życie cenię.
                                                    Nie rozumiem tylko, dlaczego zawsze znajdujesz ostre słowa potępienia dla tych, którzy ryzykują życie własne, a równie ostrych słów potępienia dla tych, którzy ryzykują życie cudze, to już nie znajdujesz.
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 01.08.14, 12:19
                                                    > Nie rozumiem tylko, dlaczego zawsze znajdujesz ostre słowa potępienia dla tych,
                                                    > którzy ryzykują życie własne, a równie ostrych słów potępienia dla tych, którz
                                                    > y ryzykują życie cudze, to już nie znajdujesz.

                                                    W wypadku kierowcy golfa wyrazilem swoje zdanie. Jest mocno negatywne. Nie z powodu przekroczenia predkosci samego w sobie, a z powodu bezmyslnego przekroczenia predkosci w miejscu, w ktorym faktycznie odbywa sie ruch pieszych, lub w miejscu, w ktorym nie moze tego ocenic z uwagi na warunki terenowo-zabudowaniowe.

                                                    Jezeli chodzi o ludzi, ktorzy narazaja swoje zycie... Ja ich nie potepiam, tylko bardzo sie dziwie, ze pozbawieni sa zdrowej dawki strachu i instynktu samozachowawczego.

                                                    Jezeli zas chodzi o znakologow, przez ktorych, choc patrze, wydaje mi sie, to nie ma slow wystarczajaco obelzywych, aby opisac ich dzialanie. Chodzi glownie o to, ze:

                                                    1. sa na odpowiedzialnym stanowisku (przynajmniej tak MI sie wydaje)

                                                    2. opracowujac organizacje nie sa "popedzani" szybko zmieniajacymi sie warunkami drogowymi

                                                    3. ich praca ma wplyw na tysiace ludzi, czego o jednym kierowcy i jednej pani powiedziec nie mozna.
                              • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 12:44
                                edek40 napisał:

                                > Bo nagle przyspieszy?

                                Bo nie jest "zbyt blisko" i pieszy dlatego blednie przyjmuje, ze jest bezpieczny.

                                > Jezeli komus wydaje sie, to moze nie powinien poruszac sie sam po drogach?

                                Bledy w prawidlowej ocenie rzeczywistosci i ich wzrost ich liczby w okreslonych warunkach sa cechami fizjologicznymi calej ludzkosci.
                                Inteligentne jednostki/grupy rozumieja to i dostosowuja odpowiednio swoje zachowania.
                                "Zbyt inteligentne" jednostki/grupy tej zaleznosci nie sa w stanie pojac zabijajac sie kilka razy czesciej niz grupy inteligentne. Proste.
                                • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:07
                                  > Bo nie jest "zbyt blisko" i pieszy dlatego blednie przyjmuje

                                  No wlasnie.

                                  Probuje wchodzic ze zapasem liczonym w pojedyncze sekundy do UDERZENIA.

                                  > Inteligentne jednostki/grupy rozumieja to i dostosowuja odpowiednio swoje zacho
                                  > wania.

                                  Czyli patrza? I to najlepiej nie raz, aby latwiej wyeliminowac wejscie pod pirata.
                                  • jureek Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:10
                                    edek40 napisał:

                                    > Czyli patrza?

                                    Patrzą i jadą wolniej, a nie osiemdziesiątką licząc na to, że są tak wspaniałymi kierowcami, że ta wspaniałość zrekompensuje prawa fizyki.
                                    • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:13
                                      > Patrzą i jadą wolniej, a nie osiemdziesiątką licząc na to, że są tak wspaniałym
                                      > i kierowcami, że ta wspaniałość zrekompensuje prawa fizyki.

                                      I to wystarczy, aby nie dochodzilo do tragedii z pieszymi!?
                                      • jureek Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:19
                                        edek40 napisał:

                                        > > Patrzą i jadą wolniej, a nie osiemdziesiątką licząc na to, że są tak wspa
                                        > niałym
                                        > > i kierowcami, że ta wspaniałość zrekompensuje prawa fizyki.
                                        >
                                        > I to wystarczy, aby nie dochodzilo do tragedii z pieszymi!?

                                        A co to za głupie pytanie? Chcesz gwarancji? Nie ma gwarancji. Gwarantowane to mamy tylko tyle, że każdy z nas kiedyś umrze. Czy to oznacza, że jak nie ma gwarancji, to nie warto czegoś robić?
                                        • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:26
                                          > A co to za głupie pytanie?

                                          A oczekiwalem rownie.... hm... prostej opdpowiedzi, jak w spocie z Pasiecznym.
                                          • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:28
                                            edek40 napisał:

                                            > A oczekiwalem rownie.... hm... prostej opdpowiedzi, jak w spocie z Pasiecznym.

                                            Problem w tym, ze w twoim konkretnym przypadku nawet najprostsze odpowiedzi ciagle przerastaja twoje mozliwosci.
                                      • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:26
                                        edek40 napisał:

                                        > I to wystarczy, aby nie dochodzilo do tragedii z pieszymi!?

                                        Tlumacze to juz pewnie 256 raz:
                                        To "wystarczy" zeby bardzo zmniejszyc prawdodpdobienstwo takich tragedii i ich skutkow, co w skali masowej przeklada sie na rzeczywisty i powazny spadek tych wydarzen.

                                        Inteligentne jednostki/grupy rozumieja to i dostosowuja odpowiednio swoje zachowania.
                                        "Zbyt inteligentne" jednostki/grupy tej zaleznosci nie sa w stanie pojac zabijajac sie kilka razy czesciej niz grupy inteligentne. Proste.
                                        • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:27
                                          > To "wystarczy" zeby bardzo zmniejszyc prawdodpdobienstwo takich tragedii
                                          > i ich skutkow

                                          Patrzenie nie?

                                          Bo mi, na moj rozum, 100% gwarancji przezycia daje WYLACZNIE unikniecie kolizji, a nie to, ze byc moze dojdzie do nie przy przepisowej predkosci (jakaby nie byla).
                                          • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:36
                                            edek40 napisał:

                                            > > To "wystarczy" zeby bardzo zmniejszyc prawdodpdobienstwo takich tragedii
                                            > > i ich skutkow

                                            Wytlumaczylem co.

                                            "Stawka" kierowcy Decyzja kierowcy o jezdzie 80 kmh zamiast 50 kmh to

                                            > Bo mi, na moj rozum, 100% gwarancji przezycia daje WYLACZNIE unikniecie kolizji

                                            Piszac o "100% gwarancji przezycia" w ruchu drogowym przeczysz temu, ze masz cos takiego jak "rozum".

                                            > a nie to, ze byc moze dojdzie do nie przy przepisowej predkosci (jakaby nie byla).

                                            Przecietny pieszy (z wyjatkiem samobojcow) wchodzi na jezdnie z przekonaniem (blednym czy slusznym), ze wlasciwie ocenil sytuacje. Ten wybor nie jest kwestia "widzimisie" bo stawka za jego blad jest jego wlasne zycie.

                                            Takie sytuacje byly sa i beda zawsze. Stad ograniczenia predkosci, ktore powszechnie stosowane nie daja gwarancji niesmiertelnosci ale w kolosalny sposob zmniejszaja ilosc ofiar.

                                            Inteligentne jednostki/grupy rozumieja to i dostosowuja odpowiednio swoje zachowania.
                                            "Zbyt inteligentne" jednostki/grupy tej zaleznosci nie sa w stanie pojac zabijajac sie kilka razy czesciej niz grupy inteligentne. Proste.
                                            • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:40
                                              > Piszac o "100% gwarancji przezycia" w ruchu drogowym

                                              Ja pisze o tym konkretnie i podobnych przypadkach.
                                              • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:46
                                                edek40 napisał:

                                                > > Piszac o "100% gwarancji przezycia" w ruchu drogowym
                                                >
                                                > Ja pisze o tym konkretnie i podobnych przypadkach.

                                                To bez znaczenia bo cos takiego jak "100% gwarancji przezycia" w ruchu drogowym nie istnieje nigdzie i moze byc wykwitem tylko kogos, kto nie rozumie elementarnie prostych zaleznosci.
                                                • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:50
                                                  > To bez znaczenia bo cos takiego jak "100% gwarancji przezycia"

                                                  Tak, tak, wiem. Zapewne istnieje jakis wyliczalny promil smierci np. na chodniku, bo wjechalo tam auto.
                                                  • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:55
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Tak, tak, wiem.

                                                    Nie, nie wiesz.
                                                    Gdybys wiedzial to nie pierniczylbys w kolko o "gwarancji" "absolutnie bezpiecznym" itd. choc tysiac razy bylo tu juz tlumaczone, ze bezpieczenstwo to kwestia prawdodpdobienstwa, gdzie jedyna "gwarancja" jest to, ze stosowanie sie do pewnych procedur - zwlaszcza po stronie kierowcow - ma "gwarantowany" wplyw na ilosc i jakosc wypadkow.
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 14:04
                                                    > nych procedur - zwlaszcza po stronie kierowcow - ma "gwarantowany" wplyw na ilo
                                                    > sc i jakosc wypadkow.

                                                    Oczywiscie takie zwlaszcza powoduje, ze piesi czy rowerzysci idiocieja, a to ciagnie za soba to, ze kiedys bezpieczne bylo 50 km/h, teraz okazuje sie, ze jest to juz 30 km/h, a gdy idiocenie pojdzie dalej, okaze sie, ze nalezy zakazac ruchu.
                                                  • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 14:13
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Oczywiscie takie zwlaszcza powoduje, ze piesi czy rowerzysci idiocieja,

                                                    Czyli dobrze od czasu do czasu paru "odstrzelic", coby inni sie za bardzo nie rozzuchwalili?

                                                    > a to ciagnie za soba to, ze kiedys bezpieczne bylo 50 km/h, teraz okazuje sie, ze jest to juz 30 km/h,

                                                    Istny skandal: Tolko tridsjat kiuomjetrow takoj krassiwoj tajojkoj jechjat!
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 14:21
                                                    > Istny skandal:

                                                    Czy 30 km/h pomoze, skoro dotychczas zyciodajne 50 km/h nie wyrabia?
                                                  • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 15:03
                                                    edek40 napisał:

                                                    > > Istny skandal:
                                                    >
                                                    > Czy 30 km/h pomoze, skoro dotychczas zyciodajne 50 km/h nie wyrabia?

                                                    No widzisz, twoj odwieczny problem: Ograniczenia stoja, "nie wyrabiaja" tylko "zbyt inteligentni".
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 15:06
                                                    > No widzisz, twoj odwieczny problem:

                                                    To ani moj problem, ani moj wymysl. Strefy 30 km/h maja zabezpieczyc debili, ktorych nie zabezpieczylo 50 km/h.
                                                  • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 15:08
                                                    edek40 napisał:

                                                    > > No widzisz, twoj odwieczny problem:
                                                    >
                                                    > To ani moj problem,

                                                    To TWOJ problem bo ciagle nie jestes w stanie pojac o co chodzi.

                                                    > ani moj wymysl. Strefy 30 km/h maja zabezpieczyc debili, ktorych nie zabezpieczylo 50 km/h.

                                                    Czyli takie miasta jak np. Wieden zamieszkuja glownie "debile" - wedlug "zbyt inteligentnego".
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 15:09
                                                    > Czyli takie miasta jak np. Wieden zamieszkuja glownie "debile"

                                                    Zapewne zle zrozumieli prawo do wejscia na jezdnie.
                                  • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:23
                                    edek40 napisał:

                                    > > Inteligentne jednostki/grupy rozumieja to i dostosowuja odpowiednio swoje
                                    > > zachowania.
                                    >
                                    > Czyli patrza?

                                    Stosuja sie do ograniczen. Ale to tez zaleznosc, ktora moga zrozumiec tylko inteligentne jednostki/grupy i wobec ktorej "zbyt inteligentni" sa bezsilni.
                                    • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:28
                                      > Stosuja sie do ograniczen.

                                      Czyli pieszy nie moze wchodzic pod jadacy pojazd. Przynajmnie poki co. Czyli chodzi o to, aby patrzyli i nie wchodzili pod jadace auta? Tak, dziekuje za uzupelnienie.
                                      • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:44
                                        edek40 napisał:

                                        > > Stosuja sie do ograniczen.
                                        >
                                        > Czyli pieszy nie moze wchodzic pod jadacy pojazd.

                                        Przecietny pieszy (z wyjatkiem samobojcow) wchodzi na jezdnie TYLKO z przekonaniem (blednym czy slusznym), ze wlasciwie ocenil sytuacje. Ten wybor nie jest kwestia "widzimisie" bo stawka za jego blad jest jego wlasne zycie.

                                        Decyzja kierowcy miedzy jazda 80 i 50 jest swiadomym wyborem i "widzimisie", poniewaz nie wiaze sie bezposrednim zagrozeniem jego zycia.

                                        Takie typy jak ty nie chcace/nie potrafiace widziec tej roznicy i wymagajace akurat od najslabszych, najmniej chronionych, najmniej "wyszkolonych" uczestnikow ruchu 100% nieomylnosci - jakby to byla jakas wojna miedzy rownymi przeciwnikami - sa zwyklymi aspolecznymi sqrvielami.
                                        • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 13:51
                                          > Przecietny pieszy (z wyjatkiem samobojcow) wchodzi na jezdnie TYLKO z przekonan
                                          > iem (blednym czy slusznym), ze wlasciwie ocenil sytuacje.

                                          Zakladasz zatem, ze piesza patrzyla, zobaczyla auto, zalozyla ze jedzie przepisowo, dokonala niezbednych wyliczen, weszla na pas, pokonala go, caly czas obserwujac nadjezdzajace auto... A bylo juz za pozno nawet na zatrzymanie sie.
                                          • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 14:02
                                            edek40 napisał:

                                            > Zakladasz zatem, ze piesza patrzyla, zobaczyla auto, zalozyla ze jedzie przepis
                                            > owo, dokonala niezbednych wyliczen, weszla na pas, pokonala go, caly czas obser
                                            > wujac nadjezdzajace auto... A bylo juz za pozno nawet na zatrzymanie sie.

                                            Niczego tak durnego nie musze "zakladac" bo wystarczy mi wiedziec, ze (z jakichkolwiek przyczyn) piesza najzwyczajniej popelnila blad, ktorego z pewnoscia popelnic nie chiala.

                                            Z drugiej strony widze "zbyt inteligentnego" sqrviela, ktory gdyby nie byl tak tepy/zdemoralizowany to wiedzialby, ze swoim "widzimisie" stwarza sytuacje, w ktorej bledy innychuczestnikow nie chronionych tak dobrze jak on moga skonczyc sie o wiele tragiczniejszymi skutkami.

                                            Ale tu wlasnie mamy problem tepakow/Talibow widzacych tylko koniec wlasnego nosa: Zrobila blad to teraz ma.
                                            • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 14:04
                                              > Niczego tak durnego nie musze "zakladac" bo wystarczy mi wiedziec, ze (z jakich
                                              > kolwiek przyczyn) piesza najzwyczajniej popelnila blad

                                              Ja tu widze wiecej niz jeden blad.
                                              • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 14:13
                                                edek40 napisał:

                                                > Ja tu widze wiecej niz jeden blad.

                                                Widziec a rozumiec to dwie rozne rzeczy.
                                                • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 14:22
                                                  > Widziec

                                                  Ta pani popelnila pierwszy blad wchodzac na jezdnie, ale to jej jeszcze nie zabilo, bo z jej lewej nic nie jechalo. Drugi blad polegal na tym, ze nie obserwowala pojazdu zblizajacego sie z prawej.
                                                  • samspade Miała się teleportować? 31.07.14, 14:23
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Ta pani popelnila pierwszy blad wchodzac na jezdnie
                                                  • edek40 To pytanie nie na temat 31.07.14, 14:24

                                                  • samspade Re: To pytanie nie na temat 31.07.14, 14:50
                                                    Jezeli bledem jest wejscie na jezdnie to jest to pytanie na temat.
                                                    Czym innym jest stwierdzic ze pani popelnila blad bo zleocenila predkosc a czym innym stwierdzenie ze jednym z bledow bylo wejscie na jezdnie.
                                                  • edek40 Re: To pytanie nie na temat 31.07.14, 15:05
                                                    > Jezeli bledem jest wejscie na jezdnie to jest to pytanie na temat.

                                                    Jest nie na temat.

                                                    Skoro widzisz potrzebe teleportacji oznacza to, ze ruch jest ciagly. Bezpieczne przejscie wiec jest absolutnie niemozliwe. Nawet jesli wszyscy beda jechali 50 km/h.

                                                    > innym stwierdzenie ze jednym z bledow bylo wejscie na jezdnie.

                                                    Pierwszym bylo wejscie na jezdnie, a drugim, smiertelnym, calkowity brak obserwacji juz po wejsciu.
                                                  • samspade Czyli na temat. 31.07.14, 15:10
                                                    Po raz kolejny powtarzasz ze bledem pani bylo wejscie na jezdnie?
                                                    To jak miala znalesc sie na drugiej stronie? Oprocz teleportacji? Nie wiem jak ty ale ja popelniam bledy i przechodze przez jezdnie.
                                                  • edek40 Re: Czyli na temat. 31.07.14, 15:12
                                                    > Po raz kolejny powtarzasz ze bledem pani bylo wejscie na jezdnie?

                                                    Zginela czy nie?

                                                    > To jak miala znalesc sie na drugiej stronie? Oprocz teleportacji?

                                                    Oprocz teleportacji....? Niech pomysle.... Poczekac i przejsc pozniej?
                                                  • samspade Re: Czyli na temat. 31.07.14, 15:24
                                                    Ale jal przejsc bez popelniania bledu wchodzenia na jezdnie?
                                                  • edek40 Re: Czyli na temat. 31.07.14, 15:38
                                                    > Ale jal przejsc bez popelniania bledu wchodzenia na jezdnie?

                                                    Ach to Ty, jak zwykle, czepiasz sie slowek?

                                                    Merytoryczne.
                                                  • samspade Re: Czyli na temat. 31.07.14, 19:43
                                                    Czepiams sie slowel. To ty pierwszy uznales ze bledem jest wejscie na jezdnie. Zrobiles to dwa razy. Wiec nie pyerdol teraz merytorycznie.
                                                  • edek40 Re: Czyli na temat. 01.08.14, 12:47
                                                    > Czepiams sie slowel. To ty pierwszy uznales ze bledem jest wejscie na jezdnie.

                                                    Wyrazy szacunku dla zrozumienia skrotow myslowych.

                                                    A moze naprawde myslales, ze ja na druga strone jezdni jezdze samochode, aby nie popelniac bledu wejscia na jezdnie? Wtedy tym bardziej wyrazy szacunku...
                                                  • samspade Re: Czyli na temat. 01.08.14, 12:59
                                                    Skrotow myslowych? Raczej chciales dodac win pieszej.
                                                    Jakby wejscie pod nadjezdzajacy samochod to bylo za malo. Wiec najpierw bylo wejscie na jezdnie, a potem kontynuowanie pod samochod. Niech bedzie.
                                                  • edek40 Re: Czyli na temat. 01.08.14, 13:17
                                                    > Wiec najpierw bylo wejscie na jezdnie,

                                                    Za blisko auta

                                                    > a potem kontynuowanie pod samochod

                                                    Alarmujaco blisko

                                                    > Niech bedzie.

                                                    Zdecydowanie nie.
                                                  • samspade Re: Czyli na temat. 01.08.14, 13:35
                                                    Wygodne sa te skroty myslowe.
                                                    Dla mnie popelnila blad przechodzac przez jezdnie, w sytuacji kiedy nie bylo to bezpieczne.
                                                    Mozemy dodac pieszej win i jako osobny blad traktowac kazdy krok. Blisko blizej, alarmujaco blisko. Tylko po co to zmieni?
                                                  • edek40 Re: Czyli na temat. 01.08.14, 14:11
                                                    > , alarmujaco blisko. Tylko po co to zmieni?

                                                    Kazdy krok zblizal te pania do smierci.
                                                  • samspade Re: Czyli na temat. 01.08.14, 14:18
                                                    Ale co zmieni zeby powiedziec ze pani popelnila blad przechodzac przez jezdnie kiedy nadjezdzal szybki, na to ze piesza popelnila iles tam bledow? A iles tam to ilosc krokow.
                                                    Bicie piany dla samego bicia. Bezcelowe.
                                                  • jureek Re: Czyli na temat. 01.08.14, 14:33
                                                    samspade napisał:

                                                    > Bicie piany dla samego bicia. Bezcelowe.

                                                    Nie czujesz, jak to poetycko brzmi: każdy krok zbliżał ją do śmierci
                                                  • edek40 Re: Czyli na temat. 01.08.14, 15:18
                                                    > Nie czujesz, jak to poetycko brzmi: każdy krok zbliżał ją do śmierci

                                                    Byc moze.

                                                    Dla mnie smierc nie jest poetycka. Szczegolnie tak bolesnie banalna.
                                                  • jureek Re: Czyli na temat. 01.08.14, 15:50
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Dla mnie smierc nie jest poetycka.

                                                    Dla mnie też nie śmierć jest poetycka, lecz Twoje pisanie.

                                                    > Szczegolnie tak bolesnie banalna.

                                                    I znowu poezja.
                                                  • samspade Re: Czyli na temat. 01.08.14, 15:19
                                                    Tak górnolotnie.
                                                    Bo stwierdzenie że piesza źle oceniła odległość i przechodziła kiedy nie powinna brzmi strasznie banalnie.
                                                  • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 15:07
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Drugi blad polegal na tym, ze nie obserwowala pojazdu zblizajacego sie z prawej.

                                                    Skad wiesz, ze "nie obserwowala"?
                                                    Skad wiesz czy go jednak "obserwowala" ale z przyczyn, ktore byly tu juz walkowane "tysiac razy" blednie ocenila jego odleglosc i predkosc?
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 15:11
                                                    > Skad wiesz, ze "nie obserwowala"?

                                                    Uwazasz, ze widziala tego golfa do ostatniej chwili i nie podlela srodkow zaradczych jeszcze na bezkolizyjnym pasie?

                                                    > Skad wiesz czy go jednak "obserwowala" ale z przyczyn, ktore byly tu juz walko
                                                    > wane "tysiac razy" blednie ocenila jego odleglosc i predkosc?

                                                    Wywalkowales.

                                                    W jakiej odleglosci mogl byc golf, gdy pani pokonala przeciwny pas? Bo skoro nie byl, przez nadmierna, za blisko, gdy wchodzila, to po tych kilku sekundach byl juz chyba alarmujaco blisko.
                                                  • hannl Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 15:37
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Uwazasz, ze widziala tego golfa do ostatniej chwili i nie podlela srodkow zarad
                                                    > czych jeszcze na bezkolizyjnym pasie?

                                                    Nic nie "uwazam" bo - w przeciwienstwie do ciebie - tego po prostu nie wiem.
                                                    Mogla nie popatrzyc.
                                                    Mogla popatrzyc i blednie ocenila sytuacje.
                                                    To dwie mozliwosci.

                                                    "Zbyt inteligentni" maja pewnie jeszcze trzecia - chciala sie zabic i przysporzyc kiwrowcy tajojki pabljemof.

                                                    > W jakiej odleglosci mogl byc golf, gdy pani pokonala przeciwny pas? Bo skoro ni
                                                    > e byl, przez nadmierna, za blisko, gdy wchodzila, to po tych kilku sekundach by
                                                    > l juz chyba alarmujaco blisko.

                                                    Najlepsze jest to, ze akurat ten, ktory z tego najmniej rozumie, pyta o takie detale.

                                                    Badania naukowe potwierdzaja, ze wraz ze wzrostem predkosci zblizajacego sie pojazdu, maleje zdolnosc wlasciwej oceny i predkosci i odleglosci tego pojazdu a tym samym rosnie ryzyko popelnienia bledu.

                                                    Chesz TO, jak i inne znany FAKTY np. o diametralnie roznych skutkach wypadkow przy tak duzej roznicy predkosci podwazyc? Czym? Swoja "wiedza"?
                                                  • edek40 Re: Kiedy on to skapuje? 31.07.14, 15:40
                                                    > Mogla nie popatrzyc.

                                                    NIE mogla NIE patrzec. Dlatego nie zyje.

                                                    > Mogla popatrzyc i blednie ocenila sytuacje.

                                                    Z daleka - byc moze. A z bliska, zaledwie sekundy od uderzenia?

                                                    > Najlepsze jest to, ze akurat ten, ktory z tego najmniej rozumie

                                                    Nie rozumiem, jak mozna przejsc caly pas ruchu i nie zauwazyc, ze auto jest zatrwazajaco blisko.
                                                  • hannl Przyklad. 31.07.14, 16:52
                                                    edek40 napisał:

                                                    > > Mogla popatrzyc i blednie ocenila sytuacje.
                                                    >
                                                    > Z daleka - byc moze.

                                                    O to wlasnie chodzi, ze "z daleka". (Zbyt) wysokie predkosci maja wlasnie to do siebie, ze to co jest "z daleka" jest "za blisko" szybciej niz sie wydaje. To (i kilka dodatkowych aspektow, jak np. malejaca wraz z predkoscia gotowosc do pelnego hamowania) jest pwodem, dlaczego naukowcy mowia o zjawisku "loomingu".

                                                    > Nie rozumiem, jak mozna przejsc caly pas ruchu i nie zauwazyc, ze auto jest zatrwazajaco blisko.

                                                    Bo moze wtedy, gdy ona spojrzala, auto nie bylo "zatrwazajaco blisko" ale bylo "zatrwazajaco blisko" 2 sekundy pozniej. Przechodzac przez ulice musisz obserwowac obie strony, droge przed soba, niektorzy mysla jeszcze o roznych sprawach. Nie kazdy ma oczy wokol glowy jak Lionel Messi.

                                                    Mozliwy przebieg zdarzenia:
                                                    Kobieta w tym wieku potrzebuje (wg. mnie) przynajmniej 2-3 sekundy, zeby dojsc do srodka przeciwleglego pasa. Przyjmijmy 2,5 sekundy (truchtem).

                                                    Przyjmijmy, ze patrzac w prawo widziala Golfa znajdujacego sie np. w odleglosci 90 metrow (raczej dosyc daleko), potem odwrocila glowe w lewo (1s) i obejrzala co widzi i podjela decyzje (1s) do wejscia. W tym czasie Golf bylby juz jednak 40 metrow od miejsca kolizji.

                                                    Przyjmijmujac dane wyjsciowe z artykulu i wlasciwa reakcje kierowcy od pierwszego momentu do kolizji doszloby z predkoscia ok. 60 km/h - B. nikle szanse przezycia.

                                                    Teraz to samo dla 50 kmh:
                                                    2 sekundy po zobaczeniu Golfa w odleglosci 90 m "wtargniela" na ulice. Golf w tym momencie znajduje sie jednak nie w odleglosci 40 metrow tylko 60 metrow! Po 2,5 sekundy kobieta osiaga (truchtem) srodek przeciwleglego pasa, Golf jest odlegly o prawie 30 metrow. Kobieta po nastepnych 0,5-1 sekundy osiaga druga strone, Golf nie musi nawet zwalniac majac rezerwe odleglosci.

                                                    Zalozmy, ze opoznienie kobiety na poczatku sumuje sie tylko na jedna sekunde. Wtedy musialaby zobaczyc Golfa jadacego 80 kmh ostatnio w odleglosci 67 metrow. Golf jadacy 50kmh bylby w momencie "wtargniecia" po sekundzie w odleglosci 53 metrow od kobiety i prawie 4 sekund, ktore przy tym tempie (truchtu) pewnie pozwolilyby kobiecie ciagle przebiec jezdnie bez potrzeby nawet zwalniania Golfa. Gdyby kierowca Golfa chcial miec absolutna pewnosc moglby zatrzymac samochod dobre 25 metrow przed kobieta (nawet gdyby ta sie np. potknela i upadla na jezdni).

                                                    Jesli gdzies nie strzelilem gafy (mozliwe!), to tak wlasnie mniej wiecej wygladaja te dwa swiaty: bezlitosnych Talibow (nie patrzyla to ma!) i ludzi myslacych nie tylko o sobie ale tez o najslabszych i omylnych uczestnikach ruchu
                                                  • edek40 Re: Przyklad. 01.08.14, 12:50
                                                    > Przyjmijmy, ze patrzac w prawo widziala Golfa znajdujacego sie np. w odl
                                                    > eglosci 90 metrow (raczej dosyc daleko), potem odwrocila glowe w lewo (1
                                                    > s) i obejrzala co widzi i podjela decyzje (1s) do wejscia. W tym czasie Golf by
                                                    > lby juz jednak 40 metrow od miejsca kolizji.

                                                    Czyli prawdopodobnie doszloby juz do potracenia.

                                                    Ale ryzyko tego, ze pani uderzy glowa o kraweznik jest tak malutlie, ze warto sprawdzic, czy zdarzy sie zatrzymac.
                                                  • hannl Re: Przyklad. 01.08.14, 12:56
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Ale ryzyko tego, ze pani uderzy glowa o kraweznik jest tak malutlie, ze warto s
                                                    > prawdzic, czy zdarzy sie zatrzymac.

                                                    Naprawde "warto sprawdzic", czy ty kiedys nie uderzyles "glowa w kraweznik" jako ze b. wiele na to wlasnie wskazuje.
                                                  • edek40 Re: Przyklad. 01.08.14, 13:08
                                                    > Naprawde "warto sprawdzic", czy ty kiedys nie uderzyles "glowa w kraweznik"

                                                    Nie. Gdy pojazd jest 40 m ode mnie nie wchodze na jezdnie.
                                                  • hannl Re: Przyklad. 01.08.14, 13:11
                                                    edek40 napisał:

                                                    > Nie. Gdy pojazd jest 40 m ode mnie nie wchodze na jezdnie.

                                                    Slusznie. Gdyby w miedzyczasie przyszadl kierowce i ruszyl (zwlaszcza w twoja strone) to moglbys nie zdazyc uciec.
                                                  • edek40 Re: Przyklad. 01.08.14, 14:12
                                                    > Slusznie. Gdyby w miedzyczasie przyszadl kierowce i ruszyl (zwlaszcza w twoja s
                                                    > trone) to moglbys nie zdazyc uciec.

                                                    To on stal.

                                                    Czytalem, ze jechal za szybko.
                                                  • jureek Re: Przyklad. 01.08.14, 14:29
                                                    edek40 napisał:

                                                    > > Naprawde "warto sprawdzic", czy ty kiedys nie uderzyles "glowa w krawezni
                                                    > k"
                                                    >
                                                    > Nie. Gdy pojazd jest 40 m ode mnie nie wchodze na jezdnie.

                                                    No i słusznie. Bo nawet jak taki pojazd jedzie z prędkością pieszego, to nigdy nie wiadomo, czy mu coś nie strzeli do głowy i nie przyspieszy nagle.
            • samspade W takim przypadku to nieistotne 29.07.14, 13:38
              Ktoś kto jedzie ponad 80 w OZ jest w pewnym sensie pasażerem. Swoim zachowaniem zmniejsza szansę prawidłowej reakcji innych uczestników ruchu. A czy piesza wyjdzie z lewej strony czy prawej?
              • edek40 Re: W takim przypadku to nieistotne 29.07.14, 13:41
                > Ktoś kto jedzie ponad 80 w OZ jest w pewnym sensie pasażerem. Swoim zachowaniem
                > zmniejsza szansę prawidłowej reakcji innych uczestników ruchu. A czy piesza wy
                > jdzie z lewej strony czy prawej?

                Ale tylko po dokladnej ocenie, ze samochod jadacy przepisowo zdarzy zahamowac, lub tylko leciutko poturbuje.
                • samspade Re: W takim przypadku to nieistotne 29.07.14, 13:42
                  edek40 napisał:

                  > Ale tylko po dokladnej ocenie, ze samochod jadacy przepisowo

                  Nie mówimy tutaj o jadącym przepisowo.
                  • edek40 Re: W takim przypadku to nieistotne 29.07.14, 13:47
                    > Nie mówimy tutaj o jadącym przepisowo.

                    Ale zawsze chodzi o to, aby wejscie bez patrzenia odbywalo sie tylko przy przepisowej predkosci tego na glownej. Inaczej to smiertelne niebezpieczenstwo.

                    A przy przepisowej, jaka by w danym miejscu nie byla, w razie kolizji z pieszym rodza sie nowi ludzie.

                    Patrzec wiec nie trzeba, byleby wszyscy kierowcy jezdzili przepisowo.
                    • samspade Re: W takim przypadku to nieistotne 29.07.14, 13:54
                      edek40 napisał:

                      > Ale zawsze chodzi o to, aby wejscie bez patrzenia odbywalo sie tylko przy przep
                      > isowej predkosci tego na glownej.

                      Nie wiem komu chodzi. Mnie nie. Ja nie zakładam że piesza przechodziła/przebiegała bez patrzenia.
        • edek40 Re: PS 28.07.14, 13:30
          > Wg. edka: Mogl wiedziec ile jechal bo... "niespojrzal" na predkosciomierz.

          Nie zdaniem edka.

          Musisz zaczal wylapywac co to sarkazm.
          • hannl Re: PS 28.07.14, 13:34
            edek40 napisał:

            > Nie zdaniem edka.

            Edek:
            "Niespojrzenie w lewo/w prawo to tylko blad. Bladzik, nawet.
            Niespojrzenie na predkoscioimierz, to... Cho, cho...."

            forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,152303873,Re_Wbiegla_poniewaz_jechal_za_szybko.html
            > Musisz zaczal wylapywac co to sarkazm.

            Nazwanie bledu tej kobiety "bladzikiem" i sugerowanie, ze "niespojrzenie na predkoscioimierz" przy predkosci ponad 80 kmh w OZ to cos podobnego to nie "sarkazm" tylko zwykle sq...ielstwo.
            • edek40 Re: PS 28.07.14, 13:35
              > "Niespojrzenie w lewo/w prawo to tylko blad. Bladzik, nawet.
              > Niespojrzenie na predkoscioimierz, to... Cho, cho...."

              Co z tego wynika?

              > Nazwanie bledu tej kobiety "bladzikiem" i sugerowanie, ze "niespojrzenie na pre
              > dkoscioimierz" przy predkosci ponad 80 kmh w OZ to cos podobnego

              Cho, cho to cos podobnego?
              • hannl Re: PS 28.07.14, 13:56
                edek40 napisał:

                > > "Niespojrzenie w lewo/w prawo to tylko blad. Bladzik, nawet.
                > > Niespojrzenie na predkoscioimierz, to... Cho, cho...."
                >
                > Co z tego wynika?

                To, ze zwykle sqr..ielstwo (jazda w OZ grubo powyzej limitu, brak jakiejklowiek reakcji na zagrozenie cudzego zycia) stylizujesz na tak samo niezamierzony i nieswiadomy blad jakim jest nieswiadome narazenie wlasnego zycia.

                I to jest ewidentny przyklad znieczulicy i rzadko spotykanego sqr..letswa.
                • edek40 Re: PS 28.07.14, 13:58
                  > I to jest ewidentny przyklad znieczulicy i rzadko spotykanego sqr..letswa.

                  Tia...

                  Niech Ci bedzie.

                  Obowiazujaca propaganda, opierajaca sie na winie kierowcy zbiera w Polsce ogromne zniwo.
    • emes-nju Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 28.07.14, 13:43
      Każdy jadący za szybko powinien zdawać sobie sprawę z potencjalnych konsekwencji. Wydaje mi się jednak, że sankcje dla tego kierowcy są za wysokie. Przede wszystkim dlatego, że są oparte na "gdybaniu". Jak tak dalej pójdzie, to jak ktoś zabije się o moje stojące auto, to pójdę do pudła, bo GDYBYM postawił auto gdzie indziej... :/
      • tbernard Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 28.07.14, 15:02
        Dlatego radary powinny być jak najczęściej poustawiane. Każdy ruch powinien być śledzony.
        • edek40 Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 28.07.14, 15:03
          > Dlatego radary powinny być jak najczęściej poustawiane. Każdy ruch powinien być
          > śledzony.

          Nie ma takiej mozliwosci. W zadnym panstwie.

          Co robic. co robic?
          • tbernard Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 29.07.14, 07:41
            > Nie ma takiej mozliwosci. W zadnym panstwie.

            Mój błąd to kwantyfikator ogólny każdy. Miałem na myśli, ze powinno być jak tylko możliwe najmniej miejsc zostawiających swobodę, a gęstość radarów powinna być taka, że zupełnie nieopłacalne byłoby dociskanie między radarami. Ja wiem, że swobody obywatelskie, totalna inwigilacja i olaboga, ale bydła nie da się ucywilizować inaczej niż wszczepienie mu świadomości, że wychylenie się za bardzo MUSI NA BANK poskutkować waleniem w rogi.
            • edek40 Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 29.07.14, 10:22
              > Mój błąd to kwantyfikator ogólny każdy. Miałem na myśli, ze powinno być
              > jak tylko możliwe najmniej miejsc zostawiających swobodę, a gęstość radarów pow
              > inna być taka, że zupełnie nieopłacalne byłoby dociskanie między radarami.

              W Polsce jest okolo 260 000 km drog utwardzonych. Co ile proponujesz te radary?

              > ardzo MUSI NA BANK poskutkować waleniem w rogi.

              Szczegolnie wtedy, gdy waaaaadza nakrzyczy na obywateli, nazwie mordercami i.... jak zwykle okaze sie, ze sam krzyk to za malo, a egzekwowanie zawsze i wszedzie jest niemozliwe do wykonania, wiec policja przechodzi w tryb pracy "standard".
              • tbernard Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 29.07.14, 11:40
                > W Polsce jest okolo 260 000 km drog utwardzonych. Co ile proponujesz te radary?

                Na początek wystarczą okolice przejść dla pieszych i skrzyżowań. Jak już tu będzie wszystko obstawione, to można zabrać się w pierwszej kolejności za najniebezpieczniejsze odcinki.
                • edek40 Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 29.07.14, 11:53
                  > Na początek wystarczą okolice przejść dla pieszych i skrzyżowań.

                  Sporo, jak na poczatek.
        • emes-nju Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 28.07.14, 15:14
          tbernard napisał:

          > Dlatego radary powinny być jak najczęściej poustawiane.
          > Każdy ruch powinien być śledzony.

          Żeby kilka miesięcy po śmiertelnym wypadku można było kierowcy dopierd... jeszcze kilka mandatów?
        • jureek Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 09:42
          tbernard napisał:

          > Dlatego radary powinny być jak najczęściej poustawiane. Każdy ruch powinien być
          > śledzony.

          Twoja wizja wcale nie jest taka nierealna. Okazuje się, że można to zrobić bez wielkich inwestycji nawet. I nie pomogą janosiki, sibiradia, listy cywilnych radiowozów czy inne narzędzia piratów. Po komentarzach wściekłych piratów widać, że to uderzenie może być skuteczne:

          wyborcza.pl/1,87648,16393162,Jestes_w_ukrytej_kamerze.html#
          • edek40 Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 09:49
            > Po komentarzach wściekłych piratów widać, że to uderzenie może być skuteczne:

            A co sie dziwisz? Okazuje sie, ze obywatele zostali zmuszeni do wyreczania policji i nagle, bez rozglosu medialnego, towarzyszacemu wypowiedziom kolejnym "szyszek" od mordercow drogowych, piraci zaczynaja tracic poczucie bezkarnosci. To musi bolec...
          • emes-nju Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 11:15
            jureek napisał:

            > Twoja wizja wcale nie jest taka nierealna.

            Idea bardzo słuszna, bo policja nie może być wszędzie.

            Jest tylko jedno małe "ale". Zgodnie z najlepszymi na świecie przepisami o ochronie danych osobowych, nagranie z kamery może służyć jako dowód tylko po zgłoszeniu nagrania do GIODO i dopełnieniu jakichś formalności. Jeżeli tego się nie zrobi, każdy prawnik bez problemu załatwi wycofanie nagrania w sądzie. (A może być też tak, że osoba udostępniająca policji nagranie bez dopełnienia formalności popełnia wykroczenie. A może i przestępstwo...).

            Niby pracują nad zmianą przepisów, ale znów jest jedno "ale". ABSOLUTNIE i POD ŻADNYM POZOREM nie wolno wysyłać na policję wyczynów waaadzy wszelakiej! Bo może się okazać, że "sięnieda" zmienić przepisów tak, żeby nagranie mogło być dowodem w sądzie...
            • bimota Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 11:42
              A MOZESZ PRZYTOCZYC TE PRZEPISY ?
            • jureek Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 12:14
              emes-nju napisał:

              > Jest tylko jedno małe "ale". Zgodnie z najlepszymi na świecie przepisami o ochr
              > onie danych osobowych, nagranie z kamery może służyć jako dowód tylko po zgłosz
              > eniu nagrania do GIODO i dopełnieniu jakichś formalności.

              Co takiego? Co ma do tego GIODO?
              • emes-nju Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 12:33
                jureek napisał:

                > Co takiego? Co ma do tego GIODO?

                Numery rejestracyjne są danymi wrażliwymi. Ewentualne twarze na filmach też. Nie pamiętam dokładnie o co chodzi, ale słyszałem/czytałem w mediach kilka (oczywiście kąśliwych) komentarzy na ten temat.
          • tbernard Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 11:31
            Jak widać, koledzy E^2 nawet całkiem przychylnie odnieśli się do tej formy współpracy. Być może ma to jakiś związek z tym, że karane są tu wybryki a nie przekraczanie prędkości samo w sobie. Tak czy owak ja też popieram działania mające na celu wyłapywanie lekkomyślnych.
            • edek40 Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 11:37
              > Jak widać, koledzy E^2 nawet całkiem przychylnie odnieśli się do tej formy wspó
              > łpracy. Być może ma to jakiś związek z tym, że karane są tu wybryki a nie przek
              > raczanie prędkości samo w sobie.

              Brawo!!!

              Nieprzychylnie tylko z tego powodu, ze pomimo ciaglych zapewnien, ze waaaadza wezmie sie za piratow, konczy sie i tak na polowach z krzakow. Wkurzeni obywatele zatem zaczynaja brac sprawy w swoje rece. Czy to dobrze? Zapewne tak.

              Ale na bank nie swiadczy dobrze o waaaaadzy.
            • jureek Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 12:18
              tbernard napisał:

              > Jak widać, koledzy E^2 nawet całkiem przychylnie odnieśli się do tej formy wspó
              > łpracy. Być może ma to jakiś związek z tym, że karane są tu wybryki a nie przek
              > raczanie prędkości samo w sobie.

              To akurat i tak w większości przypadków się pokrywa. Przekraczanie prędkości i niebezpieczne wyprzedzanie na ogół idą w parze. Wiem, że obowiązująca na forum doktryna głosi, że to właśnie powolni popełniają najwięcej wykroczeń drogowych, ale forum to forum, a na drogach wygląda to inaczej.
              • edek40 Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 12:36
                > To akurat i tak w większości przypadków się pokrywa. Przekraczanie prędkości i
                > niebezpieczne wyprzedzanie na ogół idą w parze.

                Jasne!!!

                Dlatego policja skupila sie na przekraczaniu predkosci. Ona bowiem zabija, a nie wyjscie na czolowe.

                > Wiem, że obowiązująca na forum doktryna głosi, że to właśnie powolni popełniają najwięcej wykroczeń drogowych,

                To Twoja interpretacja.

                Fakty sa takie, ze sa czesto niebezpieczni dla innych, poniewaz z reguly sa to regularne dupy za kierownica. Poruszaja sie zatem po drodze w sposob calkowicie nieoczekiwany. Czy popelniaja wykroczenia? W mysl doktryny, ze predkosc zabija, raczej nie....
              • bimota Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 12:44
                WIADOMO, ZE BEZPIECZNIEJ WYPRZEDZAC POWOLUTKU... ;)
                • jureek Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 12:51
                  bimota napisał:

                  > WIADOMO, ZE BEZPIECZNIEJ WYPRZEDZAC POWOLUTKU... ;)

                  Bezpieczniej nie wyprzedzać wcale, jeśli nie jest to niezbędnie konieczne, a jadący powolutku po prostu dużo mniej wyprzedzają, bo to dupy są, jak ich Edek raczył określić.
                  • bimota Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 12:54
                    A JAK JUZ, TO POWOLUTKU... :)
                  • edek40 Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 12:55
                    > Bezpieczniej nie wyprzedzać wcale, jeśli nie jest to niezbędnie konieczne, a ja
                    > dący powolutku po prostu dużo mniej wyprzedzają, bo to dupy są, jak ich
                    > Edek raczył określić.

                    Zdaje sie, ze mowimy o innym "powolutku".

                    Ja mialem na mysli zawalidrogi, wpatrzone wylacznie przed siebie i wykonujace bardzo dziwne manewry.

                    Sam malo wyprzedzam, ale nie mam sie ani za powolnego, ani za dupe.
              • tbernard Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 31.07.14, 09:27
                > To akurat i tak w większości przypadków się pokrywa. Przekraczanie prędkości i niebezpieczne wyprzedzanie na ogół idą w parze.

                Mnie akurat nie trzeba do tego przekonywać. Ale myślę, że doktryna tego forum wierzy w istnienie prawdziwych bezpiecznych i szybkich. Czyli takich co przekraczają tylko tam gdzie to bezpieczne, często wyprzedzają ale zawsze czysto, a nie na styk i ze spychaniem tych z przeciwka i wyprzedzanych i to na nich uwzięła się waadza z radarami chcąc za samo przekroczenie karać. A prawda jest taka, że tacy faktycznie bezpieczni, chociaż szybcy, to w istocie niezauważalny odsetek wśród szybkich i bezpiecznych samozwańców. A w rzeczywistości ci samozwańcy są przeważnie tak samo dupowaci jak zawalidrogi (te prawdziwe) i chcą bezmyślnym gazowaniem tą dupowatość zamaskować. Ale ta dupowatość jak na dłoni wyłazi przy najmniejszych nawet łukach, które "miszcz" bezwiednie pokonuje na okrak, bo nie potrafi się utrzymać w swoim pasie ruchu. Gdy się przyjrzeć uważnie, to wcale zawalidrogi nie są dominującą grupą jadącą okrakiem na łuku, lecz właśnie samozwańcy szybcy i bezpieczni. Czyli gdyby się tylko skupić na karaniu za jazdę na okrak, to w istocie ukarani zostaną ci samozwańcy miszczowie szybcy i w swoim mniemaniu bezpieczni.
                • bimota Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 31.07.14, 11:20
                  "DOKTRYNA" JEDYNIE UWAZA, ZE PO TO SA JEZDNIE, BY JEZDZIC SZYBKO, A CHODNIKI, BY PIESI NIE PETALI SIE PO JEZDNI. BABCIA ZARYZYKOWALA I POSWIECILA ZYCIE - JEJ WYBOR... SUKINSYNSTWEM JEST KARANIE ZA TO KIEROWCY TYLKO DLATEGO, ZE POPELNIL WYKROCZENIE.
    • bimota Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 28.07.14, 14:04
      CZEMU PIESI PRZEBIEGAJA... ? PRZECIE 10 MNIEJ RATUJE... WIEKSZA PRZEPUSTOWOSC I W OGOLE... A CI - ODWORTNIE. MOZE CHODZI O TO BY ZBLIZYC SIE DO TYCH MAGICZNYCH 50... ? :p

      "Mimo to skazał 24-latka, bo mógł on uniknąć wypadku - wystarczyło, by jechał z kodeksową prędkością."

      TRZEBA ISC ZA CIOSEM I ZACZAC SKAZYWAC JADACYCH PRZEPISOWO, KTORYM SIE NIE UDALO WYHAMOWAC... PRZECIE MOGLI UNIKNAC WYPADKU - WYSTARCZYLO JECHAC PONIZEJ KODEKSOWEJ ! KODEKSOWA NIE JEST OBWIAZKOWA !
      • tbernard Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 29.07.14, 07:50
        > TRZEBA ISC ZA CIOSEM I ZACZAC SKAZYWAC JADACYCH PRZEPISOWO, KTORYM SIE NIE UDAL
        > O WYHAMOWAC... PRZECIE MOGLI UNIKNAC WYPADKU - WYSTARCZYLO JECHAC PONIZEJ KODEK
        > SOWEJ ! KODEKSOWA NIE JEST OBWIAZKOWA !

        Nie Emesuj.
        Znaczenie prędkości kodeksowej jest takie, że prawo absolutnie zabrania jej przekraczania (z jakąś dokładnością pomiarową). Jechać wolniej nie ma potrzeby, gdy sytuacja jest czysta. Ale gdy dochodzi do takiego wypadku, to najwidoczniej dla tego uderzającego nie była ta sytuacja taka czysta. Sporo ludzi zapieprza sobie w ciemno.
        • bimota Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 29.07.14, 11:40
          MOZE, ALE PRZY 50 TEZ SIE MOZE ZDARZYC WYPADEK, CZYLI SYTUACJA NIECZYSTA...
          • tbernard Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 29.07.14, 14:14
            bimota napisał:

            > MOZE, ALE PRZY 50 TEZ SIE MOZE ZDARZYC WYPADEK, CZYLI SYTUACJA NIECZYSTA...

            Ale wtedy możesz powiedzieć, że starałeś się jak mogłeś postępować z przepisami i zwiększyłeś tym szansę, że ewentualny wypadek będzie miał mniej tragiczne skutki.
            • bimota Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 29.07.14, 16:06
              CZYLI MAGICZNA WIARA W PRZEPIS. ZANKOLOG USTALA GRANICE ZYCIA I SMIERCI, MIEDZY WINA A NIEWINNOSCIA...

              ALE CO Z NIEDOSTOSOWANIEM... ?

              JA TYLKO ZASTOSOWALEM ANALOGICZNE UZASADNIENIE DO SADOWEGO...
              • tbernard Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 09:41
                Czym innym jest niedostosowanie połączone z grubym i świadomym przekroczeniem a czym innym, gdy ktoś stara się jechać w miarę przepisowo i nagle zdarzyła się sytuacja która zaskoczyła prowadzącego pojazd. Są na przykład miejsca, gdzie formalnie obowiązuje 50 ale mało kto przekracza tam 40, bo widoczność jest niewystarczająca przy przejściach, lub dochodzących drogach podporządkowanych. Czy ktoś jadący w takim miejscu 50, bo ograniczenie mu pozwala na pewno dostosowuje się do warunków a inni to strachliwi paranoicy?
                • bimota Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 10:26
                  mało kto przekracza tam 40, bo widoczność jest niewys
                  > tarczająca przy przejściach, lub dochodzących drogach podporządkowanych. Czy kt
                  > oś jadący w takim miejscu 50, bo ograniczenie mu pozwala na pewno dostosowuje s
                  > ię do warunków a inni to strachliwi paranoicy?

                  WLASNIE O TYM MOWIE. W RAZIE WYPADKU PRZY PREDKOSCI PONIZEJ OGRANICZENIA TEZ POWINNI WSADZAC KIEROWCE...
                  • tbernard Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 11:41
                    > WLASNIE O TYM MOWIE. W RAZIE WYPADKU PRZY PREDKOSCI PONIZEJ OGRANICZENIA TEZ PO
                    > WINNI WSADZAC KIEROWCE...

                    Moim zdaniem wtedy w zasadzie nie powinni ale ...
                    No właśnie, sporo może zależeć od jakiegoś ale. Bo co w sytuacji, gdy wyjeżdżasz z podporządkowanej i auto ni z tego ni z owego zgasło i nie daje się uruchomić. Po kilkunastu sekundach podjeżdża ktoś na głównej nie zwalniając, chociaż jedzie 40 na 50 i wali jak kamikadze, no "bo ma pierwszeństwo". Powinien być ukarany? Przecież jechał poniżej ograniczenia i do tego to jemu pierwszeństwo przysługiwało.
                    • bimota Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 30.07.14, 12:24
                      MOIM ZDANIEM MAMY OBSESYJNE PRZYWIAZYWANIE WAGI DO SZTUCZNIE USTALONEGO LIMITU...

                      KODEKS NIE USTALA PIERWSZENSTWA W STOSUNKU DO STOJACEGO NA SKRZYZOWANIU...
                      • tbernard Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 31.07.14, 08:58
                        > MOIM ZDANIEM MAMY OBSESYJNE PRZYWIAZYWANIE WAGI DO SZTUCZNIE USTALONEGO LIMITU.

                        Cała cywilizacja, w tym motoryzacyjna jest sztucznością przesiąknięta. W naturze auta same nie rosną. Ludzie sztucznie ustalają jakieś wymiary, wielkości fizyczne i starają się ich przestrzegać aby wszystko działało jak w zegarku lub przynajmniej jako tako kupy się trzymało.

                        > KODEKS NIE USTALA PIERWSZENSTWA W STOSUNKU DO STOJACEGO NA SKRZYZOWANIU...

                        Oczywiście, ustala tylko kto komu ma ustąpić. Ten któremu powinno być ustąpione nazywa to potocznie: MOJE JEST PIERWSZEŃSTWO. Poza tym pozostają subtelności, czy wjechał tuż przed jadący na głównej, czy ten na głównej był na tyle daleko, że w warunkach bezawaryjnych bezproblemowo wyjeżdżający by zdążył, czy wręcz ten na głównej do końca zakładał, że ten któremu się utknęło zaraz ruszy lub się zdematerializuje, zwłaszcza gdy się go postraszy nie zwalniając ani na moment.
                        • bimota Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 31.07.14, 11:28
                          > Cała cywilizacja, w tym motoryzacyjna jest sztucznością przesiąknięta

                          NIE WIDZE ANALOGII... TU SIE KUPY NIE TRZYMA, OGRANICZENIA TO WIDZIMISIE I BYWAJA ZMIENIANE, GDY ZMIENI SIE WIDZIMISIE LUB KTO INNY MA INNE... ZA TO SAMO "PRZEWINIENIE" JEST INNA KARA W ZALEZNOSCI OD WIDZIMISIA.

                          TU JEST TROCHE PODOBNIE JAK W PRZYPADKU TEGO PAJACA Z SOPOTU, KTORY KOLESIOWI USZKODZIL NOGI. LEKAZOM JAKOS UDALO SIE JE URATOWAC OD AMPUTACJI, WIEC PAJACOWI GROZI TERAZ MNIEJSZA KARA. CZYN POZOSTAL TEN SAM, A KARA JEST INNA... NIE MA TO WIELE WSPOLNEGO ZE SPRAWIEDLIWOSCIA.

                          > Oczywiście, ustala tylko kto komu ma ustąpić.

                          NIE. KODEKS MOWI O ZBLIZAJACYCH, NIE BEDACYCH NA SKRZYZOWANIU.
    • bimota Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 29.07.14, 11:44
      A CO TU TAKIEGO NIEBEPIECZNEGO W JEZDZIE PO 90 KM/H ?
    • emes-nju Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 11:27
      Fakt. Koleś jadąc za szybko stworzył zagrożenie. Ale nie sądzę, żeby dało się udowodnić, że gdyby jechał 50-tką i doszło do kolizji, to piesza by na pewno przeżyła. A według mnie to jedyny warunek, do uznania kierowcy winnym jej śmierci, bo jechał za szybko.

      Gdybanie, że gdyby jechał wolniej, to... nie wykracza poza wróżenie z fusów. I nie powinno być podstawą do wydawania wyroków. Przynajmniej w państwie prawa...
      • bimota Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 11:34
        NIE ! JEDYNY WARUNEK, TO TAKI, ZE JECHAL BY TAK SZYBKO, ZE NIE BYLO MOZLIWOSCI UNIKNIECIA KOLIZJI. CZYLI NP. NAGLE WYJEZDZA ZZA ZAKRETU I WALI W PRZECHODZACA.

        EW. GDYBY WYKAZAC, ZE JAZDA BYLA NA TYLE SZYBKA, ZE DRASTYCZNIE WZROSLO RYZYKO KOLIZJI.

        TU MAMY EWIDETNY BLAD PIESZEJ, NA KTORY SZYBKA JAZDA NIE MIALA WPLYWU.
        • tbernard Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 14:04
          > TU MAMY EWIDETNY BLAD PIESZEJ, NA KTORY SZYBKA JAZDA NIE MIALA WPLYWU.

          Jest wysoce prawdopodobne, że mylisz się.

          Błąd pieszej przy podejmowaniu decyzji, czy zdąży mógł wynikać z tego, że pojazd był w odległości takiej, że do tej pory zawsze zdążała i tylko znacznie szybsza jazda kierowcy spowodowała błędną decyzję. Przy prędkości prawidłowej byłby zbyt blisko aby weszła na kolizję z nim. No chyba, że była samobójczynią, lecz nie podano żadnych informacji aby taki wysnuć wniosek.
          • emes-nju Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 14:26
            tbernard napisał:

            > > TU MAMY EWIDETNY BLAD PIESZEJ, NA KTORY SZYBKA JAZDA NIE MIALA WPLYWU.
            >
            > Jest wysoce prawdopodobne, że mylisz się.
            >
            > Błąd pieszej przy podejmowaniu decyzji, czy zdąży mógł wynikać z tego,
            > że pojazd był w odległości takiej, że do tej pory zawsze zdążała

            Chcesz zasugerować, że jeżdżących ~80/50 w Polsce jest na tyle mało, że starsza pani mogła podjąć złą decyzję...? Dość to niezgodne z duchem wypowiedzi na tym forum :P
            • tbernard Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 14:34
              Sam gdzieś zasugerowałeś, że zapewne za bardzo +80 różniła się od większości ~70.
          • bimota Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 15:04
            > > TU MAMY EWIDETNY BLAD PIESZEJ, NA KTORY SZYBKA JAZDA NIE MIALA WPLYWU.
            >
            > Jest wysoce prawdopodobne, że mylisz się.

            PYTAM PO RAZ KOLEJNY: DLACZEGO BIEGLA ? SAM NAWET ODPOWIEDZIALEM...

            "do tej pory zawsze zdążała"

            DO TEJ PORY SIE UDAWALO...
      • tbernard Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 13:57
        Ale nie można się ograniczyć tylko do ukarania za samo znaczne (czyli przy okazji świadome) przekroczenie. Przekroczenie znaczne wprowadza silne zaburzenie dla innych współużytkowników drogi przy podjęciu prawidłowej decyzji: zdążę, czy czekać. Tak więc bardzo wzrasta szansa, że przy 50 nikt o zdrowych zmysłach by nie wszedł na kolizję, bo obserwowany obiekt w momencie podejmowania decyzji był by za blisko. Oczywiście to tylko spekulacje, ale powinny one zawsze działać na niekorzyść świadomie podejmującego ryzyko znacznie szybszej jazdy niż prawo dopuszcza. Nikt mu tego ryzyka podejmować nie kazał. Powinno być tak: jak jedziesz za szybko i zostaniesz namierzony, to kara według tabelek. Jak jedziesz za szybko i przekroczysz o jakiś procent prędkość prawem dopuszczoną i dojdzie do tragedii, to kara ma być znacznie wyższa niż za samo przekroczenie. Ktoś łamiący świadomie w znaczny sposób prędkość dopuszczalną w istocie łamie nie tylko tylko przepisy o prędkości. On z definicji olewa zasadę ograniczonego zaufania:

        Art. 4.
        Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.


        On po prostu nie ma najmniejszego zamiaru zwracać uwagę na potencjalne owe okoliczności. Przy okazji jego nieprzestrzeganie przepisowej prędkości jest wyjątkowo trudne do stwierdzenia dla obserwatora do którego się zbliża i dlaczego tak jest było już sporo razy wałkowane.
        • emes-nju Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 14:28
          tbernard napisał:

          > Art. 4.
          > Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inn
          > i uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że ok
          > oliczności wskazują
          na możliwość odmiennego ich zachowania.


          I taka okolicznością dla ofiary wypadku była prędkość z jaką jechał samochód jej zabójcy... Tym bardziej, że nie podejrzewam starszej pani o wiedzę w zakresie obowiązującego w tym miejscu ograniczenia.
          • tbernard Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 14:51
            > I taka okolicznością dla ofiary wypadku była prędkość z jaką jechał samochód je
            > j zabójcy... Tym bardziej, że nie podejrzewam starszej pani o wiedzę w zakresie
            > obowiązującego w tym miejscu ograniczenia.

            Może przeczytaj ostatnie zdanie które napisałem. Już wiele razy było wałkowane o małych zmianach kątowych obiektu zbliżającego się, co powoduje, że do pewnej odległości mało kto jest zdolny wychwycić, że ten obiekt zbliża się znacznie szybciej niż dotychczasowe obserwowane obiekty. To mniej więcej tak jak na autostradzie ktoś się wlecze 60 po normalnym pasie i bez świateł awaryjnych. Gdy jesteś daleko, to widzisz coś wolniej jadącego ale pojęcia nie masz jak bardzo on wolno jedzie a Ty jak szybko się zbliżasz. Planujesz więc sobie że za niedługo będziesz wyprzedzał, jak tylko ten sznur pędziwiatrów na lewym się rozjedzie. No ale pędziwiatrów jest akurat teraz nieco więcej a ten z przodu nagle zaczyna niebezpiecznie rosnąć i dopiero wtedy pojawia się świadomość jak szybkie jest to zbliżanie się. Niektórzy się nie wyrabiają i powstaje karambol.
            • emes-nju Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 14:54
              Znam te mechanizmy.

              I co? Czy prędkość z jaką jechał koleś była przyczyną wypadku?
              • tbernard Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 15:00
                > I co? Czy prędkość z jaką jechał koleś była przyczyną wypadku?

                Nie można wykluczyć, że miała poważny wpływ na podjęcie błędnej decyzji przez pieszą. Zarzucanie jej, że nie spojrzała wcale ma więcej cech wróżenia z fusów i praktycznie równoważne z zarzutem, że samobójstwo popełniła.
                • emes-nju Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 15:10
                  tbernard napisał:

                  > > I co? Czy prędkość z jaką jechał koleś była przyczyną wypadku?
                  >
                  > Nie można wykluczyć, że miała poważny wpływ na podjęcie
                  > błędnej decyzji przez pieszą.

                  Słyszałeś kiedyś o domniemaniu niewinności?

                  Sformułowanie "nie można wykluczyć, że prędkość miała wpływ" itd. nie jest dowodem, że prędkość miała wpływ na zachowanie pieszej. Skoro zatem nie ma pewności, to trzeba uznać, że prędkość nie miała wpływu na zachowania pieszej. Takie jest prawo.

                  > Zarzucanie jej, że nie spojrzała wcale ma więcej cech wróżenia
                  > z fusów i praktycznie równoważne z zarzutem, że samobójstwo popełniła.

                  Niestety zaskakująco dużo pieszych, szczególnie starszych, w ten właśnie sposób dokonuje żywota... Nie potrafię zliczyć ile razy WYŁĄCZNIE dzięki szczęściu kogoś, kto wszedł na jezdnie... hm... nierozsądnie, nie rozjechałem.
                  • tbernard Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 23:09
                    > Słyszałeś kiedyś o domniemaniu niewinności?

                    Coś słyszałem. Niewinnym byłby, gdyby biegły wyliczenia wyssał z palca. No cóż, biegli faktycznie nie zawsze są alfami i omegami i wyroczniami idealnymi. Jeśli jednak przyjmiemy oszacowanie za zgodne z rzeczywistością, to tu zasada domniemania niewinności polegająca na przyjęciu, że wpływu nie było, bo go udowodnić nie można jest bez sensu. Wystarczy, że eksperci dokładnie wyjaśnią na czym polega mechanizm zaburzenia oceny przez zbliżającego się znacznie szybciej od innych. A czy ta konkretna kobieta kompletnie zamknęła oczy (czego też udowodnić się nie da swoją drogą), czy właśnie uległa temu zaburzeniu przy ocenie sytuacji nie powinno mieć znaczenia. To kierujący świadomie stworzył warunki niekorzystne do prawidłowej oceny sytuacji dla obserwatorów do których się zbliżał.

                    > dokonuje żywota... Nie potrafię zliczyć ile razy WYŁĄCZNIE dzięki szczęściu ko
                    > goś, kto wszedł na jezdnie... hm... nierozsądnie, nie rozjechałem.

                    Jeśli jechałeś z prędkością przepisową lub choćby taką, jaką większość w tamtych okolicach się porusza (czyli w miarę przewidywalną), to nie wierzę, że WYŁĄCZNIE dzięki szczęściu. Sądzę, że wtedy trochę jednak przyczyniłeś się, że może o włos ale nieszczęścia nie było. No chyba, że pędziłeś na złamanie karku ale szczęście sprzyjało, w co za bardzo nie wierzę.
                    • hannl Re: Bezsporna wina po polsku... 01.08.14, 10:53
                      tbernard napisał:

                      > Wystarczy, że eksperci dokładnie wyjaśnią na czym po
                      > lega mechanizm zaburzenia oceny przez zbliżającego się znacznie szybciej od inn
                      > ych. A czy ta konkretna kobieta kompletnie zamknęła oczy (czego też udowodnić s
                      > ię nie da swoją drogą), czy właśnie uległa temu zaburzeniu przy ocenie sytuacji
                      > nie powinno mieć znaczenia.

                      Wystarczy zrozumiec podstawowy fakt: Zanim kobieta zostala uderzona przez samochod musiala sila rzeczy znajdowac sie stosunkowo dlugo na drodze - ergo kierowca musial ja widziec na drodze ze stosunkowo duzej odleglosci. Czy "zamknal kompletnie oczy"?

                      Gdyby wtargniecie od pobocza po srodek przeciwleglego pasa zajelo jej sekunde, to ta 68-latka musialaby z miejsca(!?) zrobic sprint z niemal dwukrotnie wieksza predkoscia niz predkosc przecietnych joggerow-amatorow. Wtedy rzeczywiscie udaloby sie jej zaskoczyc kierowce, ktiory zobaczylby ja na drodze z odleglosci ok. 28 m i przy tej predkosci nie mialby szans.

                      Jesli przyjac 2 sekundy (predkosc "biegu" tej 68-letniej kobiety odpowiadalaby wtedy mniej wiecej predkosci joggera-amatora! Wydaje mi sie tez dosyc "ambitne".) to kierowca zobaczylby ja na drodze z odleglosci ok. 56 metrow.
                      Jesli wtedy zupelnie by nie zaregowal lub zareagowal tuz przed nia to spotkaliby sie po owych dwoch sekundach.
                      Jesli jednak zaczalby optymalnie hamowac (z parametrami wynikajacymi z artykulu) to po dwoch sekundach bylby jakies 15 metrow od kobiety. Tor "biegu" kobiety przecialby dopiero po 3 sekundach z predkoscia ponizej 40 km/h. Ale wtedy babcia-joggerka bylaby juz na drugiej stronie drogi.

                      Jesli przyjmiemy 3 sekundy (pond 80 metrow) kierowca mialby dosyc miejsca, zeby wyhamowac przed kobieta albo znow: przez caly ten czas, widzac kobiete przed soba na drodze(!) musialby jechac zupelnie nie reagujac lub dopiero w ostatnim momencie.

                      Wniosek: Ta kobieta mogla "zaskoczyc" kierowce Golfa tylko wtedy, gdyby zrobila szalenczy sprint z pobocza, do jakiego nie jest zdolnych wiekszosc 68-latkow. Wiele wiecej wskazuje na to, ze kierowca widzac kobiete przed soba na drodze albo nie zaregowal albo zareagowal zbyt pozno, byc moze w przekonaniu, ze kobieta zatrzyma sie na srodku jezdni, zeby go przepuscic.
                      • samspade Re: Bezsporna wina po polsku... 01.08.14, 11:27
                        według artykułów kierowca zareagował jakieś 70 metrów przed uderzeniem.
                        być może zaczęła przebiegać za jakimś samochodem, który ich wzajemnie zasłonił.
                        • hannl Re: Bezsporna wina po polsku... 01.08.14, 11:41
                          samspade napisał:

                          > według artykułów kierowca zareagował jakieś 70 metrów przed uderzeniem.
                          > być może zaczęła przebiegać za jakimś samochodem, który ich wzajemnie zasłonił.

                          O tym, ze cos w tym artykule nie pasuje pisalem juz tutaj:
                          forum.gazeta.pl/forum/w,510,152301445,152303470,A_tak_swoja_droga_cos_nie_pasuje_w_tym_opisie_.html
                          "przy tej szybkości (82 km/h) odcinek potrzebny do zatrzymania się przed niespodziewaną przeszkodą na drodze wynosi 65,6 m."

                          - jesli mowa jest o drodze zatrzymania (nie hamowania) to wskazywaloby to opoznienie przy hamowaniu okolo 5,3 ms2

                          - jesli jednak jest mowa o samej drodze hamowania (nie "zatrzymania") to opoznienie musialoby wynosic ponizej 4 ms2 (samochod osobowy na b. kiepskiej nawierzchni)

                          "odległość od punktu, w którym samochód zaczął hamować, do miejsca, gdzie doszło do uderzenia, wyniosła 44,6 m" - jesli chodzi rzeczywiscie o droge hamowania (a nie zatrzymania)

                          Przy opoznieniu ponizej 4 ms2 po 45 metrach samochod poruszalby sie z predkoscia okolo 45 km/h.
                          • samspade Re: Bezsporna wina po polsku... 01.08.14, 12:32
                            Moze osoba piszaca artykul nie rozroznia pojec.
                            Moze kierowca zareafowal bedac 50 metrow od pieszej.
                            • hannl Re: Bezsporna wina po polsku... 01.08.14, 12:54
                              samspade napisał:

                              > Moze osoba piszaca artykul nie rozroznia pojec.

                              Mozliwe, ze reporter pomieszal pojecia.

                              > Moze kierowca zareagowal bedac 50 metrow od pieszej.

                              Przy opoznieniu hamowania ponizej 4 ms2 (mozliwe, ze kierowca nie docisnal od razu do dechy) i przy zalozeniu, ze piesza "wbiegla" z predkoscia ponizej 2 m/s (w miare realistyczne na 68-letnia kobiete) to mozliwy scenariusz. Kierowca uderzylby wtedy w nia w tym miejscu z predkoscia prawie 60 km/h.

                              Ale znow: Gdyby jechal tam 50 km/h, bylby w stanie zatrzymac sie dobre kilkanascie metrow przed nia, a byc moze nawet wczesniej poniewaz gotowosc do natychmiastowego pelnego hamowania jest tym wieksza im nizsza predkosc. Tak wiec moza byloby wtedy przyjac wieksze opoznienie niz 4 ms2.
        • bimota Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 15:55
          Jak jedziesz za
          > szybko i przekroczysz o jakiś procent prędkość prawem dopuszczoną i dojdzie do
          > tragedii, to kara ma być znacznie wyższa niż za samo przekroczenie

          CZYLI ZA TAKIE SAMO PODJECIE RYZYKA CHCESZ ROZNEGO KARANIA... IDIOTYZM...
      • samspade Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 14:10
        emes-nju napisał:

        > Fakt. Koleś jadąc za szybko stworzył zagrożenie. Ale nie sądzę, żeby dało się u
        > dowodnić, że gdyby jechał 50-tką i doszło do kolizji, to piesza by na pewno prz
        > eżyła. A według mnie to jedyny warunek, do uznania kierowcy winnym jej śmierci,
        > bo jechał za szybko.

        Bezsporne jest, że piesza przekraczała ulicę z dala od pasów i nie ustąpiła pierwszeństwa młodemu kierowcy. - Dlatego głównie po jej stronie leży wina - stwierdził sędzia Sławomir Więckowski.
        Mimo to skazał 24-latka, bo mógł on uniknąć wypadku - wystarczyło, by jechał z kodeksową prędkością


        > Gdybanie, że gdyby jechał wolniej, to... nie wykracza poza wróżenie z fusów. I
        > nie powinno być podstawą do wydawania wyroków. Przynajmniej w państwie prawa...

        Na szczęście jest coraz więcej przypadków że sędziowie prokuratorzy myślą inaczej. I że uznają że prędkość jadącego drogą z pierwszeństwem ma znaczenie.
        • emes-nju Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 14:30
          samspade napisał:

          >Na szczęście jest coraz więcej przypadków że sędziowie prokuratorzy
          > myślą inaczej.

          Dzięki temu statystyki im rosną. dzięki łamańcom "prawnym" mogą skazywać każdego, kto przeżył. A że w sumie nawet o stojący samochód można się zabić... :P
          • samspade Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 14:39
            Uwazasz ze predkosc nie ma znaczenia na powstawanie wypadkow?
            Czyli co jazda130 w OZ jest ok i niech inni uwazaja? W razie wypadku obarczanie wina takiego kierowce jest lamancem prawnym?
            • emes-nju Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 14:48
              samspade napisał:

              > Uwazasz ze predkosc nie ma znaczenia na powstawanie wypadkow?

              Ma. Wypadku w ruchu wymagają niezerowej prędkości :P

              Skazywanie za to kolesia za to, że zabił kogoś, kto nie spojrzał na jezdnię, to przesada. Przecież gdyby ko9les pojechał choć parę km/h wolniej, to do wypadku by nie doszło. Gdyby pojechał szybciej też! Czy w Polsce można orzekać winę dlatego, że ktoś jechał z prędkością idealnie potrzebną do uderzenia w przeszkodę, która znalazła się na jego drodze? Do tego jeszcze za hamowanie - przecież gdyby koleś docisnął zamiast hamować (długość śladów hamowania go pogrążyła), to najprawdopodobniej przejechałby przed pieszą.

              GDYBANIE nie powinno być domena sądów!

              Już w latach 70-tych to wiedzieli:

              Cytat z wyroku Sądu Najwyższego z początku lat 70.:

              "Stwierdzenie nadmiernej szybkości musi być konkretne, tzn. wskazywać, dlaczego
              w danych okolicznościach daną szybkość należy uznać za nadmierną. [...] Wszelka
              ogólnikowość w tym zakresie prowadzi do logicznie wadliwego oraz sprzecznego z
              doświadczeniem życiowym wniosku, że skoro nastąpił wypadek, to znaczy, że
              kierowca jechał z nadmierną szybkością. Doświadczenie ruchu drogowego poucza, że
              wypadki najechań i zderzeń zdarzają się przy każdej szybkości jazdy, z czego
              bynajmniej nie wynika, że każda szybkość jest nadmierna, albowiem taki wniosek
              byłby absurdalny"


              "Na szczęście" w dzisiejszych czasach nie ma odważnych, żeby tę prawdę objawiać speedofobom.
              • samspade Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 14:56
                I w tym przypadku wskazano dlaczego te 82 km to byla nadierna. Wskazano ze gdyby jechal kodeksowa 50 do wypadku by nie doszlo.
                Czyli nie bylo gdybania. Tylko postepowanie zgodniez wyrokiem SN.
                • edek40 Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 15:08
                  > I w tym przypadku wskazano dlaczego te 82 km to byla nadierna. Wskazano ze gdyb
                  > y jechal kodeksowa 50 do wypadku by nie doszlo.

                  Na podstawie wyliczen, przy zalozeniu, ze kierowca podjalby wlasciwe dzialania. A mogl tego nie zrobic i przywalic centralnie te 50 km/h. Regulowal bowiem radio.
                • emes-nju Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 15:11
                  samspade napisał:

                  > I w tym przypadku wskazano dlaczego te 82 km to byla nadierna. Wskazano ze gdyb
                  > y jechal kodeksowa 50 do wypadku by nie doszlo.

                  Bo Golfa nie byłoby w miejscu zdarzenia. Albo założono, że gdyby był, to by wyhamował.

                  I to nie jest GDYBANIE?!
                  • samspade To nie jest gdybanie 31.07.14, 15:19
                    • samspade Re: To nie jest gdybanie 31.07.14, 15:21
                      Piotr K. rozpędził auto do 82
                      km na godz. - o 32 km na godz. więcej,
                      niż dopuszczały przepisy. Wskazał przy
                      tym, że przy tej szybkości odcinek
                      potrzebny do zatrzymania się przed
                      niespodziewaną przeszkodą na drodze
                      wynosi 65,6 m. Natomiast przy 50 km na
                      godz. jedynie 29,3 m.
                      - W tym przypadku odległość od punktu,
                      w którym samochód zaczął hamować, do
                      miejsca, gdzie doszło do uderzenia,
                      wyniosła 44,6 m. Jadąc prawidłowo,
                      oskarżony mógłby zatem stanąć i
                      przepuścić pieszą - powiedział sędzia.
                      To tak na wszelki wypadek bo chyba nie czytales. Sad postapil zgodnie z wyrokiem SN
                      • emes-nju Re: To nie jest gdybanie 31.07.14, 15:24
                        Jeszcze raz. Gdyby oskarżony jechał przepisowo to w ogóle nie byłoby go w miejscu zdarzenia.

                        Gdyby jechała szybciej też...

                        Wyrok zatem oparto na GDYBANIU.
                        • samspade Re: To nie jest gdybanie 31.07.14, 15:29
                          Nie na gdybaniu ale na wyliczeniach. Zgodnie z wyrokiem SN przez ciebie cytowanym.
                          Gdybanie dodales od siebie sam.
                          • emes-nju Re: To nie jest gdybanie 31.07.14, 15:39
                            samspade napisał:

                            > Nie na gdybaniu ale na wyliczeniach.

                            Jeszcze raz!

                            ZGODNIE Z PROSTYMI WYLICZENIAMI, gdyby pan z Golfa jechał przepisowo, to nie byłoby go na miejscu zdarzenia w momencie przechodzenia starszej pani przez jezdnię.

                            Sąd przeprowadził jednak inne wyliczenia. Oparte na GDYBANIU. GDYBY kierowca Golfa w chwili wejścia przez starszą panią na jezdnię jechał przepisowo... Czyli GDYBY jakimś magicznym sposobem, mimo przekraczania prędkości, zagiął czasoprzestrzeń i oszukał proste równania prędkość/droga/czas (zapewne wiadomo skąd jechał i ile mu to czasu zajęło), to faktycznie można by go uznać winnym :P
                            • samspade Re: To nie jest gdybanie 31.07.14, 19:48
                              pokaz te swoje proste wyliczenia. O przepraszam gdybania.
                              Facet hamowal ponad 40 metrow do momentu uderzenia adroha hamowania z 50 wynosi 30m.
                              Ale ok powinni pomnik postawic gosciowi za jego jakze odpowiedzialna jazde.
                              A z ciekawosci jak bylby potraktowany w innych krajach w analoficznej sytuacji?
                              • emes-nju Re: To nie jest gdybanie 01.08.14, 10:40
                                Wiedziałem, że to za trudne...
                                • jureek Re: To nie jest gdybanie 01.08.14, 10:45
                                  emes-nju napisał:

                                  > Wiedziałem, że to za trudne...

                                  Eee tam, ja tam wierzę w Ciebie. Jak się postarasz, to zrozumiesz.
                                • samspade po staremu 01.08.14, 10:53
                                  zadaje się pytanie, a emes wycofuje się, unika odpowiedzi. Szkoda czasu.
                              • bimota Re: To nie jest gdybanie 01.08.14, 11:42
                                TO 40 CZY 70 M,,,??
                          • bimota Re: To nie jest gdybanie 31.07.14, 15:58
                            > Nie na gdybaniu ale na wyliczeniach.

                            TAK SAMO MOZNA WYLICZYC, ZE GDYBY BABCIA RUSZYLA 2S POZNIEJ, TO BY ZYLA. UZNALA, ZE TE 2S WARTE SA RYZYKA...
                • bimota Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 15:34
                  NIE ZROZUMIALES...
              • tbernard Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 14:57
                > Ma. Wypadku w ruchu wymagają niezerowej prędkości :P
                >
                > Skazywanie za to kolesia za to, że zabił kogoś, kto nie spojrzał na jezdnię, ...

                Dalej przestałem czytać i tylko do tego się odniosę
                Wniosek, że zabita nie spojrzała może wynikać z wróżenia z fusów. Równie dobrze mogła spojrzeć i zobaczywszy auto w odległości takiej, że do tej pory spokojnie się wyrabiała podjęła decyzję o przejściu przez jezdnię.
                • emes-nju Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 15:20
                  tbernard napisał:

                  > Wniosek, że zabita nie spojrzała może wynikać z wróżenia z fusów.

                  Nie.

                  Załóżmy, że masz rację, wszyscy w Polsce jeżdżą na takich drogach 50 km/h i pani się pomyliła.

                  Przyznałbym Ci z dużym trudem rację, gdyby pani przechodziła z prawej na lewą. Ale przechodziła z lewej na prawą. Przeszła jeden pas i NIE SPOJRZAWSZY czy samochód nie jedzie szybciej niż oceniła zanim weszła na jezdnię, weszła mu pod koła.

                  Ja to głupi jestem, ale jak przechodzę przez jezdnię, to nawet przez moment nie zaniedbuje obserwacji potencjalnie zagrażających mi pojazdów. Nawet jak mam zielone światło na przejściu! A pani weszła na drugi pas prosto pod samochód. Tja... NA PEWNO spojrzała :/
                  • tbernard Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 18:11
                    > Przyznałbym Ci z dużym trudem rację, gdyby pani przechodziła z prawej na lewą.
                    > Ale przechodziła z lewej na prawą. Przeszła jeden pas i NIE SPOJRZAWSZY czy sam
                    > ochód nie jedzie szybciej niż oceniła zanim weszła na jezdnię, weszła mu pod ko
                    > ła.

                    A ja zawsze myślałem, że to bardziej kierowcę obciąża, gdy z lewej na prawą pieszy przechodzi i do kolizji dojdzie. Sporo ludzi (starszych w szczególności) robi ocenę obu stron przed wejściem i potem stara się szybciutko przekroczyć ulicę aby być jak najkrócej w miejscu potencjalnej kolizji. To, że Ty potrafisz nawet będąc na jezdni wstrzymać się od dalszego przechodzenia, bo z prawej ktoś zapierniczał bardziej niż w momencie wejścia się wydawało, to nie znaczy, że inni też tak potrafią. Ale nie znaczy to, że nie spojrzeli wcale i tym bardziej, ze zamierzali właśnie z życiem się rozstać.
                    • emes-nju Re: Bezsporna wina po polsku... 01.08.14, 10:44
                      tbernard napisał:

                      > A ja zawsze myślałem, że to bardziej kierowcę obciąża,
                      > gdy z lewej na prawą pieszy przechodzi i do kolizji dojdzie.

                      Kierowce obciąża to, że okazał się człowiekiem. Bo jak jest kierowcą, to nie może być człowiekiem z jego słabościami w rodzaju np. chwilowego braku koncentracji.

                      > Sporo ludzi (starszych w szczególności) robi ocenę obu stron
                      > przed wejściem i potem stara się szybciutko przekroczyć ulicę

                      I dlatego na drogach ginie najwięcej ludzi w wieku 40+

                      Wiem, że obciążą to wyłącznie kierowców.
                      • hannl TO musisz jeszcze wytlumaczyc. 01.08.14, 10:56
                        emes-nju napisał:

                        > Kierowce obciąża to, że okazał się człowiekiem. Bo jak jest kierowcą, to nie mo
                        > że być człowiekiem z jego słabościami w rodzaju np. chwilowego braku koncentracji.

                        Jazda z predkoscia 82 km/h w obszarze zabudowanym to efekt "bycia czlowiekiem" i "chwilowego braku koncentracji"?
                      • samspade a pierwsza to nie człowiek? 01.08.14, 11:00
                        ona nie może mieć słabości? ona nie może źle obliczyć odległości?
                        Kierowca może w chwili słabości jechać ponad 80 w OZ.
                        hipokryzja czy zaślepienie?
                        • emes-nju Re: a pierwsza to nie człowiek? 01.08.14, 14:34
                          samspade napisał:

                          > ona nie może mieć słabości?

                          Może.

                          > hipokryzja czy zaślepienie?

                          Hipokryzją, która na polskich drogach kosztuje życie ludności miasteczka, jest trąbienie o winach i obowiązkach kierowców z prawie całkowitym pomijaniem win i obowiązków pieszych. Ta hipokryzja w tych ostatnich wywołuje mylne wrażenie, że tylko kierowca ma uważać, "dostosować" i "zachować". Pieszy nic nie musi.
                          • samspade Re: a pierwsza to nie człowiek? 01.08.14, 15:03
                            Tak więc powinieneś być zadowolony. Tutaj jest mowa że:
                            Bezsporne jest, że piesza przekraczała ulicę z dala od pasów i nie ustąpiła pierwszeństwa młodemu kierowcy. - Dlatego głównie po jej stronie leży wina - stwierdził sędzia Sławomir Więckowski.
                            I dla równowagi zauważono zachowanie kierowcy, które również przyczyniło się do zdarzenia.
                            Tutaj obie strony miały swoje chwile słabości.
                            • jureek Re: a pierwsza to nie człowiek? 01.08.14, 15:11
                              samspade napisał:

                              > Tak więc powinieneś być zadowolony.

                              Never!!!!!!
                              Chcesz, żeby Emes przestał być sobą?
                              • samspade Re: a pierwsza to nie człowiek? 01.08.14, 15:17
                                Zawsze będzie sobą.
                                Sąd uznał że wina leży głównie po stronie pieszej.
                                Sąd nie gdybał tylko zgodnie z orzeczeniem SN cytowanym przez emesa udowodnił że nadmierna odegrała rolę.
                                Zawsze źle.
                            • emes-nju Re: a pierwsza to nie człowiek? 01.08.14, 15:54
                              samspade napisał:

                              > Dlatego głównie po jej stronie leży wina

                              Nie mam nic przeciwko ukarania kierowcy, ale uważam, że kara jest nieadekwatna do czynu. Odebrać mu PJ, obciążyć wysoką grzywną itp. - zgoda; wyrok (nawet w zawiasach) w sprawie karnej - nie.
                              • bimota Re: a pierwsza to nie człowiek? 01.08.14, 16:56
                                Za co odebrac ? Za przekroczenie ??
        • bimota Re: Bezsporna wina po polsku... 31.07.14, 16:10
          GDYBY DOSZLO DO IDENTYCZNEJ SYTUACJI, A OGRANICZENIE BY BYLO NP. DO 90, TO GOSC BY BYL CALKIEM NIEWINNY. CZYLI JEGO WINA ZALEZY OD WIDZIMISIE OGRANICZACZA.

          NA TYM POLEGA TO NASZE "SZCZESCIE" ?
          • zielona-galazka Re: nie bede z Toba dyskutowal poniewaz 15.09.14, 14:48
            nie dyskutuje sie z idiota poniewaz sprowadzi mnie do swojego poziomu a nastepnie pokona doswiadczeniem
    • krasecki Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 01.08.14, 12:26
      Wiecie co..różne dziwne rzeczy robią ludzie. Parę lat temu kolegę córki potrąciła kobieta w Krakowie.. Chłopak leżał bardzo długo w szpitalu bo mial poskrecane na śruby nogi... złamaną rękę i bodajże szwy....do tego potem długa rehabilitacja... Do tego kobieta potrąciła go na przejściu dla pieszych.. i próbowała wymusić pieniądze na reperację saamochodu... Dosyć szybko ją postawili do pionu ale naprawdę trzeba być totalnie bezczelnym...
      • bimota Re: Piesza wtargnęła, kierowca winien 01.08.14, 19:06
        NIE WIDZE W TYM NIC DZIWNEGO ANI BEZCZELNEGO.
    • zielona-galazka Re: wyrok absurdalnie niski 15.09.14, 14:46
      Wina lezy bezsprzecznie po stronie kierowcy. Jakby jechal z dozwolona predkoscia, nikomu nic by sie nie stalo.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się


Nakarm Pajacyka