hunkis
29.12.14, 10:13
za zachowanie swoich dzieci?
z innego wątku:
>> inaczej się to robi z własnej woli i poczucia, że tak chcę, czuję, uważam..
>> niż gdy jest się "wkręconym" w układy rodzinne, z których człowiek nie umie się wyplątać,
>> bo nigdy nie zaczął żyć na własny rachunek
>No właśnie - zostało się "wkręconym" w układy rodzinne. To wydaje mi się kluczowe.
>Zgadzam się absolutnie, że w takiej sytuacji niezmiernie trudno jest dorosnąć. Ale nie >zawsze dlatego, że delikwent nie chce dorosnąć, bo woli zostać Piotrusiem Panem, gdyż tak >mu się bardziej podoba. Nie może dorosnąć, bo został WKRĘCONY w taki układ, w którym >ma na zawsze pozostać dzieckiem swoich rodziców.
Wychodzi na to, że człowiek 40-50-60 letni nie jest odpowiedzialny za to, że się nie odpępowił od rodziców, bo to przecież rodzice go wkręcili więc to ich wina i odpowiedzialność.
I tak można sobie na tym koniku jechać aż do śmierci rodzicow, a nawet po ich śmierci rozkładać ręce "to ich wina, że ja taki jestem" ,"to ich wina, że do niczego w życiu nie doszedlem", "to ich wina że rodziny nie założyłem" , "to ich wina, że kłócę się z mężem bo tak mnie wychowali" , itd itp.
Kiedy dorosłe dziecko powinno wziąć za siebie odpowiedzialnośc i zacząć być rozliczane ze swoich zachowań?
W jakim wieku gadanie "bo to oni mnie wkręcili więc to ich wina" zaczyna być niepoważnym wykrętem?