icisek
06.02.04, 16:12
Podgladam Was systematycznie...W moim zwwiazku jest raz lepiej raz gorzej.
Czesto mysle, ze jednak skonczy sie rozstaniem, ale nie o tym chcialam.
Dziewczyny... Nie rozumiem braku solidarnosci miedzy nami... Nie rozumiem jak
taka panienka wlazi zonatemu facetowi do lozka. Nie rozumiem jak panienka,
ktora wie, ze jej aktualny zostawil dziewczyne w ciazy ( bo w/g niego zaszla
specjalnie, albo na zlosc, albo zeby go zlapac na meza)potrafi z nim
byc...robi samej sobie krzywde. Wielka milosc ? Bzdura ! Nalezy powiedziec po
prostu :" W ciazy byla ? To co tu robisz koles ? Masz obowiazki wobec niej i
dziecka. Spadaj. Zalatw sprawe po mesku i nie zawracaj mi glowy." Naiwne sa
te dziewczyny, ktore mysla , ze tacy faceci wlasnie wobec nich beda
uczciwi... To samo dotyczy zonatych: ":Zonaty ? To co tu robisz ? Marsz do
zony ! A jak tak jest ci bardzo zle - to przyjdz jak juz bedziesz
rozwiedziony!" Wydaje mi sie, ze powinnysmy postepowac, tak jak same bysmy
chcialy, zeby postepowano wobec nas. Moze zycie byloby ciut latwiejsze ? Moze
zanim powiemy lub zrobimy cos, nalezaloby pomyslec o tej poprzedniej
dziewczynie albo o zonie ? Naprawde takie wredne sa te byle ? A jak ja bym
postapila na miejscu tej bylej,gdyby moj chlopk, moj maz zostawil mnie dla
innej ? I wielka milosc niczego tu nie tlumaczy. To kwestia wyboru.