[go: up one dir, main page]

Jak działa pedofil? "Zrobił kanapki, nalał soku, wysłuchał, pogadał, pomógł odrobić lekcje"

- Sprawiają, że dziecko czuje się wspólnikiem, wzbudzają strach, wymuszają milczenie. Ich metody to: "Jak się wszyscy dorośli dowiedzą, to pójdziesz do poprawczaka", "Nikt ci nie uwierzy" - seksuolog, Andrzej Depko w rozmowie z Dellfiną Dellert w książce "Zbrodnia i seks. Kim są i jak działają przestępcy seksualni?" mówi m.in.o tym, że nie tylko mężczyźni molestują seksualnie dzieci. Wśród katów są też kobiety.

Dellfina Dellert: Kim jest pedofil?

Dr Andrzej Depko, specjalista seksuolog: Pedofil to osoba, która jest dotknięta chorobą, czyli parafilią. Dla niego jedynym i wyłącznym obiektem pożądania jest osoba małoletnia. Niedojrzałość fizyczna i psychiczna stanowią bodziec seksualny, który wywołuje podniecenie, pozwala je utrzymać, zapewnia uzyskanie orgazmu oraz zapewnia osiągnięcie błogostanu psychicznego i fizycznego po orgazmie.

Co warto zaznaczyć, pedofil wybiera osobę małoletnią zgodnie z posiadaną przez siebie orientacją seksualną, zatem może być zarówno hetero-, jak i homoseksualny (...).

W jaki sposób pedofile wybierają swoje ofiary?

Dla większości z nich podstawowe kryteria to wiek i płeć. Są i tacy, którzy szukają w dziecku specyficznych cech - fizycznych lub osobowościowych, np. koloru włosów, budowy ciała czy zachowania się lub kierują się szansą na pojawiającą się możliwość skutecznego uwiedzenia małoletniej ofiary.

Zobacz wideo

A jak funkcjonują na co dzień pedofile? Jak wygląda ich życie?

Odpowiem na przykładzie pedofila z Ochoty. Umówmy się, dla potrzeb niniejszej narracji, że miał na imię Michał. Wychowywała go samotna matka. Dobrze zarabiała i utrzymywała syna. Nie musiał pracować, więc zawsze był w domu. Miał konsolę do gier, komputer, odtwarzacz wideo. Tak się złożyło, że mieszkał koło szkoły podstawowej. Chłopcy, którzy się w niej uczyli, chętnie go odwiedzali, bo mimo swoich dwudziestu sześciu lat był jak kumpel. Taki brat łata. Zawsze można było do niego przyjść, miał dużo wolnego czasu i nie traktował z góry młodszych od siebie. Był też bardzo opiekuńczy. Zrobił kanapki, nalał soku, wysłuchał, pogadał, pomógł odrobić lekcje, pogłaskał po głowie, przytulił, wsparł. Do tego kupował fajne gry i pokazywał chłopakom, jak w nie grać. Chłopcy przyprowadzali ze sobą kolegów, żeby się pochwalić, jakiego mają świetnego starszego kumpla. Michał wykazywał również troskę o zdrowie chłopców i co jakiś czas zabierał któregoś z nich do łazienki na badanie. Tam go rozbierał, oglądał całe ciało, sprawdzając, czy się rozwija prawidłowo, czy napletek zsuwa mu się z żołędzi prącia. Pokazywał również na sobie, jaka jest prawidłowa ruchomość napletka.

Manipulant.

Za udział w badaniu potrafił dać 2, 5 lub 10 zł. Kiedy Michał zabierał kogoś na badanie do łazienki, to pozostali kiwali głowami ze zrozumieniem, bo doskonale wiedzieli, co się tam będzie działo. Nikt nie szydził z powracającego z łazienki, nikt nikogo nie obrażał nieprzyjemnymi komentarzami.

Jeśli któryś chłopiec podobał się Michałowi bardziej od pozostałych, to posuwał się dalej, np. pieścił go oralnie, uczył masturbacji, pokazywał, jak wygląda wytrysk, tłumacząc: "Jak dorośniesz, to też coś takiego będziesz miał".

Któryś z chłopców w końcu coś powiedział rodzicom?

Nie. Michał został złapany, gdy poszukiwał nowych znajomości pod szkołą podstawową w innej dzielnicy. Z tego powodu miał sprawę. Policja objęła go nadzorem. Gdy dzielnicowy odwiedził go kontrolnie w domu, żeby sprawdzić, jak sobie radzi w codziennym życiu, oniemiał, gdyż u chłopaka siedziała grupka uczniów z pobliskiej podstawówki. Zamiast być na lekcjach, woleli odwiedzić Michała. Dzielnicowy spisał personalia chłopców, a potem wezwał ich na przesłuchanie. Dzieciaki zaczęły opowiadać o swoich doświadczeniach i Michał trafił za kratki.

Czy pedofile zawsze krzywdzą, czy czasem wystarcza im przebywanie z dziećmi?

To zależy od stopnia zaawansowania zaburzonej preferencji. Osobie z pedofilią przez długi czas może wystarczyć samo przebywanie z dziećmi. Po pewnym jednak czasie następuje to, co nazywamy progresją, czyli potrzeba doznań rośnie i tak parafilia przekształca się w zaburzenie parafilne. Przebywanie z dziećmi już nie wystarcza i zaczyna się etap wykorzystywania seksualnego.

Ofiary pedofilii często się samookaleczają. Czują się współwinne, wstydzą się i nienawidzą siebie za to, co się stało
Ofiary pedofilii często się samookaleczają. Czują się współwinne, wstydzą się i nienawidzą siebie za to, co się stało fot: Shutterstock/Ermolae Alexander

Jak rozróżnić zwykłe ciepło i troskę, jaką dorośli okazują dzieciom, od podejrzanych zachowań? Bo też nie można dać się zwariować i uważać, że każdy czuły gest czy wzięcie na kolana to objaw pedofilii.

Oczywiście trudno jest na pierwszy rzut oka ocenić, dlaczego jakiś wujek czy daleki znajomy często sadza dzieci na kolanach. Motywem działania sprawcy jest podtrzymanie napięcia seksualnego uzyskiwanego przez kontakt z ciałem dziecka. Sadzanie dziecka na kolanach może być wyrazem troskliwości lub serdeczności w stosunku do dziecka albo potrzebą poszukiwania seksualnej ekscytacji.

To, na co należy zwracać uwagę, to cechy świadczące o pobudzeniu seksualnym, np. zmieniony tembr głosu, zaczerwienie twarzy, drżące ręce czy wręcz manifestująca się erekcja, którą, pomimo spodni, trudno ukryć.

Seksualna motywacja sprawcy stanowi wyłączne kryterium oceny, czy zachowanie jest czynem pedofilnym, czy nie jest. Przecież osoba dorosła może dotykać genitaliów dziecka wcale nie po to, żeby zaspokoić swoje potrzeby seksualne. Może chodzić o działania lecznicze, edukacyjne czy pielęgnacyjne. Dorosły kieruje się wtedy dobrem dziecka, a nie swoim własnym.

Czy pedofilię można w ogóle leczyć?

Nie tylko można, lecz także trzeba! Dokładnie w tej chwili, gdy tu siedzimy i prowadzimy rozmowę o pedofilii, w sąsiedniej sali odbywa się terapia grupowa pedofilów. Terapia to jednak temat na osobną rozmowę.

Co zatem mogą zrobić ludzie, którzy czują, że sobie nie radzą, a nie chcą dać się ponieść popędowi?

Muszą się zgłosić na terapię do wyspecjalizowanego w tym kierunku ośrodka lub do specjalisty seksuologa. Sami nie są w stanie utrzymać kontroli nad swoimi preferencjami. W końcu, w bardziej lub mniej odległej przyszłości, ku ich zaskoczeniu – jak to powiedziałaś – dadzą się ponieść i dopuszczą się zakazanego czynu.

A kim są inni sprawcy, których określa art. 200 k.k., którzy nie są pedofilami?

Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, ale tylko 10 proc. popełnionych przestępstw seksualnych wobec dzieci i osób małoletnich popełniają osoby z pedofilią. Pozostali to sprawcy, którzy dopuszczają się tzw. czynów pedofilnych zastępczych. Do tej grupy należą sprawcy, którzy mając wybór, czyli możliwość seksu z chętną osobą dorosłą lub z dzieckiem, zawsze wybraliby tę pierwszą. Nie byli oni wykorzystywani w dzieciństwie lub takie doświadczenie nie zdeterminowało ich zachowań. Ponieważ jednak mają różne problemy ze swoją seksualnością, wybierają obiekty bardziej bezpieczne i łatwiej dostępne, czyli dzieci.

Jakie to mogą być problemy?

Przyczyny mogą być różne: organiczne uszkodzenie mózgu, niepełnosprawność intelektualna, zaburzenia osobowości, stany lękowe, psychodegradacja alkoholowa, niska samoocena, wady wrodzone narządów płciowych, przewlekłe choroby, długotrwałe konflikty w związku małżeńskim.

Czy są grupy społeczne, w których pedofilia preferencyjna czy zastępcza zdarza się częściej?

Osoby wykorzystujące seksualnie dzieci występują we wszystkich grupach społecznych. Oczywiście pedofile, zwłaszcza z grupy sprawców uwodzących, mogą świadomie wybierać zawody, które ułatwią im dostęp do dzieci.

Jeden z opiniowanych przeze mnie mężczyzn był instruktorem w domu kultury, inny opiekunem na obozie młodzieżowym, kolejny wychowawcą w przedszkolu, jeszcze inny nauczycielem w szkole podstawowej. Katechetów również opiniowałem.

Wielu sprawców wybiera pracę blisko dzieci. Czy jesteśmy w stanie jako rodzice, opiekunowie czy wychowawcy przygotować je do tego, żeby wiedziały, kiedy coś jest nie tak? I żeby umiały zareagować adekwatnie do sytuacji?

To bardzo trudne w tym kraju. Nie ma edukacji seksualnej na odpowiednim poziomie, a nie każdy rodzic wie, jak rozmawiać z dzieckiem na takie tematy. Na dodatek dominuje u nas przekonanie, że dzieci muszą być grzeczne, uczynne, posłuszne i mają słuchać dorosłych.

Tymczasem, żeby zwiększyć ich bezpieczeństwo, trzeba uczyć je asertywności. Przede wszystkim dziecko musi wiedzieć, że nie każdemu można ufać, że jak ktoś prosi o pokazanie mu drogi, to należy odpowiedzieć, że mama/tata nie pozwolili się oddalać od domu. Tak samo trzeba je nauczyć, że nie przyjmuje się prezentów od osób nieznajomych, nie wsiada z nimi do samochodu, nie wchodzi do piwnicy, żeby zobaczyć małego kotka, nie podaje się nieznajomemu kodu do klatki schodowej, nawet jeśli mówi, że go zapomniał, ani nie otwiera obcej osobie drzwi do domu. Uczy się też, żeby się nie zgadzały, jeśli dorosły namawia na wspólny sekret: "Zrobimy takie coś i to będzie nasza tajemnica".

Jako przykład przytoczę zeznanie pięcioletniej dziewczynki: "Ten pan, jak tylko mnie przyprowadził z podwórka do swojego domu, to postawił mnie koło pokoju, kazał mi zdjąć majtki i spodnie. Ja nie chciałam zdjąć, to sam mi zdjął spodnie i majtki do kolan. Dotykał mnie do pupki od przodu, bolało mnie to bardzo, wkładał mi palca do pupy. Ja wtedy cały czas stałam na nóżkach… Później podciągnęłam sobie majteczki, ten pan kazał mi się pocałować w usta, jak go pocałowałam, to mnie wypuścił".

Może gdyby miała rodziców, którzy rozmawiają z nią na takie tematy, nie doszłoby do tragedii.

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie dałaby się zwabić. W innej opiniowanej przeze mnie sprawie matka w porę się dowiedziała o zagrożeniu bezpieczeństwa córki i jej interwencja uchroniła dziecko przed poważnymi następstwami. Oto jej opowieść: "Około godziny 13.30 wbiegł do domu syn i krzyczał: Mamo, jakiś pan wziął Natalkę do piwnicy. Ja natychmiast wybiegłam z nim z mieszkania, w piwnicy zobaczyłam moją córkę, była od pasa w dół naga, miała ściągnięte spodnie, rajstopy i majtki, a obok stał mężczyzna. W chwili kiedy tego mężczyznę zobaczyłam, miał on opuszczone spodnie i majtki i zbliżał się w kierunku mojej córki, która stała nieruchomo, nie płakała. Sytuacja, którą zastałam, wskazywała, że ten mężczyzna chciał odbyć z córką stosunek płciowy. Ja podbiegłam do niego, złapałam go tak za kurtkę, zaczęłam krzyczeć na niego, co robi. Wtedy mężczyzna ten z prawej kieszeni kurtki wyciągnął nóż kuchenny. I nożem tym mocno zamachnął się i uderzył w moją lewą rękę, tak że zranił mnie w dwa palce, a następnie wybiegł z piwnicy".

A dobry i zły dotyk?

Dzieci intuicyjnie potrafią rozróżnić, który dotyk jest dobry, a który zły. Doskonale wyczuwają intencje. Problem w tym, że dorośli często nie umieją albo nie mają czasu uważnie słuchać tego, co dzieci chcą im powiedzieć.

Nie rozmawialiśmy jeszcze o groomingu i pornografii internetowej. Wiele dzieciaków po powrocie ze szkoły bawi się w streamingi. To pokazywanie obrazu wideo w czasie rzeczywistym, które różne osoby mogą obserwować, komentować lub za jego pomocą wchodzić w interakcje z nadawcą.

Ze względu na łatwość dostępu do dzieci streamingi stały się popularną metodą zdobywania materiałów pornograficznych przez pedofilów, którzy nakłaniają dzieci do zdejmowania ubrań, pokazywania różnych części ciała czy przybierania pozycji symulujących stosunek.

I to dzieje się, kiedy w pokoju obok siedzą nieświadomi rodzice.

Postęp technologiczny, internet, powszechność smartfonów daje zupełnie nowe możliwości realizacji potrzeb seksualnych również osobom chorym lub zaburzonym. Oprócz streamingu są czaty czy media społecznościowe. Reporter Łukasz Pilip, autor książki "Podwórko bez trzepaka", udając w internecie jedenastolatkę, w ciągu trzech tygodni miał kontakt z trzydziestoma pedofilami. Pierwszy pojawił się po trzydziestu sekundach od aktywacji konta.

Niektórym internet nie wystarczył. Chcieli się spotykać w realu. Po pierwszych niewinnych pytaniach o muzykę i filmy pojawiają się te o kontakt z rodzicami i sytuację w domu.

W groomingu, czyli uwodzeniu przez internet, głównie chodzi o to, żeby zdobyć zaufanie dziecka. Zaprzyjaźnić się z nim po to, żeby uzyskać swój nadrzędny cel, czyli możliwość zaspokojenia potrzeby seksualnej.

Dziecko raczej nie przyjdzie i nie powie rodzicom o tym, co je spotkało czy nadal spotyka. Jakie zachowania dziecka powinny budzić niepokój?

Przemoc seksualna może nie pozostawiać śladów na ciele dziecka, ale niezmiernie rzadko się zdarza, że nie wpływa na  stan psychiczny. W większości przypadków dzieci mają objawy psychologiczne i behawioralne świadczące o ich wykorzystywaniu seksualnym. Należą do nich: zaburzenia snu, koszmary i lęki nocne, niezrozumiałe pojawienie się dolegliwości somatycznych, np. ból brzucha, głowy, wymioty, nudności, stany lękowe, płaczliwość, uporczywe trzymanie się matki, izolowanie się dziecka, zamykanie się w sobie, depresja, przygnębienie, smutek, myśli samobójcze, wtórne moczenie nocne, nadpobudliwość psychoruchowa, masturbacja, problemy z nauką, konflikty w szkole, niechęć do odrabiania lekcji, nieoczekiwane, nagłe zainteresowanie seksem, własnym ciałem, a także życiem seksualnym i ciałem rodziców lub innych osób.

Ofiary pedofilii często się samookaleczają.

Czują się współwinne, wstydzą się i nienawidzą siebie za to, co się stało. Uczucia te prowadzą do wycofania się z relacji społecznych oraz potrzeby samoukarania się. Skutkiem tego są właśnie zachowania autodestrukcyjne, takie jak próby samobójcze lub samookaleczenia.

Dlaczego dzieci bardzo często czują się współwinne?

Na tym polega mechanizm psychomanipulacji. Sprawcy mają tendencję do przenoszenia winy na ofiary. Sprawiają, że dziecko czuje się wspólnikiem w całej tej sytuacji, wzbudzają w nim strach i wymuszają na nim milczenie.

Ich metody to: "Jak się wszyscy dorośli dowiedzą, to pójdziesz do poprawczaka i szybko stamtąd nie wyjdziesz", "Nikt ci nie uwierzy", "Twoi rodzice pójdą do więzienia za to, że się tobą należycie nie opiekowali".

Zastanawiałam się, czy opowiedzenie na głos o swojej krzywdzie ma faktycznie wartość terapeutyczną?

Dla wielu osób jest to katharsis, które pozwala uwolnić się od poczucia winy i jest niezbędnym elementem powrotu do zdrowia.

Na pewno tym, co hamuje ofiary przed opowiedzeniem o swoim dramacie, jest lęk przed stygmatyzacją. To najbardziej wstydliwa rzecz, jaką przeżyli. Poza tym nikt nie chce mieć łatki "ofiara pedofila".

Świadomość tego, że było się wykorzystanym seksualnie, jest źródłem wstydu i poczucia niskiej wartości. Dlatego ofiary zamykają się w sobie i ukrywają przed światem swój dramat.

Potrafią milczeć czasami nawet kilkadziesiąt lat.

Niekiedy milczą przez całe życie albo mówią seksuologowi, co się stało, gdy jako dorosłe osoby przychodzą na terapię z zupełnie innym problemem. Kiedy w czasie zbierania wywiadu pada pytanie, czy miały jakieś traumatyczne doświadczenia, odpowiadają: "Tak, ale to już chyba nie ma żadnego znaczenia, bo to było dawno i wydaje mi się, że już dawno sobie z tym poradziłam. Nic z tego już nie pamiętam".

Przychodziła do mnie kiedyś do gabinetu studentka jednej z warszawskich uczelni, która zgłosiła się z problemem w przeżywaniu orgazmu. Opowiadała, że pragnie kontaktów seksualnych, ale nie dostarczają jej one przyjemności, ponieważ czuje się jakby znieczulona w okolicy narządów płciowych. Okazało się, że jako mała dziewczynka była molestowana seksualnie przez stróża parkingu samochodowego.

W latach 90. ubiegłego wieku na warszawskich blokowiskach powstawały społeczne parkingi. Właściciele aut zrzucali się na ogrodzenie i bramę wjazdową, wstawiali budkę i zatrudniali strażnika. Na takim właśnie parkingu ojciec mojej pacjentki trzymał swojego poloneza. Pewnego dnia ten strażnik zawołał ją i zapytał, czyby nie chciała sobie porysować u niego. Ponieważ w budce było ciasno, posadził ją sobie na kolanach i kiedy rysowała, dotykał ją w okolicach krocza. Powiedział jej wprost, że jeżeli nie będzie przychodziła do niego na lekcje rysunku, to każe tacie zabrać stamtąd samochód. Wtedy ich poloneza zaraz ukradną złodzieje, bo przychodzą tu przez cały czas i wybierają najładniejsze samochody. Dziewczynka przez dwa lata przychodziła regularnie do tego stróża, dopóki nie wyprowadziła się z rodzicami z tego osiedla. Czuła się odpowiedzialna za samochód taty i nigdy nikomu o tym nie powiedziała.

Ze względu na łatwość dostępu do dzieci streamingi stały się popularną metodą zdobywania materiałów pornograficznych przez pedofilów, którzy nakłaniają dzieci do zdejmowania ubrań, pokazywania różnych części ciała czy przybierania pozycji symulujących stosunek
Ze względu na łatwość dostępu do dzieci streamingi stały się popularną metodą zdobywania materiałów pornograficznych przez pedofilów, którzy nakłaniają dzieci do zdejmowania ubrań, pokazywania różnych części ciała czy przybierania pozycji symulujących stosunek fot: shutterstock/Sander van der Verf

Od stycznia 2018 roku na oficjalnej stronie Ministerstwa Sprawiedliwości działa Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. W czym ma on pomóc?

Na ile się orientuję, to zdaniem pomysłodawców tego rejestru przyczyni się on do zapobiegania przestępstwom seksualnym, dzięki czemu będzie mniej ofiar. Ponadto umożliwi społeczną kontrolę sprawców przestępstw na tle seksualnym oraz będzie pełnić funkcję stracha na wróble. Sama świadomość istnienia takiego rejestru ma wywołać wśród potencjalnych sprawców efekt odstraszający, bo przecież nikt o zdrowych zmysłach nie będzie chciał się znaleźć na tym wykazie.

Dla mnie jednak jest to kolejny pomysł z gatunku: skoro nie wiemy, co robić, to bijemy pianę. Doświadczenia światowe nie potwierdzają korzystnego wpływu istnienia rejestru zarówno na całkowitą liczbę popełnianych przestępstw seksualnych, jak i na liczbę przestępstw seksualnych popełnianych przez recydywistów. Niestety pomysłu utworzenia Rejestru Przestępców Seksualnych nikt nie konsultował z seksuologami, psychiatrami, psychologami ani kryminologami. A to się będzie mścić.

Dlaczego?

Istotą ochrony społeczeństwa powinno być takie oddziaływanie na potencjalnych sprawców, żeby chcieli się leczyć i żeby nikogo nie krzywdzili, a nie żeby wytykano ich palcami na ulicy, obrzucano inwektywami i wybijano im szyby w oknach. Musimy pamiętać, że osoba dotknięta pedofilią jest chora. Pedofilia z punktu widzenia Światowej Organizacji Zdrowia jest chorobą, a więc rejestr jest stygmatyzacją ludzi chorych. Umieszczenie osoby leczonej na publicznej liście będzie bardziej zniechęcać niż motywować sprawców do zaangażowanego udziału w leczenie. Dla sprawców, których dane zostaną umieszczone w rejestrze, nie będzie perspektywy powrotu do społeczeństwa, nie znajdą pracy, co pogorszy sytuację ekonomiczną ich oraz ich rodzin.

Jak powszechne jest w naszym kraju molestowanie dzieci?

Rzeczywista skala tego zjawiska w Polsce jest trudna do oszacowania.

Wyniki badań wskazują, że ofiarami wykorzystania seksualnego trzykrotnie częściej padają dziewczynki. Wynika to przede wszystkim z tego, że sprawcami najczęściej są mężczyźni heteroseksualni.

Natomiast odsetek homoseksualistów w grupie sprawców jest podobny do tego w ogólnej populacji, czyli 10 proc. Większość sprawców wykorzystania seksualnego dzieci należy do ich systemu rodzinnego lub zna je osobiście. Są to ojcowie, ojczymowie, wujkowie lub dziadkowie, przyjaciele rodziny, sąsiedzi, nauczyciele, trenerzy, katecheci. Dziewczynki częściej były wykorzystywane przez rodziców, dziadków albo rodzeństwo, podczas gdy chłopcy byli bardziej narażeni na wykorzystywanie ze strony osób im znanych, lecz spoza rodziny, najczęściej nie byli to krewni, ale też nie osoby obce. Całkiem obcy sprawcy stanowią zaledwie 14 proc. przypadków.

Co wiadomo o molestowaniu dzieci przez kobiety?

Różni autorzy podają różne dane. Wyniki badań American Humane Association wskazują, że w przypadku 14 proc. chłopców i 6 proc. dziewcząt sprawcami molestowania seksualnego były kobiety. Według większości badań kobiety są sprawcami około 10–20 proc. wszystkich nadużyć seksualnych wobec dzieci. W tym 2–4 proc. to nadużycia o charakterze homoseksualnym.

Czy motywy i sposoby działania kobiet różnią się od zachowań podejmowanych przez mężczyzn?

W piśmiennictwie dominuje pogląd, że pobudki kobiet są pozaseksualne: zaspokojenia potrzeby bezpieczeństwa dziecka, rozładowania napięcia czy obniżenia lęku. Styl zachowania się kobiet sprawczyń różni je od mężczyzn. Przypadki znęcania się fizycznego kobiet nad ich ofiarami zdarzają się rzadko. Kobiety starają się skłonić wybraną ofiarę do uległości uwodzeniem, perswazją lub nagrodami.

Ogólny model działania u takich kobiet jest następujący: etap wstępny to wystąpienie u nich różnych zaburzeń rozwojowych, emocjonalnych, seksualnych lub społecznych. Potem pojawiają się negatywne doświadczenia w tworzeniu bliskich związków z mężczyznami. W trzecim etapie rozpoczyna się poszukiwanie odpowiednich obiektów zastępczych. Finałem jest zaspokajanie własnych potrzeb przez wykorzystanie seksualne dziecka (...).

Mówiłeś, że mężczyźni pedofile często szukają pracy blisko dzieci. Czy tak samo jest z kobietami? Czy możemy wśród nich znaleźć przedszkolanki, opiekunki czy nauczycielki?

Oczywiście, że tak. Większość skazanych w Stanach Zjednoczonych kobiet było nauczycielkami lub opiekunkami dzieci. Nauczycielkami w szkołach były: Mary Kay Letourneau, Pamela Moore, Debra Lafave, Beth Geisel, Pamela Rogers-Turner, Sarah Bench-Salorio, skazane na karę więzienia za uprawianie seksu z uczniami.

Kiedyś byłam świadkiem rozmowy rodziców, którzy dyskutowali o tym, czy etyczne jest zostawianie w domu ukrytej kamery w czasie, kiedy ich dzieckiem zajmuje się opiekunka. Pytanie, na ile możemy naruszyć prywatność drugiej osoby w trosce o nasze potomstwo.

Obowiązkiem rodziców w stosunku do własnych dzieci jest zapewnienie im bezpieczeństwa. Instalowanie ukrytej kamery we własnym domu jest zastosowaniem w praktyce zasady ograniczonego zaufania.

To, że sprawcą jest kobieta, pewnie jakoś wpływa na psychikę ofiar.

Konsekwencje, jakich doświadcza ofiara, nie zależą od płci sprawcy. Chociaż niektórzy badacze tego zagadnienia uważają, że przemoc seksualna ze strony kobiet jest bardziej traumatyczna, ponieważ kobiety są postrzegane jako opiekuńcze, ciepłe i utożsamiane z poczuciem bezpieczeństwa. Wykorzystanie seksualne burzy ten obraz i wywołuje szok psychiczny. Kobieta zamiast chronić, staje się agresorem seksualnym, co może skutkować identyfikacją ofiary z zachowaniami agresywnymi. W życiu dorosłym będzie się to manifestować nadmiernym sprawowaniem kontroli w relacjach społecznych, eksploatowaniem innych osób lub manipulowaniem nimi i stosowaniem przemocy.

Ofiary często mówią, że jedyne, co mogą zrobić, to "nauczyć się z tym żyć". Da się?

Następstwa wykorzystania seksualnego w dzieciństwie mogą wyglądać bardzo różnie i rozciągać się w czasie. Zależy to od wielu czynników: osobowości dziecka, więzi z rodzicami, formy i przebiegu molestowania seksualnego, tego, czy traumatyczne zdarzenie było incydentem jednorazowym, czy wielokrotnym, jakie były reakcje najbliższych na zdarzenie, czy dziecko uzyskało kwalifikowaną pomoc psychologiczną.

Wpływ ma także czas trwania przemocy, rodzaj relacji ze sprawcą, typ przemocy, wreszcie reakcja otoczenia. Najczęstsze są zaburzenia emocjonalne i psychosomatyczne: moczenie nocne, skłonność do agresji, problemy z nauką. U osób dorosłych, które doświadczyły przemocy seksualnej, występują takie objawy jak: depresja, stany lękowe, bezsenność, bóle głowy, uzależnienie od środków psychoaktywnych lub alkoholu, zaburzenia seksualne, otyłość, trudności w nawiązywaniu relacji emocjonalnych, myśli samobójcze. Ten temat omówimy dokładnie w innym rozdziale.

Jakie jest prawdopodobieństwo, że osoba molestowana w dzieciństwie sama będzie pedofilem?

Badania przeprowadzone w różnych ośrodkach na całym świecie podają, że mniej więcej 20–45 proc. sprawców przestępstw seksualnych było ofiarami takich samych przestępstw.

Dużo!

Tak, zdecydowanie za dużo.

***

Opublikowana rozmowa z Andrzejem Depko, biegłym seksuologiem sądowym (po redakcyjnych skrótach) pochodzi z książki Dellfiny Dellert "Zbrodnia i seks. Kim są i jak działają przestępcy seksualni". Depko, który przez ponad 20 lat miał do czynienia z przestępcami seksualnymi, opowiada Dellert o kulisach swojej pracy, głośnych przestępstwach na tle seksualnym, wyjaśnia mechanizmy działania przestępców i sposoby terapii osób z zaburzeniami seksualnymi. Książka jest dostępna w księgarniach do 13 listopada 2019 r. Wydawnictwo Agora. 

'Zbrodnia i seks. Kim są i jak działają przestępcy seksualni'
'Zbrodnia i seks. Kim są i jak działają przestępcy seksualni' fot: materiały prasowe

Powinno cię również zainteresować:

Więcej o: