Kiedy zbliża się termin porodu, wiele kobiet boi się, że nie wszystko pójdzie zgodnie z planem, że pojawiają się też te związane z personelem oddziału położniczego, na którym chcą powitać swoje maleństwo. Wiedza, że będą bezradne i zdane na łaskę lekarzy lub położnych, którzy nie zawsze wykazują się spodziewaną empatią. Magda Cygan jest aktywną użytkowniczką mediów społecznościowych. Na Instagramie prowadzi popularny profil o tematyce lifestylowej i chętnie porusza zagadnienia dotyczące macierzyństwa, obserwuje ja 28 tys. użytkowników. Niedawno urodziła drugie dziecko i w obszernym poście opublikowanym wraz z poruszającym zdjęciem, podzieliła się z internautami swoimi doświadczeniami z porodu. A nie były dobre.
"Na polskiej porodówce wcale nie suchy chleb jest najgorszy, a brak empatii, lekceważenie, umniejszanie, opieszałość, procedury ważniejsze niż stan pacjenta oraz przemoc" - zaczęła swój obszerny post Magda Cygan. Kobieta sześć lat temu urodziła pierwsze dziecko w prywatnym szpitalu, bo bała się, że w państwowym nie zostanie otoczona należytą opieką. "Nie korzystam z NFZ, nie wiem, co mi do głowy przyszło, by uwierzyć, że dziś porodówki są bezpieczne. Syna rodziłam w 2018 roku w szpitalu prywatnym, ze strachu. Poród córki rozpoczęłam w domu, ale przebiegał identycznie jak ten z synem, więc potrzebowałam transferu na drugi okres. Widocznie moja fizjologia (dwurożna macica) nie pozwala na naturalne rozwiązanie" - napisała.
W dalszej części posta napisała: "W prywatnym szpitalu, gdy rodziłam syna, widziano we mnie człowieka, uszanowano moje odmowy oraz prośby, a w publicznym potraktowano jak rybę bez głosu, którą można zostawić tracącą przytomność, by wiła się w bólu i ślizgała na własnych płynach, bo już nie warto zmieniać podkładów". Wyznała, że na nic zdały się prośby o pomoc do personelu. "Czuję się oszukana i skrzywdzona. Przeszliśmy z mężem piekło bezradności wobec lekarskiej znieczulicy. Ale to nie nam się wstydzić" - dodała.
Magda urodziła zdrową dziewczynkę i na własne żądanie wypisała się ze szpitala. "Przeżyłam, przeżyliśmy. Bo człowiek jest w stanie przeżyć wszystko. Moja córka urodziła się lekko podduszona, z obniżonym napięciem mięśniowym. Wiem, że można nam było oszczędzić. Ale nie w tym kraju, nie w tym opresyjnym wobec kobiet systemie" - zakończyła swój obszerny post.
Każda kobieta ma inne oczekiwania wobec personelu szpitala lub oddziału położniczego, inaczej też przebiega jej poród etc. A poród, jako wyjątkowo ekstremalna sytuacja w życiu kobiety, wynikające z niego zmęczenie, ból i strach, mogą sprawiać, że ogląd sytuacji jest nieco zniekształcony. Tym sposobem warunki, które jedna świeżo upieczona mama określa jako karygodne i niedopuszczalne, dla innej mogą być jak najbardziej w porządku.