[go: up one dir, main page]

"Położna sprawiała mi ból i powiedziała: Chciałaś to masz, zamknij japę"

Zgodnie z danymi Fundacji Rodzić po ludzku, aż 54 proc. rodzących doświadcza nadużyć lub przemocy w szpitalu. 18 proc. uważa, że poród to negatywne, a nawet traumatyczne przeżycie. Jedną z nich jest nasza czytelniczka, która opowiedziała o swoim porodzie.

Więcej tematów związanych z ciążą i porodem na stronie Gazeta.pl

Niektóre kobiety wspominają poród jako piękne wydarzenie, a opiekę położnych i lekarzy oceniają bardzo dobrze. Inne uważają, że poród szpitalu był koszmarem i przez lata wspominają opryskliwe, nieempatyczne położne. Sporo zależy tu od wyobrażeń i oczekiwań rodzących, ale też i samego personelu placówki. Nie bez powodu powstają takie fundacje jak Rodzić po ludzku, które działają na rzecz tego, żeby poród był dobrym doświadczeniem dla każdej kobiety i pozostawił po sobie pozytywne wspomnienia.

Zobacz wideo Jaka była pierwsza myśl Aleksandry Żuraw, gdy dowiedziała się, że traci ciążę? "Nie dopuszczałam tego do wiadomości"

"Błagałam o pomoc"

Do redakcji eDziecka napisała Weronika (nazwisko do wiadomości redakcji), która postanowiła podzielić się opowieścią o swoim porodzie, który miał miejsce półtora roku temu. "Poród był wymuszony, pierwszą dawkę oksytocyny dostałam ok. 9:00, rozwarcie 3 cm i nie było postępu. Kolejną dostałam o 13.00. Skurcze były bolesne jak diabli, był moment, że nie dawałam rady i błagałam o pomoc. Lekarz z porannej zmiany koniecznie chciał, żebym rodziła naturalnie, więc tkwiłam w tym bólu przez cały dzień" - zaczyna swoją opowieść Weronika. Wspomina, że głośno krzyczała z bólu, chociaż starała się tego nie robić. Mąż mógł do niej wejść dopiero około godziny 18.00, gdy była już sama na sali. Byłam już tak wycieńczona, że nie wiedziałam, co się dzieje wokół mnie" - dodaje.

Położna z piekła rodem

Pierwsza położna, która zajmowała się Weroniką była bardzo empatyczne, troskliwa i pomocna. Uspokajała ją, pocieszała. Potem niestety skończyła zmianę i na jej miejscu pojawiła się inna - starsza, postawna, wyglądająca groźnie. "Nie miała litości w niczym, sprawiała mi ból przy badaniu, a gdy krzyczałam z bólu powiedziała coś, co mocno zapadło mi w pamięć: "Chciała to ma, i to nie drze japy teraz, bo straszy inne pacjentki" - wspomina Weronika. "Wstrząsnęło mną, poczułam jakbym dostała obuchem w łeb. Z późniejszych opowieści dowiedziałam się, że to przełożona pielęgniarek i do niej na poród jest dłuuuga kolejka, ale .... trzeba dać jej w łapę, bo inaczej jest "ciężko" - dodała. 

Lekarz zarządził cięcie cesarskie

Weronika napisała, że na drugiej zmianie na oddziale pojawił się lekarz, który powiedział, że są dwie możliwości: "Mogłam czekać jeszcze dobre kilka lub kilkanaście godzin na poród naturalny jeżeli chcę urodzić naturalnie lub za 10 minut mieć cięcie cesarskie". Nie wahała się. "Spytałam tylko gdzie mam podpisać zgodę" - dodaje i wspomina, że jeszcze słyszała komentarze starszej położnej: "Młodym w głowach się poprzewracało".

Jeśli byłaś ofiarą nadużyć ze strony personelu medycznego w szpitalu, zgłoś to, żeby oszczędzić podobnych doświadczeń innym kobietom w przyszłości. Fundacja Rodzić po ludzku zajmuje się także interwencjami i przyjmuje zgłoszenia TU.

Więcej o: