Małe dzieci wszelkie infekcje i choroby łapią, można by rzec, "z prędkością światła". Wystarczy spojrzeć na żłobki czy przedszkola. Jeden chory maluch w placówce może sprawić, że po kilku dniach w grupie jest mniej niż połowa dzieci, bo większość się zaraziła. Są jednak osoby, które same przyczyniają się do tego, by ich pociechy przechorowały niektóre choroby. I nie liczą się przy tym ze zdaniem innych rodziców albo lekarzy.
Napisała do nas Natalia, mama nieco ponad rocznej Ali. Dziewczynka niedawno przeszła ospę. A wszystko dlatego, że znajoma kobiety przyszła do nich z chorym synem.
Osobiście szczepię córkę, ale jak ktoś tego nie robi, to nie głoszę kazań i nie prawię morałów. Ja wierzę w to, co mówią lekarze i żadne teorie spiskowe mnie nie przekonują. Mam znajomą, która ma inne poglądy, ale dawno ustaliłyśmy, że nie poruszamy tego tematu
- opowiada mi Natalia. - Kilka tygodni temu ta koleżanka przyszła do mnie na kawę z trzyletnim synkiem. Porozmawiałyśmy, było sympatycznie. Chłopczyk wydawał się zdrowy, przynajmniej na pierwszy rzut oka nic mnie nie zaniepokoiło - dodaje.
Po jakimś czasie córka naszej czytelniczki zachorowała na ospę. Kobieta nie miała pojęcia, gdzie mogła się zarazić. W trakcie kolejnego spotkania ze znajomą ta przyznała się, że wcześniej była u niej z chorym synem. - Powiedziała, że powinnam się cieszyć, że Ala ma już chorobę za sobą. Naprawdę była z siebie zadowolona! Dodam, że córka bardzo źle ją zniosła i na pewno byłaby w przyszłości zaszczepiona, więc wierzę, iż by nie zachorowała wcale albo przeszłaby chorobę lżej - relacjonuje czytelniczka.
Między kobietami doszło do ostrej wymiany zdań i zerwania znajomości. - Nikt nie ma prawa decydować o tym, czy moje dziecko ma się czymś zarazić. Ja na nikim nic nie wymuszam i tego samego oczekuję od innych! Nigdy przez myśl mi nie przeszło nawet, że ktoś mógłby się do czegoś takiego posunąć - dodaje oburzona mama dziewczynki.
Rocznie w Polsce rejestruje się od 160 do 200 tys. zachorowań na ospę wietrzną. Może być ich więcej, ponieważ niekiedy objawy są na tyle lekkie, że pozostaje niezdiagnozowana. W większości przypadków choroba przebiega łagodnie. Objawia się zazwyczaj charakterystyczną (swędzącą) wysypką, bólem głowy, osłabieniem, stanem gorączkowym lub gorączka i brakiem łaknienia. Są jednak przypadki, gdy dochodzi do poważnych powikłań.
Liczba hospitalizacji z powodu ciężkiego przebiegu lub powikłań ospowych w Polsce waha w granicach 1000 rocznie [...] Udział w ospa-party daje wątpliwe korzyści i łączy się z nieprzewidywalnym ryzykiem. Okres wylęgania się ospy wietrznej wynosi najczęściej 11-21 dni. Dziecko świadomie narażone na zakażenie wirusem ospy wietrznej może ulec zakażeniu innymi drobnoustrojami
- wyjaśnia pediatrka Ewa Duszczyk, cytowana przez Główny Inspektorat Sanitarny. - Wystąpienie powikłań ospowych jest często dużym zaskoczeniem dla rodziców. Powikłania są uciążliwe, mogą być groźne dla zdrowia, a nawet życia. Rocznie w Polsce umiera z powodu ospy wietrznej 1-4 osób.
Lekarka przyznaje także, że wiele osób jest zaskoczonych powikłaniami. A mogą to być zakażenia bakteryjne skóry (niekiedy może dojść do zakażeń uogólnionych pod postacią sepsy), zapalenie móżdżku, opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu. Niekiedy dochodzi do powikłań kardiologicznych i dotyczących układu oddechowego. Zdarza się to bardzo rzadko, jednak rodzic nigdy nie wie, jak będzie przebiegała choroba u ich dziecka. Stąd zdaniem lekarzy umyślne narażanie go na zachorowanie jest skrajnie nieodpowiedzialne.
Zgodnie z aktualnie obowiązującym w Polsce Programem Szczepień Ochronnych "szczepienie przeciwko ospie wietrznej jest obowiązkowe dla osób narażonych w sposób szczególny na zakażenie (dzieci do ukończenia 12 roku życia: z upośledzeniem odporności, o wysokim ryzyku ciężkiego przebiegu choroby, z ostrą białaczką limfoblastyczną w okresie remisji, zakażone HIV, przed leczeniem immunosupresyjnym lub chemioterapią, oraz dzieci do ukończenia 12 roku życia z otoczenia tych osób określonych)". Od 2012 roku bezpłatnie szczepione są dzieci, które chodzą do żłobków, klubów malucha i domów dziecka.
Jakiś czas temu dużo mówiło się o tzw. ospa-party. Były to spotkania, podczas których dzieci miały zarazić się ospą. Niektórzy rodzice wychodzili z założenia, że im szybciej dziecko przejdzie tę chorobę, tym lepiej. Lekarze jednak od początku bardzo krytykowali te metody. Zobacz: Ospa-party, czyli zarażę cię, bo kocham oraz Ospa party i odra party to "ryzyko dla zdrowia i życia dziecka". Główny Inspektor Sanitarny zdecydowanie komentuje