We wtorkowy wieczór siedmiotygodniowa dziewczynka trafiła do szpitala po tym, jak została zaatakowana i pogryziona przez psa. Niestety, pomimo podjętej reanimacji, jej życia nie udało się uratować. Uszkodzenia ciała były na tyle duże i rozległe, że lekarze, którzy ratowali niemowlę, pierwszy raz widzieli takie obrażenia. Pies, który ją pogryzł, trafił do schroniska. Jest na obserwacji. Co będzie z nim dalej?
Jak donoszą media, we wtorkowy wieczór pies rasy bulterier zaatakował siedmiotygodniową dziewczynkę. Do zdarzenia doszło w domu. Dziecko szybko trafiło do szpitala w Zgorzelcu, jednak pomimo podjętych prób ratowania jej życia, zmarła.
- Około godz. 16.30 zespół pogotowia ratunkowego przywiózł do naszego szpitalnego oddziału ratunkowego siedmiotygodniową dziewczynkę z objawami pogryzienia przez psa - mówił dla Polsat News Marcin Wolski, dyrektor do spraw lecznictwa szpitala w Zgorzelcu. Dziewczynka miała tak bardzo poważne rany w okolicach głowy, że nawet natychmiastowa reanimacja nie przyniosła skutku. Walka o jej życie trwała prawie dwie godziny, niestety bezskutecznie. Około 18:30 stwierdzono zgon dziecka. - Ze wstępnych ustaleń oględzin wynikało, że czaszka była uszkodzona, kości były złamane - dodał dyrektor Wolski.
Pies, który był w domu i który zaatakował dziecko, chwilę później został przewieziony do schroniska. Tam przebywa na obserwacji. Ma być poddany również ocenie behawiorysty, który sprawdzi jego zachowania i reakcje. Jak na razie nie są znane jego dalsze losy.
Miejscowa prokuratura i policja zajęła się sprawą pogryzienia dziecka przez psa, jednak na razie nie przekazują szczegółów swojej pracy. - To jest początkowy etap postępowania. Czynności prowadzone są w sprawie, nie zaś przeciwko komuś. Nikomu nie postawiono zarzutów - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze prok. Tomasz Czułowski, cytowany przez portal Wydarzenia.interia.pl. Do tej pory śledczy przesłuchali świadków i zabezpieczyli ślady. Ciało niemowlęcia zostanie poddane sekcji zwłok.