[go: up one dir, main page]

Senior został wolontariuszem, by przytulać chore dzieci. Spędził tam dziesięć lat. "Prawdziwy anioł"

Jak pomóc chorym i cierpiącym maluchom? Ten starszy pan doskonale wie - z własnej woli został wolontariuszem w szpitalu tylko po to, aby móc przytulać chore dzieci. "Prawdziwy anioł" - przyznają szczerze wszyscy ci, którzy mieli szansę spotkać wyjątkowego seniora, który zdecydowanie jest wzorem do naśladowania.
Zobacz wideo Przedwczesny poród, infekcja u matki, dziecko na OIOM-ie, a do tego COVID. Poruszająca historia w "Mamy czas"

Dawid Deutchman mieszkał w Atlancie, gdzie pracował jako handlowiec, a przejściu na emeryturę z własnej woli został wolontariuszem w szpitalu Children's Healthcare, tylko po to, aby móc opiekować się chorymi i cierpiącymi maluchami. Dzięki temu zdobył sławę jako "oiomowy dziadek", który zawsze był gotowy zająć się i wesprzeć dzieci, które nie mogły liczyć na pomoc od najbliższych. O niezwykłym poświęceniu tego seniora pisało wiele mediów, m.in. CNN

 Był "oiomowym dziadkiem". Opiekował się chorymi maluchami i wspierał też ich rodziny

Dawid Deutchman został wolontariuszem spontanicznie - pewnego dnia miał rehabilitację w budynku obok i wracając z wizyty, zaszedł na oddział dziecięcy ze słowami "Chcę zająć tymi maluchami". Tak zaczęła się niezwykła przygoda seniora z wolontariatem. Jak tylko skończył specjalne szkolenie, mężczyzna każdego dnia przychodził do szpitala i przytulał chore maluchy. Szybko zyskał przydomek "zaklinacza dzieci", bo jak twierdzi pielęgniarka Joanna Slade, nigdy nie widziałam żadnego płaczącego malucha w jego ramionach. Senior wspierał też rodziców chorych dzieci, gdy tego potrzebowali. To sprawiło, że stał się bardzo sławny i pisano o nim w mediach społecznościowych, jak i na profesjonalnych portalach. 

 

"Oiomowy dziadek" pomógł wielu maluchom. Będzie zawsze pamiętany

Dawid Deutchman spędził jako wolontariusz 14 ostatnich lat swojego życia. Jak podała jego rodzina, 14 listopada 2020 roku zmarł na raka trzustki, wykrytego w IV stadium. Miał wówczas 86 lat i cały czas pomagał najmłodszym w potrzebie. "Jesteśmy wdzięczni za każdą minutę każdego dnia, którą mogliśmy spędzić z tym wspaniałym mężem, ojcem i dziadkiem" - powiedziała jego córka, Susan Lilly. Więcej ciekawych artykułów o dzieciach znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: