Więcej ciekawych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Na początku maja we Francji, tak samo jak w Polsce, odbywały się egzaminy maturalne. To bardzo stresujący okres dla większości młodych osób, które mierzą się z zadaniami z poszczególnych przedmiotów. Uczniowie nie spodziewali się, że jeden z ich nauczycieli może sprawić, że będą denerwować się jeszcze bardziej.
9 maja Victor Immordino, nauczyciel w technikum Maria-Deraismes sprawdzał prace maturalne z języka angielskiego napisane przez swoich uczniów. Był załamany bardzo słabymi wynikami. Uznał, że zaledwie 7 prac zostało napisanych w miarę przyzwoicie. Dlatego postanowił zrobić coś, czego z pewnością nikt się nie spodziewał.
Nauczyciel wyszedł przed szkołę i na oczach świadków spalił 63 arkusze maturalne. W sieci pojawiły się nawet nagrania, jak wrzuca testy do niewielkiego wiadra i podpala. Widać, że robi to w pełni świadomie.
Jak informuje portal "Le Figaro" tłumaczył się później, że dokonał tego czynu dla dobra swoich maturzystów, którym nie powiodło się na egzaminie.
To beznadziejne. Ale to nie ich wina. Dopóki nie znajdziemy czegoś, co ich zmotywuje, nie będzie dobrze (...). Ich odpowiedzi na maturze były katastrofalne. To dobre dla uczniów, że zostały zniszczone. Dostaną nową szansę, to nie takie złe
- powiedział francuski nauczyciel w rozmowie z redaktorem BFM TV.
Uczniowie, których prace zostały spalone, będą teraz musieli napisać egzamin maturalny z języka angielskiego jeszcze raz. Z kolei sprawą nauczyciela zajęła się już prokuratura. Za spalenie arkuszy grozi mu 10 lat więzienia i 150 tys. euro grzywny. Mężczyzna został też zwolniony ze szkoły, w której pracował.