Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Ta historia nie mogła wydarzyć się naprawdę. Rosyjscy okupanci posunęli się do najgorszego. Z uśmiechem na ustach trudnią się nielegalnym handlem ukraińskich dzieci. Przypadek 2-letniej Julii przeraża. Nikt nie wiem, czy jej rodzice żyją. Jej los jest w rękach francuskiej rodziny.
Nikołaj Osyczenko, prezes mariupolskiej telewizji zamieścił w sieci dramatyczne informacje dotyczące jednego z ukraińskich dzieci. Dziewczynka została sprzedana przez Rosjan i bezprawnie została wywieziona do Francji przez wolontariuszkę, która teraz stara się o adopcję.
Okupanci powiedzieli, że dziewczynka jest sierotą, bo jej rodzice zginęli podczas bombardowania. Za jakieś pieniądze wyrobili Julii dokumenty, podobno w Nowoazowsku, a kobieta zabrała ją ze sobą
- napisał Osychenko na Facebooku, publikując fragmenty rozmowy na messengerze z nową babcią dziewczynki. Kobieta zapewnia, że wszystko jest zgodnie z prawem, bo nowa rodzina Julii, której zmieniono imię na bardziej francusko brzmiące Julie, dostała potwierdzenie, że Julia jest sierotą.
Być może to właśnie ta francuska wolontariuszka uratowała dziewczynce życie (nie przeżyłaby w Mariupolu w marcu). Jednak! Dziewczynka może mieć krewnych na Ukrainie, którzy jej szukali i byli już całkowicie zdesperowani!
- zaznacza.
Według danych przekazanych przez Prokuraturę generalną Ukrainy z powodu rosyjskiej inwazji zginęło co najmniej 400 dzieci. Biorąc pod uwagę fakt, że w miastach okupowanych przez Rosjan każdy dzień przynosi nowe ofiary, liczba zmarłych wśród najmłodszych może być jednak znacznie większa. Rada Bezpieczeństwa OZN podkreśla, że podane liczby dotyczą jedynie potwierdzonych i udokumentowanych przypadków, ale liczba ofiar jest prawdopodobnie znacznie wyższa, niż można to obecnie wyliczyć. Codziennie w sieci pojawiają się nowe informacje dotyczące ukraińskich dzieci.