Nauczanie zdalne było rzeczywistością uczniów i studentów przez ostatnie dwa lata. Choć dla niektórych lekcje online były wygodne, to wielu był to niezwykle trudny okres. Brak kontaktu z rówieśnikami i zamknięcie w czterech ścianach odbiło się na ich zdrowiu psychicznym. Teraz temat powraca. Wszystko to za sprawą nowych przepisów regulujących kwestię nauki zdalnej.
Obawy przed powrotem do nauczania zdalnego pojawiły się wraz z nowym rozporządzeniem w sprawie organizowania zajęć z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość. Zgodnie z nim dyrektorzy szkół mają obowiązek wprowadzenia lekcji online w kilku przypadkach. Na zamknięcie placówek może wpłynąć sytuacja epidemiologiczna, imprezy ogólnopolskie oraz międzynarodowe, nadzwyczajne zdarzenia zagrażające bezpieczeństwu lub zdrowiu uczniów, a także nieodpowiednia temperatura na zewnątrz i w klasach.
To właśnie ten ostatni zapis budzi najwięcej kontrowersji. Według niego zajęcia powinny zostać odwołane, kiedy temperatura w szkole nie przekracza 18 stopni Celsjusza. Scenariusz ten wydaje się całkiem realny przez wzrastającą cenę opału i energii. Obawy rodziców budzi też fakt, poruszania tematu na wywiadówkach.
W drugim tygodniu września w Szkole Podstawowej nr 8 w Katowicach odbyły się zebrania z rodzicami. Oprócz standardowych spraw organizacyjnych poruszono na nich także kwestię niskich temperatur.
W pewnym momencie wychowawczyni syna zaczęła przedstawiać nam procedury, które mają obowiązywać w przypadku braku ogrzewania. Dowiedzieliśmy się, że w sytuacji, gdy z tego powodu temperatura w salach spadnie poniżej 18 stopni, szkoła zostanie zamknięta, a uczniowie będą mieli zajęcia zdalne
- powiedziała mama jednego z uczniów w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Oburzeni rodzice zapytali, co jeśli w domach nie będzie prądu, a uczestniczenie w zajęciach będzie niemożliwe. Wychowawczyni wskazała, że wówczas lekcje zostaną odrobione wiosną - w weekendy.
Przez ostatnie dwa lata szkoły były wciąż zamykane z powodu pandemii i jakoś trzeba było to przetrwać. Ale przecież nie można stosować takiego rozwiązania z byle powodu. To rząd powinien zadbać, by szkoły miały, czym się ogrzać i z czego opłacić rachunki
- dodała kobieta.
Czy czeka nas w tym roku nauczanie zdalne? Dyrektorka SP nr 8 przyznała, że komunikaty przekazywane na wywiadówkach dotyczyły procedur na wypadek niespodziewanych sytuacji. Placówka chce być przygotowana na każdą ewentualność. Z kolei Przemysław Czarnek jeszcze we wrześniu zapewniał, że nie przewiduje ryzyka zamknięcia placówek ze względu na problemy z ogrzewaniem.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.