4 maja o godz. 9.00 maturzyści pisali egzamin z języka polskiego. Rano kontrowersje wzbudziła częstotliwość wyszukiwania frazy w Google. Otóż był to m.in. "motyw ambicji", który uwzględniono w temacie maturalnym. Szef CKE w Programie 1 Polskiego Radia odniósł się do tej sprawy i poinformował, że zgłosi sprawę na Policję. Tak jak zapowiadał, CKE poinformowało o możliwych przeciekach prokuraturę.
"W związku z przekazywanymi do CKE informacjami dotyczącymi możliwego ujawnienia treści arkusza egzaminacyjnego z języka polskiego i matematyki na poziomie podstawowym przed rozpoczęciem egzaminu z danego przedmiotu przez osoby prawnie zobowiązane do ochrony materiałów egzaminacyjnych przed ujawnieniem, uprzejmie informuję, że Centralna Komisja Egzaminacyjna złożyła w tej sprawie doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa do właściwych organów, tj. policji oraz prokuratury" - czytamy w oświadczeniu CKE. W informacji przekazanej przez dyrektora CKE, ustalenie, czy rzeczywiście doszło do ujawnienia treści arkuszy, należy do organów ścigania. Podano także, że w przypadku złamania prawa, CKE podejmie odpowiednie dalsze kroki, które są przewidziane w przepisach prawa.
Co, jeśli prokuratura ustali, że rzeczywiście doszło do ujawnienia treści egzaminów maturalnych przed ich rozpoczęciem? Szef CKE podkreślił, że nie ma mowy o szerokim unieważnieniu egzaminu. Natomiast będą wyciągnięte konsekwencje wobec osób, którym udowodni się wcześniejszą znajomość tematów.
W ubiegłym roku także podejrzewano Podlasie o przecieki. Wzrosła wówczas liczba wyszukiwań w Google niektórych tematów, które potwierdziły się na egzaminie. Śledztwo w tej sprawie przedłużono do 18 czerwca br. Nie ustalono do tej pory źródła przecieku, ani osób, które mogły do niego doprowadzić. Przesłuchano m.in. członków CKE, osoby które drukowały arkusze, oraz świadków, tj. 15. maturzystów, którzy przesyłali sobie tematy maturalne za pośrednictwem mediów społecznościowych.