[go: up one dir, main page]

Handel ludzkimi szczątkami nigdy nie był tak prosty. Za czaszkę biorą nawet sześć tysięcy złotych

Grabieże grobów nie są nowym zjawiskiem, ale okazuje się, że rozwój technologii nadał im całkiem nową formę. Niestety sprawił też, że działania takie stały się łatwiejsze i trudniejsze do uchwycenia. Co więcej, wiążą się z tym spore zarobki. Nie oznacza to jednak, że osoby takie są nieuchwytne dla służb.

Ludzkie szczątki zawsze wywołują wiele emocji. Dotyczy to zarówno odkryć historycznych, jak i bardziej współczesnych tragedii. Naturalną reakcją większości osób jest traktowanie ich z szacunkiem, a sprzedaż kości zmarłego z pewnością nie może być nazwana takim zachowaniem. Niestety rynek z tym związany mimo wszystko istnieje. Jak zatem działają hieny cmentarne w dobie internetu?

Sprzedaż ludzkich szczątków w internecie nie jest wcale rzadkim biznesem. W grę wchodzą ogromne kwoty

Jak donosi "The Guardian", sprzedawcy i nabywcy ludzkich szczątków wykorzystują głównie luki prawne. Przykładem tego jest sprzedawanie zdjęć szczątków. Po zakupie okazuje się, że do przesyłki zostały dołączone prawdziwe kości "w prezencie". Inny mechanizm to stosowanie emotikon w komunikacji zastępujących takie słowa jak "kość" czy "czaszka", lub proste zmiany w pisowni (np. "hooman" zamiast "human"). To często wystarcza, aby osoby zaangażowane w transakcje pozostawały bezkarne.

Przepisy są dość niespójne na poziomie stanowym i terytorialnym, a przede wszystkim międzynarodowym

- wyjaśnia dr Damien Huffer, cytowany przez brytyjski dziennik. Huffler jest ekspertem od handlu ludzkimi szczątkami i autorem książki "These Were People Once: The Online Trade in Human Remains and Why It Matters". Na podstawie swoich doświadczeń przypuszcza, że niektóre prywatne kolekcje entuzjastów kolekcjonowania ludzkich kości mogą dorównywać zbiorom muzealnym. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że niektóre z nich pochodzą z kolekcji emerytowanych lekarzy, którzy nabyli je, gdy import szczątków był jeszcze dozwolony. Czy jednak takie działania faktycznie się opłacają? 

Co grozi za zbezczeszczenie grobu? Handel ludzkimi szczątkami a etyka i prawo

Ceny ludzkich szczątków mogą robić wrażenie. "The Guardian" powołuje się na przypadki, którymi zajmowała się australijska policja. "Medyczna czaszka" została sprzedana za 600 dolarów (około 2,4 tysiąca złotych), a oferty "z otwartą czaszką i kilkoma kręgami" i "brakującą żuchwą" dochodzą nawet do kwot równych 1,5 tysiąca dolarów (ok. 6 tys. zł). Dr Damien Huffer określa to wprost nową formą grabieży grobów.

To jest nieludzkie i utrwala kolonialną przemoc

- stwierdza ekspert. Pomijając jednak nawet kwestie etyczne, należy tu mieć również na uwadze konsekwencje prawne.

Przypomnijmy, że w Polsce omawiane kwestie są regulowane przez art. 44 ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów. Zgodnie z nim za czynności związane z nabywaniem, zbywaniem lub pośredniczeniem w nabywaniu komórek, tkanek lub narządów w celu uzyskania korzyści majątkowej albo osobistej grozi kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do pięciu lat. Art. 262 Kodeksu karnego mówi z kolei o tym, że zbezczeszczenie zwłok, prochów ludzkich lub miejsca spoczynku zmarłego wiąże się z nałożeniem grzywny, karą ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat. Jeżeli natomiast do tego dochodzi grabież, kara wzrasta do pozbawienia wolności na okres od sześciu miesięcy do ośmiu lat.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o: