W Polsce problem przepracowania jest szczególnie zauważalny, gdyż nasz kraj znajduje się w czołówce państw, w których pracuje się najwięcej. Nic więc dziwnego, że do Sejmu trafił projekt ustawy, która miałaby tygodniowy czas pracy skrócić. O konsekwencjach jej wprowadzenia opowiadała w rozmowie ze "Strefą Biznesu" mec. Marta Olczak-Klimek z kancelarii Olczak-Klimek, van der Kroft, Węgiełek.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Krótszy tydzień pracy został już wprowadzony w niektórych krajach Europy. Od 2016 skrócono go we Francji, a badania pilotażowe w tym obszarze były przeprowadzane w Szwecji czy Islandii już w 2005. Główną zaletą, na którą zwraca się uwagę przy takim rozwiązaniu, jest więcej czasu wolnego dla pracowników, a więc wsparcie idei work-life balance. Zmniejsza się ryzyko wypalenia zawodowego, a zwiększa się produktywność, gdyż pracownicy są na ogół bardziej wypoczęci.
Projekt ustawy znajdujący się obecnie w Sejmie nie do końca mówi o czterodniowym tygodniu pracy. Czas pracy miałby być skrócony bowiem do 35 godzin tygodniowo. Ponadto zmiana ta miałaby być wprowadzana stopniowo. Przez pierwsze dwa lata obowiązywania ustawy czas pracy wynosiłby 38 godzin tygodniowo, a do 35 godzin zostałby skrócony w trzecim roku.
Mec. Olczak-Klimek zwraca także uwagę na potencjalne problemy związane z wprowadzeniem ustawy. Przykładowo, projekt zakłada obecnie, że wynagrodzenie przy skróconym tygodniu pracy ma zostać takie same, jak za 8 godzin, co oczywiście nie jest korzystne dla pracodawców.
W praktyce będzie wyglądało to tak, że firmy będą miały tyle samo osób w krótszym czasie w przypadku dużych zakładów produkcyjnych czy usługowych. To może stanowić ogromne wyzwanie. Natomiast dla małych i mikro przedsiębiorców wyzwaniem mogą być konsekwencje związane z tym, że mikroprzedsiębiorca będzie ponosił te same koszty, co dzisiaj przy skróconym czasie pracy zatrudnionego
- wyjaśnia ekspertka cytowana przez portal "Strefa Biznesu".
Jeśli ustawa zostałaby uchwalona i podpisana, nowe przepisy weszłyby w życiu po 90 dniach od tej daty.