[go: up one dir, main page]

Przy Zakręcie Śmierci ma stanąć nowa atrakcja turystyczna. Kosztowałaby 30 milionów złotych

Na Dolnym Śląsku wkrótce może pojawić się nowa atrakcja. Problem w tym, że nie wszyscy podchodzą do tego pomysłu z entuzjazmem. Jego zwolennicy przekonują jednak, że taka inwestycja może okazać się bardzo opłacalna. Spór ten dotyczy miejsca znanego jako Zakręt Śmierci. Co zatem miałoby tu powstać?

Zakręt Śmierci to odcinek drogi wojewódzkiej nr 358 pomiędzy Szklarską Porębą a Świeradowem-Zdrojem, na zboczu Czarnej Góry. Nazwa ta może początkowo budzić zdziwienie w kontekście rozmów o atrakcjach turystycznych, ale tak się składa, że miejsce to łączy w sobie wyjątkowo trudne warunki drogowe z pięknymi widokami. Co więcej, walory te są już wykorzystywane, ale według niektórych kryje się tu jeszcze większy potencjał.

Zakręt Śmierci może zyskać nową atrakcję. Pomysł wzbudził mieszane uczucia

Jak dowiadujemy się na portalu Szklarskaporeba.net.pl, promień Zakrętu Śmierci to aż 30 metrów, a do tego znajduje się on na wysokości 755 metrów n.p.m. Został wybudowany jako strategiczny obiekt militarny w latach 1935-1937, a w razie wojny miał być wysadzony w powietrze w celu utrudnienia przemarszu wrogich wojsk. Swoją dość mroczną nazwę zyskał jednak ze względu na liczne wypadki samochodowe, do których tu dochodzi. Z drugiej strony trudno nie docenić rozpościerających się z tego punktu widoków. Podobnego zdania najwyraźniej jest spółka Kocham Karkonosze, która chce wybudować tu ścieżkę w koronach drzew. Niemniej pomysł spotkał się z dużą krytyką, a jeden z przytaczanych argumentów to fakt, że przy Zakręcie Śmierci jest już punkt widokowy. Tuż nad drogą znajduje się formacja skalna z tarasem widokowym.

Zakręt Śmierci sam w sobie jest atrakcją, jest ogólnodostępny, miasto tam wybudowało punkt widokowy. Uważam, że powinno tak zostać. Inwestor powie wszystko, żeby mu pozwolić to wybudować

- stwierdził radny Szklarskiej Poręby Marcin Michałków, cytowany przez "Gazetę Wrocławską". Co jednak na to spółka Kocham Karkonosze?

Ścieżka w koronach drzew miałaby przynieść wiele korzyści. Szklarska Poręba zyskałaby wiele pieniędzy

Według doniesień "Gazety Wrocławskiej" negatywna reakcja na omawiany pomysł jest w dużej mierze efektem niedopowiedzeń.

To ma być ścieżka z jak najmniejszą ingerencją w przyrodę

- mówił podczas posiedzenia jednej z komisji Rady Miejskiej Szklarskiej Poręby Rafał Urbanik, prezes spółki Kocham Karkonosze. Urbanik zapewnia, że skałki górujące nad zakrętem pozostaną nienaruszone, a ścieżka byłaby wybudowana w pewnej odległości od nich. Inwestycja miałaby pochłonąć 30 milionów złotych, przy czym gmina na nowej atrakcji mogłaby zarabiać około 600-700 tysięcy złotych rocznie. Do tego dochodzą zyski z płatnego parkingu, które dałyby kolejny milion złotych rocznie. Przedstawiciele spółki Kocham Karkonosze spotkali się już z władzami Starej Kamienicy w tej sprawie. Trwają też rozmowy z włodarzami Szklarskiej Poręby, Lasami Państwowymi i Dolnośląską Służbą Dróg i Kolei, która jest zarządcą drogi. Ostateczna forma nowej atrakcji ma powstać we współpracy z gminami, mieszkańcami i nadleśnictwem.

 

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o: