[go: up one dir, main page]

Nawet dwie godziny czekania w kolejce na górskim szlaku. Na pomoc turystom ruszył śmigłowiec TOPR-u

Pogoda w Tatrach wyjątkowo dopisała w miniony weekend, więc na szlakach pojawiło się wielu turystów. Niestety nie wszyscy z nich byli przygotowani do wędrówki. Problemem okazał się być zwłaszcza jeden punkt na szlaku z Czerwonych Wierchów. Do akcji musieli przystąpić ratownicy TOPR-u ze śmigłowcem.

Choć powszechnie mówi się o tym, że jesienią w górach spotkamy mniej turystów, to nie zawsze jest to regułą. Dużo zależy przy tym od pogody. W weekend 19-20 października 2024 roku było ciepło i słonecznie, więc zaskakująco wiele osób postanowiło to wykorzystać i spędzić czas na łonie przyrody. W rezultacie na szlakach pojawiły się tłumy. Niemniej nie wszystkie osoby, które ruszyły na Czerwone Wierchy, zapamiętają ten wypad jako relaksujący.

Czy Małołączniak jest trudny? TOPR musiało interweniować na szlaku z Czerwonych Wierchów

O trudnej sytuacji w Tatrach informowali członkowie facebookowej grupy Tatromaniacy.

Mamy nadzieję, że wszystkim udało się dzisiaj bezpiecznie zejść z niebieskiego szlaku z Czerwonych Wierchów! Dajcie znać, ci, którzy tu jesteście

- napisała jedna z użytkowniczek w opublikowanym poście. Okazało się, że przy zejściu z Małołączniaka utworzyła się olbrzymia kolejka. Małołączniak to jeden ze szczytów należących do masywu Czerwonych Wierchów. Przejście przez Kobylarzowy Żleb wiąże się z koniecznością pokonania trudniejszego odcinka ubezpieczonego łańcuchami.

Na zejściu z Małołączniaka niebieskim [szlakiem - przyp. red.]  kogoś zblokowało na łańcuchach, szło to tak mozolnie, że kolejka zrobiła się okropna. My staliśmy z 1,5 h tam, do Kirów dotarliśmy o 19, a za nami była jeszcze ogromna kolejka. Był nawet śmigłowiec, ale akurat jak już schodziłam z łańcuchów, nie wiem, czy zrzucił kogoś do pomocy z Topru czy nie?

- precyzuje w komentarzach autorka przytoczonego postu. Inni internauci dzieli się też własnymi doświadczeniami.

My również byliśmy, od godz. ok. 16, prawie do 18, skończyło się niestety na wezwaniu Topru i pomocy niektórym mniej doświadczonym. My w Kirach byliśmy o 21, ale za nami było jeszcze jakieś 70 osób. Mam nadzieje ze bezpiecznie zeszli.
Wchodziliśmy dziś niebieskim na Małołączniak, ale widząc ilość osób na szlaku, zdecydowaliśmy się wracać przez Kopę i żółtym przez Dolinę Małej Łąki. Widzieliśmy helikopter, schodząc, całe szczęście, że wszyscy cali!
Dotarliśmy, ale czekanie w kolejce dramat. Nauczka dla niektórych, że zawsze trzeba patrzeć, gdzie się idzie, jak nie ma się doświadczenia. Przynajmniej było miło

- piszą niektórzy. Jednocześnie należy podkreślić, że wybierając się na górski szlak, musimy mieć na uwadze nie tylko trudność danej trasy. Tatrzański Park Narodowy zwraca również uwagę na zdradliwą jesienną pogodę.

Pogoda: Tatry mogą zaskoczyć nie tylko łańcuchami na szlaku. Tatrzański Park Narodowy ostrzega

Co prawda piękna pogoda mogła wielu osobom umilić czas oczekiwania w kolejce, ale nie wszędzie warunki są aż tak przyjemne. TPN przypomina, że na północnych stokach i w miejscach zacienionych szlaki w wielu miejscach są pokryte lodem oraz cienką warstwą śniegu. Taka powierzchnia w połączeniu ze stromym terenem może łatwo skończyć się tragicznym upadkiem. Z tego względu zawsze przed wyprawą powinniśmy śledzić komunikaty publikowane na oficjalnej stronie TPN.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o: