Ta sprawa nie ma końca. Od zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska trwa prawdziwa rewolucja związana z mediami publicznymi. Chociaż może trafniejszym określeniem jest "walka o media publiczne". Nowa władza szybko zabrała się za wprowadzanie wcześniej obiecywanych zmian w TVP. Minister Bartłomiej Sienkiewicz odwołał dotychczasowych prezesów Zarządów Telewizji Polskiej S.A., Polskiego Radia S.A. i Polskiej Agencji Prasowej S.A, a ich miejsca zastąpiły całkowicie nowe twarze. Ze stacją pożegnała się również między innymi Danuta Holecka, która do tej pory odgrywała jedną z najważniejszych ról w tym miejscu. Tymczasem nowym dyrektorem TVP Info został Paweł Moskalewicz i to właśnie on postanowił zdradzić, jak do tej pory wynagradzano tam swoją kadrę pracowniczą.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Niedawno pisaliśmy o tym, że poseł Dariusz Joński - w ramach interwencji poselskiej - zwrócił się z wnioskiem do Telewizji Polskiej o udostępnienie informacji dotyczących zarobków dyrektorów TAI za 2023 r. Wtedy wyszło na jaw, że "pisowscy szefowie TVP" otrzymywali od stacji przelewy rzędu kilkuset tysięcy, a czasami nawet milionów złotych. Jak zatem wyglądało to w TVP Info? Zdaniem Pawła Moskalewicza, czyli nowego wicedyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, który odpowiada za TVP Info, gigantyczne kwoty trafiały na konta nie tylko najważniejszych głów, ale także licznych dziennikarzy, reporterów, jak i publicystów.
To była grupa kilkudziesięciu osób, przede wszystkim prowadzących i wydawców
- zdradził w rozmowie z serwisem Polityka. Niestety, ze względu na tajemnicę handlową nie jest w stanie wskazać konkretnych kwot. Powiedział jednak coś, co daje do myślenia.
Choć z ust Pawła Moskalewicza nie padły konkretne sumy, to w rozmowie z Polityką zapewnił, że w grę wchodziły "nieprawdopodobne pieniądze".
Przykładowo: za poprowadzenie 20-minutowego programu jeden z takich pracowników dostawał kwotę odpowiadającą średniej krajowej pensji. Szczególnie uprzywilejowani za godzinę pracy dostawali tyle, ile normalnie ludzie zarabiają w tydzień lub dwa - to jest ten rząd wielkości
- wyjaśnił. Na odpowiednie wynagrodzenie mogli liczyć także goście, którzy byli zapraszani do różnego rodzaju programów.
Tak, TVP płaciła prawicowym publicystom za występy na podstawie normalnych umów cywilnoprawnych. Byli ludzie, którzy udawali niezależnych komentatorów, a brali pieniądze od TVP
- dodał Moskalewicz.