[go: up one dir, main page]

Dodaj do ulubionych

łezka się w oku kręci :)

20.10.04, 21:18
Może warto wrócić do dyskusji?

UE: Zapłacimy więcej niż dostaniemy.
Autor: Gość: Wolny najmita IP: *.248.nwc.net
Data: 07.05.2004 18:36 + dodaj do ulubionych wątków


zarchiwizowany

------------------------------------------------------------------------------
--

Nareszcie jest jasne.

Polska musi wyłożyć na stół brukselski więcej, niż stamtąd dostanie, będąc
tzw. płatnikiem netto.

Rachunek wygląda następująco:
2,5 mld euro - składka członkowska Polski
1 mld euro - straty celne, ostrożnie szacowane
1,5 mld euro - nakłady na budowę nowych inwestycji służących realizacji
wymogów Unii (np. kolczyki i paszporty dla krów) oraz personel, ostrożnie
szacowane
RAZEM: 5 mld euro
===============
Tyle Polska musi wyłożyć rocznie na:
- zapłatę Brukseli, albo na
- spełnienie wymogów unijnych w kraju.


Obiecanki cacanki

A gdzie jest suma, którą zubożonej Polsce obiecywała Piętnastka?

Nie wiadomo. Euroentuzjaści, włącznie z rządem i polskimi negocjatorami w
Brukseli, oraz prounijne media nadal sypią piaskiem w oczy.

Tylko mała część pieniędzy obiecywanych przez Brukselę była sztywną sumą.

Polska mogłaby otrzymać tylko część obiecanki, gdyby resztę dofinansowała,
tzn. partycypowała wyłożeniem udziału 20-70% zależnie od skali
przedsięwziętego projektu albo jego lokalizacji w stosownym regionie Polski.

Rutyną w Brukseli jest, że każde państwo członkowskie dopłaca. Wskutek
zbiurokratyzowania dofinansowywania, fundusze wykorzystuje się tylko w około
70 procentach, zostawiając biurokratom brukselskim resztę, która opłaca ich i
opłaciła też propagandę proaneksyjną.

Taki stan rzeczy utrzymuje się, pomimo że u nas potencjalni użytkownicy
funduszy mają własny kapitał dla dofinansowania, inaczej mówiąc, mają dostęp
do systemu kredytowego, np. rolnicy mogą zaciągać pożyczki na preferencyjnych
warunkach na 2 lub 3% bez łaski Unii.


Pomóż se nieboże, a UE ci dopomoże - czyli - samoobsługa UE

Czy dostaniemy unijne fundusze w Polsce? Weźmy przykład unijnego
przedakcesyjnego funduszu SAPARD.

SAPARD ma strukturę funduszy postakcesyjnych. On miał wypróbować czy i jak
będą działać w Polsce fundusze przyznawane po przystąpieniu do Unii.

Miał on służyć rozwojowi obszarów rolnych. Użytkownikami mieli być:
- rolnicy indywidualni,
- niektóre firmy przemysłu spożywczego i
- gminy.

Jak się stało?

SAPARD dotarł do niewielu rolników indywidualnych, W każdym województwie
można policzyć ich na palcach jednej ręki.

Powód:
- brak kapitału dla dofinansowania i
- brak nadzieji na zwrot inwestycji.

W gminach nie wygląda lepiej: zaistniały skromne inwestycje, ale tylko tam
gdzie w budżecie gminy znalazły się pieniądze na dofinansowanie. Takich
przypadków też jest tyle, co kot napłakał.

W gminach żyjących z dnia na dzień, tj. większości, funduszu SAPARD ni ma: je
bida, to niech bedzie jeszcze winksza!

Ale tam, gdzie w pieniądzach brodzą po kolana, tam szmal kocha szmal: SAPARD
działa sprawnie w przemyśle przetwórczym. Tego stać na współfinansowanie.

Skandal? Ano skandal. A co zrobisz? Masz siłę?

******************************************************************************
*

Tajemnica: zachodni superwłaściciele finansują własne inwestycje w Polsce
unijnym programem p o m o c y SAPARD. A GW pisała, że w UE jest zbawienie
dla Polski.

Złodzieje obrabiają nas w białych rękawiczkach, a euroentuzjaści podali im
rękę z wdzięcznością. Za co? Rozejrzyj się, odpowiedź jest przed twoimi
oczyma.

******************************************************************************
*


Stracone pieniądze

Zbilansujmy to, zobaczmy, jakie są wpływy w rachunku przystąpienia do Unii,
które miały skompensować 5 miliardów euro rocznej składki członkowskiej.

Za podstawę przyjęto roczne przeciętne 2004-2006.

Najpierw tzw. sztywne sumy, które nie potrzebują lub prawie nie potrzebują
dofinansowania ze strony polskiej, bo nie opierają się na funduszach.
Są to:
0,60 mld euro - dopłaty bezpośrednie dla rolnictwa
0,33 mld euro - rynkowa polityka rolna
0,35 mld euro - resorty polityki wewnętrznej
0,28 mld euro - zarządzanie
RAZEM: 1,56 mld euro.

Ta suma 1,5 miliarda euro rocznie dla Polski jest mniejwięcej pewna.
Ale reszta, ta stoi pod znakiem zapytania, bo opiera się na f u n d u s z a c
h.
Są to:
3,80 mld euro - fundusze na dwa lub trzy przedsięwzięcia s t r u k t u r a l
n o - p o l i t y c z n e
0,83 mld euro - fundusz rolniczy na r o z w ó j t e r e n ó w w i e j s k i c
h
RAZEM: 4,63 mld euro.

Te 4,5 mld euro ma być wielkim prezentem dla Polski, nowym planem Marshalla.
Euroentuzjaści wiwatowali:
Patrzcie, prawie 5 mld euro rocznie dla Polski!

Ale - podobnie jak w przedakcesyjnym funduszu SAPARD, „pieniądze” te znajdują
się tylko na papierze i w obiecankach.

Gryzipiórki Unii same wyznały, że w pierwszych latach członkostwa tylko 10-
20% z tych 4,6 mld euro dotrze do Polski.
To znaczy zamiast 4,6 mld euro rocznie Polska dostanie tylko 0,5 mld, w
najlepszym razie
0,9 mld euro.
Będzie to skutkiem, ich zdaniem, „braku możliwości dofinansowywania” i „braku
możliwości przebrnięcia przez skomplikowane procedury administracyjne”.

Ogromna część tych pieniędzy popłynie do kieszeni obcego kapitału w Polsce,
bo tylko on jest w stanie dofinansować fundusze. O tym w Brukseli wiedzą. Ty
nie wiedziałeś, ale oni wiedzieli od samego początku pchania Polski do
aneksji przez UE.

Ale nawet jeśli przeskoczymy to mocarstwowe politykierstwo finansowe, to
bilans końcowy po przystąpieniu Polski do Unii wygląda następująco:
=========================
5 mld euro - ROCZNE WYDATKI
2-2,5 mld euro - WPŁYWY
=========================

To oznacza, że do każdego euro, które jak ochłap spadnie z Brukseli, Polska
musi przedtem wyłożyć prawie 2 euro na stół brukselski w formie składek
członkowskich i odprowadzonych ceł zewnętrznych oraz dodatkowo jeszcze 75
centów na budowę instytucji służących realizacji wymogów unijnych (poza np.
miliardową budową szklanych pałaców w Wilanowie dla gryzipiórków Unii).

Te pieniądze są stracone dla Polski. Polska ma być nie tylko płatnikiem
netto, ale superpłatnikiem netto.

Komisja Europejska oferowała Polsce tzw. wyrównanie budżetowe. Miało ono
wynieść około 400 milionów euro rocznie i miało ono jedynie przejściowo
zapchać dziurę w polskim budżecie, aby zatuszować przedreferendową sytuację
Polski jako płatnika netto.

Sprawa ta była tak ważna dla rządu warszawskiego, że minister finansów
profesor Grzegorz Kołodko osobiście krzątał się cały czas w Brukseli, aby
razem z Unią przygotować następną rundę prounijnej propagandy, gdzie rola
Polski jako płatnika netto została starannie zatuszowana.

I tak zowu ujarzmiono Polskę - tak jak pod koniec XVIII wieku, tak jak po
drugiej wojnie światowej. Tyle tylko, że teraz wygląda to zupełnie inaczej.
Chytrzejszy jest kamuflaż "przyjaciół".

Dawniej rozpoznawałeś wroga, bo groził ci szablą i armatą. Nowy przeciwnik
uśmiecha się przyjacielsko, poklepuje jowialnie po ramieniu i wymachuje nie
szablą, ale książeczką czekową.
Obserwuj wątek
    • klip-klap Re: łezka się w oku kręci :) 20.10.04, 21:34


      forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=17007&w=15739512
      forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=17007&w=15988725&v=2&s=0

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się


Nakarm Pajacyka