GoĹÄ: L@rs IP: *.uroczec.sdi.tpnet.pl 10.06.01, 20:54 Uważam że wypełnienie czasu dziecka od rana do wieczora jest gwarantem, że dziecko nie wpadnie w złe kręgi. Czy mam rację? Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
joanna.markiewicz Re: Czy mam rację? 18.06.01, 13:38 Moim zdaniem nie można mówić o żadnych gwarancjach. Można jedynie zmniejszać prawdopodobieństwo związania sie dziecka z tzw. złym towarzystwem. Jeżeli ciekawie organizowanemu czasowi towarzyszy dobry kontakt z dzieckiem i dostosowanie obowiązków do możliwości dziecka mogę sie do tego przychylić. Ważne jednak, żeby rozliczanie go z wykonywanych zadań nie stało się ważniejsze niż samo dziecko. Zapełnianie dziecku czasu nie zwalnia nas rodziców z obowiązku zaspakajania jego podstawowych potrzeb psychicznych. W sprawie profilaktyki destrukcyjnych zachowań dzieci, większą wagę przywiązywałabym, nie do szczelnie zapełnionego zajęciami czasu, a do jakości kontaktów jakie są między rodzicami i dziećmi. Do tego, czy rodzice okazują dziecku „mądrą” miłość, wierzą w jego możliwości, towarzyszą w pokonywaniu trudności, czy są blisko, kiedy dziecko tego potrzebuje. Można by powiedzieć, że dziecko zajęte nie znajdzie czasu na głupstwa, że będzie funkcjonowało zgodnie z naszym planem, a więc będzie pod kontrolą i nic złego się nie wydarzy. Myślę jednak, że jeżeli dziecko nie znajdzie w rodzinie tego co dla każdego człowieka niezbędne, a wię akceptacji, bliskości, okazywanej miłości, będzie tego szukać poza domem, gdzie to znajdzie - niewiadomo. Dziecko którym stale się kieruje i wszystkie decyzje dotyczące jego życia podejmują sami dorośli - albo czuje się mało sprawne, słabe i niezdolne do realizacji własnych pomysłów, albo jeżeli już nadejdzie sytuacja, kiedy może wybierać, dokonuje przypadkowych, nieprzemyślanych wyborów. Dlaczego mówię, że relacja między rodzicami i dzieckiem jest najważniejsza. Wyobraź sobie dziecko wprawdzie stale zajęte, które jednocześnie czuje się nieakceptowane takie jakie jest. Może ono myśleć o sobie jak o niepełnowartościowej osobie i wtedy zwróci się po akceptację w stronę gorszych od siebie, bo tak o sobie myśli. Następny czarny scenariusz, to sytuacja, kiedy przemęczone dziecko w okresie dojrzewania zaczyna się buntować przeciwko narzuconemu tempu i ilości obowiązków i wchodzi na swoją drogę, która może być różna. Bardzo cenne jest mieć dla dziecka różne propozycje i uczyć je aktywnego życia, ważne jednak, żeby nie ograniczać do tego relacji z dzieckiem. Odpowiedz Link Zgłoś
GoĹÄ: AHA Re: Czy mam rację? IP: 212.244.25.* 11.07.01, 23:42 Myślę, że mam rację, co do wypełniania dziecku wolnego czasu. W dzisiejszych czasach jest zbyt dużo pokus jak dla dziecka, a po drugie za dużo podejrzanych, o różnych zamiarach kręci się tych ludzi po ulicach. Odpowiedz Link Zgłoś
GoĹÄ: !!! Re: Czy mam rację? IP: *.inowroclaw.sdi.tpnet.pl 25.07.01, 23:13 Z PUNKT WIDZENIA MLODEGO CLZOWIEKA JAKM JESTEM: NIE MASZ RACJI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! MATKA MOJEJ KOLEZANKI MYSLALA PODOBNIE I CO Z TEGO WYSZLO?KUMPELA CALY CZAS MI MOWI,JAK OTO ONA MATKI NIENAWIDZI,DO ILU RZECZY JA ZMUSZA,DO RZECZY KTORE JEJ KOMPLETNIE NIE INTERESUJA!I Z CZYSTEJ PRZEKORY ZADAJE SIE Z NAPRAWDE TYPKAMI SPOD CIEMNEJ GWAZDY.ZROBILA WSZYSTKO CO MOGLA:PRZYCHODIZLA PIJANA DO DOMU,WYMIOTOWALA PRZY MATCE,PRZYSZLA PO MARIHUANIA,MATKA NZAJDOWALA U NIEJ PAPIEROSY.I TO WSZYSTK TYLKO DLATEGO:BY POKAZAC SWOJA OSOBOWOSC I NIEZALEZNOSC.A TO NIEZNACZY ZE KONIECZNIE TEGO CHCIALA.CHCIALA TLYKO POKAZAC,ZE MA INNE ZDANIE OD MATKI,NAWET W TAKIEJ KWESTII.TO JUZ BYLO DRASTYCZNE POSUNIECIE Z JEJ STRONY,ALE CO MIALA ZROBIC,SKORO W ''NORMALNYCH''SYTUACJACH WSZYSTKIE DECYZJE PODEJMOWALA ZA NIA MATKA?NIE PODEJMOWALA TLYKO ZA JEDNA:ZA SPOSOB ZYCIA.I TLYKO TO CORKA MOGLA ZMEINIC.WIEC MOZE LEPIEJ NIE DAWAJ OKAZJI SWOJEMU DZIECKU DO POKAZYWANIA SWOJEJ NIEZALEZNOSCI W TAKI SPOSOB.POZWOL JEMU SAMEMU WYBIERAC.JESLI POZWOLISZ WYBRAC MU NP(TO TLYKO PRZYKLAD!CHODZI MI O RODZAJ SYTUAJI)WYGLAD POKOJU,TO ONO NIE BEDZIE ROBIC NIC NA PRZEKOR W POWAZNIEJSZYCH SPRAWACH,BO ZOBACZY ZE MACIE TO SMAO ZDANIE,A TY NIE NARZUCASZ MU JEGO NA SILE.POZWOL DZIECKU SAMEMU WYBIERAC.I ROZMAWIAJ Z NIM.JESLI GO COS NIE INTERESUJE TO DLACZEGO MASZ MU ZAPYCHAC CZAS?POZA TYM DZIECKO POTRZEBUJE WOLNEGO CZASU,SPOTKAN ZE ZNAJOMYMI ITP. A TAK NA MARGINSIE.SKORO NADAL,PO WYPOWIEIZ LEKRZA SPECJALISTY(JAKIM TY ZAPEWNE NIE JESTES)TWIERDZISZ ZE MASZ RACJE,TO WSPOLCZUJE TWOJEMU BIEDNEMU DZIECKU.TAKA MATKA TO SPEPSZONE DZIECINSTWO.KONIEC! Odpowiedz Link Zgłoś
GoĹÄ: Malwina Re: Czy mam rację? IP: *.abo.wanadoo.fr 26.07.01, 10:35 dlaczego ma byc to koniecznie zmuszanie ? Moje dziecko jest bardzo aktywne i uwielbia sport - moze zreszta na zasadzie kontrastu bo ja nie lubie go uprawiac. Wybiera sobie dyscypliny ktore mi sie absolutnie nie podobaja i nigdy nie stawialam mu przeszkod ! jest zadowolony - to najwazniejsze ! moje obawy (hipika i rugby !) chowam do kieszeni i ( z daleka) kibicuje. W ten sposob wydaje mi sie ze dziecko realizuje sie POZA mna i moimi ewentualnymi marzeniami (lubie lekkoatletyke). Jest to jego sprawa i uwielbia gdy sie na tym nie znam. Gra tez na gitarze elektrycznej - zupelnie go do tego nie pchalam ! rezultat jest taki ze szkola + te zainteresowania sprawiaja ze nie ma czasu sie nudzic i w dodatku stworzyl sobie kolko przyjaciol/klegow w ktorym czuje sie dobrze. Wydaje mi sie ze umozliwic dziecku realizowanie czego chce (w miare mozliwosci oczywiscie) to jest minimum ktore rodzice maja obowiazek zrobic ! Otworzyc mu drzwi na swiat. Ja nigdy nie zmuszalam, moze mam szczescie ze dzieciak zainteresowany zyciem ...? Ale czy to spada ot tak z nieba jak manna ? Odpowiedz Link Zgłoś