Po adresem Francuska 33 przez lata działał kultowy Renesans. Teraz obcięto mu ostatnią sylabę i jest Rene. A w nim szczere jedzenie.
- Wciąż nie wypłacono mi około 5 tys. zł - mówi Wojtek, były menedżer Centrum Rozrywki Hula Kula. Takich osób jak on jest więcej, przygotowują przeciw firmie pozew zbiorowy. Hula Kula zaprzecza zarzutom byłych pracowników.
Talerze wychodzą z zaplecza precyzyjnie wystylizowane, pozbawione drobnomieszczańskich sentymentów i raczej konceptualne. Jeśli białe szparagi, to sztuki trzy.
Pracę ma stracić około 1000 osób. Taką decyzję podjęła firma Eurocash, zaopatrująca sieci handlowe i gastronomię. Dostawcy i kierowcy drżą o zatrudnienie.
Cały budynek został odnowiony. Teraz to będzie coś więcej niż cukiernia. Można wypić kawę, przegryźć coś słodkiego, a w przyszłości także zjeść śniadanie czy lunch. Właścicielka obiecuje, że misiankowe hity też wkrótce zawitają.
Słynny "Kerfuś", który podbił internet dwa lat temu, wraca do Warszawy. Tym razem robocik kursuje po jednym ze stołecznych barów mlecznych, znów robiąc furorę wśród młodych gości. - Na razie to tylko testy, ale odbiór jest bardzo dobry. Robot świetnie pomaga naszym pracownikom - mówi jego właściciel.
Nowy sezon, stare kłopoty. Mieszkańcy centrum Warszawy skarżą się, że lokale gastronomiczne zabierają im miejsca, na których mogliby parkować samochody. - Trzeba znaleźć złoty środek - odpowiadają na to urzędnicy.
Szyld Popolare, zgodnie z modnym dziś trendem kulturowym, trzeba tłumaczyć jako lokal ludowy. To od razu stawia nas w bardziej demokratycznym kontekście.
Po dwóch latach nieobecności na bulwar Grzymały-Siedleckiego wraca legendarny Plac Zabaw. Wiemy też, kto postawi strefę gastronomiczną przy kładce pieszo-rowerowej nad Wisłą. To bedzie zapewne najbardziej uczęszczane miejsce tego lata.
Tłum warszawiaków w ramach protestu tańczył przed idącą do likwidacji budką z fast foodem koło Dworca Śródmieście w Warszawie.
To kolejny lokal ze spisku, który powoli opanowuje Miasto. Chodzi o miejscówki prowadzone przez młodych ludzi, którzy gotują bez gastrofisiowania.
Darek na barze w restauracji zarabia 25 zł na godzinę. Do lata nie dotrwa. - Sezon na Majorce zaczyna się w kwietniu, z napiwkami zarobię tam trzy razy tyle co u nas - wyjaśnia. Wielu pracowników warszawskiej gastronomii robi tak jak on.
Warszawiacy stają w obronie budki z zapiekankami spod Pałacu Kultury i Nauki. Na protest zaprasza youtuber Książulo. Czy warto bronić budy rodem niczym z lat 90.?
Serwują tu tapasy, o które będziecie walczyć ze współbiesiadnikami.
Tłumaczą sobie, że jeśli kogoś oszukują, to "tylko" fiskusa. I rozgrzeszają się przekonując, że robią to, by przetrwać.
Bar Lussi serwuje zapiekanki od lat 90. XX wieku, ma swoich fanów w całej Warszawie. Urzędnicy twierdzą jednak, że właściciel budki nielegalnie zajmuje pas drogowy i nakładali na niego kary.
- Te pączki już zarezerwowane? - pyta jeden z trzech klientów, którzy mieszczą się w piekarence Rdest na Mokotowie. Właścicielka właśnie lukruje kolejną porcję, a stojący przed drzwiami mają coraz bardziej zaniepokojone twarze.
"Znamy to zjawisko" - informują służby skarbowe. Po naszym tekście kontrolerzy dokonali "nabycia sprawdzającego" w modnej warszawskiej restauracji.
W jednej z najmodniejszych restauracji Warszawy klient zamiast paragonu fiskalnego dostał łudząco do niego podobny "paragon wstępny". Ale bez danych wymaganych przez skarbówkę. Tak się też złożyło, że akurat płacić można było tylko gotówką, bo doszło do awarii terminalu
Porywiste wiatry, zwały śniegu, lodowce, turnie i piargi domagają się potraw solidnych, zapewniających dobrą przyczepność i izolację od rozszalałych żywiołów.
Mikołaj pracuje na zmywaku w jednej z warszawskich knajp. Zarabia na rękę nieco ponad 20 zł. Dużo mniej, niż wynosi minimalna płaca. - Właściciel powiedział, że i tak powinienem się cieszyć, bo rynek pracownika się skończył - mówi.
Po wizycie w nim ożyły wspomnienia z dzieciństwa. A na koniec przyznał: Zakochałem się w tym słodkim maleństwie
Dobrze mieć na podorędziu podręczny skrót do tego, co w Warszawie w roku 2023 jest najsmaczniejsze.
Wielu się zdziwi, po co wybrałem się do miejscówki mającej wdzięk punktu obsługi klienta w gminnym oddziale banku spółdzielczego.
Studenci pracują już nie tylko w gastronomii i handlu. A gdyby nie pandemia wielu z nich nie byłoby stać dziś na studia.
Menu podzielono na pięć części, nazwanych w stylu Piasta Kołodzieja: Popas, Pieńki, Zalewajki i polewki, Obiata i Wety.
W Darach Natury w sobotnie południe jest tłumnie. Miejsca przy okrągłych stolikach z pociętych pni starych drzew oraz większym ze starych desek, poobtykanym mchem i szyszkami, zajmują głównie grupy młodzieży oraz pogodne panie w dojrzałym wieku. Podejrzanie dużo tych pań.
Dziś w branży gastro "wielkie poruszenie, ci odlatują, ci zostają". Zaraza, wojna, kryzys kładą pokotem kolejne lokale, na których zgliszczach następni śmiałkowie próbują budować nowe imperia. Niewiele pojawia się całkiem nowych adresów. Wyjątkiem jest Kuk.
Po "ciemnych sklepach" przyszedł w Warszawie czas na "ciemne kuchnie". Działają jak fabryki, kurierzy odbierają z nich jedzenie na dowóz. Niby z restauracji w mieście, ale tak naprawdę z linii produkcyjnej.
- Jesteśmy pod Złotymi Tarasami od godz. 18 we wtorek, czyli od 40 godzin - mówią mi pierwsze osoby z kolejki czekającej w czwartek rano na otwarcie pierwszego w Warszawie lokalu Popeyes, amerykańskiej sieciówki słynnej z kurczaka po luizjańsku. Skusiły ich kupony na darmowe burgery na cały rok.
- Przekazujemy powierzchnię w ręce operatora. Powodzenia, sky is the limit - powiedział inwestor wieżowca Skyliner na Woli. Przestrzeń, o której mówił, zajmuje 41. i 42. piętro. A operator ma pomysł na to, jak ją wykorzystać
Singapurski szef kuchni Hammid Trisna miesza w naszych wyobrażeniach o kuchni azjatyckiej od ponad dekady. Kiedyś robił to w Krakowie w legendarnym Yellow Dogu, teraz czaruje w paru modnych lokalach miasta.
Gigant branży fast foodów, amerykańska firma Popeye specjalizująca się w smażonym kurczaku, we wrześniu otworzy pierwszy lokal w Warszawie. Podano już lokalizację restauracji.
To niewybaczalny błąd. Ruch w stołecznym gastro jest tak wielki, że nie daję rady bywać tu służbowo i w galowym mundurze Policji Kulinarnej z akselbantami częściej niż raz... na ćwierćwiecze.
Moje zadanie, jako początkującego pracownika luksusowego hotelu, było proste. Witać z uśmiechem bogatych hotelowych gości i łapać tych spośród nich, którzy z hotelu uciekali bez płacenia.
Do wielu restauracji ustawiają się kolejki chętnych, by usiąść do stołu i złożyć zamówienie. Dlaczego więc przedsiębiorcy w tej branży mówią, że Warszawa to pole minowe dla gastronomii?
Gastronomia, hotele, handel, branża IT. Trudno dziś sobie wyobrazić Warszawę bez pracowników obcokrajowców, głównie Ukraińców. A prawica straszy, że "zabierają nam pracę". Czy ta retoryka może trafić na podatny grunt?
To jedna z najbardziej czarujących gastromiejscówek miasta. O kilka kroków zaledwie od ronda de Gaulle'a, a jednak dająca poczucie przeniesienia się do Śródziemia, którego znakiem jest monumentalna Skarpa wiślana powstała w prehistorycznych czasach.
Prezenter telewizyjny otwiera bar ze śniadaniami serwowanymi przez cały dzień. Rezygnuje też z licencji alkoholowej. Będzie podawał wina, piwa oraz drinki bezalkoholowe. "Zasłużyliśmy na tę zmianę - naszym live style nie musi być bełkot, żenada i kac" - twierdzi.
Co myśleć o lokalu, który deklaruje, że gwiazdkowe rankingi olewa chłodnym rosołem, by chwilę później szczycić się rekomendacją francuskiego bedekera? Czy to już hipokryzja, czy tylko kapryśna niekonsekwencja?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.