Doświadczenie uczy, że na tysiąc noworodków około stu pięćdziesięciu kwalifikuje się do uważnej obserwacji neurologicznej, ale tylko u trojga z nich stwierdza się porażenie mózgowe. Warto wiedzieć, że szczególnie zagrożone są wcześniaki.
Ściśle rzecz biorąc, mózgowe porażenie dziecięce nie jest chorobą, gdyż nie postępuje. Mówiąc najprościej, jest to zespół różnorodnych zaburzeń napięcia mięśni, czynności ruchowych i postawy, wywołanych uszkodzeniem mózgu.
Mózg jest bardzo wrażliwym organem. Przyczyną uszkodzenia może być jakaś infekcja, która miała miejsce jeszcze w łonie matki (albo w pierwszym miesiącu życia dziecka). Powodem może być także niedotlenienie mózgu spowodowane nieprawidłowym ukrwieniem łożyska lub nadciśnieniem tętniczym u matki. Ważny jest również okres okołoporodowy - wtedy może dojść do niedotlenienia lub krwawienia śródmózgowego.
Stan noworodka oceniamy za pomocą znanej chyba wszystkim skali Apgar. Noworodki, które dostały mniej niż siedem punktów w tej skali (na dziesięć możliwych), powinny być jeszcze w szpitalu zbadane przez neurologa dziecięcego. A potem drugi raz, parę tygodni później (ale przed upływem dwóch miesięcy). Niski wynik w skali Apgar nie przesądza o tym, że będą jakieś problemy, bo nawet przy trzech, czterech punktach wszystko może być w porządku, chodzi jednak o to, by takie dziecko było uważniej obserwowane przez lekarzy. Badanie neurologiczne wskazane jest także u wcześniaków, nawet tych, które dostały dużo punktów.
Po pierwsze na to, jak dziecko się układa - czy leżąc na brzuchu lub na plecach nie wygina się nienaturalnie w którąś stronę. Może to być zupełnie niewinne i wynikać z ułożenia dziecka w macicy. Jeśli jednak po kilku tygodniach ta asymetria nadal trwa, dziecko powinien obejrzeć neurolog, który zbada też jego odruchy i dopiero na tej podstawie będzie mógł orzec, czy są powody do niepokoju. Innym ważnym objawem jest drżenie rączek i nóżek. U noworodka bywa ono wyrazem zwykłej niedojrzałości układu nerwowego i często mija samo. Ale czy to jest norma rozwojowa, czy też zwiastun problemu, ocenić może tylko lekarz, najlepiej neurolog.
Kiedy w trzecim miesiącu życia podciągamy niemowlę za rączki z pozycji na wznak, główka nie powinna opadać bezwładnie. Inne niepokojące objawy to kłopoty ze ssaniem i połykaniem, zbyt wolny lub zbyt szybki wzrost obwodu główki. Warto wiedzieć, że u donoszonego noworodka obwód główki w ciągu pierwszych trzech miesięcy powinien wzrosnąć o 6 cm, a w ciągu następnych trzech o 3 cm. U dwu-, trzymiesięcznego dziecka naszą uwagę powinno także zwrócić nadmierne napięcie mięśni nóg i rąk, które wcześniej mogło być trudne do uchwycenia. U dzieci starszych, powyżej trzeciego miesiąca, niepokojąca jest również pewna asymetria w sprawności rąk czy nóg, np. sięganie po zabawkę stale jedną rączką.
Teoretycznie dziecko ma prawo tak robić do końca czwartego miesiąca, ale czasem już w trzecim miesiącu lekarz widzi, że kciuk jest nadmiernie zaciśnięty. Później (zazwyczaj powyżej szóstego miesiąca) może wystąpić jeszcze inny niepokojący objaw: kiedy bierzemy dziecko pod pachy i trzymamy je w powietrzu, krzyżuje ono wyprostowane nóżki.
Przede wszystkim USG przezciemiączkowe, całkowicie bezpieczne i niosące dużo informacji. Jeżeli dziecko dostało niewiele punktów w skali Apgar, powinno się zrobić USG już na oddziale noworodkowym i powtórzyć po drugim tygodniu życia. Prawidłowy wynik oznacza, że na 95 proc. wszystko jest w porządku. Może się co prawda zdarzyć, że USG jest prawidłowe, a dziecko ma objawy porażenia, bo ta metoda nie daje wglądu w sam mózg. Ale właśnie dlatego, że badanie jest zupełnie nieszkodliwe, dopóki nie zarośnie ciemiączko, można je robić wielokrotnie. Tomografia i rezonans magnetyczny wymagają znieczulenia, co nie jest dla dziecka całkiem obojętne, więc te badania wykonuje się wyjątkowo.
Podstawową metodą jest rehabilitacja, która, mówiąc w dużym uproszczeniu, pobudza powstawanie nowych połączeń w mózgu. Mózg ma pewną liczbę komórek, które mogą się różnicować w zależności od potrzeby i zastępować te zniszczone. U małych dzieci mózg jest znacznie bardziej plastyczny i dlatego tak ważne jest, by rehabilitację rozpocząć już w pierwszym półroczu. Te same ćwiczenia dadzą nieporównanie większe efekty u dziecka trzymiesięcznego niż u dziecka dziewięciomiesięcznego.
Dziecko ćwiczy poszczególne ruchy, a także całe ich sekwencje - siadanie, chwytanie, pełzanie, raczkowanie. Małe dzieci rehabilituje się metodą Bobathów albo metodą Vojty . Pierwsza z tych metod polega na wykonywaniu ruchów za dziecko lub wspomaganiu jego własnych ruchów. W tej drugiej wymusza się ruchy przez ucisk
odpowiednich punktów na ciele. Metodę Vojty nie wszystkie dzieci dobrze znoszą - robią się nerwowe, płaczą. Najlepiej więc dobrać metodę do dziecka lub łączyć elementy obu metod, śledząc postępy.
Najlepszymi rehabilitantami są rodzice - mają emocjonalny kontakt z dzieckiem i mogą dopasować rodzaj ćwiczeń do nastroju malca. Ćwiczyć trzeba kilka razy dziennie po kilkanaście minut. Rodzice muszą się tego uczyć pod okiem rehabilitanta. Z początku powinni się z nim spotykać częściej (np. dwa razy w tygodniu), potem wystarczą spotkania co miesiąc, sześć tygodni.
Niewątpliwie niektóre dzieci są rehabilitowane "na wszelki wypadek". Bez ćwiczeń miałyby tylko, jak my to mówimy, gorsze wzorce ruchowe, na przykład mniej zgrabny chód. Ale lepiej niepotrzebnie rehabilitować dziecko bez najmniejszej dla niego szkody, niż zaniedbać coś, co mogłoby być nie do odrobienia.
Dzięki trafnej diagnozie i wczesnej rehabilitacji udaje się odtworzyć utracone połączenia nerwowe i zdecydowana większość dzieci odzyskuje normalną sprawność ruchową. Kiedy spotykamy naszych pacjentów, gdy mają sześć, siedem lat, często nic nie wskazuje na to, że kiedyś się u nas leczyli. Wiele osób sądzi wprawdzie, że wczesne uszkodzenia mogą mieć związek z zaburzeniami koordynacji ruchowej i dysleksją, ale niełatwo to udowodnić. A nawet jeśli takie kłopoty szkolne wystąpią, to przy pomocy rodziców i pedagogów z czasem wszystko się wyrówna.
Przedstawione w tej tabelce objawy mogą być związane z uszkodzeniem układu nerwowego.
To ty najdłużej jesteś z dzieckiem. Twoje spostrzeżenia mogą być bardzo cenne. Jeśli podzielisz się nimi z pediatrą, będzie mógł postawić diagnozę i albo rozwiać twoje wątpliwości, albo zalecić rehabilitację.
Dziecko ma skłonność do odchylania głowy i wyginania się do tyłu.
Nie leży prosto, przekrzywia się w lewo lub w prawo.
Jest ospałe.
Ma drżenia rączek i nóżek.
Ma niespokojny wzrok, oczopląs.
Ma bardzo napięte mięśnie nóg i rąk (trudno je ubrać).
Niespokojnie ssie, szarpie się, krztusi, wymiotuje.
Dziecko nie skupia wzroku na osobach i przedmiotach.
Kiedy podciągamy je za ręce z pozycji leżącej, główka opada w tył.
Kiedy bierzemy je na ręce, nie potrafi utrzymać główki.
Jest nadmiernie wrażliwe na głos lub dotknięcie (reaguje krzykiem, drżeniem, sztywnieje ze strachu).
Ma trudności z odwodzeniem nóżek (sprawia to kłopot przy przewijaniu).
Dziecko nie przekręca się na boki.
Nie bawi się rączkami, nie chwyta zabawek, mocno zaciska piąstki, kciuki chowa w dłoni.
Ma ubogą mimikę, nie reaguje na głos matki.
Mięśnie rąk i nóg ma mocno napięte.
Obciąga palce stóp, co wygląda jak u baletnicy.