Opublikowany w 2018 roku raport Najwyższej Izby Kontroli (NIK) na temat żywienia pacjentów w polskich szpitalach wskazywał, jak źle, a niekiedy wręcz tragicznie, wyglądała wówczas sytuacja. Zamiast zbilansowanej diety chorym serwowano posiłki składające się głównie z zamienników. - W kiełbasie szynkowej, podawanej na śniadanie w jednym ze szpitali, znajdowało się 78 proc. wody, a 62 proc. wynosiła niedowaga produktów względem tej zaplanowanej w jadłospisie. Do 28 proc. niższa lub do 50 proc. wyższa od zaplanowanej była kaloryczność posiłków - donosił NIK. W wielu kontrolowanych wówczas szpitalach pacjenci zamiast masła jedli tłuszcz mleczny albo margarynę, zamiast sera wyroby seropodobne, zamiast roladki majonezowo-drobiowej - roladkę drobiową z sosem majonezowo-serowym, który tak naprawdę nie zawierał żadnego sera lecz hydrolizator białkowy o smaku sera - odnotowali urzędnicy NIK. Symbolem posiłków w polskich szpitalach przez lata była "mortadela i dżem".
W 2022 roku Ministerstwo Zdrowia rozpoczęło prace nad rozporządzeniem dotyczącym standardów żywieniowych, których miałyby trzymać się polskie szpitale. Nadal jednak brak ostatecznych wyników.
- Projekt rozporządzenia w tej sprawie, opublikowany do konsultacji społecznych 22 marca 2022 roku, zakładający wprowadzenie 15 diet i 9 ich modyfikacji, został skrytykowany za nieuwzględnienie w nim kilku diet. Nie przedstawiono też w projekcie kosztów, kto i w jakiej wysokości miałby je ponieść za wprowadzenie zbilansowanych diet do żywienia szpitalnego - informował "Rynek Zdrowia" w artykule z maja bieżącego roku.
- Średnio 30 procent pacjentów polskich szpitali głoduje. To jest bardzo optymistyczna średnia. Mamy oddziały szpitalne, w których to niedożywienie występuje nawet u 70-90 procent pacjentów, jak choćby oddziały onkologiczne, intensywnej terapii czy oddziały medycyny paliatywnej - mówi reporterowi Fakty TVN Anna Zmarzły, kierowniczka Ośrodka Żywienia Klinicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu.
Ekspertka wskazuje na kilka przyczyn. Po pierwsze, w szpitalach brakuje personelu, a więc nie ma kto dopilnować, aby pacjent zjadł, co jest szczególnie widoczne na oddziałach onkologicznych czy geriatrycznych. Wielu chorych ma problemy z pogryzieniem, przeżuciem czy strawieniem pokarmu. Ponadto nie zawsze posiłki szpitalne są odpowiednio zbilansowane. Największym problemem pozostaje niedostateczna ilość dobrej jakości białka w pożywieniu.
Jak zauważa Przemysław Matras, prezes Polskiego Towarzystwa Żywienia Klinicznego, w szpitalach brakuje też specjalistów, którzy mogliby szybko zdiagnozować u pacjentów niedożywienie i wdrożyć odpowiednią dietę. Do tego celu służą specjalne preparaty do podawania dojelitowego, pozajelitowego lub dożylnego. Obecnie w naszym kraju jest tylko 58 szpitali, które posiadają certyfikat żywieniowy (na ponad 900).
Leczenie żywieniowe jest refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, natomiast zwykłe posiłki są w gestii szpitala i nie są dofinansowywane przez NFZ. A od tego, co zjada pacjent, czy posiłki dostarczają mu wszystkich potrzebnych składników odżywczych w odpowiedniej ilości, zależą często efekty leczenia. "Niedożywienie pacjenta jest czynnikiem ryzyka zgonu" - alarmują eksperci na antenie TVN.
Źródła: Fakty TVN, Rynek Zdrowia