Akapit z przebiśniegów. Trzeba tu parę lat pomieszkać, aby zrozumieć to zagrożenie, któremu na imię prowincjonalizm.
Demokracji wciąż się uczymy - jak w szkole. A w szkole jest tak, że po nauczeniu się jakiejś porcji materiału przychodzi sprawdzian. Więc już za dwa dni czeka nas sprawdzian z demokracji. Obyśmy go zdali, bo kto wie, czy będzie następna okazja.
Czekam na ciszę wyborczą. Potrzebuję odpoczynku od tego zgiełku kampanijnego, zanim oddam swój głos 15 października. Bo że będę głosować, to pewne.
Wycieczka ta zapowiada się nader interesująco i mogą w niej wziąć udział najszersze warstwy miasta naszego.
Cóż jednak poradzę, że co pewien czas napada mnie ochota kupić jakieś dziadostwo.
Wypisałem katalog zdarzeń wyprowadzających mnie i moich rozmówców z równowagi. Spis wart uśmiechu, przypominający nieco scenariusz "Dnia świra". Spis z trzema kropkami i sugestią nieskończoności. Każdemu przeszkadza przecież coś innego. Właśnie - co Wam przeszkadza w Płocku i nie tylko? Piszcie: listy@plock.agora.pl.
Inflacja za chwilę osiągnie wyższą wartość niż zawartość alkoholu w winie. Wtedy aktywne śledzenie polskiej rzeczywistości politycznej możliwe będzie jedynie w myśl rosyjskiego przysłowia "biez wodki nie razbieriosz".
Obserwując serwisy informacyjne, można odnieść wrażenie, że czas płynie coraz szybciej. Jednak wystarczy sięgnąć po gazety sprzed wieku i wydaje się, że prawie się zatrzymał.
Od dwóch tygodni na ulicach trwają protesty, w których uczestniczą młodzi ludzie. Część z nich to jeszcze uczniowie, dlatego na ten temat wypowiedziało się nowo utworzone Ministerstwo Edukacji i Nauki.
Opada kurz po niedzielnych wyborach do parlamentu, a wyborcy wciąż komentują. Złość leje się wiadrami na na tych, którzy oddali głos "przeciw demokracji". "Sprzedali się za >pińcet", "Patologia zagłosowała na pisiorów" - to najłagodniejsze komentarze, które zapełniły fejsbukowe profile.
Schody prowadzące od pomnika Broniewskiego nad Wisłę przed laty były podobno jednym z najbardziej popularnych i reprezentatywnych miejsc w Płocku. Z czasem to miejsce podupadło.
Ratusz ogłosił niedawno konkurs na koncepcję sali koncertowej na Nowym Rynku. Wieść o tym wzbudziła w mieście mieszane uczucia - od reakcji typu "hura, nareszcie!" po "a po co to komu?".
Powiedz mi, z jakiej rodziny pochodzisz, a powiem ci, kim będziesz. Nasze dzieciństwo i okres dojrzewania mają niebagatelny wpływ na dorosłość. Nie tylko w dużym stopniu ukierunkowują przyszłość zawodową, ale również istotnie oddziałują na zdrowie - zarówno psychiczne, jak i fizyczne. Książkowym (dosłownie) przykładem jest życie najsłynniejszej performerki świata Mariny Abramović. Artystka dała temu wyraz w swojej szokującej biografii "Pokonać mur", wydanej u nas przez Dom Wydawniczy "Rebis".
Wiosna. Ze snu zimowego obudziły się trykociki. To, że bez obcisłych gaci i kaftanika nie można biegać ani jeździć rowerem - wiadomo od paru lat. Ale że po Tatrach już nie da się łazić, to zgroza. Trykociki są wszędzie. Zawładnęły szlakami. Swoimi autami próbują wjechać na Rysy albo do sklepu. Piją energetyki, szamią obiad w pięciogwiazdkowej restauracji. Gadają o biznesach, naparzają w komórkach. Strach, rany boskie, strach! Na szczęście są jeszcze miejsca, których trykociki nie zwęszyły.
Nadchodzi Wielki Tydzień. Kończy się czas Wielkiego Postu. Kiedyś był to czas służący do świadomego przygotowania się do Wielkanocy poprzez m.in. post i umartwienie. Dziś coraz rzadziej Polacy, a więc w zdecydowanej większości podobno katolicy, chcą myśleć o umartwieniach. Ale i dawniej nie wszyscy się do tego garnęli. Tyle że kiedyś łamanie postu spotykało się z potępieniem, jak np. w "Kurierze Płockim" z 30 marca 1922 r.:
Do gabinetu lekarskiego wszedł Aleksander Fredro. Nie podał w rejestracji numeru PESEL. System ewidencji ubezpieczonych i tak zweryfikowałby go kolorem czerwonym. Nie czekał jednak w kolejce, mimo że sprawa nie była pilna. Skorzystał z praw kombatanckich nabytych podczas wypraw napoleońskich.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.