Latem popularność chłodników wystrzeliwuje w kosmos. Nic dziwnego, bo w upały mało komu chce się coś gotować i spędzać czas w rozgrzanej kuchni. Zwykle nie mamy też ochoty na ciężkie, ciepłe dania. Raczej marzy nam się coś orzeźwiającego, przyjemnie chłodzącego, co można zrobić niewielkim nakładem sił. I wtedy całe na biało (lub różowo) wjeżdżają one, czyli chłodniki.
W Polsce najczęściej jadamy chłodnik litewski. Nic do niego nie mamy, ale naszym zdaniem jeszcze smaczniejszy i bardziej orzeźwiający jest chłodnik bułgarski, czyli tarator. Jego podstawą są ogórki - pokrojone lub starte na tarce - a także jogurt (naturalny lub grecki) i zsiadłe mleko (choć istnieją też wersje bez niego, można też ewentualnie zastąpić go śmietaną). Dodaje się również czosnek, oliwę, posiekany koperek i orzechy włoskie. Czasem zamiast orzechów można - jak w przypadku chłodnika litewskiego - podać ugotowane na twardo i przekrojone na pół jajko. Tarator zazwyczaj serwowany jest jako przystawka, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by zjeść go na obiad. Zwłaszcza gdy upał daje się we znaki.
Składniki:
*Jeśli ktoś chce spróbować wersji ze zsiadłym mlekiem, to 250 g jogurtu można wymieszać z 250 g zsiadłego mleka.
Sposób przygotowania:
Ogórki możesz albo pokroić w małą kostkę, albo zetrzeć na tarce. Wszystko zależy od twoich własnych upodobań i tego, jaką konsystencję chłodnika wolisz. W misce wymieszaj je z jogurtem ubitym wcześniej widelcem - to nieco go rozrzedzi.
Czosnek przeciśnij przez praskę i dorzuć do pozostałych składników razem z posiekanym koperkiem. Dodaj trochę oliwy i posól do smaku. Możesz też dodać pieprzu, jeśli lubisz.
Wymieszaj wszystkie składniki. Jeśli chłodnik bułgarski będzie zbyt rzadki, możesz dolać odrobinę wody, ale uważaj, żeby nie przesadzić. Tarator nie powinien być bardzo płynny. Zupę schłodź w lodówce. Podawaj z posiekanymi orzechami włoskimi lub ugotowanymi na twardo jajkami.