Hyundai i10 zagościł w naszej redakcji po raz kolejny i po raz kolejny zamierzam go głównie chwalić. W czasach, kiedy samochody rosną, producenci kasują mieszczucha za mieszczuchem, Hyundai wciąż oferuje małe autko segmentu A. Za to należą się brawa, ponieważ nie każdy kierowca potrzebuje przecież SUV-a klasy kompakt. Z wyjściową ceną na poziomie 67 000 zł (teraz obniżonej do 62 000 zł) jest jednym z najtańszych samochodów na polskim rynku. Tani w tym przypadku nie oznacza kiepskiej jakości. Wręcz przeciwnie. Hyundai i10 to kawał dojrzałego i naprawdę udanego malucha.
Trafiła mi się wyjątkowo ciekawa konfiguracja. Z 84-konnym silnikiem 1.2 MPI współpracowała... zautomatyzowana skrzynia biegów i to ona była największą (i w sumie jedyną) wadą małego Hyundaia. Sto razy wolałbym samemu zmieniać biegów. Nie dość, że w kieszeni zostałyby cztery tysiące złotych, to i10 byłoby szybsze (12,6 do 15,8 sekundy) i oszczędniejsze (5,1-5,8 do 5,4-6,1 l/100 km). Co więcej, zautomatyzowana przekładnia działa tragicznie. Robi wszystko gorzej i wolniej niż kierowca, do tego wrzuca biegi w najmniej odpowiednim momencie, nie lubi się z wyjazdami z parkingów podziemnych, a każda zmiana biegów to zauważalne szarpnięcie.
Sam bym nigdy takiej wersji i10 nie wybrał i uważam, że 5AMT po prostu krzywdzi ten samochód. Z drugiej strony rozumiem, dlaczego w ofercie znajduje się taka możliwość. Porządny automat pewnie by mocno wywindował cenę. To w tym segmencie niedopuszczalne. Zautomatyzowana skrzynia to propozycja dla każdego, kto może mieć problem z samodzielną zmianą biegów. Przykładowo osób starszych lub z problemami z nogami.
Dla nich w konfiguratorze znajduje się opcja, która znacząco ułatwi im życie. Nie każdemu zależy na osiągach. Poza tym pokonałem i10 naprawdę sporo kilometrów po Warszawie i skrzynia mnie irytowała, ale bez przesady. Kiedy się już do niej przyzwyczaimy, to i10 okaże się przyjemnym i oszczędnym miejskim autem.
Hyundai i10 to przedstawiciel wymierającego gatunku. Miejskie auta segmentu A albo znikają z rynku, albo dostają silnik elektryczny, a ich cena automatycznie wystrzeliwuje w kosmos. Hyundai i10 wraz z siostrą Kią Picanto wciąż się opierają zmianom i dzielnie walczą. Czy w ogóle da się znaleźć im konkurenta? Wskazałbym tylko Toyotę Aygo X, choć ona wyraźnie zapatrzyła się na SUV-y. Tak to w ofercie, o ile w ogóle, znajdują się modele znacznie starsze i dużo gorzej wyposażone.
Hyundai i10 to mały hatchback. Mierzy zaledwie 3670 mm długości, 1680 mm szerokości i 1480 mm wysokości. Rozstaw osi to 2425 mm. Bagażnik w standardowej konfiguracji pomieści 252 l, a po złożeniu kanapy przestrzeń wzrośnie do 1050 l. Takie wymiary sprawiają, że i10 znakomicie się czuje nawet na najciaśniejszych miejskich uliczkach, a do tego potrafi być zaskakująco praktyczny.
Pierwsza myśl, jaką miałem po wejściu do środka to "ile tu miejsca!". Siedząc w fotelu kierowcy, ma się wrażenie, że to auto o rozmiar większe. Na kanapie z tyłu naprawdę można usiąść, a nie tylko traktować ją jako miejsce na plecak lub torbę. Projektanci wygospodarowali dużo miejsca na kubki, małe przedmioty i butelki. Cieszy też, że na pokładzie zostało wiele fizycznych przycisków, wygodę ich używania zawsze chwalimy na Moto.pl i i10 zasługuje tu na dużego plusa. Kolejny plusik stawiam za dwa wejścia USB (starego typu) z przodu. System Hyundaia też bez zająknięcia dogadywał się z moim telefonem i Android Auto, z którego korzystam we wszystkich samochodach.
Koreański maluch jest dostępny w czterech wersjach wyposażenia – Pure, Modern, Smart oraz N Line. Bazowa wersja Pure wyceniona na 67 000 zł, oferowana jest z silnikiem o pojemności 1.0 l oraz manualną skrzynią biegów. Podstawa zawiera klimatyzację manualną, tempomat z ogranicznikiem prędkości, skórzaną kierownicę i dźwignię zmiany biegów, centralny zamek i immobilizer, porty USB-C dla pasażerów z tyłu, światła do jazdy dziennej, przednie szyby elektryczne oraz 14-calowe felgi stalowe z kołpakami.
Wersja Modern dostępna od 70 400 zł z 1-litrowym silnikiem, posiada dodatkowo automatyczną klimatyzację, czujniki parkowania i elektrycznie sterowane tylne szyby. Dla bardziej wymagających klientów przewidziano opcjonalne 15-calowe felgi aluminiowe oraz pakiet Winter, który zawiera podgrzewane przednie fotele oraz podgrzewaną kierownicę. Wersja Modern z silnikiem 1.2 MPI i skrzynią manualną została wyceniona na 73 000 zł, a ze skrzynią automatyczną na 77 000 zł.
A co z dwiema topowymi wersjami? W dostępnej tylko z 1.2 MPI Smart (od 81 500 zł) wyposażenie poszerza się o reflektory halogenowe z funkcją statycznego doświetlania zakrętów, tylne światła LED, bezkluczykowy dostęp, elektrycznie składane lusterka boczne, chromowane klamki zewnętrzne oraz podgrzewaną kierownicę. Wersja N Line oferowana jest z silnikiem 1.2 MPI od 82 500 zł wlub 1.0 T-GDI o mocy 100 KM od 86 900 zł. Odmianę N Line wyróżniają boczne lusterka w kolorze czarnym, sportowe wykończenie grilla N Line, dedykowane 16-calowe felgi aluminiowe N Line oraz kierownica i dźwignia zmiany biegów z logo N Line.
Nawet ze zautomatyzowaną skrzynią biegów Hyundai i10 udowadnia, że jest świetnie zaprojektowanym miejskim samochodem. Szkoda, że przepisy i coraz wyższe ceny eliminują kolejne takie auta. i10 to najlepszy dowód, jak praktycznym i wygodnym w codziennej, miejskiej jeździe może być zwykły hatchback segmentu A. Kiedyś za takimi autami zatęsknimy. Jeśli szukacie małego auta do przemieszczania się głównie po mieście, to na pewno warto odwiedzić salon koreańskiej marki. Hyundai i10 powinien spełnić większość waszych potrzeb. Polecałbym jednak ręczną skrzynię biegów. Zdecydowanie. Samochód do testu użyczył Hyundai Motor Poland.