Od jakiegoś już czasu regulacje CAFE są jednym z najważniejszych tematów w świecie motoryzacji. Związane z nimi zaostrzenie norm emisji dwutlenku węgla dla wielu producentów oznaczać będzie olbrzymie finansowe kary. Rzecz jasna, wyjście z opresji gwarantowałyby auta elektryczne. Problem w tym, że mało kto chce je kupować. W związku z tym coraz więcej przedsiębiorstw domaga się poluzowania unijnych przepisów. Jednym z nich jest Mercedes.
Dyrektor generalny Mercedesa Ola Kallenius w wypowiedzi udzielonej redakcji niemieckiej gazety Handelsblatt stwierdził, że należy złagodzić przepisy dot. normy emisji, których wprowadzenie zaplanowano na przyszły rok. Niemiecki koncern, który należy do Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów ACEA, popiera stanowisko grupy, domagając się podjęcia natychmiastowych działań w celu zmian w przepisach oraz przesunięcia ich wprowadzenia w czasie.
"Nie możemy ignorować preferencji klientów" - stwierdza Kallenius, wskazując na słabnący popyt na samochody elektryczne, które zdaniem unijnych polityków miałyby być przyszłością europejskiej branży motoryzacyjnej. Jak dodaje biznesmen, w obliczu problemów z ich sprzedażą emisyjne cele określone na 2025 rok są "trudno osiągalne".
Co więcej, szef niemieckiego koncernu stwierdził, że "prawie bez zastrzeżeń" poprze przygotowany na zlecenie Komisji Europejskiej raport Maria Draghiego, byłego prezesa Europejskiego Banku Centralnego, dotyczący potrzeby wzmocnienia konkurencyjności europejskiego przemysłu. Jak stwierdził jego autor, bez koniecznych zmian Europie grozi gospodarcza "powolna agonia".
Mimo iż wielu producentów domaga się złagodzenia przepisów, w kontrze do takiego stanowiska jest Stellantis. "Wszyscy od dawna dobrze wiedzieli o przepisach i mieli czas się do nich przygotować. Teraz czas na wyścig" - stwierdził dyrektor generalny Stellantis Carlos Tavares w wypowiedzi udzielonej agencji prasowej AFP. Więcej na ten temat przeczytasz w poniższym artykule: