Europejska Agencja Środowiska (EEA) opublikowała wstępne dane, z których wynika, że średnia emisja CO2 nowych samochodów w Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii, Islandii oraz Norwegii w 2019 r. wzrosła do 122,4 g CO2 na kilometr. Laika ta informacja może dziwić, bo zewsząd słyszymy o walce z emisją, promowaniu napędów alternatywnych i gigantycznych karach, które lada chwila czekają na producentów, ale tak naprawdę to żadna nowość. Średnia emisja konsekwentnie spadała w latach 2010-2016. Później trend się odwrócił. Lata 2017, 2018 i, jak się właśnie okazało, 2019 to wzrosty.
Zeszłoroczne 122,4 g CO2 na kilometr mieści się w aktualnym unijnym limicie. Wynosi on 130 g/km, ale już od tego roku limit został obniżony do 95 g/km. Możliwe, że urzędnicy zdecydują się go zawiesić ze względu na tegoroczny kryzys, który bardzo mocno uderzył w branżę motoryzacyjną. Jeżeli nie, to w 2021 r. zostanie wyliczona średnia emisja CO2 dla poszczególnych producentów na podstawie danych sprzedażowych za ten rok. Marka będzie musiał zapłacić za każdy gram CO2 powyżej normy 95 euro. Kwota będzie mnożona przez liczbę wszystkich sprzedanych aut, a to sprawi, że a to oznacza, że będzie mowa o naprawdę dużych karach. "Autokult.pl" przypomina, że niedawne wyliczenia mówiły o 14,5 miliardach euro. Najwięcej zapłacić miałby Volkswagen (największy producent na Starym Kontynencie), bo nawet 4,5 miliarda euro.
Kary nie ominęłyby nawet słynącej z hybryd Toyoty. Jak wygląda średnia emisja CO2 w gamie poszczególnych producentów? Firma analityczna JATO Dynamics podała za zeszły rok następujące dane:
W poprzednich latach, kiedy również notowano wzrosty, wskazywaliśmy dwie przyczyny. Jednym z powodów była nagonka na silniki wysokoprężne po aferze Dieselgate. Diesle akurat CO2 emitują mniej od silników benzynowych. Jednak EEA wskazuje, że w zeszłym roku nie miało to już znaczenia. Średnia emisja jednostek spalinowych się wyrównała - różnica to tylko 0,6 g/km na korzyść diesli (127 do 127,6 g/km).
Eksperci EEA winą obarczyli szaleństwo na punkcie crossoverów i SUV-ów, które opanowało europejski rynek. Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR podaje, że w zeszłym roku SUV-y stanowiły już 38 proc. wszystkich nowych samochodów zarejestrowanych w Europie. Wyższe, cięższe i stawiające większe opory powietrza zużywają więcej paliwa, a to przekłada się na emisję CO2. Większość zarejestrowanych nowych SUV-ów była napędzana benzyną, przy średniej emisji CO2 w wysokości 134 g, czyli o około 13 g więcej niż średnia emisja z innych aut z takimi silnikami. Różnica jest znacząca. Nie może więc dziwić, że przy każdej kolejnej premierze główny nacisk kładziony jest na wersje hybrydowe (miękkie, klasyczne i ładowane z gniazdka) i coraz mocniej promowane są elektryki - tylko w ten sposób producenci będą mogli sprostać oczekiwaniom klientów, którzy SUV-ów chcą oraz urzędników, straszących dotkliwymi karami.