Zdjęcie gigantycznego zatoru na skrzyżowaniu ulicy Grójeckiej z Wawelską obiegło media społecznościowe i błyskawicznie zostało nazwane "warszawskim tetrisem". Internauci tworzyli też własne grafiki z instrukcją, jak kierowcy powinni wydostać się z komunikacyjnego labiryntu. Mówiono też, że zator nie był tylko winą niedziałającej sygnalizacji - w tym miejscu korki wcale nie są rzadkością również w inne dni.
Skrzyżowanie było zakorkowane przez tramwaje, autobusy, autokary oraz samochody osobowe i dostawcze. Redaktorzy portalu Transport Publiczny policzyli, ile osób w mogło utknąć w korku na sparaliżowanym skrzyżowaniu. Na podstawie zamieszczonych w internecie zdjęć oszacowali, że na zakorkowanym skrzyżowaniu stało co najmniej 56 samochodów - wśród nich były auta dostawcze i karetka pogotowia (do szacunków doliczono 10 samochodów, które nie zmieściły się na zdjęciu).
Oprócz tego, na skrzyżowaniu Grójeckiej z Wawelską stały cztery tramwaje i cztery autobusy oraz dwa autokary i skuter. Na przejściu dla pieszych znajdowało się w tym czasie 13 osób.
Co wynika z tych danych? Autorzy obliczeń przyjęli, że w 66 samochodach na skrzyżowaniu znajdowały się około 92 osoby (średnia podróżujących jednym samochodem w Warszawie to tylko 1,4 osoby).
Jeden autobus może pomieścić 120 pasażerów, a tramwaje odpowiednio 210 i 250 pasażerów (w zależności od typu). Założono jednak, że tramwaje i autobusy były najprawdopodobniej zapełnione tylko do 1/3, jak zwykle bywa o tej godzinie. Wszystkie autobusy przewoziły więc tylko około 160 pasażerów, a czterema tramwajami jechało około 307 osób. Po doliczeniu liczby pasażerów autokaru, pieszych i osób w samochodach, redaktorzy Transportu Publicznego doszli do konkluzji, że na felernym skrzyżowaniu utknęło w środę łącznie około 613 osób.
Do jakich wniosków doprowadziły obliczenia? Jak się okazuje, do zatoru by nie doszło, gdyby kierowcy samochodów skorzystali z komunikacji miejskiej.
"Wszyscy kierowcy i pasażerowie samochodów, którzy utknęli w tym korku i którzy zajmują na tym zdjęciu większość miejsca, zmieściliby się w jednym dodatkowym autobusie lub w połowie tramwaju" - czytamy.
Być może żeby pomieścić kierowców nie byłoby nawet podstawianie kolejnego środka transportu - wystarczyłoby wypełnić miejsca w autobusach i tramwajach, które stały w korku na skrzyżowaniu.
Zmieściliby się nawet w tych autobusach i tramwajach, które są na zdjęciu (założyliśmy przecież, że się wypełnione w 1/3). I wszyscy już dawno byliby w domu - dodaje portal Transport-Publiczny.pl