[go: up one dir, main page]

Dodaj do ulubionych

Mój związek z dziewczyną mającą Borderline...

20.05.10, 23:56
Piszę ten temat tutaj bo już chyba nie mam sił. Mam 24 lata a Ona 20 lat.
Poznaliśmy się prawie 3 miesiące temu. Ogólnie poznanie ze sobą odbyło się
przez neta. Ja od roku wówczas singiel na jednym z portali randkowych po
prosiłem Ją o spotkanie. Spotkaliśmy się i od razu przypadliśmy sobie do
gustu. Wówczas mówiła mi, że cierpi na zaburzenie osobowości z pogranicza.
Wtedy nie wiedziałem, że to te "popularne" BPD o którym mi kolega mówił
"Uważaj gdy Twoja kobieta będzie miała stwierdzone BPD bo to prawdziwe piekło"
wówczas mój kolega przez jedna kobietę zaburzoną o mało nie popełnił samobójstwa.
Tylko niektórzy nie wiedzą, że sam chodzę na terapię bo nie dość, że jestem
DDA (bardzo ciężkie miałem dzieciństwo) to jeszcze cierpię na nerwicę. Dlatego
stwierdziłem "Każdy jest na coś zaburzony" Olałem to, że ma stwierdzone (i to
w papierach) BPD i, że chodziła na terapię lecz... po drugiej sesji wyzwała
terapeutkę i wyszła jak opowiadała.

To tyle w wstępie. Pierwsze tygodnie między Nami było piękne. W sumie sobie
myślałem "gdzie Ona ma te BPD?!" Mimo, że moje doświadczenie z kobietami jest
małe ze względu na nieśmiałość to jeszcze nigdy nie widziałem aby kobieta
miała takie wysokie libido. Praktycznie seks by chciała uprawiać wszędzie.
Zero wstydu i kompleksów. Ok. Mniejsza z tym. Ale Ona była wpatrzona czasem na
mnie jak obrazek. Chodziła wszędzie czy to na oglądanie meczy w pubie czy to
na różne spacery. Już myślałem, że wreszcie złapałem upragnione szczęście i a
tym bardziej miłość, którego tak mi brakowało przez wiele lat. A jako neurotyk
każdy bodziec dla mnie ma znaczenie. No niestety jestem aż za bardzo
nadwrażliwym człowiekiem.

Ale to wszystko było tylko moim złudzeniem. Jak to ja zawsze idealizuje ludzi
i było i w tym przypadku...

Po paru tygodniach związku zaczynały się pierwsze problemy. Zauważalne co raz
bardziej huśtawki nastrojów z godziny na godzinę a potem nawet z minuty na
minutę. Przykład idziemy sobie uśmiechnięci rozmawiamy sobie a jak to ja
uwielbiam okazywać uczucia i mówić bardzo miłe słowa. Po takim jednym
"uczynku" nagle milkła i albo zatrzymywała się lub szła co raz szybciej jak by
chciała gdzieś uciec. Widziałem, że płacze. Ale to trwało chwilami. Pytając
Jej "Co się dzieje" Ona odpowiadała "Serio nic się nie dzieje" tak jak by nie
pamiętała, że chwile moment wcześniej była jak by to określić w dość kiepskim
nastroju. I takie "akcje" zauważałem gdy Ona wypiła więcej niż jedno piwo. Po
Świętach Wielkanocnych zaczęły się już docinki. Na początku myślałem, że to
żarty ale potem się okazało, że to Jej "wkurwienie" typu "Nie masz mózgu"
"Twoje żarciki stają się żałosne" no i wreszcie "Potrzebuje inteligentnego
partnera bo Ja podnieca inteligencja" mimo, że sama siebie uważała za głupią.
Ale fakt Ona jest cholernie inteligentna. Ale później stwierdziłem, że
emocjonalnie to tak jak bym widział dziecko. Emocjonalnie bardzo dziecinna.
Dlaczego? Po jakimś znów ataku smutku i a także wściekłości powiedziała, że w
życiu tylko raz się zaangażowała w związek. To było 3 lata temu. No i On Ją po
roku zostawił. Po tym wszystkim nie umiała sobie poradzić, chciała popełnić
samobójstwo. Ale potem był gorszy szok. Jak mi powiedziała, że aby zabić ból
uprawiała seks z wieloma facetami. Czasem, że jeden dzień umawiała się z kimś
a nazajutrz już z innym. Dla mnie było szokiem. Partnerów może miała wtedy
licząc od zerwania z 20-30? Opowiedziała mi wszystko w czasie weekendu
majowego, kiedy spędziliśmy wspólnie w pewnym mieście. To miały być 4 dni,
które miały odpowiedzieć jak będziemy wspólnie żyli pod jednym dachem. Nie
było tak źle oprócz dwóch Jej ataków. Ten ostatni był od razu po... seksie.
Nie wiem co Jej się stało ale nagle kazała "zgasić światło" i z obrażona miną
poszła spać. Tak leżymy a Ona nagle "Wiesz co musimy się rozstać, to nie ma
sensu" ja się nic odezwałem. Nad ranem zupełnie inna Ona już miała tylko
ochotę ze mną się pieprzyć a wracając do domu do siebie tylko tulić do mnie.
Kulminacja przyszła tydzień po. W zasadzie od powrotu z weekendu majowego
zmieniła się. Moja Babcia trafiła do szpitala w ciężkim stanie. Ona prawie
zero współczucia tylko sugerowała, że mnie zdradzi choć jak wypije i się upije
to się nie liczy. A to, że zdrada fizyczna nie jest w ogóle zdradą. To, że
człowiek jest wolny i nie powinien mieć żadnych barier do niczego. Totalnie
jak by zwariowała. Jak by inna osoba, którą znam. Wkurzyłem się, że Jej
wygarnąłem, że w takich chwilach mi wbija szpilę w dupę. To ona ironicznie
"Ojej to w takim nie możemy się spotykać bo przecież ja Ciebie denerwuje",
więc wtedy nazajutrz się nie spotkaliśmy bo Ona "Zaplanuj sobie dzień bo ja
nie chce się z Tobą widzieć" a przecież co ja zrobiłem? Tak wyszło, że to ja
największe zło robię a Ona jest bez winy. Ok olałem Ją. Pojechałem do
znajomych, którzy się dowiedzieli o tym i sami mi przyznali, że ten związek to
wielkie nieporozumienie. I jeszcze przyznali, że gdy była Ona u Nich ze mną to
stwierdzili, że wygląda jak "niezrównoważona". I nie dziwie się im bo zrobiła
po alkoholu mały występek :/ (dodam, że jak to Ona to był wiersz samych bluzg)
i stwierdziłem, że faktycznie czas skończyć. Choć wiedział podświadomie, że
już jestem od Niej uzależniony i jak Ją zobaczę zapłakaną zmięknę. Fakt
chciał, że po powrocie do domu Ona zaczęła mi wysyłać esy, że mam rację, że
nigdy takim postępowaniem nigdy nie będzie szczęśliwa. I niepotrzebnie
zaczynałem dyskusje bo potem i tak znów było na mnie gdy Ją pocieszałem. I
stwierdziła "Jutro jadę do pewnego kolegi, który mnie zrozumie i będziemy pić"
to szybciej przyspieszyło moją decyzje o końcu. Przyszła sobota 8 maja. W
sumie się spytałem jednak czy chce się spotkać a Ona, że "przykro mi ale jadę
aby się spić" ok. Wtedy zrozumiałem Jej słowa "Jak się upije to się nie
liczy". Już wtedy dużo sobie wyobrażałem i zaczynało mnie bardzo boleć :/ Traf
chciał gdy po południu wówczas byłem w szpitalu u Babci, Ona napisała
"Spotkamy się między 21 a 22" ja stanowczo napisałem "Nie" i potem z
argumentacją, że chciała abym zaplanował sobie dzień bez Niej to tak zrobiłem.
A miałem się spotkać ze znajomym u siebie. To potem dostawałem telefony od
Niej, że z Nami koniec, abym oddał Jej rzeczy. Potem wzajemne wobec siebie nie
przyjemne słowa. Ale czym bardziej jak nigdy robiłem się ostry w słowach tym
bardziej Ona miękła. Aż przyszła godzina 21. Siedzę z kolegą a Ona wydzwania,
że będzie pod moim domem, że przeprasza mnie. Cała zapłakana. Ja Jej mówię, ze
nie chcę Jej widzieć po tym wszystkim. Ale Ona dalej dzwoni aż w końcu pod mój
dom przyjeżdża. Zeszedłem. Faktycznie cała roztrzęsiona. Znajomy mówił mi, że
Ona będzie teraz grać, że jest taka biedna i posłuchałem Go. Oddałem Jej
rzeczy a Ona z takim wyrzutem i też wielkim smutkiem na mnie popatrzyła "Jak
kto?" i poszedłem mówiąc aby sobie poszła. Potem znów dzwoniła do mnie ale
wyłączyłem telefon. Niestety strasznie się czułem. Bo robiłem to wbrew sobie.
Wtedy poczułem, że Ją kocham i to bardzo. Gdyby nie mój znajomy to pewnie bym
Jej wszystko wybaczył i to, że wraca podpita od jakiegoś kolesia.

No ale wybaczyłem nazajutrz gdy się spotkaliśmy. Od tego czasu do dziś
zmieniła się zobaczyła, że nie ulegam Jej na wszystko. Choć zdarzają się Jej
ataki ale je olewam oraz nie traktuje Jej jako osoby zaburzonej co bardzo
pomaga. Tylko już nie wiem ile ja wytrzymam bo zaczynam sam popadać w jakieś
obsesje :(

Wybaczcie, że tyle napisałem ale chciałem aby wszystko było opisane bo już
czasem sam nie wiem co robić...
I aha leczyć się nie ma zamiaru
Obserwuj wątek
    • dziwny.90reconnect Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 21.05.10, 11:13
      Masz ciężki orzech do zgryzienia. Będąc w związku podobnie się zachowywałem do
      twojej dziewczyny. Ale muszę Ci też powiedzieć, że jestem pod wrażeniem, masz
      anielską cierpliwość... Gdyby mi oznajmiła, że zamierza jechać do jakiegoś
      kolesia się spić to otwarłbym jej drzwi i powiedział, żeby wypierdalała. I
      pewnie dlatego nigdy osoby z podobnymi problemami nie mogłyby być razem. Gdy
      moja ex chciała zrobić coś co mnie się nie spodobało (a były to zwykłe "rzeczy",
      nic nadzwyczajnego) to mówiłem "Okay, rób co chcesz, ale jest jeden warunek -
      jeśli to zrobisz/tam pójdziesz to nie masz po co już do mnie przychodzić. Wybór
      należy do Ciebie". Teraz widzę jakie to było durne i kompletnie bezsensu, ale
      będąc w związku czuje do tego kogoś tak wielkie emocje, że robię wszystko żeby
      tą osobę nie stracić, tak na prawdę tracąc ją takim chorym zachowaniem. Moim
      zdaniem próbowała wzbudzić w Tobie zazdrość, chciała abyś zainterweniował, żebyś
      ją zatrzymał. Nie wierzę w jej zmianę ale to pokaże czas.
    • kontokontoo Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 21.05.10, 13:42
      jeśli możesz, to proszę uaktywnij sobie skrzynkę na Gazecie
      • czaragoryczy Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 21.05.10, 15:20
        Konto konto, tylko nie to!! ja śledzę ten wątek
        • kontokontoo Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 21.05.10, 18:19
          co masz na myśli?
      • dr1985 Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 23.05.10, 14:48
        Ok jak znajdę taką możliwość to uaktywnie
    • igor_stary Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 21.05.10, 18:21
      Byłem z taką kobietą. Czytam wszystkie posty na tym forum i jakbym widział mój
      związek. Nielogiczne rozumowanie, ciągła coraz większa potrzeba udowadniania
      twojego do niej przywiązania, awantury o drobiazgi, histerie, zazdrość, wręcz
      paranoiczne zachowania przeplatane krótkimi chwilami wyjątkowego szczęścia.
      Twoje zauroczenie, uzależnienie będzie wzrastać. Jesteś na najlepszej drodze by
      się pogrążyć i do reszty zatracić.
      Po 6 miesiącach rozłąki związaliśmy się ponownie i od miesiąca znowu jestem bez
      niej. Nie chcę opisywać co się ze mną działo przez te 6 miesięcy, gorszego
      okresu w moim życiu nie pamiętam. Czekają cię w kółko rozłąka i chwile razem.
      Nie zbudujesz domu z taką kobietą. Nudzą się tak samo szybko jak fascynują, nie
      będzie ci oparciem a będzie żądała byś ty dla niej był, zawsze i wszędzie bez
      względu na okoliczności. Z czasem będziesz odpowiedzialny za wszystkie złe
      chwile - innych nie będzie pamiętać.
      Każde twoje działanie będzie się obracało przeciwko tobie. Nie będziesz miał
      zielonego pojęcia z której strony nadejdzie atak. Ja już nawet nie byłem zły -
      ja za każdym razem dziwiłem się coraz bardziej jak można z czegoś takiego zrobić
      awanturę i histerię.
      Gdy udało mi się skojarzyć BPD z nią - zrozumiałem.
      Teraz jest mi lżej kiedy zrozumiałem i udowodniłem sobie swoim postępowaniem że
      nie wiem co bym robił i tak w każdej chwili mogę ją stracić.Rozumiem twoje
      uczucie. Uciekaj chłopie póki możesz, zapomnij - będzie bolało, czym dłużej to
      pociągniesz tym bardziej. Ja mało nie zwariowałem. Jestem od ciebie dużo starszy
      i nie jedno przeszedłem ale doświadczenie takiego związku mało mnie nie złamało.
      • krowawkropki Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 22.05.10, 03:18
        Póki nie jest zapóżno jedyne co możesz zrobić to odejść
      • dr1985 Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 23.05.10, 15:01
        Wiesz Ona jest taka, że wszystko neguje. Nie ma czegoś takiego jak zgodność. Ona
        jest tego świadoma chciała by to zmienić ale chyba takie negowanie bardziej Jej
        daje przyjemność niż możliwość zmiany. Na razie jest ok. Wczoraj byliśmy na
        Juwenaliach i doskonale się razem bawiliśmy. W sumie od dwóch tygodni nie było
        tak na prawdę jakiś problemów. Choć wczoraj powiedziała mi coś takiego gdy
        wspominała mi znów o swoich byłych "Wiesz o Tobie też pewnie będę mówić jako
        były" ja nie zrozumiałem o o chodzi to dalej powiedziała "Nie wierzę w przyszłość"

        A teraz jest problem inny. Spóźnia się Jej okres już o tydzień... a Ona ma manie
        odnoście dziecka bo bardzo by chciała.
        • strangerthan Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 23.05.10, 15:35
          Ale historia... :O
          Ostatni Twój wpis mnie delikatnie mówiąc zdziwił... mianowicie to, że ona
          chciałaby mieć dziecko... Przecież to od razu kojarzy się z potrzebą pewnej
          stabilizacji no i niemałym obowiązkiem... I przydałoby się założyć rodzinę, a to
          już olbrzymia odpowiedzialność... Z tego co piszesz niestety nie wynika, żeby
          chciała spędzić z Tobą resztę życia... No taka prawda.
          Za to Tobie wcale się nie dziwię, że widzisz w tym problem...
          No ale przecież jest możliwość, a nawet prawdopodobnie tak jest (ile razy to ja
          słyszałam o spóźniających się okresach ;)), że ona jednak nie jest w ciąży...
          Samo to, że myśli o tym, że chce być w ciąży, czyli nie chce dostać okresu, może
          powodować, że on się spóźnia ;)
        • krowawkropki Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 23.05.10, 21:40
          Może to banalnie zabrzmi ale tego kwiatu to pół światu. Skoro stwierdzono u niej
          BPD, i zachowuje się jak zachowuję to nie masz żadnej gwarancji życiowej co do
          tego że wszytko będzie w pożądku w przyszłości. Dzisiaj 2 tygodnie jutro 2
          tygodnie jej szaleństw. Wplączesz w to wszytko jeszcze dziecko i ....
          Masz wielki problem z sobą. Ponieważ takie sprawy odbijają się na Twojej własnej
          psychice. Zakończ tą zabawę i daj sobie spokój.
          • kontokontoo Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 23.05.10, 23:27
            krowawkropki napisał:

            to nie masz żadnej gwarancji życiowej co do
            > tego że wszytko będzie w pożądku w przyszłości.
            > psychice. Zakończ tą zabawę i daj sobie spokój.

            gwarancji co do tego, że wszystko będzie w porządku, nie ma się nigdy

            można tylko szacować ryzyko i własne siły
            • krowawkropki Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 00:25
              Tak ale życie z BPD to jak wsiadanie do samochodu w którym kierowca jest pijany ...
              • kontokontoo Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 00:58
                krowawkropki napisał:

                > Tak ale życie z BPD to jak wsiadanie do samochodu w którym kierowca jest pijany
                > ...

                nie musi być pijany, żeby stanowić ewidentne zagrożenie
                i ja do samochodu z takim kierowcą wsiadłam
                i to nie raz

                jak widać żyję i jestem bogatsza o kilka doświadczeń



                różnie się w życiu układa
                • kontokontoo Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 01:05
                  nie mówię, że życie z osobą z takimi cechami to fantastyczna rzecz, którą
                  każdemu należy polecić

                  chodzi mi o to, że ludzie nie wiążą się ze sobą bez powodu

                  skoro Dr wytrzymał te jej prowokacje i wypady do innych facetów, to znaczy, że
                  ma naprawdę solidny powód, aby utrzymywać taką znajomość

                  na tyle dobry, że żaden wpis na forum nie będzie miał tu raczej znaczenia




                  różnie się w życiu układa
                  • krowawkropki Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 11:55
                    Tak pod warunkiem, że trzymasz mocno kierownice. Bardzo mocno, jak oddasz
                    władanie samochodem to wpadniecie na drzewo i koniec.
                    Przypadłość BPD w dużej mierze dotyczy kobiet, dorosłych kobiet, i tutaj mamy
                    duży społeczny problem. Ponieważ kiedy taka osoba ma dziecko, zaczyna się
                    poważny problem. Przeżyłem na własnej skurze nachodzenie mojego domu przez
                    służby społeczne nastawianie rodziny przeciw mnie oskarżenia o przemoc, co nie
                    znajdowało żadnego pokrycia w faktach. Ponieważ konbiecie zazwyczaj się wierzy
                    facetowi już nie, dlatego też taki związek nie jest taki pewny i przyjemny jak
                    się można spodziewać.
                    Wsiadłem także do takiego samochodu z pijanym kierowcą, nie wiedząc że jest
                    pijany, jak wiadomo osby z BPD są doskonałymi manipulatorami.
                    Staram się trzymać kierownicę, kiedy pasażer szarpie nią wciąż w koło. I nadal
                    ją kocham ...
                  • dr1985 Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 12:15
                    Nie. Ona była z tymi chłopakami przed moim związkiem. Co róż miała przygodny
                    seks. Przyznała mi się co mnie zszokowało. Nie tyle co przygodny seks ale ilość
                    partnerów. A 2 tygodnie temu piła z jakimś kolesiem "Który ma to samo co Ona".
                    Dlaczego przyjechała wówczas do mnie zapłakana? Bo ten koleś się do Niej
                    dobierał. Chciało by się rzecz po co w takim razie jechałaś. Ale co nie powiem i
                    tak będzie złe
                    • krowawkropki Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 13:01
                      Tak poważnie to oprócz tego że zna się na tych sprawach to może umie ugotować
                      obiad ??
                      Pytanie nie jest idiotyczne
                      • kontokontoo Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 13:11
                        krowawkropki napisał:

                        > Tak poważnie to oprócz tego że zna się na tych sprawach to może umie ugotować
                        > obiad ??
                        > Pytanie nie jest idiotyczne
                        napisał, że inteligentna jest
                        • krowawkropki Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 14:22
                          Można być inteligentnym i oczytanym i całkowicie nie radzić sobie z podstawowymi
                          sprawami życiowymi. Można wiedzieć najbardziej złożony proces matematyczny ale
                          kompletnie nie wiedzieć jak zrobić kanapkę.
                          Może nie jest to teraz istotne ale potem kiedy wchodzą w to dzieci, to ma to
                          znaczenie dość ważne.
                          Tak więc jej inteligencja nie ma takiego wielkiego znaczenia.
                          Oczywiście zakładam że on będzie chciał mieć stabilizację w przyszłości a ona
                          także. Skoro nie nauczy się dzisiaj pewnych odruchów, bo tylko o tym można mówić
                          to się nie nauczy już wcale.
                          • kontokontoo Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 14:33
                            krowawkropki napisał:

                            > Można być inteligentnym i oczytanym i całkowicie nie radzić sobie z podstawowym
                            > i
                            > sprawami życiowymi.
                            i co z tego?
                            ważne, aby każdy coś z siebie dawał i obie strony były z wymiany zadowolone

                            może Dr będzie gotował obiad a koleżanka będzie mu czas umilała interesującą
                            rozmową?

                            > Oczywiście zakładam że on będzie chciał mieć stabilizację w przyszłości a ona
                            > także.
                            problem w tym, że to założenie w praktyce nie zawsze występuję

                            dla wielu osób stabilizacja oznacza jedynie nudę
                            • krowawkropki Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 15:26
                              No zakładam dokłądnie jak piszesz, że on może gotować a ona zabawiać go rozmową.
                              To kwestja jedynie konwenasu.
                              Są jeszcze bardzo młodzi, więc nie przewidują jakby tu powiedzieć szarej
                              rzeczywistości, która nie każdemu może odpowiadać.
                              Muszą jakby założyć dlaczego, po co i jak zamierzają być wspólnie.
                              Jak tylko dla jaj - to spoko od 16-20.
                              Jak chcę być z Tobą na zawsze to jakie kroki zamierzamy podjąć w sprawie tego
                              tego tego.
                        • krowawkropki Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 14:31
                          Tak dla jasności cenie swoją BPD za masę rzeczy.
                      • dr1985 Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 22:24
                        Zadałaś ciekawe pytanie. Bo Ona ani nie gotuje, ani nie sprząta, ani nie
                        prasuje. Nie lubi rzeczy co robi hmmmmm typowa kobieta. Jak musi to zrobi ale to
                        bardzo rzadko
                    • kontokontoo Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 13:09
                      odebrałeś pocztę?
                      • krowawkropki Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 14:23
                        Jezeli to do mnie to ja nie mam tutaj poczty ... nie wiem jak jej nawet szukać
                        • kontokontoo Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 14:34
                          krowawkropki napisał:

                          > Jezeli to do mnie
                          nie
    • kkkkkarolina Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 23.05.10, 18:36
      :0
      Szczerze Ci współczuję, choć wiem, że to niewskazane i niemile
      widziane.
      Moja rada: uwolnij się od niej dla własnego dobra. Jeśli chcesz być
      zdrowy na umyśle.
      Jak czytam to, co piszesz, to w wielu sytuacjach odnajduję siebie.
      BPD to doskonali aktorzy, umieją perfekcyjnie manipulować, czego już
      doświadczyłeś i będziesz doświadczać, jeśli z nią będziesz.
      Nie napisałam niczego konstruktywnego, ale dobrze Ci radzę, zostaw
      ją.
      Jeśli masz jakiś szacunek do swojej osoby.
      Pozdrawiam Cię.
    • kontokontoo a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 13:24
      rozmawiasz o tym związku na terapii?

      to jest niesamowicie ważna sprawa i nie wyobrażam sobie, żeby taki wątek pomijać
      na sesjach
      • krowawkropki Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 14:29
        Zakłada sie że terapia jest rozwiązaniem na całe życie. To nie jest prawda, moja
        BPD była na terapii. Pani przez ponad dwa lata łuszczła jej do głowy co i jak. W
        czasie kiedy ją poznałem właśnie skończyła terapię i była naprawdę
        najwspanialszą osobą na świecie.
        W momencie kiedy przyszły trudne momenty życiowe, moja BPD zawiodła po całej
        linii, mimo że problem był rozwiązywalny to ona zrobiła z niego masakrę.
        Tak więc, tak naprawdę to środowisko domowe powinno dawać osobie z BPD,
        możliwość wyjścia z problemu.
        Co z tego że pójdzie na terapię jak zaraz wsadzi rękę do ognia i powie w koło że
        ją wepchnołeś do ogniska.
        Osoba z BPD powinna mieć jasne reguły proste jak produkcja cepa i ich się trzymać.

        np:
        - nie puszczam się
        - jem śniadanie
        - nie puszczam kasy na boki

        itd
        Jednocześnie nie można traktować takiej osoby jako dziecka co nic nie wie
        oświecie, bo tak nie jest.
        Trzeba nauczyć jeść dosłownie nożem i widelcem.
        • kontokontoo Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 14:35
          mnie chodziło o jego terapię, a nie jej
          • krowawkropki Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 15:21
            Osobiście jestem przeciwny wszelkiemu rodzaju terapią bez potrzeby. Kiedyś
            ludzie nie mieli tylu psychologów i jakoś rozwiązywali swoje problemy doskonale.
            teraz tylu się narobiło psychologów i terapełtów że aż głowa boli zwyczajnie od
            tego wszytkiego. Jakoś od tego świat nie stał się lepszy. Psycholog przecież nie
            uczyni go szczęśliwszym, ani piękniejszym, nie uzdrowi także jego dziewczyny.
            Jedyne sensowen rozwiązanie to szczera rozmowa ich dwoje tylko i wyłącznie nawet
            jak by miała trwać 2 dni. Dokładnie o wszytkim, bez ukrywania się w jakieś
            bzdury. Potem mogą stwierdzić czy chcą być, jakie kroki powinni podjąć aby być
            wspólnie i jak będę rozwiązywać problemy.
            W przypadku kiedy jedna ze stron nie będzie przestrzegać regół jakie
            konsekwencje są przewidziane.
            Spisać, zalakować i żyć.
            Ganianie po psychologach niewiele da jak człowiek nie chce zmian.
            Mogę założyć także, że kolega może lubić ostry sport i tak naprawdę podoba mu
            się ta zabawa z BPD. tego przecież nie wiemy.
            • kontokontoo Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 15:28
              ręce mi opadły
            • kontokontoo Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 15:35
              rozumiem, że ta technika sprawdziła się w przypadku osoby, która na jakąkolwiek
              uwagę prędzej czy później reaguje tekstem "skoro cię denerwuję, to powinniśmy
              się rozstać"?
              • krowawkropki Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 15:50
                W XXI wieku przywykliśmy do tego że kompletnie nie bierzemy odpowiedzialności za
                siebie. Zwalamy ją na innych, jak sobie nie radzimy to idziemy do psychologa,
                jak nam nie idzie w pracy to do psychologa. Przychodzimy do domu, to TV i mamy
                receptę jak wychowywać dzieci albo jak ma wyglądać nasza kariera zawodowa.
                Namnożyło się tak wiele wszelkich problemów emocjonalnych i psychicznych gdyż
                ludzie nie umieją żyć. Jak patrzę na tych wszystkich ludzi robiących kariery a
                potem pijących na umór od piątku wieczorem do niedzieli to mi też ręce opadają.

                Przecież jak pójdą do psychologa to co im powie, no co im powie. Powie jej Pani
                ma BPD i pani zachowanie niszczy Pani partnera, prosze tego nie robić. Jak
                wyglądało Pani dzieciństwo i tak sobie posiedzą przez powiedzmy 12 sesji. Szkoda
                kasy i czasu na takie rozwiązania. Ponieważ oni sami powinni wyznaczyć sobie
                cele i zasady, przecież psycholog nie będzie uczył dorosłych ludzi jak mają żyć.
                Przecież to jest nie dorzeczne.

                Psycholog czy psychiatra, powinien wejść dopiero w momencie kiedy naprawdę nie
                dają sobie rady z tym wszytkim.

                Kiedyś puszczalska żona, dostała dobrze raz czy drugi wpie.... i nawet nie
                pomyślała o tym aby się puścić.

                Powiedziała mu że się puszczała, no i dobra jest z nim szczera. Może powinni
                sobie powiedzieć jak zrobić aby się już nie puszczała. W czym im psycholog
                pomoże bo ja nie wiem... przecież to od niej zależy a nie od psychologa.
                • kontokontoo Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 16:03
                  krowawkropki napisał:

                  > Przecież jak pójdą do psychologa to co im powie, no co im powie. Powie jej Pani
                  > ma BPD i pani zachowanie niszczy Pani partnera, prosze tego nie robić. Jak
                  > wyglądało Pani dzieciństwo i tak sobie posiedzą przez powiedzmy 12 sesji. Szkod
                  > a
                  > kasy i czasu na takie rozwiązania.

                  nie do psychologa, tylko na terapię

                  na szczęście ręce mi się trochę podniosły
                  bo teraz ewidentnie widać, że nie masz pojęcia o temacie



                  > Psycholog czy psychiatra, powinien wejść dopiero w momencie kiedy naprawdę nie
                  > dają sobie rady z tym wszytkim.

                  jedni idą do lekarza gdy widzą pierwsze ewidentne symptomy choroby
                  drudzy kiedy grób już trzeba kopać

                  zazwyczaj mówi się, że ci pierwsi jednak mądrzejsi


                  >
                  > Kiedyś puszczalska żona, dostała dobrze raz czy drugi wpie.... i nawet nie
                  > pomyślała o tym aby się puścić.


                  oj widzę znalazł się kolega z poczuciem humoru
                  • krowawkropki Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 16:16
                    Wiara w to że wszelkie problemy można rozwiązać lerząc na kozetce to jak sądzę
                    wielka pomyłka.

                    Większość problemów emocjonalnych bierze się z braku rozmowy, oraz
                    niedojrzałości. Ludzie dorośli nie wiedzą jak mają postąpić ponieważ zbyt długo
                    żyli albo pod kloszem albo ich życie było zbyt brutalne.

                    Jedyne i sensowne rozwiązanie dla człowieka to stabilne relacje opare na
                    zrozumieniu z innym człowiekiem. Szczera rozmowa oraz pewność że druga osoba nas
                    nie skrzywdzi.

                    Siedzenie u terapełty, to płacenie za fikcyjnego przyjaciela. Lepiej znaleść
                    sobie fizycznego prawdziwego przyjaciela.

                    Wartość terapii naprawdę jest różna, moja BPD chodziła na terapię przeszło dwa
                    lata co to dało. Jak ją poznałem była wspaniałą kobietą, potem kiedy przyszły
                    realia życia pokazała się jej twarz BPD.

                    Sądzisz że terapia ją zmieniął, czy ona zawsze taka była. Sądzisz że to że
                    terpełta wyłożył jej wszelkie reguły życia, czego nie zrobili rodzice a w moim
                    przypadku zrobili to żle, to ona stanie się bardziej od tego szczęśliwsza i
                    naprzykład nie będzie kłamać. No nie będzie, wyjdzie z gabinetu i oszuka kogoś
                    na pierwszym rogu ulicy. Człowiek musi mieć wewnętrzą potrzebę zmiany, wiedzieć
                    że jego zachowanie jest nieodpowiednie. Musi słuchać ludzi których rani, czy
                    sądzisz że Pani Psychologa to wyjaśni.

                    Jeszcze jedno, w zawodzie psychologów a w szczególności terapełtów często
                    dochodzi do wielu nadużyć i należy o tym pamiętać.
                    • kontokontoo Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 16:23
                      krowawkropki napisał:

                      > problemy można rozwiązać lerząc na kozetce to jak sądzę
                      > wielka pomyłka.

                      nie masz pojęcia o temacie, więc się nie kompromituj takimi tekstami




                      współczuję twojej partnerce
                      po tym co piszesz obstawiam, że fundujesz jej nie mniejsze jazdy i atrakcje niż
                      ona tobie
                      • krowawkropki Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 16:49
                        Może jestem beanem w psychologii ale chciałem zauważyć że ludzie z pokolenia
                        moich dziadków miało mniej problemów psychicznych niż ludzie żyjący obecnie,
                        mimo że mieli więcej problemów życiowych.

                        Byli bardziej zadowoleni i szczęśliwsi. Ponieważ ich życie wypełniała praca oraz
                        rodzina własna. Zdradzali się, pili itd ale nikt nikogo nie wysyłał do
                        psychologa na siłę. Sobie po prostu żyli, a BPD miał po prostu trudny charakter
                        i partner który z nim żył musiał sobie z tym jakoś radzić.

                        Nie funduję żadnych jazd mojej partnerce, w żadnym wypadku. Nie czepiam się jej
                        nawet, jak umie w domu tak zrobi, nie ma o co się jej czepiać. Jak jej
                        zachowanie jest conajmniej nieodpwiednie zawsze siadam i tłumacze na czym to
                        polegało. Zawsze wysłuchuję jej krytyki mojej osoby.

                        To że nie wierze, w terapełtów jak w bustwa to już inna sprawa. Lepiej mi robi
                        pójść i pokopać piłkę, spotkać się z kolegą jak latać z każdym problemem do
                        psychologa.
                        • kontokontoo Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 16:57
                          krowawkropki napisał:

                          > Byli bardziej zadowoleni i szczęśliwsi.

                          jeśli mąż żonie dał raz czy drugi wpierdol, to na pewno od tego momentu chodziła
                          cała zadowolona i szczęśliwa

                          forum.gazeta.pl/forum/w,35861,111777939,111926745,Re_a_taj_juz_narbardziej_powaznie_jak_sie_da.html
                          • krowawkropki Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 17:00
                            Wiesz ja nie piszę aby bić żony, ale piszę jak ludzie rozwiązywali taki problem
                            skutecznie i na zawsze.
                            Nie wzywam do bicia niewiernych żon, ale piszę że latanie z każdą głupotą po
                            psychologach pokazuję jak mało sami umiemy i szukamy ciągle wsparcia z zewnątrz.
                            • kontokontoo Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 17:22
                              krowawkropki napisał:

                              > Nie wzywam do bicia niewiernych żon, ale piszę że latanie z każdą głupotą po
                              > psychologach

                              zaburzenie osobowości to nie głupota
                          • krowawkropki Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 17:01
                            Po za tym powiedz mi co by się takiego stało gdyby po zdradzie dostała w twarz a
                            jej rzeczy wyfrunęły by z okna na ulicę. Może nigdy więcej by tego nie zrobiła i
                            poczuła żal....
                            • kontokontoo Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 17:23
                              jeśli mam ci wyjaśniać dlaczego ludzi bić nie wolno, to przepraszam, ale kończę
                              rozmowę
                              • krowawkropki Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 17:27
                                Ludzi nie wolno bić z samego założenia że są ludzmi.
                              • krowawkropki Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 17:28
                                ale wcalę nie będę zdziwiony jak sąsiad który znajdzie swoją połowicę w łużku z
                                innym będzie za nimi biegał z siekiwerą...
                                • kontokontoo Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 17:33
                                  widać jak poukładaną, rozsądną i zrównoważoną osobą jesteś


                                  jak mi się w twoim zachowaniu coś nie spodoba, to mogę sobie za tobą z siekierą
                                  pobiegać?
                                  • krowawkropki Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 18:33
                                    Spoko wchodzisz do domu, tak widzisz tażającą się z kimś twoją żonę.
                                    Wychodzisz do kuchni i pytasz się czy chcą coś do picia ...
                                    • kontokontoo Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 19:45
                                      krowawkropki napisał:

                                      > Spoko wchodzisz do domu, tak widzisz tażającą się z kimś twoją żonę.
                                      > Wychodzisz do kuchni i pytasz się czy chcą coś do picia ...
                                      a co się stało z tą twoją sławną rozmową, która może nawet kilka dni trwać oraz
                                      jasnym ustalaniem zasad?
                                      • krowawkropki Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 21:04
                                        Może rozmowa trwać nawet wiele tygodni, zakładając że kiedyś się skończy i
                                        przejdzie się do normalnego życia po fakcie.
                                        Świat jaki jest budowany obecnie to świat kobiet. Zauważ że wychowankami
                                        chłopców są kobiety to matka i babacia wiedzą co robić z niemowlęciem, to
                                        przedszkolanka wychowuję to pani nauczycielka.

                                        Coraz mniej miejsca dla świata facetów. Podejrzewam że większość problemów z BPD
                                        to brak faktycznego miejsca dla ojca w wychowaniu dziecka. Ojciec coraz mniej
                                        jest dostępny i celowo jest spychany w przepaść nie istnienia.
                                        Twoja reakcja to właśnie reakcja kobiety, nie wiem tak naprawdę, która nie
                                        rozumie męskiego świata.

                                        Gdy facet widzi coś takiego, łapie jego za kołnież i wywala za dżwi, on dostaje
                                        po buzi ale nie tak aby ją skrzywdzić, potem on się upija.
                                        I jak wytrzeżwieje to jest miejsce na długie rozmowy.
                                        Nie wiem czy zauważyłaś ale BPD dopada głównie kobiety, w przypadku mojej BPD to
                                        brak wzorca faceta w życiu. Ojciec zdominowany przez matkę, potem ex. który był
                                        tak samo zdominowany przez matkę, potem koleś co boi się własnego cienia.

                                        Dziewczyna siłą rzeczy musi w końcu wpaść w jakieś świństwo psychiczne ponieważ
                                        ciągle otaczają ją dzieci - faceci, wychowani przez matki lub żony.

                                        Kiedy zaczęło się u mnie prawdziew życie, rachunki itp ona uciekła w chorobę
                                        ponieważ to bardzo wygodne i przyjemne. Dlaczego miała by robić co kolwiek skoro
                                        dzisiaj jest chora, jutro chora i pojutrze chora. Jednocześnie za plecami
                                        byłyszczała.

                                        Musisz zrozumieć męski świat, świat który ma to do siebie że jest obleczony
                                        prawdziwą przyjażnią i zasadami rządzącymi się wzajemnie.
                                        • kontokontoo Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 21:59
                                          krowawkropki napisał:

                                          > Twoja reakcja to właśnie reakcja kobiety, nie wiem tak naprawdę, która nie
                                          > rozumie męskiego świata.

                                          jeżeli czegokolwiek nauczyłam się przez ostatnie kilka lat (także, a może przede
                                          wszystkim, dzięki terapii) to właśnie tego, że podział na świat męski i damski
                                          jest sztuczny i mocno naciągany

                                          • krowawkropki Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 22:37
                                            Ani nie jest sztuczy ani naciągany ponieważ chemia mózgu jest całkiem inna więc
                                            postrzeganie spraw życiowych jest całkiem inne. Gdyby było tak jak mówisz to na
                                            wojnach było by tyle samo ofiar kobiet i facetów, a na porodóce królowali by
                                            faceci w ciąży.
        • dr1985 Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 22:27
          Tak ogólnie moja BPD nie jada śniadania :P a łapie Ją dziwne fazy na jedzenie,
          że potrafi w nocy zjeść czekoladę, lody itp.
          • krowawkropki Re: a taj już narbardziej poważnie jak się da 24.05.10, 22:41
            Nie rób z niej wariatki na siłę, ja wstawałem głody i kiełbasę z lodówki
            wyjadałem. Tysiące ludzi nie jada śniadań i jakoś z tego nie umierają.
    • krowawkropki Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 15:52
      Kolego.

      Idż z dziewczyną pomów dokładnie co i jak jakie zasady będą w waszym związku i tyle.
      Jak nie dojdziecie do porozumienia to się rozejdzcie i już.
      • dr1985 Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 22:29
        Pytanie moje będzie zgoła inne. Czy w takim razie jak Ona się zachowuje
        powinienem zrobić... to samo. W sumie sam bywam złośliwy i lubię robić na
        przekór i czasem mam sam pokręcone myśli. To może tez robić na przekór Jej? Czy
        to nie obróci się przeciwko mnie w stylu "Jak On jest taki to ja się umowie z
        innym a co mi tam" a później będzie płacz i zgrzytanie zębów
        • krowawkropki Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 22:52
          No kolego w taki sposób to ty do nieczego nie dojdziesz, chyba zaczniesz się
          zachowywać tak samo jak ona i do czego to dojdzie to jakieś strasznej tragedii.
          Żadne takie numery. Normalnie musisz z nią pomówić wyjaśnić sobie wszytko
          nawzajem i następnie ustalić co i jak. Jak już sobie posutalacie to jasno, wolno
          albo nie wolno.

          W żadnym wypadku jakieś dziwne odwety, jak przegnie naprawdę już pożądnie to ...
          nie dyskutój ale za urburtę z Twojego życia.
          Pomyś sobie że masz do czynienia z osobą która nie ma żadnych norm i zwyczajów,
          biega ślepa po świecie i musisz jej to wyjaśnić co i jak ale bez takich numerów
          że ty jesteś najmądrzejszy na świecie.

          Jasno komunikujesz przekaz i spodziewasz się reakcji, ona jasno mówi do Ciebie i
          jasno się zachowujesz.

          U mnie to wygląda to tak, ona powie coś idiotycznego, krew mnie zalewa żeby
          wstać i ..., ale zawsze spojnie mówięc co i jak i dlaczego. I tak do następnego
          razu, aż się nauczy.

          Tylko dlatego, żę ją kocham to tłumaczę po 100 razy.

          Poza tym, ty się tak nie przejmuj że ona miała 30 przed Tobą ważne że z Tobą
          chce sypiać, a co było, przeciez wtedy ciebie nie znała prawda. Więc olej to
          ważne aby była Tobie teraz wierna.
          Jak Ciebie zacznie zdradzać to pomyślisz co wtedy, a teraz to olej to.

          Jeżeli ma zdjagnozowane BPD, masz przerąbane.
          Najważniejsze abyście zdefiniowali czego chcecie oboje, bez jakiś ściem. bez
          tego nie ruszysz.
    • dr1985 Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 22:52
      Przeczytałem wszystko co napisaliście. Ale piszę oddzielnie dla ładu i składu.
      Trochę się lekko przeraziłem gdy przed chwilą wszedłem tutaj a tu już 51
      odpowiedzi :D

      Jeśli chodzi o moją opinię o BPD. Ona chyba została nasilona kiedy zaczęto
      propagować bezstresowa wychowanie. Kiedyś kiedy były twarde zasady nie było aż
      tak problemów z natury psychologicznych. Z ciekawości spytałem się Jej o
      dzieciństwo. Miała bardzo beztroskie życie. W sumie bardzo się dziwie, że mówi
      szczególnie o swojej Matce jak najgorzej jak Jej... nic nie robi. A co do
      dziecka Ona twierdzi, że wychowanie dziecka by spowodowało, że by wydoroślała. I
      Jej się marzy rola kobiety w domu. Gotowanie, wychowywanie a Mąż? W pracy.
      Totalna przeciwność co teraz robi.
      To samo się tyczy dyskusji. Ma pretensje, że Ją tylko słucham. Hmmm ok tylko
      czasem nie widzę sensu wchodzić w dyskusje z osoba, która neguje wszystko co się
      powie.
      I mówienie, że człowiek ma wolną wolę tzw. musi żyć bez barier nawet jak ma
      ochotę zabić to mnie kiedyś lekko załamało.
      • dr1985 Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 23:00
        Ha i proszę. Wykrakałem. Nie chce mi się pisać na GG a Ona "Człowieniu nie mamy
        żadnych wspólnych tematów. A tak w ogóle to mnie jakoś średnio zawsze
        interesowało co mówisz" nie wiem o co Jej chodzi.
        • kontokontoo Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 23:05
          dr1985 napisał:

          > Ha i proszę. Wykrakałem. Nie chce mi się pisać na GG a Ona "Człowieniu nie mamy
          > żadnych wspólnych tematów. A tak w ogóle to mnie jakoś średnio zawsze
          > interesowało co mówisz" nie wiem o co Jej chodzi.

          chodzi jej o zdenerwowanie osoby, z którą rozmawia
          • dr1985 Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 23:07
            No i co teraz? Minie Jej. Z reguły mijało. Bo o czym mam z Nią gadać? Co nie
            powiem tak zaneguje a ja czasem nie mam cierpliwości :/
        • dr1985 Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 23:05
          No i powiedziała "Jest rozwiązanie" gdy powiedziałem po tym wszystkim "masz
          problem"

          - znajdź kogoś innego. c'est tout.

          I zerwała przez GG. Jestem ciekaw czy Jej się to zaraz zmieni
          • krowawkropki Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 23:27
            Zauważyłeś pewną poważną różnicę, mianowicie złe wychowanie od choroby
            psychicznej. Rózni się tym że na jedno nie trzeba brać leków a na drugie jak
            najbardziej. Czy ty wiesz napewno, że ona ma BDP majś jakies potwierdzenie od
            lekarza czy to są Twoje przypuszczenia.
            Jak przypuszczenia to złe wychowanie, więc ona taka jest.
            Jedni granice muszą mieć inni nie i dają radę sobie w życiu bez problemów.

            Widzisz ty sam musisz sobie powiedzieć co ty właściwie z nią chesz robić, ożenić
            się z nią, dzieci mieć, czy tylko bara bara.

            Nie pisz do niej i nie dzwoń, za tydzień wróci ... spokojnie. Norma tylko musisz
            mieć jakiś plan na jej powrót i tyle.
            • dr1985 Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 23:44
              Właśnie, że Ona ma papiery. Była na terapii która rzuciła w dodatku wyzywając
              terapeutkę. Jak to było? Poszła na pierwszą to była zachwycona ale przy
              następnej już poszła właśnie wyzywając.

              Myślę o Niej przyszłościowo choć znajomi już mają wyrobioną opinie co raz gorszą
              :/ Właśnie zaprzeczając to co mi niedawno powiedziała właśnie ciągnęło mnie do
              Niej, że fajnie się dogadywaliśmy. Wiele mamy podobnych cech. Tylko teraz się
              będę zadręczał, że to moja wina. Bo mogłem z Nią rozmawiać i mówić co myślę...
            • dr1985 Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 24.05.10, 23:52
              Ona ma papiery na BPD. Była na terapii. Pierwsza sesja. Szczęśliwa, że coś
              nowego. Następne sesje już niezadowolona aż wyzwała swoją terapeutkę. I na
              dodatek o tym opowiadała z pełna pasją.

              Widzę z Nią przyszłość. Zaprzeczając to co napisała mi przed kilkunastoma
              minutami to się doskonale dogadywaliśmy. Ba widziałem wiele Jej cech podobnych
              do swoich. Jeszcze dziś sms-owaliśmy ze sobą bardzo miło. Wróciłem z pracy około
              22:00. Jestem zmęczony, więc na Gadu nie chce mi się tak gadać. A dla Niej to
              najlepiej abym był i nawijał
              • krowawkropki Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 25.05.10, 00:50
                Skoro widzisz z nią przyszłość to powiem Tobie co powiedział mi psychiatra mojej
                BDP.

                "To pański wybór, nikt pana nie zmusza do takiego wyboru żeby z nią żyć. Bierze
                Pan odpowiedzialność za to co może Pana spotkać. Jest pan odpowiedzialny za nią."

                Tak więc, jeżeli naprawdę nie możesz bez niej żyć, jak się Tobie wydaje. To nie
                pozostaje nic innego jak nauczyć ją "jeść nożem i widelcem" bo ona nie umie.
                Pomyśl że ona tego nie umie, będziesz się zastanawiał się czy ona mnie kocha itp
                bzdury. Ona Ciebie nie kocha bo nie umie, gdzieś kiedyś w czasie jej wychowania
                zabrakło jakiegoś elementu został gdzieś zatracony, albo ma zmiany fizjologiczne
                w głowie, i nie umie.
                Zwyczajnie nie umie, ona może by chciała Ciebie pokochać ale nie umie, nie wie
                jak to się robi, jak to się je. Więc, muszisz ją nauczyć.
                Twój wybór Twoja wola, nikt Ciebie nie zmusza do tego. Tylko nie zatrać się w tym.

                Daj jej trochę spokoju, nie zadręczaj SMS-ami, ani jakimiś głupotami, nie wchodż
                z nią w dyskusje, tylko jasny i prosty przekaz.

                I jeszcze jedno, jak podejrzewam nie ma żadnych zachamowań w łóżku ...
                • dr1985 Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 25.05.10, 00:56
                  Zacznę od końca. Co do łóżka i nawet poz a Nim nie ma w ogóle ŻADNYCH! Pamiętam
                  jak byłem u znajomych z Nią a Ona chciała u Nich ze mną to robić. Zawsze przy
                  kimś napalała się na mnie robiąc mi aluzje. Jak już bywaliśmy sami to się
                  uspokajała. Bardzo dziwne. Może też dlatego, że bardzo lubi jak się denerwuje.
                  Ale fakt nie miała ŻADNYCH zahamowań

                  Miałem założony plan by Ją uczyć podstaw. Ale jak ten plan szybko się pojawił
                  tak szybko upadł. Jak mi powiedziała "Gdy ktoś Ją ogranicza to źle gdy ktoś
                  zgadza się na wszystko co chce też źle" Ja tylko staje się bezradny. A tak
                  bardzo chcę pomóc


                  • krowawkropki Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 25.05.10, 01:05
                    Widzisz bo ty się zabardzo nią przejmujesz co ona gada. Miałem to samo, nie
                    przejmuj się tym co on gada, bo za 5 min będzie inna gadka i tak w koło. Ty
                    musisz wiedzieć, co chesz powiedzieć i co masz uzyskać. Moja kiedyś stwierdziła
                    "Chcę być wolna" pobyła wolna i wraca. Chociaż wszyscy znajomi zastanawiają się
                    na jak długo.
                    Ty chłopie olewaj jej gadki szmatki, masz ją nauczyć podstaw.
                    Jak z dzieckiem, tylko że ona ma 20 lat.
                    • dr1985 Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 25.05.10, 01:41
                      Wiesz masz rację. Bo gdy olewałem a zdarzało się zaraz zmieniała się na miłą i
                      jak by nic się nie stało. Niedawno kolega właśnie mi Ją porównał do dziecka co
                      się zabiera zabawkę. Płacze gdy odbiera się coś i jak nie daje to tupie nóżkami.
                      Faktycznie tak mi to wygląda u Niej.

                      Póki co martwię się o to aby ciąży nie było. A boje się tego najbardziej, że
                      nawet jak by była to nie powie a potem zrobi mi niespodziankę gdy będę układał
                      życie inaczej. I mam podstawy na to. Mówiła, że jak już byliśmy ze sobą to Jej
                      EX po 2,5 tygodniach się chciał dowiedzieć czy aby nie jest w ciąży przez jedną
                      wpadkę. A Ona mu nic nie pisała by się specjalnie martwił. I zasugerowała, że
                      gdyby była to i tak pewnie by nie powiedziała. Ona traktuje to jak zabawę
                      czasem. A sama wymaga od innych aby "mieli mózg"
                    • czaragoryczy Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 25.05.10, 03:21
                      Krowowkropki, widać, że masz doświadczenie w postępowaniu z borderlinką i
                      sposoby na nią. Tylko jedno jakby umknęło Twojej uwadze... Ona nie zachowuje się
                      w taki wkur...cy sposób dlatego, że ma kaprysy i robi na złość, przyczyną jej
                      zachowań są emocje nad którymi nie panuje, to one popychają ją do "złych"
                      zachowań, to one rozsadzają jej myśli i logikę, to właśnie przez emocje BPD
                      cierpią, oni nie robią na złość, tylko niemożność utrzymania myśli i jednego
                      kierunku działania powodują te zachowania. Możesz zrobić z niej posłusznego
                      cyborga, który będzie nawet umiał powiedzieć "kocham", poprowadzi wzorowo dom,
                      da Ci czułość i seks. Tylko, że im dłużej border funkcjonuje w takim
                      "zniewoleniu", tym bardziej jest nieszczęśliwy i niespokojny. To coś tak jakbyś
                      wziął sobie za żonę dziką indiankę i chciał z niej zrobić białą cywilizowaną
                      kobietę, ona może się nauczyć wszystkiego ale nie bedzie czuła po naszemu.
                      BPD ma jednak jakąś szansę na przystosowanie do życia. I nie chodzi wcale o
                      nauczenie "jedzenia nożem i widelcem" tylko o zrozumienie siebie samej,
                      rozszyfrowanie swoich emocji, rozpoznawanie emocji swoich bliskich. W tym może
                      pomóc tylko dobry terapeuta i mylisz się sądząc, że terapia polega na leżeniu na
                      kozetce i ględzeniu, na terapi pacjent krwawi, toczy walkę i robi powolne
                      postępy w kierunku wolności. Terapeuci wprawdzie nie robią tego za darmo ale
                      mają swoje sposoby i na dowód, że naprawdę harują ciężko z pacjentem miej to, że
                      w najskuteczniejszej obecnie terapi BPD, DBT (niestety w Polsce
                      nieosiągalnej)taki terapeuta musi sam mieć terapeutę żeby nie oszaleć po sesjach
                      z borderem. Mało który psycholog chce pracować z takimi pacjentami, dla nich to
                      koszmar niewarty tych pieniędzy (dla tych uczciwych oczywiście). Ale terapeuta
                      nie stosuje twardych domowych sposobów bo celem terapii nie jest
                      zautomatyzowanie bordera tylko uwolnienie od zaburzenia. Pozdr
                      • dr1985 Czyli... 25.05.10, 10:16
                        O masz. To jak psychoterapeuci mają problemy to co dopiero szary człowiek taki
                        np. jak ja :( Czyli ile bym się dwoił i troił to tak będzie źle? W sumie to
                        fakt. Jak pisałem wyżej co nie powiem to jest zaraz negowane. Jaki nie żarcik
                        zrobię lub powiem usłyszę od Niej "nie masz mózgu" mimo, że wcześniej Ona mówiła
                        "jesteś zabawny". Tutaj chyba nie ma złotego środka. Zmieniłem taktykę w stylu
                        "mniej wdawać się w dyskusje" i co usłyszałem wczoraj? "Czy Ty nie widzisz, że
                        już nie mamy wspólnych tematów?" I jeszcze te Jej ironie "Musisz kogoś znaleźć
                        innego. To jest rozwiązanie. A samotność przecież jest taka chu**wa" Nie dość,
                        że Ona nie ma hamulców odnośnie seksu to także przekleństwa co raz częściej
                        rzuca na prawo i lewo.
                        • dr1985 Re: Czyli... 25.05.10, 10:20
                          A i jeszcze jeden popularny tekst "nienawidzę ludzi" uważając, że wszyscy "nie
                          mają mózgów" i wszystkich obwiniając o całe zło. W sumie znam jeszcze jedną
                          dziewczynę z BPD koleżanka kolegi i Ona uważa podobnie. Czy to przypadek? Co
                          najlepsze zacząłem tak samo grac jak Ona zadyryguje i zaczynałem podobnie
                          uważać. No normalnie psychoza jak ten człowiek od siebie uzależnia. No dziś już
                          bez Niej nie mogę żyć :(
                        • krowawkropki Re: Czyli... 25.05.10, 10:42
                          No z tego że ona nie ma żadnych hamulców to raczej powinieneś się cieszyć a nie
                          smucić. Ponieważ, dzisiaj masz za darmo wszytko to oczym mażyłeś przez lata.
                          Jutro tego mieć nie będziesz miał .... Więc to raczej na plus jak na minus.
                          • dr1985 Re: Czyli... 25.05.10, 10:45
                            Ale to cholernie uzależnia. Dziś jest a jutro nie ma i o niczym innym nie będę
                            myślał jak o Niej. To będzie jak obsesja. A Ona z następnym by się bawiła
                            dalej... tego bym nie mógł znieść :/
                            • krowawkropki Re: Czyli... 25.05.10, 11:09
                              Tak tak, one takie są BDP kobiety. Do końca życia będziesz ją kochał, nic nie
                              poradzisz
                            • extranova Re: Czyli... 25.05.10, 11:11
                              Chlopaku, co Ty piszesz- boisz się odejsc, bo bedziesz sam? albo
                              dlatego,ze ktoś inny ją wezmie? Pewnie wezmie i zostanie
                              potraktowany tak samo jak Ty, jej to nie robi roznicy.
                              Milosc oznacza tez czasami odejscie, nie mozna trzymać się kogoś z
                              takich powodow o jakich tu piszesz. Ja odeszlam, jestem teraz w
                              zwiazku, a on jest sam, nie ma reguły.
                              A pazur jest potrzebny- piszesz,ze border to dziecko, od kiedy
                              dzieci nie potrzebują wyznaczania granic i dyscypliny??.
                              Swoim "dogadywaniem się" po prostu ustepujesz na całego, z cytatow
                              jakie przywołujesz to z nią nie ma żadnej zdrowej rozmowy.
                              • dr1985 Re: Czyli... 25.05.10, 11:17
                                Bo widzisz to co dla mnie jest bardzo oczywiste dla Niej nie jest. I jest mi
                                trudno tłumaczyć o zasadach w życiu, czym jest związek czy też różne prawdy o
                                życiu. Ona czasem tak potrafi powiedzieć, że to co dla mnie jest totalna
                                abstrakcją to teraz mnie zastanawia czy oby to ja się nie mylę przypadkiem? Ona
                                ma obsesje na punkcie wolności człowieka. Ja do życia podchodzę konserwatywnie
                                co Ona tego nie rozumie. Bo dla Niej wszelka moralność, zasady to bariera dla
                                człowieka w dążeniu do szczęścia.
                                • krowawkropki Re: Czyli... 25.05.10, 11:24
                                  Bo dla Niej wszelka moralność, zasady to bariera dla
                                  > człowieka w dążeniu do szczęścia.

                                  To niech sobie leci i walnie się głową o ścianę.
                                  • dr1985 Re: Czyli... 25.05.10, 11:32
                                    Znając Ja to by powiedziała, że gdyby miała ochotę to by zrobiła bo przecież
                                    obawa, że coś się stanie to tylko bariera przed szczęściem :]
                      • krowawkropki Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 25.05.10, 11:00
                        Moje radzenie sobie z osobą z BPD jest że tak powiem na 3+ według samooceny.
                        Czyli coś tam rozumiem nie daję się robić w konia, poznałem mechanizm ale to na
                        tylę, jakoś sam się w kupie trzymam i sytuacji nie pozwalam się wymknąć spod
                        kontroli. Chcociaż jak się spodziewasz, sytuacja sama się wymyka, jak można
                        kontrolować przecież dorosłą dziewczynkę no jak. Bo ja nie mam możliwości ani
                        pomysłu.

                        Zwyczajnie najlepsza metoda jaką znalazłem metodą prób i błędów, czasami
                        skutkuję, moja BPD walnie jakąś głupotę. Czekam na efekt nie daję się
                        sprowokować, po tym jak już jej działanie minie podchodzę i mówię "Co dziewczyno
                        mądrego zrobiłaś, tak nie wolno ponieważ ..." ale muszę sam być przekonany na
                        100 proc, że wiem że to co zrobiła to idiotyzm że zęby bolą. Sam przecież mogę
                        się mylić więc, wolę przeanalizować wcześniej zanim coś powiem.

                        Słucham ją przecież, często mówi coś mądrego i rozsądnego, więc trzeba jej
                        posłuchać i dostosować się chociaż troszeczkę.

                        Ona się nie otworzy sam, no to jest nie możliwe, dlatego mówię za nią, jak
                        milczy to znaczy że najczęściej trafiam.

                        Mam przyjaciela i mogę do niego zadzwonić zawsze i wszędzie, co mi pomoże
                        psychicznie jak mam sam doła.

                        I co najważniejsze kocham ją, mam z nią dziecko i czuję się odpowiedzialny za
                        rodzinę.

                        Co do terapii, cóż .... chodziła 2 lata. Efekt, mizerny można powiedzieć że
                        mały. Wmanipulowała panią psycholog ... ale swojego lekarza już nie. Dlatego,
                        też uważam że terapełta winien być odpowiedni.
    • dr1985 Mam już aktywną pocztę 24.05.10, 23:53
      Jak by co
      • extranova Re: Mam już aktywną pocztę 25.05.10, 10:21
        czytam czytam i napisze Ci tak- z perspektywy zdrowej osoby moim
        zdaniem jesteś jak na faceta bardzo miekki i taki ciapowaty, bez
        męskiego pazura-nie znosze tego, podejrzewam,ze ją tez moze to
        wkurzać.
        A z perspektywy osoby, ktora byla z borderem- masz dwie opcje-
        predzej czy pozniej wpadniesz z nią w naprawde wielkie szambo- i
        wtedy albo to bedzie dla Ciebie taki cios,ze zaczniesz mysleć
        rozsadnie i ratowac siebie, albo zuełnie sie złamiesz i bedzie
        siedział w tym g**całe zycie, czekając az skapnie Ci od niej jakas
        kropelka szczescia.
        Gadanie o checi podsiadania dziecka w jej sytuacji to kpina-bordery,
        ktore wiedzą o swojej chorobie i nie chcą nic z tym zrobic, wrecz to
        kultywują jak Twoja kobieta, to fatalni rodzcie, którzy stwarzają
        takich samych borderów- wierz mi, wiem z doswidczenia. Wiedza tyle o
        rodzicielstwie, co Ty o genetyce motyli.
        Cenie ludzi, ktorzy mimo tego zaburzenia chcą coś zmienić, walcza,
        starają się- nie widze tego u niej- u Ciebie natomiast widze
        symptomy innej choroby- jestes bardzo niedowartosciowany i
        zakompleksiony, zatracasz swoja osobowosc. Zycze Ci,zebys za pare
        lat przeczytal te swoje wypowiedzi tutaj i powiedzial sobie"ale
        byłem głupi".
        pozdrawiam
        • dr1985 Re: Mam już aktywną pocztę 25.05.10, 10:40
          To, że jestem miękki to się zgadzam. Ale też taki "pazur" to jeszcze bardziej by
          pogorszył sprawę. Dowód? Jej poprzedni taki był. Stanowczy, mający swoje zdanie
          i tylko w zasadzie liczyło się Jego. I wkurzyła się i od tak Go rzuciła. Abyście
          nie pomyśleli, ze się chwalę ale zawsze słyszę u innych, że ze mną można zawsze
          się dogadać bo wchodzę w kompromisy i rozumiem ludzi. Już taki jestem i raczej
          na skur...yna się nie zamienię. To było by wbrew mojej naturze.
          • krowawkropki Re: Mam już aktywną pocztę 25.05.10, 10:51
            Nie chodzi aby zamieniać się skur.... byka, ale raczej coś takiego.
            Mówisz wkurza mnie to i to, nie wolno tego robić, ona robi to jej pokazujesz dzwi.
            • dr1985 Re: Mam już aktywną pocztę 25.05.10, 10:56
              I myślisz, że by wracała jak pokorny baranek? Niegdyś od Niej usłyszałem "I tak
              mi nie zależy a Ty tak zrobisz wszystko dla mnie" gdy pokazałem co mi się nie
              podoba. W sumie miała rację bo i tak to ja powróciłem i powiedziałem, że dość
              tych fochów. Może to głupie ale ta kobieta dziwnie uzależnia. Fakt sam zawsze
              się boję samotności i wiem, że jak bym odszedł to bym był stratny. Bo zaraz Ona
              by kogoś znalazła a ja pewnie sam. Ona by się śmiała mi prosto w twarz a ja
              tylko bym się pogrążał w dolinie
              • krowawkropki Re: Mam już aktywną pocztę 25.05.10, 11:08
                Nigdy nie pozwalaj na takie zachowanie.

                Powiedz wyrażnie, to co robisz obraża mnie i jest dla mnie bolesne, nie wolno
                Tobie w ten sposób. Sądzę że powinnaś o tym wiedzieć i wziąść sobie do serca.
                Jak zrozumiesz to co zrobiłaś to mnie przeproś.

                Odrazu zmień temat na obojętny, w przypadku agresji z jej strony, bierzesz
                torebkę i za dzwi.
                Jak natomiast się uspokoi i przejdzie do innego tematu, to normalnie bez
                obrażania jej i nie powracania do sprawy. Ona będzie myśleć co i jak napewno.
                • dr1985 Re: Mam już aktywną pocztę 25.05.10, 11:23
                  Jak napisałem wyżej. To co dla mnie oczywiste w życiu to mi trudno aż tak
                  oczywiste rzeczy tłumaczyć. Bo Ona "Nie bo nie" i tyle argumentów
              • qbel2 dr1985 25.05.10, 11:26
                Widzę Cię za jakiś czas u psychiatry. Z twoich postów wynika, że już jesteś od
                niej uzależniony psychicznie. Nie jesteś w stanie jej skłonić do terapii, więc
                skutek może być jeden: wykończy cię psychicznie i odejdzie, a ty będziesz się
                zmagał z depresją i innymi psychicznymi skutkami takiego związku
                • extranova Re: dr1985 25.05.10, 11:46
                  próbujesz na siłę połączyć ze sobą puzzle, który za cholere do
                  siebie nie pasują. Macie zupełnie inne spojrzenie na rzeczy naprawde
                  wazne. Ona się nawet z tym nie kryje, ze wszystko co cenisz, jest
                  dla mniej głupotą.
                  Na pewno Ty jej nie zmienisz, bo po 1 nie masz siły przebicia, po 2
                  ona się nie da,bo dobrze jej tak . Jedyne co moze z tego wyjść to Ty
                  ze zrypaną psychą, którą zresztą (sorry) w dużej mierze już
                  posiadasz.
                  Powtarzam- ja tez byłam z borderem, to byla wielka milosc,ale
                  czasami trzeba powiedziec stop- chyba,ze chcesz być kopany przez
                  całe zycie, moze Cie to kręci.
                  • dr1985 Re: dr1985 25.05.10, 11:49
                    Dlatego postanawiam, że to KONIEC. Mam już dość przez te prawie 25 lat swego
                    życia mieć problemy i stresy. Tylko mówię aby nie było czegoś takiego, że
                    układam sobie życie inaczej a Ona puk puk to Twoje dziecko. Ile razy ja nie
                    dawałem się Jej prośbom, że bym to robił bez zabezpieczeń bo Ona to uwielbia.
                    • extranova Re: dr1985 25.05.10, 11:53
                      nie musisz być wcale z nią,żeby być tatą tego dziecka
                      Chociaz sorry z jej podejsciem do związkow, to moze być dziecko
                      kazdego.
                      Zycze Ci wytrwalosci i sukcesu, jest o co walczyć.
                      Zdowy zwiazek to ostoja i bezpieczenstwo a nie pole walki
                      podjazdowej.
                      pozdrawiam jeszcze raz.
                      • krowawkropki Re: dr1985 25.05.10, 12:14
                        Poczekaj jak się urodzi .... jak koniec to koniec. Urodzi się to się wtedy
                        podzielicie obowiązkami i z głowy. będziesz miał z nią dziecko i tyle.
                        • dr1985 Re: dr1985 25.05.10, 17:24
                          Jak na razie nic mi nie mówi czy ma miesiączkę czy nie. Niestety nie wytrzymałem
                          i napisałem Jej sms-a czy się spotkamy a jak nie to nie. To napisała tylko "To
                          nie ." Ale już na GG mi się pochwaliła, że na facebooku trafiła w fotozagadce.
                          Po czym próbowałem nawiązać kontakt. Coś tam pisałem by rozwinąć gadkę (Ale po
                          tym wszystkim nawet nie mam pomysłu o czym Jej mówić) to zaraz mówi "Ja idę. Cześć"

                          Ogólnie przeanalizowałem na spokojnie. I tak pomyślałem, że Ona to już miała w
                          planie od dawna aby zerwać ze mną. Bez powodu by nie mówiła, że mogłem Ją zerwać
                          bo nie jak ja to kto inny się znajdzie. Czasem mam wrażenie, że jestem jak koło
                          zapasowe. Jak ktoś się znajdzie to może mnie wypluć. Tak myślę, że wtedy 2-3
                          tygodnie temu gdy chciała mnie rzucić a potem z płaczem przyjechała to był
                          powód, że może planowała wobec tamtego chłopaka jakieś zamiary ale nie wypaliło.
                          Teraz niby poznała przez znajomą jakiegoś chłopaka, który ma 28 lat. Ona jak mi
                          mówiła zawsze miała słabość do dużo starszych facetów. I może On się odezwał to
                          teraz myśli jak ze mną tu zerwać, więc znalazła błahostkę. Wiem to tylko takie
                          snucie i Jej usprawiedliwianie.
                          • krowawkropki Re: dr1985 25.05.10, 17:59
                            No to chyba masz jasność. Nie dzwoń, nie pisz siedz cicho nie dawaj znaku życia.

                            Aż sama nie przyjdzie do Ciebie.

                            Jak jest w ciąży, to albo kogoś wkręci, albo ciebie dopadnie. W zależności od
                            sytuacji polecam przemyślenie po porodzie czy uznasz czy nie.

                            Teraz to możesz pójść na długi spacer ... i odpocząć od niej.
    • dr1985 Ona już przechodzi samą siebie... 26.05.10, 12:28
      To już nie komedia. To już cyrk :D Zaczęło się od tego, że wczoraj znajomy
      zadzwonił do mnie aby się ze mną umówić na piwo. Zgodziłem się bo co ja będę
      siedział w domu i się zadręczał. Oczywiście Ona się dowiedziała, że ja poszedłem
      na wypad na miasto. Potem już byłem w klubie. Dostaję od Niej sms-a "Wiesz co?
      Musimy poważnie ze sobą porozmawiać. Spotkajmy się jutro (czyli dziś)" Napisałem
      Jej półsłówkiem, że ok to jakiś zawsze krok do przodu. Minęło 30 minut a Ona
      pisze "Kurwa, nie spij! Dlaczego zawsze jak potrzebuje pomocy, ciepłego słowa,
      czegokolwiek, to nigdy nikogo nie ma?" to napisałem, że ja zawsze przy Niej
      jestem nawet jak jestem daleko bo myślę o Niej się martwię. Bo tak jest. No i
      czy nie może zrozumieć, że Ją Kocham? A Ona napisała takie coś "Ja niczego nie
      rozumiem. Rozumiem, ze jestem martwa. I chyba uzależniona od bycia smutną. I
      jestem sama z tym wszystkim. Czasami mam wrażenie, że chciałabym już umrzeć.
      Znaczy nie tak żeby się zabić, ale tak żeby umrzeć normalnie, tak jak umierają
      ludzie. Bo kurwa, psychicznie już nie żyje" zacząłem Ją pocieszać sms-ami a Ona
      "Myśleniem mi nie pomożesz. Rozmową nie umiesz. Ja mam dość tego wszystkiego po
      prostu już. Okłamywania siebie wmawianie sobie uczuć przede wszystkim.
      Potem Jej mowie, że gdy wejdę z Nią w dyskusje to się boje, że znów będzie mnie
      przedrzeźniać to Ona "Boisz się, że cie wyśmieje? Bo ja lubię poznawać poglądy
      innych przecież.Tylko musisz mówić tylko nie wiem czy umiesz" zaraz po tym sms
      kolejny "Nie rób ze mnie aż tak złej. Przecież jestem naprawdę miłą osobą.
      Jedynie co mówisz w trakcie naszych spotkań to albo żarciki albo coś kompletnie
      nieistotnego. Jak ja mówię to ty mi nie odpowiadasz, tylko milczysz, to przecież
      nie jest rozmowa u psychiatry , to ma być związek"

      Spotkam się z Nią po południu. Nie wiem czy od razu rzucić punkty co mi się nie
      podoba? Czy zmusić Ją do leczenia? Fakt z tym milczeniem i żarcikami naginam i
      akurat rozumiem ale to nie powód tez robienia afery. No i to co mówiła o smutku
      i pustce jest przerażające. Najlepsze jest to, że dziś odczytałem an GG jak
      jeszcze mi pisała około 21, że mam do Niej w ogóle nie pisać i nie dzwonić. Nie
      ma Jej. A jednak napisała sms-y można powiedzieć z prośbą o ratunek :]
      • krowawkropki Re: Ona już przechodzi samą siebie... 26.05.10, 13:50
        No widzę delikatny postęp ponieważ postawiłeś się jej ale nie widzę niestety
        powstrzymania emocji. Tak więc do przodu jest ale nie zabardzo. Kierunek
        nastawiony, ale ... teraz zaciągasz za kołnież do psychiatry. Sam idziesz i
        umawiasz, a nie czekasz aż ona coś nowego wykombinuje
        • dr1985 Re: Ona już przechodzi samą siebie... 27.05.10, 12:34
          No to już po spotkaniu. Niestety straciłem wątek z rozmową z Nią. To co miałem w
          głowie to w wypowiedzi z moich ust był totalny bełgot. Mało treściwych,
          składnych zdań i nie dziwie się, że z tego się śmiała. Do psychologa sama się
          zapisze jeśli uzna to za treściwe (taaaa jasne). W sumie jest Jej dobrze nic nie
          czując bo nie musi się niczym martwić, przejmować. Człowiek bez uczuć? No i co
          powiedziała? Jak mi Ona nie odpowiada to abym znalazł inną. Ona ma swoje motto
          "Jak nie ten to inny" zero przejmowania się tak by mogło się wydawać. Ale
          jednak. Potem jak wracaliśmy to się tuliła, łapała za rękę. Może Ona tak mówi a
          w środku czuje wielki niepokój?

          No dziś już się przyczepiła, że źle wymieniłem w sms-ie nazwę Jej ulubionego
          zespołu. A jako jest do przesady purystką to tak często wygarnia błędy językowe
          robiąc przy tym sensacje. Jej spokojnie wytłumaczyłem, że gdyby ludzie robili
          przez takie fidrygałki wyrzuty to by się dawno pozabijali. Ale czy zrozumie? Nie
          wiem.


          I aha jednak jednak pojawił się u Niej okres :)
          • krowawkropki Re: Ona już przechodzi samą siebie... 27.05.10, 14:21
            Widzę że jakaś dobra nowina jednak i nie jest w ciąży. Masz jeden problem z głowy.
            Teraz pomyśl sobie jak by twoje życie wyglądało za 10 lat jak jedyne czego
            możesz być pewien tego, że ktoś będzie Ciebie tak traktował.
            Nie dajesz rady chłopie, więc daj sobie spokój. Bo w niej nie ma żadnej poprawy.
            BPD nie kochają, ponieważ nie wiedzą jak można to robić i dyskusję czy kochają
            czy nie jest zbędna ponieważ mechanizm odpowiedzialny za wyższe uczucia nie
            istnieje.


            demotywatory.pl/1632849/Silna-wola
          • krowawkropki Re: Ona już przechodzi samą siebie... 27.05.10, 14:29
            Jak sam zauważyłeś osoby z BPD uzależniają swoją osobowością. Ich choroba, nie
            wzięła się z nikąd. Jej matka była taka sama, jeżeli ona nie zrezygnuję z takich
            zachowań jakie ma to powtórzy jej dziecko i tak w koło.
            • dr1985 Re: Ona już przechodzi samą siebie... 29.05.10, 18:18
              Przyjąłem taktykę defensywną lecz i politykę miłości. Jak jest dyskusja to mówię
              co mi się nie podoba ale też okazuje wiele zrozumienia, dużo uprzejmości z mojej
              strony nawet wtedy gdy dostaje jakieś furii. Może to tak głupio zabrzmi "lekarz
              kazał przytakiwać" ale to pomaga.
              • krowawkropki Re: Ona już przechodzi samą siebie... 30.05.10, 00:40
                ... kiedy lekarz tobie powie że trzeba przytakiwać ...
                • dr1985 Re: Ona już przechodzi samą siebie... 31.05.10, 01:36
                  Być może. Chyba taktyka "dobrego serca" jest jeszcze gorsza. Staram się i staram
                  i tak Ona zawsze znajdzie element by mnie wkurzyć i wyprowadzić z równowagi. I
                  chyba bycie miłym, że Jej gadki "Byśmy byli zajebistymi przyjaciółmi"
                  spotęgowały się. A zarazem myśli jak spędzimy długi nadchodzący weekend bo ma
                  wolną chatę. Teraz lekko zniesmaczona bo przestałem na GG często pisać a ja
                  nadzwyczajnie chcę spać i nie mam weny na gadanie takie jak godzinę temu.
                  Przeprosiłem Ją to i tak Ona, że jest Jej to i tak obojętne. No i ta Jej
                  obojętność mnie wkurza. Co zrobię to dla Niej jest obojętne. Wszystko jest jej
                  obojętne. Staram się jak mogę dogodzić Jej, wyróżniać jak coś dobrze zrobiła.
                  Ale chyba to na marne. U Niej nie istnieje coś takiego "Bądź dla mnie miła gdy
                  ja jestem miły". Teraz rozumiem Jej słowa, że by się w Niej nie zakochiwać.
                  • krowawkropki Re: Ona już przechodzi samą siebie... 31.05.10, 18:06
                    To co czas już chyba wiać kolego, potem będzie za póżno na wszelkie dywagacje ....
                    • dr1985 Re: Ona już przechodzi samą siebie... 05.06.10, 18:05
                      Nie pisałem bo w środę padł mi net a od czwartku mieszkałem u Niej do dziś.
                      Oczywiście sami. No jestem trochę nastawiony pozytywnie. Jednak taktyka dobroci
                      zaczyna działa. Nadal u Niej nie zniknął specyficzny sarkazm. Ale ma inny
                      stosunek do mnie jak u siebie inaczej się zachowywała. Wczoraj tylko jak
                      wypiliśmy trochę za bardzo to Ona zaczęła sugerować, że jestem fajnym kolesiem
                      lecz powinienem mieć lepszą dziewczynę taką w wieku 18-19 bo na taką
                      zasługuje.Mówiąc 'Mówię Ci jako dobra przyjaciółka" po czym już tylko miała
                      ochotę na seks. Ale pojawił się ktoś. czasami aż za często o Nim mówi. To jest
                      znajomy Jej exa exa. Czyli tego co była zakochana i raz Jej zależało w życiu.
                      Czasami jest tak " A wiesz (ksywka kolesia) powiedział, że..." Oni znają się
                      tylko na GG a Ona chce się z Nim się spotkać ale wtedy kiedy ... On zerwie ze
                      swoją. Już nic nie mówiłem ale to mi się akurat bardzo nie podoba. Ona mówi, że
                      to tylko znajomy i fajnie się gada i chce po prostu spotkać się.
    • droga-powrotna Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 06.09.10, 03:31
      Oj mój drogi dogadałbyś się z moim byłym.

      A teraz słuchaj uważnie odbicia lustrzanego Twojej ukochanej:

      Ty, nieodpowiedzialny masochisto. Masz DDA i pakujesz się w taki związek, nie
      słyszałeś o tendencji do pakowania się w pozycję ofiary?

      Na początku nie widziałeś, że jest zaburzona? A ten sex no stop i łażenie za
      Tobą? to się wydaje super, wiem mój też był zachwycony- prawda jest taka, że to
      był przejaw zachowań kompulsywny.

      Ja już praktycznie częściej przejawiam zachowania zdeterminowane BPD, wolna ja
      to chyba tylko do toalety chodzę.

      Przykro mi, że uwierzyłeś w tą skruchę. Ale czekaj, czekaj ona jeszcze Ci da
      popalić za to, że musiała się upokorzyć i Cię przepraszać- że nie kochałeś jej
      idealnie. Ale nie myśl też, że kiedy przeprasza nie czuje tego. Czuje mocniej
      niż człowiek normalny, dlatego jest gotowa na wszelkie poświęcenia= minie,
      minie, dziewczyna poczuje się swobodniej to zacznie jej się nudzić.

      Mi zawsze się udawało zawrócić byłego do puki chciałam. On by Ci mógł zafundować
      terapię.
      Jeśli naprawdę Ci zależy to jest tylko jedna rada: trzymaj jej emocje na
      wysokich obrotach, zawsze- nie bądź miły, romantyczny. Będziesz ją ranił, będzie
      super bo będzie mogła użalać się do koleżanek i doznawać chociaż jakiś emocji w
      lodowatym umyśle.

      Pozdrawiam
    • el.pistolero Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 11.08.14, 00:01
      Ciekawe jak się to wszystko skończyło?
    • kulesza_anna7 Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 08.10.16, 18:55
      Polecam obejrzeć bardzo ciekawy filmik o depresji Profesor Marty Anczewskiej.
      www.youtube.com/watch?v=3I2WpGfJ2yU
    • empty-words Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 12.03.17, 08:47
      Tak jak Ty jestem facetem, który wiele lat był z dziewczyna z BPD. Od 6 lat nie jesteśmy razem. Dopiero z takiej perspektywy, powoli zaczynam dystansować się do tej sprawy. Moim głównym spostrzeżeniem jest schematyczność zarówno po stronie osób zaburzonych jak i ich partnerów. Czytając Twój wpis czuje się jakbym czytał własną historię. W związku z tym, może właśnie w tej powtarzalności należy szukać nadziei.
    • zobzob Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 27.03.17, 09:32
      Człowieku!!!
      W kilku dyskusjach brałem udział. Bycie tu świadczy o twojej bezsilności. Zapraszam, poczytaj moje publikacje. Polecam również bloga koniectoksycznych.blogspot.com Jedna rada!!! Spieprzaj od niej jak najdalej póki nie jest za późno bo w innym przypadku wylądujesz w psychiatryku a ona leczyć się i tak nie będzie. Ja przeżyłem z taką 10 lat i mam 3 dzieci. Codziennie przeżywam męki psychiczne gorsze niż najgorsze sny a mam z nią dzieci i nie mogę wyjechać i zapomnieć.
      • lapiforce Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 31.03.17, 09:59
        Kurcze... Zgodzę się. Ja po roku już siadłem... To faktycznie realny scenariusz. Zgadzam się - uciekajcie jak najdalej.
    • lapiforce Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 31.03.17, 09:54
      Dwa razy podchodziłem szczerze i z miłością (oraz zrozumieniem problemu) do kobiety bl. Za drugim podejściem była już po terapii grupowej, rozpoczynając terapię indywidualną. Pomimo jej całego czaru i piękna, to co wyprawiała za moimi plecami przechodzi ludzkie pojęcie. Gdy w pełni to do mnie dotarło - cała perfidia i fałsz - wyleczyłem się na zawsze. Piszę to, by ostrzec wszystkie ofiary: osoba BPD musi na własnej skórze doświadczać konsekwencji tego, co wyprawia. Branie w tym udziału jest niszczeniem samego siebie, w dodatku uzależniającym. Poczytajcie dokładnie o objawach. Jeśli rozpoznacie - uciekajcie jak najszybciej!
      • roadtrip2 Re: Mój związek z dziewczyną mającą Borderline... 26.04.17, 08:25
        Za plecami?
        czyli pewnie ciągnięcie kilku srok za ogon, wieczne siedzenie na telefonie, branie telefonu wszedzie nawet pod prysznic. Wychodzenie z obcymi na obiady i mówieie że nic w tym złego niema :)

        To też sprawiło że się wyleczyłem z niej w przeciągu bardzo krótkiego czasu jedyne co pozostało to wyrzuty do samego siebie że gdzie się miało oczy.

        Ps. teraz gdybym opowiedział cała tą historie od początku to pewnie sam bym nie wierzył że takie coś mogło mieć miejsce.

        Generealnie jeżeli uważasz ze naprawisz borderline to jestem prawdziwym przykładem że jest to nie możliwe bez ich chęci. A że im jest tak dobrze to niczego nie zmienią , bo to kosztuje wysiłku a oni tylko idą najcieńszą linią oporu.

        I wiedz jedno że czym bardziej w to wejdziesz uczuciowo to ataki się nasilą.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się


Nakarm Pajacyka