[go: up one dir, main page]

Dodaj do ulubionych

Ogród przy sosnowym lasku

10.10.24, 10:19
Dzień dobry, moi drodzy, mam nadzieję, że mi pomożecie. Wróciłam na moją zaniedbaną działeczkę (warszawska Radość) - od południa zalesioną sosnami. Gleba - prawie sam piach. Zaczęłam od wycinki - serce mi krwawi, ale wycięłam kępy chyba stuletnich bzów (lilaków), które pewnie sadził mój Dziadek, ale poza 2-tygodniowym kwitnięciem wyglądały już moim zdanie fatalnie. Mam ich zresztą jeszcze cały żywopłot. Co byście poradzili na ich miejsce? Tak najwyżej do 3 m wysokości? Są na zdjęciu, ale w rzeczywistości już jest goły placyk przed tarasem.
Obserwuj wątek
    • miria7 Re: Ogród przy sosnowym lasku 10.10.24, 10:26
      I drugi problem, ale nie ostatni :) dwa, pewnie 5-metrowe, jałowce, na stronie wschodniej. Też chcę wyciąć, choć za nimi zostanie "dziura", czyli brzydka, jakby tylna strona jałowców pośrednich. Wyciąć całkiem, a może tylko przyciąć? Ciągnie mnie, żeby wyciąć i posadzić może ostrokrzew damski (męski rośnie kilka metrów dalej przy płocie), jakby na tle tych niskich jałowców. Ojoj, teraz widzę, że nie mogę załączyć kolejnych zdjęć z tymi jałowcami... Może później się uda
      • obrobka_skrawaniem Re: Ogród przy sosnowym lasku 11.10.24, 10:21
        Najpierw zapoznaj się z przepisami dot. wycinki drzew, żebyś nie zapłaciła kary za wycięcie tych jałowców.
        Później zaplanuj sobie jak chcesz, żeby wyglądała działka, licząc się z siłami i nakładami (na piachu nie wszystko Ci będzie rosło, może się okazać, że trzeba nawieźć ziemi kompostowej w dużych ilościach).
        • miria7 Re: Ogród przy sosnowym lasku 13.10.24, 18:49
          Dziękuję! Nie, nie, sprawdzone, pnie mają poniżej 50cm obwodu :) Właśnie dlatego tu dopytuję, jakie Wam się rośliny sprawdziły w takim ciemnym i suchym środowisku.
          • miria7 Re: Ogród przy sosnowym lasku 15.10.24, 12:30
            No to jeszcze mam pytanie o cisa - rośnie pod sosnami, ma ok. 150cm. Czy da się bardziej o niego zadbać, poradzi sobie, bo trochę schnie? Może miał za sucho, będę go teraz podlewać.
            Perukowiec: dość ładnie rośnie, ale czy nie powinnam go przyciąć?
            No i kiedyś ładna rajska jabłonka - teraz trochę połamana, wycięłam wyrośniętą obok sosenkę, ale czy mogę jakoś bardziej o nią zadbać?
      • dar61 Morze przy... 12.10.24, 18:04
        Altannikowi [w tv] intruz zdemolował.
        Pytanie, co zamiast lilaków?
        Ale czy na soliter, czy na szpaler? Ozdoba czy i na owoc?
        Jak wysokie, czy do strzyżenia, czy na żywioł - bo mogą być różne warunki.
        U nas mamy
        - szpaler ciernisty [do 5 cm ciernie] z kwaśnic ozdobnych [odmiana kolumnowa, niewąska, i odmiana pękata rozłożysta],
        - obok soliter - suchodrzew kamczacki,
        - zestaw kilku odmian pigwowców [ozdobna - owoc niesłodki, kwaśny / od. pośrednia, owoc spory, słodko-kwaśny / małoowocowa - słodko-kwaśna, chole*nie inwazyjna odrostami],
        - wawrzynek wilcze łyko [nieźle się namnaża samosiewem], nieduże cudo, gdy zimą kwitnie,
        - różne pierisy [świetne na kwaśną glebę, acz niewysokie],
        - nieśmiało wprowadzane azalijki, rododendronik niewielki,
        - panoszącą się soliterowo aukubę, obok pchającą się na nią laurowiśnię - obie dziś kopulaste na 2, 3 metry...
        No i pigwę, niedużą, wiele odmian borówek [odm. pośrednia, niewysokie], pełno porzeczek, agrestów, porzeczkoagresów dwa, no i ta brzózka nana. Przemilczę busz pod ich nogami, od jakiego radzę zacząć nasadzenia u M7.

        [cdn.]
    • dar61 Morze zieleni przy sosnach 12.10.24, 17:58
      Szan. miria7 ma '...działeczkę [...] od południa zalesioną sosnami. Gleba - prawie sam piach [...] wycięłam kępy [...] bzów (lilaków) [...] Mam ich [...] cały żywopłot. Co byście poradzili na ich miejsce? Tak najwyżej do 3 m wysokości? [...] już jest goły placyk przed tarasem...'

      Ha! Jest teraz większy komplet danych.
      Więc teren chyba śnieżny, do tego bielicowy. I byłby słoneczny kupołudniowy [ku pd], gdyby...
      Na początek sprawdziłbym, gdzie trzeba [nadleśnictwo / l-czy ds. lasów niepaństwowych / wydział zieleni urzędu lokalnego - tam w razie czego dadzą namiary dalsze], kiedy te wokół lasy będzą cięte - i jak [czy całość, czy gniazdowo, czy rzędowo [vide: rębnia], bo tu już pachnie wiekiem rębności.
      Jeśli las prywatny - też.

      Potem otwarłby się większy zestaw warunków dostępnych.
      Na razie jest kłopot.
      Zacząłbym od wybudowania tam runi z ziela, by co najmniej przestać dewastować trawnikami, jakie chyba tam są w zaniku.
      Zestaw roślin darniowych wielki, a jaki okaz zwycięży, da wskazówkę co do albedo.

      [Ale heca - pisząc to mam na podlądzie TVP Nauka i popisy altannika wabiącego połowicę - popatrzmy, może podpowie...]

      [cdn]
      • dar61 Może morza żal 12.10.24, 18:12
        Piach?
        No to co. Tam, skąd się wyprowadziłem te 2 tygodnie temu, też są rdzawo-bielicowe tereny sośniaków wokół, ale w nich jest/ była ta moja polana, na jakiej od pół wtóra wieku gospodarzył człek, ogród zasilając.
        Z czasem powstała warstwa orna na te 3, 4 decymetry wgłąb i [zasilana hadwao też sztucznie] - niezłą dała wyspę liściastą w sośnie wokół.
        Czy i M7 wabi sarny z okolic, jak u nas, do naszej kępy liściastej?
        .
        Nieco półlegalnie nasi tam śródleśni poprzednicy [spokojnych wiecznych snów, panie Wojciechu!] odsunęli ścianę lasu, biorąc [całe!] drzewa na opał, potem [...] ale to dało więcej światła ogrodowi, odsunięcie wrastania dłuuuuugich korzeni na tę naszą działke. Robinie [pierwotnie sztuk jeden] do dziś tam się jednak na ogród wsiewają, a ongi korzenie im gnębiłem w ogrodzie i zgłębiłem.
        U ogrodowo-domowej sąsiadki [pozdrawiam, Zuziu!] nadal się panoszą i wsiewają, a ma ta sąsiadka ... inne sprawy na celu, więc nie tnie ich i nie gnębi za dużo.

        Straszę MirręSiedem [M7] nieproszonymi ogrodowymi gośćmi, ile mogę, nawet przestrzegam, że może mieć ciekawsze intruzje na ogrodzie kiedyś, jeśli zaniedba fazę dziś.
        Lilaki też tam są, nawet w ostanich dniach pobytu je - od strony ogrodu, gdzie wyrosły znów w busz Sąsiadce Z., zdemontowałem sekatorem bez litości [Sąsiadka spasowała, bo priorytetem u niej co innego]. Odrosną niechybnie. Litość i lilaki.

        Inne lilaki u nas tam, przyścienne, znienawidzone przez sąsiadkę nr 2, bez sentymentu rwałem na pół metra w głąb, ich odrosty zrandapowałem zdobycznym tym preparatem. Da się odlilakowywać, ino w lat kilka.
        Tam u M7 też lilaki nie do końca ozdobą - u nas dla nich zmrozowisko = nigdy nie kwitną. Zaczynają, ale bez efektu.

        [cdn.]
      • dar61 Żal niemożebny morza 12.10.24, 18:20
        Nie do końca wiemy, co nasza M7 ma za cel przy reorganizacji. Czy tylko wizję, ogląd, czy może i coś na ząb [krzew/ drzewo / krzewinka]?

        Mnie się przez moje na owej polanie 33 lata udało wypielęgnować na posośniakowej tam jw. glebie poleśnej szpaler kilku odmian porzeczek, przesadziłem aronii dwie kępy, po poprzedniczkach* - ale glebę na pół metra wzbogacałem - na kształt rowu - i moooocno zaściółkowałem, a nawet przy każdym krzaczku wkopałem [w ściółce] pionowy kanał do nawadniania. Nieco się nie przydawało to ostatnie, bo ściółkowanie wystarczyło, odświeżane co lat kilka, bo próchniało w mig.
        Dało to potem wersję zapłotowego ściółkowania, o tym za chwilę*.
        Z krzewów u nas się przyjęła bez problemu kalina, trzmielina, a za płotem do tego jarzębina, jarząb szwedzki, głóg. Wszystkie dają dziś tam swych potomków, że zapłocie zdziczało kompletnie. Przedpłociem [jaM] oczyścił [sąsiadce, bo ... priorytety] do ziemi, by odzyskać teren [dla niej] ogrodu [sam się wyprowadzałem].
        Pod okna swego mieszkania tamże posadziłem 2 dekady temu winorośl (cudnie dziś owocuje, mając słońce**, rynien sięga, dziczeje, co ma swe plusy i minusy), na płot po drugiej stronie ogrodu dałem ów (opisany w sąsiednim wpisie) bluszcz [na płot siatkowy], na trejaż obok płotu cytryniec, kokornak, przesadzony spod domu trójlistkowy winobluszcz, żeby siępiął na jesion [słabowity, z powolnym wzrostem - ktoś z poprzedników posadził, na posośniakowej glebie?! - powaliła go wreszcie tam wichura, demolka i poruta w mym trejażu, ale o tym sza].

        Drzew owocodajnych typu czereśnie i wiśnie nie opiszę, bo u nas / u sąsiadów zamarły, nie owocowały [zmrozowisko] - może M7 sama sprawdzać. Dziś u nas sąsiadka Z. sprawdza brzoskwinię, ale nie chciała mi odrzec, ile z niej owoców zjada... Na mój osąd niewiele [nie tyle że Z. głoduje, ile jej brzoskwinia]. Sąsiad Śp. tam miał czerechę - cudna w smaku, owocowała rzadko [powód jw.].

        */ Za płotem była uboga ściółka z igiełek sosny, sadzone tam krzewy ściółkowałem kręgiem z tektury. Inne - podsypką z grubej korowiny [pisałem tu w forum o tej metodzie wielekroć, nadal ją zachwalam], jaka świetnie pasuje do anturażu borów. Dziś tm pod nohgami krzewy te mają bluszczy mrowie i wsiewki trawne. Bo bór zmężniał i się przerzedził, światło wpuśił - i puścił z płotu swe wici ów bluszcz.

        **/ sąsiadka i poprzedniczka w ogrodzie wiele lat u mnie miały z 10 odmian kwiatów, głównie dalie, ale nawet po kępkę „maggi” się wróciły [rok po wyprowadzce z ogrodu i z mojego domu] i o swe byliny poprosiły. Nie opiszę więc, jak kwitły [byliny] - kobietom się nie odmawia [zwrotu]...

        [cdn.]
      • dar61 Morza rynna 12.10.24, 18:26
        Tymi opisami jw. wskazuję, że warunki działki są (dla roślin i ich wyboru) najważniejsze:
        - gleba [podlewać / ściółkować, podsypywać kompost wszelaki, zbierać byle liść i lokować u siebie w kompost];
        - przejrzystość okolicznego drzewostanu [twardo wnioskować o odsunięcie ściany lasu od budynków na odległość wysokości dorosłych drzew =>>> obalanie wichurą na dachy];
        - dobór gatunków na dziś i na czas po zrębach / po trzebieżach / cięciach sanitarno-przeciwremontowych.

        Żeby jakoś podsumować - musi sama M7 sprawdzić, co z nasadzeń u niej przetrwa niedobór światła i zasobu gleby, wody.

        Podpowiadałbym wszystko, co lubi glebę [prawie] kwaśną [bielica, rdzawa gleba ma swe prawa], a temu co nie lubi - zalecam komorę w glebie dłubać w głąb i sypać, co nowa posadka chce. Tylko do tego chłopa trzeba, może dwóch... Może być sąsiad. Niżej podpisany na przykład ;-)

        U nas opisane jw. gatunki przetrwały wszystkie, rosną wolniej, nie tak okazale, ale np. leszczyny dwie, o jakich zapomniałem wyżej wspomnieć, są już po tych swych 2 dekadach na te swe 5 metrów wysokie, same się dokopały do wody [jedna / druga ssie spod rynny] - i owocuuują!
        Małolata mojej Sąsiadki Z. tam pchnąłem, by zbiór wzmógł samowtór [z sąsiadeczką małolatą drugą]. Bobrowali tam długo...

        Pół kilometra dalej u sąsiadów, też na posośniaku, rosną derenie jadalne - i owocuuuują! Mają 3/4 wieku i każdy nowy na tej osadzie śródleśnej mieszkaniec ich nie wycina...

        */ Pod nosem posadzonych obok ściany domu winorośli posadziłem też szakłak, jaki miał być góra na 1,5 m.
        Rynna mu podlewa, skoczył na te swe 4, 5 metrów - i z połowy zacienionych przez niego winorośli pod oknem zero owoców...
        Ta sama rynna, pod ziemią odlotem wyprowadzona do wkopanej beczki udającej ongi studnię z cembrowiną, daje wodę jeszce dwóm innym krzewom kilka metrów dalej. Rosną, że hej [a gleba niby próchnicowa].

        Jak ma M7 chęć, rynny i pasję, będzie miała morze zieleni - ino by tak las nieco odsunąć, światła pozyskać...
        • miria7 Re: Morza rynna 13.10.24, 20:42
          Darze Drogi, dziękuję, za zaangażowany wpis :) Sarenki nie przychodzą, za dużo wokół ogrodzeń i domów, lasek jest tylko przydomowy, ze 30 sosen mam :) Za to dziki ryją pod płotem, ale to żadna nowina. Wycinka raczej nie wchodzi w grę, choć przyglądam się tym sosnom, może im jakieś gałęzie poprzycinać, bo cień powoduje, że mam zimno w domu!
          Faktycznie nie napisałam tak naprawdę o moich oczekiwaniach ale dobrze rozpoznałeś sytuację: lilaki już nie cieszyły, poszły więc pod piłę i chcę je zastąpić czymś równie niewymagającym, niewysokim i niedojedzenia, tak do 3 m, na co miło patrzyłoby się z tarasu (mogłoby też trochę ten taras trochę osłaniać, bo sąsiedzi mają na niego bardzo dobry widok - patrzą z góry, więc niekoniecznie to się da zrobić, a właściwie się tym nie przejmuję ;).
          Zachęciłeś mnie, żeby nie iść całkiem na łatwiznę sadząc np. tawuły, ale do stworzenia tu może rabaty. Ale kusi mnie i dereń i o głogu myślałam (czy nie wyrosną jednak za wysoko?) i o tulipanowcu (ale chyba zbyt wymagający) i jeszcze o morwie białej myślałam. Spodobał mi się pomysł z aukabami (czytam, że trzeba sadzić dwie i rosną do 2 m). Może połączyć z hortensjami kwiatowymi? Rododendrony mam dwa pod domem też przy tym tarasie i ledwo zipią, a tym bardziej nie kwitną - zaniedbane przez lata, miały na pewno za sucho (a rynna blisko, pomyślę, o jej przedłużeniu). Nie wiem więc, czy chcę je gdzieś powtarzać. Swoją drogą zastanawiam się, co zrobić żeby je reaktywować: teraz intensywnie podlewam, ale pąków w tym roku nie mają. Zalecane jest dodawanie zakwaszonej ziemi, ale mnie się wydaje, że ziemia u mnie generalnie jest b. kwaśna, więc co to da? Kompost dopiero się zaczął robić. U mnie nawet berberys jest mizerny, choć słońce ma, nienajgorzej ma się tylko rosnący nieopodal perukowiec i ładnie rośnie ostrokrzew, mimo że był zasłonięty starym ligustrem, który właśnie wycięłam, litując się nad tym pierwszym.
          Ale wracając do planowanej rabaty: Ty piszesz: "Zacząłbym od wybudowania tam runi z ziela" - co masz dokładnie na myśli? Rozumiem, że coś zamiast trawnika, który traktuję już jako przeżytek biorąc pod uwagę susze jakie mamy, no i szkoda mi wody. W części ogrodu mam zresztą mech, cudownie się rozrastający, ale tutaj jeszcze szybko nie dojdzie, a brzydka sucha ziemia (zresztą wokół całego tarasu, bo ostatnie kilka lat królowały tam psy) wręcz straszy. Myślałam o barwinku, po którym nawet da się trochę chodzić. Ze ściętych lilaków planuję wykonać zrębki i wysypać ile się da na tę ziemię.
          • obrobka_skrawaniem Re: Morza rynna 14.10.24, 19:31
            Ziemię kompostową można kupić albo z kompostowni miejskiej albo wysyłkowo.
            Dobrze by było podsypać takiej ziemi (lub wymieszanej z torfem nieodkwaszonym/ pod różaneczniki i na to dać zrębki. Zbadaj jaką masz glebę pod nimi, czy jest tam jakaś próchnica.
            • miria7 Re: Morza rynna 15.10.24, 11:34
              Ogromnie dziękuję za podpowiedzi, sprawdzę dostępność kompostu :)
          • dar61 Morze słów ku zieleni 16.10.24, 21:17
            '...Sarenki nie przychodzą, za dużo wokół ogrodzeń i domów...'

            Czyli wokół mają co spasać. Dobre choć i to.

            '...lasek [...] przydomowy [...] 30 sosen...'

            Zależy jaki areał włości. Sadzenie/ zostawianie lasu na minidziałce wyceniam ... niedobrze, ale jam nieco z nim ... zintegrowany - pisałem, że wokół u mnie [były] lasu gigahektary, a wokół tego tam (w lesie) domu ja i sąsiedzi wolimy przestrzeń, polanę, nie odwrotnie, jak u M[irry]7.

            '...dziki ryją pod płotem...'

            Więc głodują i redukcja strzelbami je namnaża...

            '...Wycinka [lasu] raczej nie wchodzi w grę, choć przyglądam się tym sosnom, może im jakieś gałęzie poprzycinać, bo cień powoduje, że mam zimno w domu!...'

            Las, co doceniam, ściąga chłód w skwar, zwabia (jeśli jego połać spora) deszcze, wilgoć [co wytłumaczą lotniarze, szybownicy] itd. Ale nie kępka 30 szt.

            Jednak wyceniam ten gaik jako przeciwieństwo pomysłów M7 na inną zieleń.
            Albo gaj sosnowy z soliterową jodełką, albo ... niesosnowy niski, przyziemny, wokółdomowy.
            Sąsiedzi moich rodziców nasadzili wokół domu iglasty gaj, teraz innym sąsiadom, i nam, ten [już] las sprawia kłopotów masę, głównie zacienia działki ogrodów, a działki mamy nieduże, w środku mamy jeszcze domy.
            U sąsiadów za ulicą to samo - dwie sosny pospolite i dąb tam posadzili i teraz one mężnieją, wszerz rosną, panoszą się. Kłopot.

            Mówi M7, że myśli o przycięciu sosen?
            Ci jw. sąsiedzi (z so+db) też przycięli swym drzewom wierzchołki iglaków obokdomowych (boją się o swe dachy) - a jak im udowadniam, że teraz ich tam drzewa pójdą jeszcze bardziej wszerz, w okna zapukają, to nie wierzą. Poczekam, uwierzą. Zapukają!

            Dorosłe u M7 sosny już trudno modelować, jeno podkrzesywanie zostało.
            Przerzedzanie ich co kilka obok dać może różne u Was efekty, nawet z wywracaniem / łamaniem się tego zagajnika - zostają więc albo cięcie rygorystyczne z odsunięciem ich linii od ściany domu, albo delikatna trzebież: co dekadę ciach jedno, dwa. I zero pomysłu na zazielenie domu wokół jakąś niższą zieleniną.

            '...lilaki [...] zastąpić [...] niewymagającym, niewysokim i nie/do/jedzenia, tak do 3 m, na co miło patrzyłoby się z tarasu...'

            Na kwaśnawą glebę da się sadzić cokolwiek, ale z iglakami już bym na miejscu M7 wystopował, trzeba urozmaicać.
            Może pigwa? Tulipanowiec miałem nawet w odwodach - ale radzę zwizażować, że [za 100 lat] docelowo to te swoje ze dwie dziesiątki metrów wzwyż wzrośnie, a pigwa nie.
            A pigwa toż przeć piyknie kwitnie. I owoc jej ma zalety...

            Już kilkanaście lat bez mała u nas przy domu mamy kilka ozdobnych kwaśnic, pisałem o tych naszych berberysów cierniach - te dwie odmiany mają liście inne niż klasycznie znane, rosną te góra 2, 3 metry, ale wokół muszą mieć przestrzeń, bo pęcznieją ich kępy. Jedna odmiana wyrosła nam w górę, druga bardziej na bok. Zachwalam. Kwitną i owocują śladowo, ale to, uwaga, odmiany zimozielone.
            Oby nie musiała M7 takich podcinać - my musimy, bo mamy już ciasno przy nich [ścieżka, ściany domu, płot przy miejskim chodniku], one na chodnik miejski nam inwajderują. Ale u Was sypnąłbym im w dół pod korzeń tak ze dwa m3 kompostu, podziękują na lata.

            '...mogłoby też trochę ten taras [...] osłaniać, bo sąsiedzi mają na niego bardzo dobry widok - patrzą z góry, więc niekoniecznie to się da zrobić, a właściwie się tym nie przejmuję...'

            I tak trzymać. Nie żebym zachwycał się nakazami niewieszania firanek w okna, jaki protestanci ongi wdrażali, ale w negliżu mało kto dziś w ogród chadza. Co w domu, to inksza tematyka desusowa i (...).

            '...nie [...] tawuły...

            O, to, to, to. One potrafią się panoszyć i, jak dla mnie, taki sobie dają wizaż.
            Mo że irgi? Płożące, półzwisłe, wzniosłe - odmian dużo. Zalecam te minimalistyczne, bo irga może si ę panoszyć. Ptaki je lubią [smakować], czaswm się w nich osiedlą, jeśli kotów, kun i psów zero.

            '...może rabaty...'

            Bardziej myślałem o nawale dziczy zielonej, bez inklinacji do geometryzacji w poziomie.
            Start z właśnie opisanym dalej przez M7 barwinkiem. Wrzutka kilku wersji paproci [są cienioznośne niektóre odmiany, nie odradzam, ale ostrzegam przed tymi rozłogami się panoszącymi], intruzje cebulowe dowolne, byle nie z tych, co wykopywane muszą być na zimę. Oczywiście wrzosowate i wrzoścowate, odmian multum.
            Onego czasu u nas lokowałem wiele odmian omszonych liściowo zadarniaczy, też dobre na piaski
            Ale runiankę odradzam [kumpel intronował ją przy ratuszu miasta, zdominowała tam rejon], poziomkówkę takoż, rozłogowe wersje pięciorniczków też. Może

            '...kusi mnie i dereń...'

            Ten na ząb [jadalny] wolno rośnie jako drzewko. Są odmiany krzewiaste, spory wybór.

            '...o głogu myślałam (czy nie wyrosną jednak za wysoko?)...'

            Są drzewkowate, są i szczepione na niuskie, są krzewiaste, jest co wybrać, byle mu u Was pod korzeń [przed sadzeniem, nie po!] podsypać sporą porcję czerni z glinką.

            '...o tulipanowcu (ale chyba zbyt wymagający)...'

            Obyście dożyli jego kwiatów - to gigant długowieczny.

            '...o morwie białej myślałam...'

            Czarnowocowa, choć plami co nieco, ma swe zalety. Ale i ziemię musi mieć nieubogą, by ciś z niej było.

            '...Spodobał mi się pomysł z auk[u]bami [...] sadzić dwie i rosną do 2 m...'

            Nasza taka kilkunastoletnia soliterka złoto kubańska panoszy się i tak na ponad 2 metry, zaczynamy ją ogławiać i zmniejszać, bo u nas już ciasno [świetnie sobie radzi pod okapem kasztana nad sobą!]. Rośnie od półnmocy domu. Ale czy ta ostrobarwna z importu zgra się z Waszm anturażem wokół?

            '...Może połączyć z hortensjami kwiatowymi?...'

            Kwas, kwas, kwas/ woda, woda, woda / światło, światło itd.?

            ...Rododendrony mam dwa pod domem[,] też przy tym tarasie[,] i ledwo zipią, a tym bardziej nie kwitną - zaniedbane przez lata, miały na pewno za sucho (a rynna blisko, pomyślę, o jej przedłużeniu)...'

            Kwas im. Wraz z wodą, podsypka - co zaleca Sąsiadka Forumowa. Ja zachwalam sypać im na nogi też dorocznie dowolne igliwie, byle nie jodłowe. Takie, co zakwasza - ze świerczyn, ostatecznie sosnowe, chyba nazbieracie. Zużywam na to ... choinki ciepane przez sąsiadów po świętach zimą.

            Różaneczniki chyba pragną słońca. Jak mają mało, stoją. Choć nasze odmian mini dziuelnie kwotną, choć zacieniane domem i drzewkami obok - pod każde dałem wór kawsoty, wór kompostu plus żwirku 1:1:1 objętości. Plus ogrodowa ziemia.
            W sklepie doradzili mi ongo nie tyle zakwaszacze w płynie, ile krystaliczne. Na ciepło tylko dają się rozpuścić, w zimnuen hadwao nie chcą.
            Zdatne i do borówek, i do hortensji, i właśnie do azaliopodobnych i pierisów.
            Ale wolę startowo wór torfu kwasoplubom, choć wiem, że pozyskują go rabunkowo...

            [cdn.]
            • dar61 Zieleń morza 16.10.24, 21:38
              Automat okienka na wpis każe mi ścieśniać - no to część druga rozważań Mirrze z Siódemką:

              '...ziemia u mnie generalnie jest b. kwaśna, więc co to da?...'

              Abecadło kwasologiczne mówi, że na [po]sośniakowej glebie kwasu ubywa wraz z głębokością - opadzina igielna sosnowa ściółkę, odgórnie, zakwasza, głębiej deszcze ją rozrzedzają. Pod sadzone kwasoluby należy kwas wręcz zagęścić, żeby na lata starczyło.

              '...Kompost dopiero się zaczął robić...'

              A wokół prokompost nie zaleguje? Liści Wam nie zawiewa? Workowaliście może i oddawaliście na straty?!
              Jeśli - no to szkoda.

              '...nawet berberys jest mizerny, choć słońce ma...'

              Są odmiany tunbergiopodobne, brunatniejące, lichawe, liści u nich niewiele, nasze ZIMOzielone to cuda, choć kłują ich ciernie - nie zaleca się takich przy furcie, bo fengszłej gościa ma zapraszać, nie cierniować u startu ;-)

              '...nienajgorzej [...] perukowiec...'

              Właśnie miałem go podpowiadać ostatnio, ale czułem, że nie muszę!

              '...ładnie rośnie ostrokrzew...'

              Zimozielone, choć tam u Was sośniak zimotrwały, zachwalam co i raz.

              '...wracając do planowanej rabaty: Ty piszesz: "Zacząłbym od wybudowania tam runi z ziela" - co masz dokładnie na myśli?..'

              Opisany pokrótce powyżej samotrwały, nieobsługowy, rok na okrągło kipiący zielenią (mnóstwo wstawek [pół]zimozielonych t. barwinek/ dąbrówka), z wystającymi na śniegu zarodnionośnymi liśćmi paproci, z paprocią zimozioloną, kępami mahonii, na przedwiośniu wybuchający kępkami śnieżyc i przebiśniegów plus kwieciem wawrzynka, z mnóstwem odmian cienia się nie bojących funkii, z wyłażącymi botanicznymi tulipanami, z cebulicami, z orlikami...
              Całość obficie zasypywana grubą warstwą korowiny w kęsach, nie w mielonce koropodobnej. Miejscami, eksperymentalnie, zasypana grubokęsowymi szyszkami sosen czarnych, dowożonych z daleka - jakie wdzięcznie na suszę się otworzą, unoszą i ... zadarniają. Z deszczem zamykają. Jak ich nazberam więcej, będą powszechne i na lata, jak i ta korowina.
              Chyba Wam sosna już szyszkuje?

              '...Rozumiem, że coś zamiast trawnika...'

              Ten ci u nas w odwrocie, o czym wiele razy w forum pisałem byłem, piszę, i pisać będę.
              Nasze elektrokosiarki trzy poduszkowe nudzą się [2 szt na części dla pierwzej, wszystkie sprawne], jedna zwykła elektryczna po śp. Ojczulku i po nim ta jedna toczona ręcznie.
              No i ze trzy podkaszarki [dwie z demobilu], nie mówiąc o ręcznych nożycach trawnych po śp. Dziadku...

              '...trawnika [...] przeżytek [...] szkoda mi wody...'

              U nas podlewamy jeno warzywnik, i to głównie na starcie.

              '...mam zresztą mech, cudownie się rozrastający...'

              A właśnie miałem go zachwalać. Importowałem onego czasu jego bułowate kępy pod dom Rodzicieli, ale o tym sza.

              '...brzydka sucha ziemia (zresztą wokół całego tarasu, bo ostatnie kilka lat królowały tam psy) wręcz straszy. Myślałam o barwinku, po którym nawet da się trochę chodzić*. Ze ściętych lilaków planuję wykonać zrębki i wysypać ile się da na tę ziemię...'

              Odradzam. Zrębki spróchnieją szybko. Stosowałem ściółkowanie sosnowymi trocinami. Chwast wrastał, za 3 lata trzeba było de novo.
              Natura wymyśliła wyściółkę z grubego żwiru, jaki ja zwę kamieniem otoczakowym. Vel plażę.
              Przy tarasie na poziomie zero. Nie nabalkonnym.
              Ubity kamieniożwir na te swe 5 cm minimum [na podsypce odwadniajacej], z wstawkami rządkiem, ścieżką plastrów betonu udająch pniaczki drzew. Jak psy szaleć będą, kłusując, to płytko podkamienna kratka stabilizująca z plastmasy. I kwita. No to co, że w kamień wpadnie ta sosonowa igła lub liści dwa? Że damskie buty na szpilkach utkną?
              Ogród [naturalistyczny a la englese]
              nie
              lubi
              strojnych dam.
              Im ławka, altanka, Świątynia Dumania, mostek, stawek, Gondol Jerzy z wiosłem długieEm u boku, z barkarolą...


              Fioriture, fioriture, fioriture
              Fioriture, fioriture, fioriture
              Gondolijera Paola...

              ♫♪

              */ Bluszczu dawno nie opisywałem. Tu - w roli zadarniacza, do chodzenia, gdyby go lekko podkaszać. Ale ślimak go lubi...
              Sąsiad śp. go posadził pod soliter sosny kosodrzewiny, Wygląda po kilku latach całkiem-całkiem.
              Opisałem poprzednio, że też taki w leśnej swej głuszy posadziłem na siatkę płotu, a po latach za płotem zaczął darniować tam sośniak.
              Z czasem wejdzie na pień i...
              • dar61 M7 16.10.24, 21:41
                ...Mirrze z Siódemką...

                >>>> Mirii7.

                Przepraszam za te literki.
                • miria7 Re: M7 19.10.24, 11:05
                  Dziękuję przeogromnie Drogi Darze za te treści, będę z nich korzystać!
                  No to jeszcze mam pytanie o cisa - rośnie pod sosnami, ma ok. 150cm. Czy da się bardziej o niego zadbać, poradzi sobie, bo trochę schnie? Może miał za sucho, będę go teraz podlewać.
                  Perukowiec: dość ładnie rośnie, ale czy nie powinnam go przyciąć?
                  No i kiedyś (daaawno) ładna rajska jabłonka - teraz nieco połamana, wycięłam wyrośniętą obok sosenkę, ale czy mogę jakoś bardziej o nią zadbać, czy już nic z niej nie będzie? Poniżej zdjęcia :)
                  • dar61 Cis z tupecikiem w raju 20.10.24, 18:31
                    '...pytanie o cis [...] pod sosnami [...] 150[ ]cm. [...] trochę schnie [...] Perukowiec [...] nie powinnam go przyciąć [...] rajska jabłonka - teraz nieco połamana, wycięłam wyrośniętą obok sosenkę, ale czy mogę jakoś bardziej o nią zadbać, czy już nic z niej nie będzie...'

                    Muszę przyznać, że Szanowna M7 uprzedza, mało! - o wiele lat uprzedziła moje pomysły na swe włości.
                    Właśnie poprzednio pominąłem propozycję z jakąś rajską jabłonką, bom się nieco zadumał nad suchawą u Was i posośniakową glebą.
                    Cis Wasz sobie poradzi, byle od dołu miał wsypkę pod korzeń. Jak nasz.
                    Naszemu nie żałowałem u startu, czerń, glina, kompost - plus piasek dla drożnienia.
                    Sadziłem go jako 1-metrowy - po dwu dekadach mamy tam z nim ogrom cięcia [od góry kasztan / płot/ wjazd, a na jego zadku wręcz przeciwnie - wyjąłem mu tam konkurencję, był tam rachityczny i łysawy, i tam miał cień, w dekadę zarósł.
                    Wody nie miał nic, tyle co z deszczu, ale od razu dałem mu zadarniacze w runie wokół oraz wyściółkę z korowiny. Teraz [wpis dalej] ma przelew z pojnika.

                    Ten z peruczką?
                    Ponoć cięcie krzewom pobudza odrostu chęć. I chuć - kwitną potem silniej [za rok], byle ciąć z głową, nie za późno [muszą mieć potem czas na pączki].
                    Ale by to coś dało, muszą mieć siłę pod ziemią = we wkopie mieszanka odżywcza w ilości na lata. Na upartego [i upartą] można to dać i po posadzeniu >>> wokół krzewu okrąg wkopu [byle niepłytko] i zasilanie wsypką jw.

                    Jabłonka?
                    Słabowita? No to wokolne jw. zasilanie wsypką, jeśli odkryją się przy tym i uszkodzą korzenie, przyciąć na gładkie cięcie, zasmarować nawet, odrosną w nowy pokarm, byle dać wkop na te min. pół metra, bo inaczej się wypłycą nowe korzenie...
                    Zasypywanie jej kompostem* wokół to standard i nawet, cóż, muzeum.
                    Wsiewają tam potem się ... zioła inne, kłączują - całość dziczeje.
                    To już lepiej na stałe dać tej paradyskiej w kilku miejscach wokół pionowe rurki przy korzeniach [standard miastowy, niezły, bo i wodą można chlusnąć, i nawozem], w nie napary-wywary z pokrzyw. Lub kupne, jak kto niegospodarny/-a ;-)

                    Temat hadwao - osobno, bo sporo o tym...

                    */ Śp. Sąsiad zadał mi zadanie [senior po udarze] u siebie, bym mu tam na wspólnym ogrodzie ... obornikem wokół pnia [?] obsypał jego czereśnię. Ponoć tak czynił od lat. Ponoć tak czyniono wszędy.
                  • dar61 Wizje trzy, ale dwie 20.10.24, 18:38
                    '...Poniżej zdjęcia...'

                    Trzecie jakoś tak wiedzie na manowce główne...
                    • dar61 Jednak trzy... 20.10.24, 20:10
                      '...wiedzie na manowce...]

                      Dwa razy testowałem, wyskakiwało mi na stronę główną gazetopeelową - ale myliłem się, chyba palce mam za szerokie, gdy gmeram po dotykowym ekranie na zdjęcie...
                  • dar61 Siedem wód 20.10.24, 18:58
                    '...Może miał za sucho...'

                    Woda?

                    Rynna ponoć jest przydomowa u M7?

                    Wdróżmy więc podziemne zasilanie wodą.
                    Taki minisystem tu i ówdzie spreparowałem. Pod wieloma rynnami, Sqwoimi i nie tylko:

                    1.
                    Kilka lat temu, o czym napomykałem tu w forum, wykonałem wokół domu rodzicieli przyścienną opaskę odwadniającą [...] a przy okazji tę wodę z rynien, jaka tam ongi chlustała gdzie bądź, wpuściłem pod ziemię.
                    Dwie rynny od strony północnej domu Rodzicieliu zabudowałem pod ziemię [kosz rewizyjny, rura odprowadzająca, na końcu rurowa perforowana studnia chłonna, wokół niej 1,5 m3 obsypki kamiennej w wykopie na ok. 2 m w głąb [dopókim nie dokopał się do calizny pre-ogrodowej].
                    Może tak być i u naszej M7 - jedną tę chłonną studnię już tak zostawiłem, odbiera każdy deszcz, ale ten nawalny nie do końca - po oberwaniu chmury wychlapuje swym [nad studnią chłonną] przelewm, niestety też i obok domu [skrzynka rewizyjna], zalewając nam tam studzienkę kointrolną kanalizy, tą drogą i nam piwnicę domu [!], choć to miała powstrzymywać wbudowana w nią klapa burzowa.
                    Cofki z kanalizy nie ma, ale ta zburzy wnika...
                    Ta odlotowa pierwsza rura podziemna (i studnia chłonna) mają też przelew nadmiar u wody na trawkę pod nogi właśnie tam rosnącym aukubie, laurowiśni i kasztanowi.

                    Mały deszcz = rura sprawnie sączy im podziemnie, jednak przy burzach ciśnienie wypiera tam klapkę koło samej ściany domu, a nawet (nad ziemią, z odgłęzienia łapcza deszcu wypycha korek. Czego nie planowałem...
                    Winny tym powodziom w piwnicy w domu jestem ja = za płytko obudowałm klapę kanalizacji, by ją nieco wizualnie schować. Czeka mnie nadmurowanie [...].

                    [cdn.]
                    • dar61 Wód siedem 20.10.24, 19:13
                      Nasza przydomowa rynna druga - chyba rozwiązanie lepsze dla M7:

                      2. Drugi wylot z rynny obok naszego domu ma, uwaga, odgałęzienie podziemne, z trudem je wkopałem pomiędzy korzeniami rosnących już tam od kilku dekad drzew i krzewów owocowych, uważnie planując rurze spadek - poziomicą z laserem i tzw. łatą pomiarową.
                      Z rynny rura dolotowa fi 10 cm jest szczelna, ale u końca pionowa [kupna „studnia chłonna” - oraz właśnie ta wielometrowa przedłużka - już są fi 10, ale tam już jest rura perforowana.
                      Te z perforacją wokół mają owijkę z ogrodowej czarnej włókniny [kupna otulina miała horrendalną cenę], zapętlonej sznurem niegnijacym, z polipropylenu. Zadanie jej = sączenie wody w zadane miejsce. Warunek: spadek / zatyczka u końca.

                      3A.
                      Jako że tam pion rury z rynien (u ściany domu) też ma wbudowany łapacz deszczu, to przypinam doń po zimie kilka metrów węża i sączy on deszczówkę do oczka wodnego, jakie, choć w cieniu z domem [kole samiućkiego cisa], w upały paruje i płycieje [poi dziką żywinę uskrzydloną i nawet jeże, też koty sąsiadów].
                      Dziś ten wąż ogrodowy z rynny obudowałem dodatkową rurą., by go w nią wsuwać i żeby nie lkeżał na wierzchu. Łatwo się wsuwa, a wiosną Wam tu sprawozdam, czy na zime w tę turę ne wlezą zimujące ropuszki...

                      3B
                      Rozwiązań na zasilanie z rynien wodą w dowolne rejony u M7 jest więcej.
                      Dobry jest też np. tzw. wąż pocący, jaki można zakopać przy wodolubach [hortensje].
                      3C. Albo wąż roszący, ale ten lepszy, gdy w nim nadciśnienie z wodociągu, inaczej kamieniem zarastają mu dziurki w powłoce węża...

                      [cd., a jakże, n.]
                      • dar61 Wód 6 plus 1 20.10.24, 19:53
                        4. Patencik na zasilanie wodą z rynien z innej mej osady, tej śródleśnej, już po trochu tu był, ale wart konkretnego opisu - bo też może się M7 okazać wart skopiowania.

                        Otóż marnowała* się nam tam deszczówka pod domem wielorodzinnym, kałuże, błotko, kłopotów z tym wiele, dyżurne kaloszki na progu, błotko w korytarzu [błotko nieczęsto sprzątane w części wspólnej] ...
                        Tam dla jej wychwytu też przerobiłem rynnę - w pion rury, przy ziemi, wkopałem plast-skrzynkę rewizyjną, a pod nią rurę w pion - na pół metra w głąb (u startu, na wlocie), a na wylocie coś ze 70 cm.

                        Wyszło coś około 8 metrów rury karbowanej, w dolocie do wkopanej beczki [rury tej miałem z demobilu sporo, dziś w sklepach są wygodniejsze jej wersje, bo giętkie, melioracyjne - w każdym sklepie budowlanym].

                        Ten pomysł wziął się ze zdobycznej beczki, w ogrodzie udającej kompostownik.
                        Zimą wgryzły się w nią głodujące tam leśne gryzonie. Na widok tego wgryzu powstał pomysł właśnie na jw. atrapę studni.
                        Dzisiaj woda deszczowa tę beczkę (już wkopaną całkiem) pod ziemią napełnia, a nadwyżka górą się przelewa. Bardzo to - na glebie po sośnie, jak u M7] - doceniła dosadzona tam obok leszczyna i jej inne sąsiadki.
                        Piją (jakimś cudem górą lekko wrosły w beczkę, wisi tam taki wiosior korzeni)) i biją w zenit.

                        Busz tam obok „studni” powstał, że po latach do beczkostudni ni dojść, ni się doczołgać!
                        Nadbudowałem ją z początku cembrowiną, miała 3 klapy (poziom zero, nakładka na mrozy + klapa cembrowiny), też i daszek, żurawik z rączką, dyżurny cebrzyk. Nawet przeszła próbę chłodzenia w niej napojów latem - flaszki z bąbelkami, na szurkach ...
                        Goście zaglądali co rusz do niej, lustrowali...

                        Niechże więc M7 wyceni, ile wody takimi sposobami jak wyżej wyłapie.
                        Są na to wzory, zależne od powierzchni dachu, pochylenia dachu, jego powłoki itd.

                        U nas w jeden średni deszcz napełnia z rynien budynku gospodarczego w ogrodzie [sączki po drodze z włókniny + 3-krotny wychwyt** liści na siatkach] 1 m3 wody w słotny dzień.
                        Te łapacze deszczu opisane wyżej i studnie chłonne łapią wodę z wysokiego domu i żaden liść w nich nie spływa, a czysta oliwa...

                        Deszczówkę polecam każdemu i każdej, bo ceny kranówki ...

                        */ Po latach ci z sąsiadów, co mają warzywniki tam w naszej osadzie na leśnej polanie, stawiają łapacze wody pod rynny, beczki pod rynny, te typowe maus/z/ery pod rynny.
                        Nawet pompy pod ziemią tłoczące wodę na wiele metrów z tychże klatek mauzerowych.
                        Bo piaski i laski wokół. Bez karasków.
                        Ale o pojnikach dla ptaków to żaden ni żadna [...]. Tam miałem pojniki dwa. Jeden dla saren, za płotem. I dla nich solną lizawkę...

                        **/ zrolowana pozioma siatka do rynien / obok: płaska siatka nakładana na rynnę, z zatrzaskami przytrzymującymi / pionowa rolka z siatki w wylocie rynny / w pionie rury poniżej rynny kupny wyłapywacz śmieci [dodałem tam b. gęstą siatkę aluminiową] z klapą dozoru / w dachu zbiornka 1 m3 dwie donice plastikowe z perforacją dna, pomiędzy donicami włóknina filtrująca = wypływ wody klarowny.
                • miria7 Re: M7 19.10.24, 11:17
                  Pięknie odmieniłeś mojego Nicka, tylko dziękować :)

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się


Nakarm Pajacyka