[go: up one dir, main page]

Dodaj do ulubionych

naczyniak na policzku w śliniance

16.03.05, 20:24
U mojej córeczki w wieku dwóch miesięcy na policzku pojawił się naczyniak. Po
konsultacji u chirurga i laryngologa powiedziano mi, że jest to naczyniak
umiejscowiony w śliniance. W ciągu 4miesięcy z 2.5cm na 2.5cm urósł do 5cm na
2.5cm później podczas przyjmowania przez około20 dni antybiotyku opuchlizna
zeszła, wtedy lekarz podją decyzję o półrocznej obserwacji, ale po następnych
3 tygodniach wszystko wróciło do poprzedniego stanu. W tej chwili jestem
przed kolejną konsultacją medyczną i nie wiem czego mogę się spodziewać.
Chciałabym nawiązać kontakt z osobami które miały podobne doświadczenia, aby
móc się czegoś dowiedzieć, może poradzić, a także pomóc innym którzy tego
potrzebują. Z góry dziękuję.
Obserwuj wątek
    • dwyrzyk Re: naczyniak na policzku w śliniance 16.03.05, 20:55
      Szanowna Pani; Ślinianka przyuszna to bardzo typowy punkt wyjścia naczyniaków i
      muszę przyznać, że często osiągają one nawet większe rozmiary niż u Pani
      dziecka. Obecnie jestem w trakcie leczenia 3 dzieci z naczyniakami wychodzącymi
      ze ślinianek; największy z nich miał 13x7x5,5 cm! Raczej wymagają one leczenia,
      chociażby z prostego powodu znacznej deformacji, ucisku na kanał słuchowy
      (ograniczenie rozwoju korowego osrodka słuchu dla danego ucha), czy
      predyspozycji do stanów zapalnych ślinianki (utrudniony odpływ śliny itp. W
      jakim wieku zauważyła go Pani po raz pierwszy? Czy duża jest komponenta skórna,
      czy w całości jest on ukryty pod zdrową skórą? Wygląda na to, że skoro miał/ma
      taką tendencję do wzrostu to również będzie zanikał( chociaż w tej
      lokalizacji "chętnie" również występują dojrzałe anomalie naczyniowe bez
      tendencji do zaniku. Z opcji leczniczych usunięcie chirurgiczne raczej odpada z
      racji ogromnego ryzyka uszkodzenia nerwu twarzowego, no i niewątpliwie sporej
      blizny. Stosujemy sterydoterapię w dużych dawkach doustnie i/lub miejscowo z
      dobry skutkiem. Pozdrawiam i ciekaw jestem większej ilości szczegółów. Dariusz
      Wyrzykowski
      • steciak Re: naczyniak na policzku w śliniance 17.03.05, 14:57
        Serdecznie dziękuję za kontakt. Odpowiadając na Pańskie pytanie- córka miała
        dwa miesiące kiedy naczyniak jej się pojawił. Jak tylko zauważyliśmy tę zmianę
        skonsultowaliśmy to z chirurgiem i laryngologiem. Powiedziano mi żeby to
        obserwować. W tejchwili córka ma 9 miesięcy i widzę, że ten naczyniak nadal
        rośnie.Całkowicie schowany jest pod zdrową skórą. Na początku kwietnia mamy
        konsultację chirurgiczną i nie wiem czego mogę się spodziewać. Najbardziej
        obawiam się zabiegu chirurgicznego, czy jeśli lekarz podjął by taką decyzję to
        decydować się na to jak najszybciej, czy lepiej czekać. Chciałabym dowiedzieć
        się również czegoś więcej o sterydoterapi jaki wpływ ma ona na rozwój dziecka,
        czy jest bezpieczna i czy sama mogę to zaproponować u lekarza. Dziękuję za
        kontakt i proszę o informacje. Pozdrawiam. Makowska Małgorzata.
        • dwyrzyk Re: naczyniak na policzku w śliniance 17.03.05, 15:25
          Miła Pani; To generalnie nie są zmiany do leczenia chirurgicznego w fazie
          wzrostu! Nerw twarzowy przechodzi przez śliniankę przyuszną i w niej się
          rozgałęzia, a w przypadku naczyniaka ślinianki nie ma możliwości oddzielenia
          gruczołu od naczyniaka.(ewentualnie usunięcie pozostałości po zaniku - dużo
          bardziej bezpiecznie). Sterydoterapia ma całą listę możliwych działań
          niepożądanych, ale przecież jest to leczenie stosowane u dzieci z astmą,
          kłębkowym zapaleniem nerek itd. Przy ostrzyknięciu miejscowym nie ma też
          narkozy. Trzeba rozważyć. czy lepiej czekać i patrzeć jak rośnie, nie mając za
          dużo do zaproponowania, czy lepiej działać. Gdzie Państwo mieszkacie?
          Pozdrawiam Darek Wyrzykowski
          • steciak Re: naczyniak na policzku w śliniance 17.03.05, 17:40
            Witam Pana. Mieszkamy w Białogardzie a dziecko jest pod opieką lekarzy w
            Szczecinie. Wolałabym raczej działać niż czekać i dlatego poszukuję różnych
            form leczenia. Nasz lekarz nie wspominał nic o sterydoterapi, dowiedziałam się
            o tym od Pana, dlatego chciałam się dowiedzieć czegoś więcej o tym.Pozatym
            jeśli jest to stosowane w tylu przypadkach, to czy w Szczecinie dziecko też
            miałoby możliwość leczenia w taki sposób? Jeśli nie to gdzie powinnam szukać
            pomocy?Pozdrawim Makowska Małgorzata.
            • dwyrzyk Re: naczyniak na policzku w śliniance 17.03.05, 22:25
              Szanowna Pani; Sterydoterapia jest podstawową formą postępowania z szybko
              rosnącymi, zniekształcajacymi, powikłanymi i szczególnie niekorzystnie
              położonymi naczyniakami wczesnodziecięcymi, a jednocześnie jest to metoda
              dostepna. Więc może być zastosowana w każdym ośrodku. Głównie zalezy to od
              filozofii w postepowaniu z naczyniakami w danym ośrodku. Jak Pani pewnie wie ja
              pracuję w Klinice Chirurgii Dziecięcej w Gdańsku, a kwalifikacja dzieci odbywa
              sie w Poradni Chirurgii Dziecięcej we wtorki po uprzedniej rejestracji
              telefonicznej (058 3023031 wew. 297). Pozdrawiam Dariusz Wyrzykowski
              • steciak Re: naczyniak na policzku w śliniance 20.03.05, 12:53
                Dziękuję bardzo za Pańskie informacje. Jestem wdzięczna za to, iż zechciał Pan
                udzielić mi tych informacji. Jeszcze raz serdecznie dziękuję, pozdrawiam
                Makowska Małgorzata.
                • bea722 Do Steciak 15.04.05, 13:10
                  Witaj,
                  Wyobrażam sobie co przeżywasz i jak bardzo potrzebujesz pomocy.Przeszłam
                  dokładnie to samo, ale to już tylko wspomnienia. Pomogłam już kilku osobom z
                  podobnymi przypadkami ,myślę ,że Tobie również uda mi się pomóc.W skrócie opiszę
                  Ci naszą historię.
                  Cóci miesiąc po urodzeniu zaczą rosnąć guzek pod lewym uchem(miękki, lekko
                  fioletowy pod skórą), trafiliśmy do szpitala.Podano antybiotyki, wypukłość nadal
                  rosła.W wieku ok. 4 miesięcy była już dość duża .Na oddziale laryngologii
                  zdiagnozowano naczyniaka i kazano obserwować i czekać - może się wchłonie.W
                  wieku ok. 6 miesięcy córka traiła na odział chirurgii.Tam zastosowano
                  sterydoterapię aby , zatrzymać wzrost naczyniaka.Po ok 1,5 miesięcznej kuracji
                  (dłuższa nie była możliwa ze względu na skutki uboczne i wiek dziecka), odsłonił
                  się przewód słuchowy i naczyniak zmiękł.Jednak za jakiś czas znów powrócił do
                  poprzedniego stanu i ciągle rósł.W wieku 8 miesięcy córeczka wyglądała jakby
                  miała 'półtorej' główki.Był już taki wielki i siny.Byliśmy załamani.Z pomocą
                  Boską trafiliśmy do CZD.Tam zdiagnozowano naczyniaka (byliśmy miesiąc w
                  szpitalu)jako naczyniak krwionośny ślinianki przusznej z przetokami tętniczo -
                  żylnymi.Nadziei na wchłonięcie żadnej i absolutnie bez szansy na zabieg
                  chirurgiczny(100% pewność naruszenia nerwu twarzowego).Podczas pobytu w CZD
                  założono w naczyniaku 4 coile w najszrszych żyłach (4 godzinny zabieg w pełnej
                  narkozie).Mała miała wtedy 9 miesięcy.Sądzono, że to osłabi tzw. odżywianie
                  naczyniaka i może zacznie ginąć. Niestety tak się nie stało, naczyniak
                  rósł.Dobrze, że trafiłiśmy na lekarza ,który postanowił zastosowć
                  eksperymentalną w Polsce metodę leczenia naczyniaków (leczy się tą metodą już
                  dawno w Hiszpanii i innych państwach z dużym powodzeniem).
                  Jest to metoda uciskowa (mechaniczna).Córka w wieku 1,1 rok założoną miała
                  czapeczkę uciskową z silikonowym uciskiem na naczyniak( za granicą taki ucisk
                  nakładano dużo wcześniej ,po zdiagnozowaniu takich naczyniaków , a co za tym
                  idzie leczenie trwało dużo krócej).Czapeczka szyta na miarę i ucisk też
                  dopasowany do rozmiaru naczyniaka (to było szyte w Łodzi).Ucisk ten córcia
                  nosiła 23 godz. na dobę z 1 godz, przerwą na mycie włsków, masażyk główki .
                  Stopniowo naczyniak zaczął ginąć, w międzyczasie oczywiście zmienialiśmy
                  czapeczki i uciski (wraz z wiekiem dziecka).Po ok. 2 latach zaczęły zanikać
                  przetoki (to było najważniejsze).Krew już nie krążyła w naczyniaku i mógł powoli
                  się obkurczać.Córka nosiła ten ucisk 3,5 roku.Teraz ma 5 lat w miejscu
                  naczyniaka delikatnie rozciągniętą skórkę (a po badaniu Dooplerowskim poj.
                  żyłki, już niegroźne).Jesteśmy szczęśliwi ,że po tylu latach udało się!!!Zawsze
                  będziemy b. wdzięczni temu doktorowi ,że zechciał zająć się tą metodą w Polsce
                  jeszcze niestosowaną.W międzyczasie lekarz ten z CZD przeniósł się do
                  Bydgoszczy.Tak ,że my z miasta w pólnocno- wsch . Polsce wędrowaliśmy do
                  Warszawy, Łodzi i Bydgoszczy , ale warto było.
                  Jeśli masz jakieś pytania lub chcesz kontakt do tego lekarz w Bydgoszczy pisz na
                  forum.
                  Pozdrawiam ciepluto.
                  • dwyrzyk Re: Do Steciak 15.04.05, 22:40
                    Szanowna Pani: Bardzo miło słyszeć tzw. dobra historię zakończoną "happy
                    endem". Oby takich wiecej, chociaz z pewnoscią przeszliście Państwo wiele.
                    Musze przeznać, że do skomentowania Pani postu skłoniło mnie parę kwestii.
                    Pierwszą jest fakt, że 5 tygodni temu dyskutowaliśmy z Panem Prof. Igorem
                    Prokuratem proces leczenia Państwa córki i gratulowałem świetnego wyniku.
                    Natomiast nie byłoby dobrze, gdyby wynikiem Pani postu było wrażenie, że
                    niewiele dają sterydy, interwencje chirurgiczne śródnaczyniowe itd. a jedyną
                    skuteczna metodą; stosowana powszechnie??? na Zachodzie, ale nie w Polsce; jest
                    terapia uciskowa. Bardzo chetnie zobacze doniesienia na temat skuteczności i
                    powszechności stosowania ucisku, bo muszę przyznać, że dla mnie to jest metoda
                    stara! i nadal stosowana. Cudownie, że zadziałało, choć nie jest to również
                    metoda nie obciążona pewnymi niebezpieczeństwami. Odważę się również poddać w
                    wątpliwość kwestię "Nadziei na wchłonięcie żadnej", skoro była odpowiedź na
                    sterydoterapię (napisze osobny post o sterydach). Ostatecznie proponuję
                    nastepujący wniosek: Naczyniaki można podzielić na grupę "do obserwacji" i "do
                    leczenia", a z tych "do leczenia" mozna wyróżnić tzw. alarmujące! W tych
                    przypadkach trzeba stosować różne metody, lub ich kombinacje, z nadzieją na
                    powodzenie. Jeszcze raz gratuluje świetnego wyniku i tego, że dzieli sie Pani
                    swoim doświadczenim z innymi osobami z podobnym problemem. Pozdrawiam Dariusz
                    Wyrzykowski
                    • bea722 Do p.dr. D.Wyrzykowskiego 18.04.05, 10:45
                      Witam,
                      Dziękuję za zainteresowanie naszym przypadkiem i miłe słowa.
                      Chciałabym wyjaśnić parę kwestii i zadać kilka pytań.
                      Jeżeli chodzi o sterydoterapię, rzeczywiście nasz naczyniak zareagował (zmiękł w
                      środku, ale nie zmienił się wizualnie), a po zakończeniu terapii zaraz wrócił do
                      stanu sprzed i rósł w znacznym tempie.Lekarz prowadzący zadecydował o przerwaniu
                      terapii.Dziecko było mocno opuchnięte , oczka miało tak zapuchnięte, że prawie
                      ich nie było widać,było ospałe.A jakie były skutki ,których nie widać - którz to
                      wie.
                      Jeżeli chodzi o wyrażenie 'szans na wchłonięcie żadnych',Może trochę
                      niefortunnie użyłam tego sformuowania (bo jakś szansa - 0,001% może i by była -
                      z pomocą Boską), ale lekarze z CZD powiedzieli,że takowych nie ma.Nasz naczyniak
                      był bardzo mocno unaczyniony, z b. wieloma przetokami t.-ż.(aż pulsował)i do
                      wieku rok i miesiąc ciągle rósł.
                      Ja opisałm nasz przypadek, myślę,że nie powinno być wynikiem mego postu wrażenie
                      ,że sterydy , czy coilowanie niewiele dają (założenie coli,bardzo mocno
                      zmniejszyło ukrwienie, ale przez obecność przetok krew i tak krążyła i naczyniak
                      rósł - wolniej ,ale jednak).
                      Nie wiem ,czy metoda uciskowa jest stosowana powszechnie na Zachodzie ,ale jest
                      stosowana już stosunkowo dawno, z dobrymi efektami(czytałam o tym w kilku
                      artykułach medycznych).Nie słyszałam , aby metoda uciskowa była wcześnij
                      stosowana w Polsce (być może, nie dotarłam).Zgadzam się jest to stara met. ale u
                      nas w kraju była chyba tylko znana ze słyszenia.Bardzo się cieszę ,że Prof.
                      Prourat ją zastosował i chyba będzie już ją leczył innych pacjentów(śmiem
                      twierdzić,że gdyby nie to ,że spotkaliśmy Go na naszej drodze byłoby z nami b. źle).
                      Czy Pan, panie doktorze leczy naczyniaki sterydami, a może tą metodą ,którą tu
                      opisałam?Bardzo proszę napisać mi jakie niebezpieczeństwa miał Pan na myśli
                      dotyczące metody uciskowej, bo nie spotkałam się z nimi w lit.
                      Wracm , do pracy.
                      Życzę owocnej pracy i pozdrawiam bardzo serdecznie.
                      P.S.Dziękuję za obecność na tym forum i wiele cennych uwag i rad.Myślę,że gdyby
                      takowe forum istniało 5 lat temu byłoby nam lżej na duszy, może nawet mniej łez
                      byśmy wylali...
                      • dwyrzyk Re: Do p.dr. D.Wyrzykowskiego 18.04.05, 16:07
                        Miła Pani; Z całego przebiegu wzrostu i potem leczenia widać, że był to
                        naczyniak o bardzo nasilonej tendencji do wzrostu i np. sterydy zatrzymały ten
                        wzrost tylko na moment pomimo dużej dawki (a propos jaką dawkę zastosowano?).
                        Stosując sterydy w takich dawkach niejako liczymy się z obrzękami, przybraniem
                        na wadze itd. (potocznie się na takie dzieci mówi "mały Budda"), przerywa sie
                        terapię tylko przy wysokim ciśnieniu, niestabilnej cukrzycy itd. Oczywiście nie
                        jest to leczenie "łagodne", ale daje szansę na uniknięcie leczenia
                        operacyjnego! W Państwa przypadku wydaje się, że kombinacja wszystkich metod
                        (co często jest konieczne w tak szczególnych przypadkach) dała skutek i tu
                        chwała Prof. Prokuratowi. Ucisk jest niebezpieczny ponieważ może doprowadzić do
                        niedokrwienia skóry i owrzodzenia, które często i tak sie pojawia nawet bez
                        ucisku! Oczywiście myslimy o zmianach z komponentą skórną. Interesuje mnie
                        natomiast jeszcze kwestia funcji ślinianki, czy robiliście Państwo ostatnio
                        chociaż badanie USG z Dopplerem porównanwczo obu stron? Jeszcze raz gratuluję i
                        pozdrawiam Darek Wyrzykowski
                        • bea722 Re: Do p.dr. D.Wyrzykowskiego 20.04.05, 09:33
                          Szanowny Panie doktorze!
                          Moja córeczka w wieku 5 miesięcy była poddana sterydoterapii ogólnoustrojowej
                          Prednisolonem (Solu-Decortin)przez 10 dni w warunkach szpitalnych (dawka
                          2x10mg),potem przez 3 dni ( 2x8mg), a następnie już w domu doustnie
                          Encorton(2x8mg)(dokładnie nie pamiętam , ale ta terapia w domu trwała
                          najprawdopodobniej ok.miesiąc, może półtora).
                          USG miała robione ostatnio, ślinianki prawa i lewa są zbliżonych rozmiarów ,
                          funkcjonują prawidłowo.
                          Pozdrawiam serdecznie.
                  • steciak Re: Do Steciak 19.04.05, 22:09
                    Dziękuję Pani bardzo za zainteresowanie. Cieszę się że ktoś chciał się
                    podzielić ze mną swoimi doświadczeniami, a jeszcze bardziej że Wasza historia
                    szczęśliwie się zakończyła, ja również mam nadzieję, że moja córcia wyzdrowieje
                    i wszystko dobrze się skończy. Miałabym również prośbę do Pani o podanie mi
                    jakiegoś kontaktu do Pana doktora, jeszcze raz serdecznie dziękuję i
                    pozdrawiam. Małgosia.
                    • bea722 Re: Do Steciak 20.04.05, 09:42
                      Pani Małgosiu!
                      Podaję nr telefonu do Pani dr Małgorzaty Chrupek, która jest w zespole z
                      P.doktorem nadzorującym leczenie mojej córeczki 052-5854015 (jest to kontakt do
                      Bydgoszczy na oddział Chirurgii Dziecięcej, gdzie teraz pracują lekarze, którzy
                      nam pomogli).
                      Życzę powodzenia i zdrowia dla Pani córeczki.Agnieszka
                      • steciak Re: Do Steciak 20.04.05, 23:00
                        Pani Agnieszko bardzo dziękuję za te dane i mam nadzieję że ja też kiedyś będę
                        mogła podzielic się z innymi tym jak przebiegała i dała się wyleczyć choroba
                        mojej córci. Jeszcze raz dziękuję, pozdrawiam i życzę dużo zdrowia Pani
                        rodzinie. Małgosia

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się


Nakarm Pajacyka