krupniok_pl
10.12.07, 20:05
"Boże Narodzenie w Chicago"
Adam Lizakowski
Boże Narodzenie w Chicago wśród emigrantów
jest radością i tajemnicą narodzin Syna Boga
którego wychowywał ubogi cieśla z Betlejem
przed którym nie otworzono żadnych
pieczęci tajemnic, tylko nakazano wierzyć
on uwierzył i żył w wierze, że tak właśnie jest
ale Chrystus zamknął się w naszych sercach.
Emigranci najlepiej o tym wiedzą, rodzą się w krajach,
z których później uciekają za wolnością, chlebem,
życiem lepszym i wygodniejszym, wszystkie tajemnice
i tajne ścieżki ucieczek w tym dniu na pasterce wyznają
zbiorowa terapia narodu przed ołtarzami Boga
który też zapewne jest Polakiem trzymającym orła
w koronie na poręczy swojego niebieskiego tronu.
Wielu z nas chciało powiedzieć prawdę o sobie
ale zamilkli, dopiero Boże Narodzenie i spowiedź
ich otworzyła, powiedzieli co w nich siedzi, lub drzemie
przywołując w pamięci pomoc tych co rękę podali
tych co płynęli po ziemi i tych co chodzili po wodzie
tych co im sie zmysły pomieszały, zachorowali na polskość
na obczyźnie, przysięgając że to była ich ostatnia podróż.
Bóg się rodzi noc truchleje, Panie Boże czy poznajesz mnie
ileż to razy chciałem doświadczyć twojej obecności
w kościele na Jackowie, ileż to razy w Boże Narodzenie
śpiewałem ci pieśń emigranta, co w sercu nadzieję hoduje
wychowany na samotności, napasiony złotymi myślami
czekałem aż mnie natkniesz śpiewem harfy, blaskiem świecy.
Dzisiaj w Betlejem wesoła nowina, tak wesoła i radosna
bo wyrywa nas z zadumy nad sobą i życiem, i każe nam
śpiewać kolędy o tym co za nas cierpi i codziennie umiera
abyśmy mogli wraz z nim w Boże Narodzenie narodzić się
stojąc po same uszy w kolędzie, zanurzając sie w rzece
świątecznego nastroju jak karp po żydowsku w galercie.
My emigracji jesteśmy podglądaczami świata
wędrujemy, ale zawsze wracamy na Boże Narodzenie
do naszych polskich domów i kościołów, śpiewając
Pójdźmy wszyscy do stajenki do Jezusa i Panienki...
jest to czas otwarcia serc i oczu, portfela i skarbonki
czas na kupno biletu do zwykłej rzeczywistości,
czas na złapanie drugiego oddechu, który jest pierwszym.