[go: up one dir, main page]

Dodaj do ulubionych

Boże widzisz i nie grzmisz...

11.12.12, 00:23
Moje dziecko jest w IV kl. SP. Tydzień temu Pani zrobiła NIEZAPOWIEDZIANĄ kartkówkę z informatyki. Ma prawo, owszem... Ale był to zakres materiału z 7 lekcji do tyłu czyli cofnęła się do 8.10. No cóż OBURZYŁAM SIĘ. Telefon do szkoły i poprosiłam Panią sekretarkę o zajrzenie do Statutu lub WSO/PSO czy to było zgodne z zapisanymi tam regułami. (U nas Statut jest tylko w sekretariacie i to do wglądu wyłącznie na miejscu). O dziwo wtedy gdzieś się zapodziały te dokumenty i nie została zaspokojona moja ciekawość... Następnego dnia rano udałam się tam osobiście no i akurat nawinęła się P. dyr. Opowiedziałam grzecznie całą sytuację i P. dyr. potwierdziła mi, że tak nie powinno być, że to powinien być zapowiedziany spr, a kart. robi się z 2-3 lekcji. SUUUUPER. Po czym odesłała mnie do w/w nauczyciela inf. z komentarzem, że mam ją poprosić by anulowała kart., nie wpisywała ocen etc., Bo ONA (DYREKTOR) tu tylko sprząta, a nauczyciele mają swoje podwórka!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zahaczyłam, więc o wychowawcę, bo jakoś mi nie było w smak iść do Pani od infy. Po prostu boję się że moje dziecię na tym ucierpi, a poza tym ta Pani uczy ją jeszcze przyrody, więc nie ma co igrać...
Dziś oczywiście Pani oddała te kartkówki, 3 oceny pozytywne i reszta 1. Wpisane do dziennika. No i dzieci zostały zkrzyczane, ze się skarżą w domu i ona sobie NIE ŻYCZY by rodzice na nią skarżyli w dyrekcji. A poza tym ona ma prawo wymagać co chce i z kiedy chce. Bo wszystko z informatyki maja umieć w każdej chwili, tak jak tabliczkę mnożenia!!! Chodzi tu oczywiście o wszystkie definicje typu: co to plik, netykieta, licencja - wykute dokładnie jak w zeszycie podane.
Myślałam, że informatyka to przedmiot uczący umiejętności, a nie definicji. Każdy z nas wie co to plik i umie go wskazać w kompie, ale czy znamy definicje...?
No i co dalej? Odpuścić? Czy dalej toczyć ta walkę?
P.S. Myślałam, że w obecnych czasach inaczej już się podchodzi do relacji szkoła-rodzic. Ale nadal jesteśmy złem koniecznym. Tylko te nasze dzieci w 4 kl. nie wiedzą jeszcze co może być, a co nie.
Pani nie podała jasnych zasad na pierwszej lekcji. "Uczeń ma być przygotowany na lekcję z wcześniejszych lekcji." A na zebraniu tak jak pewnie w większości szkół zgodziliśmy się by wychowawca nie czytał wszystkich szkolnych dokumentów...
Nerwy mnie noszą, bo dlaczego te dzieciaki mają cierpieć. Niestety nie widzę żadnego racjonalnego powodu by znać w/w definicje przez całe życie. Wskazać owszem trzeba umieć, ale kuć na blachę??? Po co???
Robić coś z tym dalej???
Obserwuj wątek
    • berdebul Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 00:57
      Domagać się przestrzegania WSO. Wszystko załatwiać pisemnie, tak żeby był ślad. Poza kartkówką, należy też poruszyć problem zachowania pani i tego że nie jest tak że może wymagać czego chce i kiedy chce.
    • olena.s Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 05:31
      Ratunku, ja chyba śnię...... Z informatyki sa TEORETYCZNE KLASÓWKI????????? Z definicjami???
      Błagam, powiedzcie, że to jakiś absolutny, koszmarny wyjątek, a nie norma....
    • przeciwcialo Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 07:02
      Podstawowe definicje dziecko znac powinno a nie mówić potem że plik to to co tam jest.
      Masz sporo wolnego czasu widac.
      • olena.s Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 07:05
        Dlaczego dziecko powinno zanć takie definicje? Osobiście niei widzę w tym najmniejszego absolutnie sensu, ale być może czegoś nie rozumiem?
        • anetchen2306 Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 07:25
          Jezeli podstawa programowa okresla takze CO dziecko powinno wiedziec (definicja) oraz CO umiec (pokazac na kompie, praktycznie zastosowac) to definicje tego "czegos" jak najbardziej dziecko powinno znac. Podobnie jest z innych przedmiotow: uczniowie ucza sie roznych definicji (i tez mozna sie spierac, czy jest w tym jakis sens czy tez nie, np. definicja slowa "korzen" czy "nuta", no przeciez wystarczyloby pokazac ...).
          I mnie, jako nauczyciela tez by zabolalo, ze jakis rodzic, zamiast szukac bezposredniego kontaktu ze mna, leci w te pedy "na skarge" (skarzypyta, nie ma odwagi porozmawiac) do dyrekcji (nawet pewnie dokladnie nie wiedzac, o co chodzi). Poczulabym sie tak, jakby ktos cos za moimi plecami usilowal zalatwic.
          We wszystkich znanych mi szkolach osoba pierwszego kontaktu jest osoba bezporsrednio sprawa dotknieta: w tym przypadku konkretny nauczyciel. Dziwne praktyki dzieja sie w opisywanej szkole sad I slusznie dyrekcja zwrocila uwage, ze tego typu rozmowy to "podworko nauczyciela". Bo to konkretny nauczyciel stawia wymagania. I do niego trzeba sie zwrocic o wyjasnienie sytuacji a nie wymigiwac sie "bo mi sie nie chce z nia gadac". Sorry: w tym momencie zachowujemy sie jak smarkate dzieciaki.
          • olena.s Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 07:36
            Matko kochana! Włos stanął mi dęba. Więc róbmy kartkówki z siatkówki i tańca. Oraz klasówki z pływania. Opanujmy teorię obrębiania chusteczek.Nie mam więcej pytań. Rozumiem, że to nie jest widzimisię nauczyciela, tylko absurdy programowe,

            Natomiast co do załatwiania spraw w odpowiednim porzadku i z właściwą osobą zgodziłabym się z tobą całkowicie, gdyby nie to, że - jako nauczyciel - nie zwracasz uwagi na główny problem, czyli obawę, że nagabnięty wykładowca z zemsty za nagabnięcie będzie mścił się na dziecku.
            Obawa, o ile mogę wnioskować z forum, występuje dość powszechnie.
            I to jest dopiero przerażające.
            • anetchen2306 Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 07:39
              ... i sa to obawy najczesciej z palca wyssane!
              Jezeli nauczyciel ma realizowac podstawe programowa, w ktorej szczegolowo wyszczegolniono CO uczen powinien takze teoretycznie wiedziec, to widzimisie nauczyciela nie moze tej wiedzy ignorowac. Bo to ON bedzie z realizacji tej podstawy rozliczany.
              • olena.s Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 07:55
                ... i sa to obawy najczesciej z palca wyssane!
                Możliwe. Ale są dość częste.
                Jeżeli ludzie z jakiejś wioski uwierzą, że w lesie czają się wampiry, to efekt będzie taki, że przestaną nocą chodzić do lasu. Nawet, jeżeli tych wampirów w lesie nie ma, prawda?
                • joalma Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 08:17
                  moim zdaniem obawy nie są wyssane z palca, każdy nauczyciel j[u]eśli będzie chciał[/u], potrafi bardzo skutecznie uprzykrzyć życie jednemu uczniowi tudzież całej klasie z jakiegoś powodu. wystarczy, że wprowadzi nerwową atmosferę, przykre ale cenzuralne docinki, zacznie zadawać bardzo trudne i czasochłonne zadania domowe, lekcje będzie prowadzić w wyjątkowo mało od siebie wymagający sposób. a to wszystko zgodnie z WSO i statutem szkoły.
                  • anetchen2306 Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 08:31
                    ... skoro rodzice tak bardzo obawiaja sie, ze ich skarga wplynie na ich dziecko, to po co w ogole ze skarga do szkoly sie wybieraja? Zwlaszcza do dyrekcji ...
                    Ja dopiero bym sie wkurzyla, ze ktos, zamiast ze mna uczciwie porozmawiac i sytuacje wyjasnic, na skarge do szefa mojego polecial.
                    Skoro autorka bala sie reakcji nauczycielki na "skarge", to po co w ogole z dyrektorka rozmawiala? Myslala, ze sie "nie wyda", ze cichcem "afere" zalatwi? Ze dyrektorka wezmie kartkowki z reki tejze nauczycielki i do kosza je wrzuci, bez slowa? Ze wykresli oceny z owej kartkowki w dzienniku bez slowa? Nie tlumaczac co i jak i nie pytajac owej nauczycielki i POWODY? Sorry, ale to zachowanie to ponizej pasa. Autorka watku "naskarzyla" zarowno dyrektorce jak i wychowawcy. Jakos nie miala obaw, ze to negatywnie wyplynie na jej dziecko. Czy rzeczywiscie jest sie tak naiwnym by byc przekonanym, ze sprawa sie "nie rypnie"? Ze zainteresowana nie dowie sie, ze cos knuje sie za jej plecami? Ja wlasnie po takiej sytuacji obawialabym sie, jak ona wplynie na moje dziecko ... Bo jak sieje przyslowiowy ferment, to sieje go na podworku osoby zainteresowanej a nie na calej ulicy u wszystkich sasiadow.
                    • olena.s Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 08:53
                      Abstrahując od właściwej czy nie taktyki autorki: jak zachowuje się szkoła, kiedy uczeń jest karany przez nauczyciela, który obraził się na rodzica ucznia?
                      • joa66 Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 09:36
                        Odpowiedź jest dosyć oczywista - zależy od szkoły.
                      • anetchen2306 Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 10:39
                        ... najpierw trzeba udowodnic, ze uczen w jakis sposob za zachowanie rodzica zostaje "ukarany" ...
                        Jeszcze nie przyszlo mi do glowy, by karac kogokolwiek (zwlaszcza dziecko) za cos, czego bezposrednio nie uczynil.
                    • ataner37 Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 09:53
                      Jasne.
                      Nauczycielka łamie regulaminy, nie przestrzega zasad WSO a my będziemy się z nią obchodzić jak z jajkiem. Ona ma swojego szefa i ten szef powinien wiedzieć jak jego pracownik pracuje.
                      To rodzic ma mówić nauczycielowi jakich ma przestrzegać zasad???

                    • matizka do anetchen 11.12.12, 10:07
                      Kochanie,

                      czy Ty jesteś nauczycielką? I tak zupełnie serio mówisz, że należy się obawiać poskarżyć do dyrekcji...

                      A nie obawiasz się, że rodzice dziecka moga się jednak okazać silniejsi od Ciebie, że Ty też trochę powinnaś się obawiać tego, że będziesz rozliczana z tego jak traktujesz dzieci...

                      A dodatkowo do autorki wątku - jesli pani stawia prawie 100% jedynek to w ogóle bym się taką oceną nie przejmowała. Zamierza postawić 100% jedynek na koniec roku?

                      Prawdopodobnie ona w ogóle tych ocen nie weżmie pod uwagę. A warto się zapytać o jakość jej pracy skoro nie umiała przez te 3 miesiące niczego nauczyć 20 kilku dzieci!
                      • anetchen2306 Re: do anetchen 11.12.12, 10:33
                        Nie jestem "Kochanie", przynajmniej dla osob zupelnie mi nie znanych.
                        Ty mnie ie znasz - ja Ciebie nie znam.
                        Tak, jestem nauczycielem i jestem jednoczesnie mama.
                        I gdy mam jakies pytania dotyczace mojego dziecka, to ide najpierw do nauczyciela je uczacego. Bo to ON stawia takie a nie inne (bzdurne czy nie) wymagania i to ON jest odpowiedzialny za swoj przedmiot a nie Dyrekcja. Gdy nie znajdujemy wspolnego rozwiazania wtedy udajemy sie szczebel wyzej.
                        I uwazam, ze zamiast robic awanture na najwyzszym szczeblu - najpierw trzeba zaczac u podstaw. Bo tak sie sprawy zalatwiac powinno w cywilizowanymi kulturalnym swiecie.
                        Znasz podstawe programowa z informatyki?
                        Znasz (widzialas na wlasne oczy) regulamin WSO tjze szkoly?
                        Znasz (zapoznalas sie osobiscie) z wymaganiami edukacyjnymi z informatyki?
                        Zapewne nie.
                        Autorka postu tez nie.
                        Zapewne slyszala "ze katrkowki robi sie z x-lekcji" (to wlasnie okreslac powinien Szkolny system Wymagan oraz Przedmiotowy System Oceniania, za ten ostatni odpowiedzialny jest nauczyciel).
                        Nie wypowiadam sie, czy kartkowka byla zgodna "z prawem" czy tez nie.
                        Nie podoba mi sie sposob zalatwiania sprawy bez wiedzy tejze nauczycielki.
                        Ale to dosc powszechna praktyka: naskarze najwyzej jak potrafie to sie ktos "wystraszy", bo co szef powie to "swiete".
                        Ja nie mierze sie z nikim "silami" - bo to nie zawody, kto silniejszy, czyja racja po ktorej stronie. Bo ona najczesciej jest po srodku. Chodzi o dobro dziecka, o zadowolonych rodzicow i zadowolonych nauczycieli. Nie o pokazywanie, kto "silniejszy". Jezeli dla Ciebie wspolpraca ze szkola to wlasnie "silowanie sie", to jaka to wspolpraca?
                        I w szkolach, w ktorych pracowalam panowala ogolna zasada nadrzedna, wprowadzona wlasnie przez dyrekcje: najpierw rodzice szukaja kontaktu z tym, kto dziecko uczy. U niego zasiegaja informacji. Potem dopiero udaja sie z zazaleniami lub prosbami o dalsze wyjasnienia do dyrekcji.
                        • ataner37 Re: do anetchen 11.12.12, 10:54
                          "I w szkolach, w ktorych pracowalam panowala ogolna zasada nadrzedna, wprowadzona wlasnie przez dyrekcje: najpierw rodzice szukaja kontaktu z tym, kto dziecko uczy. U niego zasiegaja informacji. Potem dopiero udaja sie z zazaleniami lub prosbami o dalsze wyjasnienia do dyrekcji."

                          Informacji to można zasięgać jak kwestia jest niejednoznaczna. W tym przypadku został ewidentnie złamany regulamin WSO. Dyrektor powinien wiedzieć , że jego pracownik łamie regulaminy. A ta nauczycielka pomyślała o dzieciach które siedziały na tym sprawdzianie (bo kartkówka to nie była) i denerwowały się? Tak trudno jest zapowiedzieć sprawdzian i podać zakres materiału?!
                          • anetchen2306 Re: do anetchen 11.12.12, 11:07
                            Zgadzam sie: wszystkie strony powinny respektowac regulamin.
                            Ale to najpierw nauczycielce wytknelabym jej bledy. I jezeli nadal twierdzilaby, ze ona "moze wymagac jak i kiedy chce", wowczas dopiero podparlabym sie WSO i poszla ze sprawa dalej. I wowczas ta Pani mialaby szanse naprawienia swego bledu, przemyslenia kilku spraw i wyciagnieciu wnioskow. I byloby to z korzyscia dla wszystkich zainteresowanych. I w przyszlosci Pani by czesciej uwazala na to CO mowi i do KOGO to mowi. A tak? CO zostalo w tym przypadku przez autorke watku "zalatwione"? NIC sad Ferment nadal jest.
                            Bo "straszenie" szefem nie jest NIGDY dobra i dlugotrwala metoda, by zmienic cokolwiek sad
                            I w momencie, w ktorym autorka "skarzyla" sie na owa nauczycielke to wiedziala o sprawie tylko tyle, co jej przekazalo jej dziecko. Nie widziala WSO jeszcze na oczy. A my nie wiemy, czy "sprawdzian" byl rzeczywiscie sprawdzianem, jaki rzeczywisty material obejmowal, czy rzeczywiscie wczesniej niczego nie powtarzali do tej "kartkowki", czy rzeczywiscie byla ona tak z nienacka ... To wszystko to NASZE forumowe domysly. Dlatego najpierw wyjasnilabym sobie to z owa Pania. A Pani powinna na poczatku kazdego roku szkolnego informowac uczniow i ich rodzicow o zakresie wymagan: bo to tez nalezy do obowiazkow szkoly, do obowiazkow kazdego nauczyciela, by zapoznac rodzicow i uczniow z systemem wymagan (reguluje to jakas ustawa oswiatowa, przynajmniej jak pracowalam w polskim gimnazjum to jako nauczyciel obowiazek takowy mialam - moze cos sie od tego czasu zmienilo?).
                            Pani do madrzejszych pedagogow tez zaliczyc nie mozna: patrz komentarz na nastepnej lekcji sad I wcale tej Pani nie mam zamiaru bronic. Nie podoba mi sie sposob "na szefa", "straszenia szefem" itd.
                        • buba13 Re: do anetchen 16.12.12, 12:06
                          a ja jestem prawnikiem i pytam: dlaczego prawo wzięłaś w cudzysłów? Bo WSO to nie kodeks karny?
                    • e_r_i_n Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 23:17
                      A nie no, pewnie, powinien rodzic nic nie mówić. Nauczyciel lepiej wie.
            • joannab-o Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 10:33
              > Rozumiem, że to nie jest widzimisię nauczyciela, tylko absurdy programowe
              Mój syn w drugiej gimnazjum jeszcze nie miał styczności z językami programowania. A młodzi Polacy są rzeczywiście potęgą wink informatyczną. Olimpiady Państw Bałtyckich albo Europy Środkowej są zdominowane przez polskich zawodników, w olimpiadzie międzynarodowej kolega z klasy mojego syna zajął w tym roku 7 miejsce.

              Wychodzi na to, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - szkoła oferuje tak beznadziejnie mało, że uczniowie uczą się sami, optymalnymi sposobami.
              • joannab-o Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 10:41
                Kolega z klasy mojego syna z liceum nie z gimnazjum.
              • anetchen2306 Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 11:17
                Moj syn, lat 14 przedmiotu zwanego informatyka nie mial nigdy w zyciu. Bedzie mial bodajze dopiero za 2 lata. Jest w niemieckim Gymnasium. I nikt w De nie uwaza, ze informatyki i oswajania z komputerem trzeba uczyc od najmlodszych lat. Wrecz przeciwnie: tak dlugo jak sie da, to dzieci maja sie trzymac od niego z daleka. Lepiej niech sie na swiezym powietrzu wyzywaja. W przyszlosci jeszcze duuuuzo czasu beda przy nim spedzac wink
                Z drugiej strony tak jak piszesz: konkretna WIEDZA (bo umiejetnosci to nie wszystko) jest przepustka do wiekszej przygody.
                I tak ogolnie: nie dyskutowalabym, ze to o owo jest "niepotrzebne", ze "po co" sie tego uczyc ... Bo tak jest na kazdym przedmiocie: uczymy sie rzeczy, ktorych nigdy w zyciu nie wykorzystamy. Budowy pantofelka tez sie uczylismy, roznych formulek fizyczno-chemicznych tez. Uczylismy sie na pamiec setek definicji, ktorych nie wykorzystalismy w zyciu ani razu. Ale mielismy okazje sie ich nauczyc big_grin I tak naprawde to nigdy nie wiadomo, co nam kiedys "potrzebne" bedzie. Byc moze dziecko autorki trafi do gimnazjum, gdzie na pierwszych zajeciach z informatyki nauczyciel bedzie wymagal podstawowej wiedzy? I gdyby tak bylo, to do kogo autorka mialaby prenetsje, ze dziecko nie zna podstawowych pojec? Wiec ja nie rozmawialabym tonem "a po co".
                • olena.s Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 11:31
                  To kwestia założeń programowych. U mnie dziecko (10 lat) ma komputery od 1 klasy. Umie załadować, redagować film, zdjęcie, dokument, wyedytowąć, zrobić prezentację (twierdzi, że lepiej od ojca, ale nie wierzę), narysować grafy, ucza sie pisać bezwzrokowo. Na lekcjach bibliotecznych uczą się wyszukiwania informacji, w sumie dość są biegłe.
                  Nie zna definicji słowa "plik". No, ale jak mówiłam, to kwestia założęń filozoficznych rozpisanych na program.
            • jagabaga92 Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 12:58
              Więc róbmy kartkówki z siatkówki i tańca. O
              > raz klasówki z pływania. Opanujmy teorię obrębiania chusteczek.Nie mam więcej p
              > ytań. Rozumiem, że to nie jest widzimisię nauczyciela, tylko absurdy programowe

              Klasówki z teorii tego, że jest typowo praktyczne to chyba "przedsmak" matury z religii, a więc z wiary w Boga...
            • madik a propos kartkowki z siatkowki 12.12.12, 12:12
              Ja takowe mialam - nie w Polsce, nie - w zwyklej rejonowej szkole w USA, gdzie przez rok sie uczylam.
              Byly to kartkowki z zasad wszystkich sportow po kolei... Wiec to nie jest polska specyfika.
              I rzeczywiscie - moje dzieci: IV i V klasa maja definicje na informatyce.
      • a.nancy Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 11:21
        nie mam zielonego pojęcia, jak brzmi oficjalna definicja pliku. mogłabym najwyżej spróbować wytłumaczyć łopatologicznie, ale pewnie to za mało na zaliczenie smile
    • plo_11 Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 11:10
      kasiu78 napisała:
      > Nerwy mnie noszą, bo dlaczego te dzieciaki mają cierpieć.
      Kasiu, dzieci w klasie CIERPIĄ z powodu nie zapowiedzianego sprawdzianu? CIERPIĄ????
    • jusytka Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 11:36
      Moje dzieci nigdy nie przygotowywały się do sprawdzianów z informatyki, nie było takiej potrzeby. Nie bardzo rozumiem o co robić taki szum? No chyba, że była to kartkówka czysto teoretyczna, co w przypadku tego przedmiotu wydaje mi się całkiem bez sensu...
      • matizka Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 12:48
        moja córka w II klasie miała w opisowej ocenie z informatyki uwagę, że brak jej swobody w korzystaniu z gier edukacyjnych.

        Szczerze mówiąc ucieszyłam się z takiego komentarzasmile bo mimo, że my bardzo komputerowi jesteśmy to staramy jej się ograniczać korzystanie z jakichkolwiek gier. Niestety i tak nabywa coraz większej swobody w korzystaniu z nichsmile

        Podoba mi się niemieckie podejście do informatyki...
    • wuwujama Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 13:07
      kasiu78 napisała:

      > A na zebraniu tak jak pewnie w większości sz
      > kół zgodziliśmy się by wychowawca nie czytał wszystkich szkolnych dokumentów...
      No skoro nie byliscie zainteresowani systemem oceniania, miejcie pretensje sami do siebie. Przeczytaj wso i pso i dowiesz sie czego nauczyciel ma prawo wymagac a czego nie. Szczerze mowiac mnie tez dziwi walenie od razu do dyrekcji, o takich szczegolowych spornych sprawach rozmawia sie z nauczycielem. Moze zagadnienia wcale nie byly z tak odleglych lekcji, a moze nauczycielka wspominala wczesniej ze dzieciaki maja sie tego porzadnie nauczyc, zobaczyla ze nie umieja wiec zrobila kartkowke, zeby zmusic dzieci do systematycznej nauki? A informatyka jest takim samym przedmiotem jak inne, uczy teorii i praktyki.
      • kasiu78 Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 17:29
        Dziękuję za bardzo "przychylne" odpowiedzi...
        Napisałam, że udałam się do sekretariatu by zapoznać się z dokumentami szkolnymi i natknęłam się na p.dyr. Ta zapytała po co mi to, no to odpowiedziałam... Co miałam jej zapytać, że chcę zobaczyć jaka czcionką jest statut czy PSO napisane??? Sorry, ale nikt głupi nie jest.
        Pewnie i bym poszła do Pani, ale skoro dyrektor nie ma wpływu na "działalność " nauczycieli no to rodzic będzie miał. Dzieci nie mają nic wpisane w zeszytach o konkretnych wymaganiach... Jedyny nasz błąd to to że na zebraniu nie wysłuchaliśmy Statutu i PSO. Ale i tak sądzę, że na początku września nikt by nie zakodował wymagań i zasad z 11 przedmiotów. Teraz mam już się do czego odnieść.
        A poza tym też jestem nauczycielem, tylko w szkole ponadgimnazjalnej. Nowoczesnej szkole, gdzie z uczniami mamy kontrakt zawarty na pierwszej lekcji. Wszystkie dokumenty szkoły są na stronie internetowej, jest możliwość wglądu do nich w każdej chwili. Są jasne zasady. PSO, WSO i Statut to święte dokumenty. I jest jedna różnica jeszcze, że młodzież potrafi tu już walczyć o swoje. A w podstawówce, te dzieci niestety nie są świadome swych praw...
        Ja bym się nie odważyła zrobić kartkówki z 7 lekcji NIEZAPOWIEDZIANEJ. I nie mówcie mi, że nie wiem co jest na lekcji. Moje dziecko pisze daty i jak widzę pytanie "Co to plik?" a definicje w zeszycie 8.10.2012 no to nie umiem liczyć???
        Moje pytanie tyczyło postępowania nauczyciela. Co miało na celu niezapowiadanie takiej kartkówki. Chęć pogorszenia ocen. ja jestem dumna gdy wpisuję 5, 4. Ale widać innych satysfakcjonują 1.
        Jestem tez w pełni świadoma, że ta Pani już wie że ja to ja. Ale po jej zachowaniu w stosunku do dzieci podczas oddawania kartkówki, ... NO COMENTS
        Pozdrawiam, tych co rozumieją o co mi chodziło, i pozostałych również smile
        • przeciwcialo Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 17:36
          No to nie dziwota że polska edukacja leci na pysk skoro nauczyciele nie maja odwagi robic kartkówek i wymagac podstaw.
          Pojęcie pliku to chyba podstawa i nie zapomina się go po kilku lekcjach.
          • kasiu78 Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 18:03
            Ludzie, zauważam, że wiele osób na forum jest tylko zainteresowana czepianiem się zwrotów, sformułowań... Ach jak Wam to sprawia przyjemność to Wasza sprawa...
            Nie odważyłabym się zrobić z 7 lekcji niezapowiedzianej kartkówki, bo w kontrakcie mamy zapisane, że na bieżąco będą sprawdzane wiadomości z 2-3 poprzednich lekcji. Z większej partii materiału będą zapowiadane sprawdziany, testy itp. I ja tego przestrzegam. A opisywana nauczycielka tego nie zapisała, nie uzgodniła i robi co chce...
            Nie jestem starym nauczycielem, ale wypracowane metody pracy i co za tym idzie efekty mnie i moich uczniów zadowalają (mojego dyrektora również). Uczę przedmiotów zawodowych, zdawalność egzaminu potwierdzającego kwalifikacje zawodowe mam na poziomie 97-100% z ostatnich 5 lat. Źle? Dodać należy, że żeby zdać epkz należy osiągnąć próg 75%. I uwierzcie mi, że w życiu bym tego nie osiągnęła, gdyby moi uczniowie nie mieli jasno pokazanych zasad pracy na lekcjach.
            A propos podstawę programowa kształcenia z zakresu zajęć komputerowych kl. IV-VI czytałam, zapoznałam się i są tam przede wszystkim umiejętności w treściach kształcenia. Jestem 15 lat po maturze, po studiach, po podyplomówkach, umiem posługiwać się w komputerem i to podstawowym oprogramowaniem typu MO, ale także programami cad-owskimi, zaawansowanymi programami do obróbki zdjęć i wieloma innymi i uwierzcie mi nigdy nie zastanawiałam sie nad definicją pliku. I nie chodzi mi o to by się przechwalać, ale o nasze zwyczajne życie. Edukacja w tym kraju idzie w kierunku uczenie "pod testy". Dobrze niech te dzieci wiedzą co to plik, ale niech to będzie sprawdzanie wiadomości i co ważniejsze ROZUMIENIA np. w postaci testu, a nie zmuszanie do wykuwania na blachę definicji. To na pewno nie podniesie poziomu edukacji naszego kraju. smile
          • olena.s Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 11.12.12, 19:19
            Pojęcie pliku to chyba podstawa i nie zapomina się go po kilku lekcjach.

            No ale po co, po kiego czorta dzieci mają znać na pamięć tę definicję? Tylko po to, żeby parę osób z uznaniem pokiwało głową i ucieszyło się, że szkoła nie leci na pysk?
            Istotne jest przecież, żeby rozumiały, że plik to nie tylko tekst czy inna prezentacja, żeby umiały zrobic co należy na polecenie "przenieś/zapisz/usuń/otwórz plik x z katalogu y.
            Czy naprawdę ma sens uczenie dzieci, że "plik - jest to zbiór danych o określonej wielkości, które dla użytkownika systemu stanowią całość. W pliku można zapisać stworzone przez program informacje a jednocześnie pliki same mogą nim być"??? .
    • scher Przykładasz nadmierną wagę do WSO 11.12.12, 23:43
      Zapisy w WSO, jeśli takie są, że można zrobić kartkówkę tylko z trzech ostatnich lekcji, są i głupie, sprzeczne z pedagogiką, oraz sprzeczne z prawem.

      Dlaczego sprzeczne z pedagogiką?
      Są wiadomości podstawowe, które uczeń ma znać obudzony o drugiej w nocy. Na przykład nauczyciel matematyki zawsze może zrobić niezapowiedziany sprawdzian z tabliczki mnożenia, choć to materiał na pewno wcześniejszy niż z trzech ostatnich lekcji.

      Dlaczego sprzeczne z prawem?
      Bo WSO może regulować wyłącznie kwestie proceduralne, jak rozporządzenie o ocenianiu zresztą, a nie kwestie dotyczące merytorycznej zawartości oceny. Prawo nie może narzucać nauczycielowi, z jakich treści nauczania wolno mu zrobić sprawdzian, bo to jego autonomiczna decyzja.
    • duch_mariana Prawdziwa tragedia - szkoła wymaga wiedzy 12.12.12, 00:13
      Po co Twoje dziecko chodzi do szkoły? W celach towarzyskich, czy żeby tylko mieć obecność i odpierdzieć w krzesło 45 minut lekcji? Traktujesz szkołę jak placówkę edukacyjną, czy darmowe pogotowie opiekuńcze? Zastanów się co ty kobieto robisz, bo przez takie mamuśki obniża się poziom edukacji

      > Dziś oczywiście Pani oddała te kartkówki, 3 oceny pozytywne i reszta 1. Wpisane
      > do dziennika.

      A więc jednak można było dostać ocenę pozytywną pomimo tego, że kartkówka niezapowiedziana i z szerokiego zakresu materiału. Widać są dzieci zdolne i pracowite.
      • kasiu78 Re: Prawdziwa tragedia - szkoła wymaga wiedzy 12.12.12, 09:25
        No tak moje dziecko nieuk, osioł etc. Bo nie pamięta definicji sprzed 7 tygodni... Kurcze trzeba iść do szkoły specjalnej chyba. Zastanówcie się co piszecie. Mądry człowiek to ten który umie i rozumie, a nie ma wykute definicje. No ale KUJONKI tez muszą być i jeśli to jest miara poziomu edukacji WYKUTE NIEZROZUMIAŁYMI DEFINICJAMI dzieci - to kończę dyskusję, bo uważam ja za bezsensowną. Bynajmniej z takimi ludźmi, którzy tak uważają.
        Niech moje dziecko uczy się liczyć, ułamków, pisać prace z polaka, języków niech kuje na pamięć ile tylko może, przyroda owszem też się przyda, bo trzeba wiedzieć co nas otacza. Ale na miłość boską, na co komu definicje z informatyki. Tu trzeba UMIEĆ pracować na kompie. Fajne efekty kształcenia - informatyka jako przedmiot teoretyczny. Pozdrawiam smile
    • aniko16 Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 12.12.12, 10:15
      Żałosna jesteś. Więcej takich mamusiek i każdemu odechce się pracy z dziećmi. Latasz po dyrekcjach, bo program kartkówki ci się nie podoba? Pani z sekretariatu ma studiować statut? W d... sie poprzewracało. Ty wiesz lepiej od p. od informatyki co powinno być w programie a co nie, bo plik umiesz pokazać paluchem, ale już nie wiesz co to takiego. Twoje dziecko może rosnąć na tumana, ale je wolę, aby moje widziało co to plik i umiało tabliczke mnożenia. Nie rozwalaj więc lekcji i nie obrzydzaj pracy nauczycielom.
      • kasiu78 Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 12.12.12, 15:22
        Żałosne to jest to, że nie potraficie CZYTAĆ ZE ZROZUMIENIEM. Ale cóż, nie mój problem. Faktycznie można PRACĄ nazwać zrobienie kartkówki NIEZAPOWIEDZIANEJ z 7 lekcji do tyłu i poprawienie jej. O matko, to się Pani napracowała - 15min????
        Istotą mojego wątku były zasady, i ich przestrzeganie. I tyle.
        Jeżeli statut jest tylko w sekretariacie to kto ma niby do niego mieć dostęp jak nie sekretarka??? Sprzątaczka czy woźny może????
        • przeciwcialo Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 12.12.12, 16:53
          Regulaminy sa w sekretariacie aby każdy zainteresowany rodzic mógł przyjść i sie zapoznać.
          CZęsto sa one też na stronach internetowych szkół.
        • znowuniedziela Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 16.12.12, 14:01
          Ha!
          Jak się odniesiecie do przykładu, w którym mój Syn został odpytany dwa tygodnie temu z lekcji(przyroda kl VI) najpierw dwu ostatnich, potem trzeciej, a potem to już kolejno do tyłu, skończyło się na początkowych , wrześniowych. Na każde pytanie odpowiedział wyczerpująco prócz jednego-miał wymienić 4 cechy odróżniające żmiję od zaskrońca, wymienił 3(lekcja była datowana na 11 września) i nauczycielka wstawiła mu +4, na co on oburzony odrzekł-przecież wszystko powiedziałem, zadała mi pani ok 30 pytań(pytała do ok 20 min), tylko nie wymieniłem jednej cechy, na co ona-nie odpowiedziałeś w pełni, pół oceny niżej, on-pół oceny niżej to -5, a ona-zawsze mogę ci dać tróję, siadaj i uspokój się ....
          Taka jest szkoła...
          I co-dla zasady dała mu tę _4, bo pozostałe stopnie to same piątki i szóstki uncertain, a dziecko się zniechęciło, a jest zawsze przygotowany, uczy się systematycznie, nie , nie został pochwalony, że potrafi i pamięta materiał sprzed kilku miesięcy, nie, nie, tylko usadzony, że nie pamięta jednej z czterech cech różniących jedno zwierzę od drugiego....
          • maminka-li Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 16.12.12, 15:04
            Rzeczywiście pani błysnęła sad
    • jakw Re: Boże widzisz i nie grzmisz... 13.12.12, 00:04
      Ja na szczęście nie tylko dostaję do podpisania zasady oceniania z poszczególnych przedmiotów, ale też młodzież starsza ma to wklejone na stałe w zeszytach. Na pewno warto takie "papierki" poważnie traktować i jeśli nie ma "papierka" - dopominać się o niego- no cóż, na przyszłość w kolejnych klasach będziesz wiedziała. Co do konieczności zakuwania tych definicji to można mieć oczywiście różne zdania na ten temat, ale mogę "pocieszyć", że u mojej córki w podstawówce na klasówkach z informatyki - wcale nie nie teoretycznych, a praktycznych przy kompie, i tak była rzeź niewiniątek, a potem zgrzytanie zębów rodzicielskich na zebraniu "Bo co to jest, że dziecko ma ze wszystkiego 4-5 oraz jest zagrożone z informatyki..."
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się


Nakarm Pajacyka