Częsty temat terapii par i terapii indywidualnej, bo stwierdzenie, że "niejedno ma imię" brzmi jak tani banał, ale tak naprawdę każda osoba rozumie zdradę inaczej. Jedne będą zwracać uwagę na seks i bliskość fizyczną, dla innych problemem jest zaangażowanie emocjonalne rozumiane najczęściej jako zakochanie. Czy w takim razie łatwo w relacji znaleźć wspólną definicję? O zdradzie dyskutowali dr n. med. Aleksandra Krasowska lekarka, specjalistka psychiatrii i seksuologii i dr Robert Kowalczyk psycholog, psychoterapeuta i seksuolog kliniczny.
ROZWIŃ
TOK FM Premium
Wybierz pakiet dla siebie i słuchaj audycji bez reklam oraz podcastów tylko dla subskrybentów, na stronie i w aplikacji mobilnej TOK FM
Tekst transkrypcji został wygenerowany komputerowo i może zawierać błędy. Nie stanowi zapisu treści audycji ani dzieła dziennikarskiego. Aby zapoznać się z oryginalną audycją, włącz podcast audio.
Więcej informacji »
Wątek zdrady pojawia się w moim odczuciu zawsze albo prawie zawsze w dyskusji o relacji. A dlaczego? Ponieważ to jest często wątek dyskusji o normie, o normie partnerskiej, o różnych kontekstach tej normy i mogę powiedzieć, że zarówno w pracy indywidualnej, jak i pracy z parami, którą podejmuje wątek zdrady, jest dość częstym. Można powiedzieć wręcz leotiwem wielu terapii. Kiedyś słyszałam takie określenie, oczywiście to jest cytat, to nie są moje przekonania, to są cytaty z internetów, gdzie padło takie sformułowanie, że rzekomo kobieta mówiła czy pisała na forum, już bym wolała, żeby on uprawiał z nią seks, niż żeby się w niej zakochał, czyli że łatwiej byłoby jej znieść tę formę zdrady, jaką jest akt seksualny niż zaangażowanie emocjonalny jak ty. To.
To bardzo ciekawe rozróżnienie, czyli budowanie jakby 2 kategorii tej zdrady, czyli zdrady fizycznej, zdrady emocjonalnej jeżeli myślimy o zdradzie, to najczęściej jest to intymny kontakt z osobą spoza relacji i to może być intymny, emocjonalny, jaki może być intymny, fizyczny, tylko to jest ciekawe z tym kontaktem fizycznym i tym sztucznym takim często rozdzieleniem pomiędzy tym aktem seksualnym a tym kontekstem emocjonalnym. Że to jest jednak taki wątek, który pokazuje, że to nawet nie zawsze chodzi o ten se, tylko właśnie chodzi o ten kontekst emocjonalny, tą zazdrość o przeżycie w tym seksie, czyli tak naprawdę zawsze chodzi o emocje, nawet kiedy jest ten kontekst emocjonalny, więc oczywiście ja znam te przekonania, natomiast bardzo bym był ostrożny w takim polaryzowaniu tego, czyli fizyczna i emocjonalna zdrada. No często ta fizyczna jest po prostu łatwiejsza. Do nazwania. Był kontakt fizyczny albo go nie było, natomiast w kontekście zdrady emocjonalnej pojawia się bardzo wiele różnych wątków. Przez to trudniej nazwać ten moment zdrady, bo to, że dzielimy się z inną osobą, naszymi intymnymi kawałkami, to nie zawsze będzie zdradą. Ale jeżeli już zbudujemy określony kontekst emocjonalny wokół tego w jakimś celu, np. jakimś nie wiem erotycznym, to robimy, no to już by było, a to jest jednak taka kategoria bardzo zwiewna. Nie masz takiego poczucia, że bardzo dużo zależy, co dla osób tworzących związek jest ważne w definiowaniu związku, bo wydaje mi się, że jeżeli bardzo dużo wagę przykłada się właśnie tej relacji emocjonalnej, to tutaj właśnie wyłączenie się z relacji emocjonalnej może być szczególnie trudne i szczególnie bolesne, a z kolei relacjach, gdzie bardzo akcentuje się taką zależność i lojalność seksualną, właśnie wejście w kontakt seksualny z inną osobą może być takim kluczowym pojęciem do zdrady, bo przecież są związki, gdzie no istnieje jakieś przyzwolenie, nawet oficjalne na podejmowanie aktów seksualny z innymi osobami. I tak było najlepiej, kiedy mamy rozpoznanie, jesteśmy głęboko świadomi naszych potrzeb, swojej relacji i budujemy jasne normy. Tylko w praktyce to jest niezwykle trudne, bo często w takim naszych przekonaniach jesteśmy bardzo np. progresywni. A. Okazuje się, że gdy dochodzi do tych sytuacji, nie możemy wytrzymać tej sytuacji. Tym bardziej trochę to ostrze kierujemy przeciwko sobie. No przecież się zgodziliśmy, czyli te emocje jednak zaczynają wychodzić dla mnie jako terapeuty. W kontekście dyskusji o zdradzie niezwykle istotne jest pojęcie lokowania zaangażowania, tak samo seksualnego, jak i emocjonalnego to znaczy, gdzie jest go więcej, bo jeżeli związek diada i z jakąś wydmuszką, a na zewnątrz zaspokajał sobie inne potrzeby, to jest mój wybór, tylko nie mogę wtedy traktować tego a w takim kontekście, który może w moim wyobrażeniu romantycznym w głowie występuje. I znowu to jest też kwestia oczywiście traktowania tej relacji w sposób bardzo świadomy i oczywiście mówimy o relacjach, które bardzo często w naszych audycjach, naszych podkastach, o tym mówimy. Konsensualny, czyli wzajemna zgoda, wyczuwanie granic. Natomiast w praktyce widzę, że to jest niezwykle trudne i gdyby to było takie jasne poznawczo, że ustalmy sobie granice, to pewnie nie mielibyśmy 2/3. Jak już tutaj pozwolę sobie na spekulować o liczbie pacjentów, bo niezwykle to jest trudne, bo głowa, nasze przekonania, no nie zawsze. Idą jednak w parze. Za naszymi emocjonalnymi kawałkami. Zasłuchałam się, uważam, że Super to powiedziałeś i uderzyłeś kilka takich niezwykle istotnych strun. Też bardzo podoba mi się to sformułowaniu o tym lokowaniu zaangażowania. Bardzo to jest spójne z tym, co ja widzę też w pracy psychiatry i seksuologa. Pójdźmy wtedy w takim układzie dalej, bo jak sobie z tym radzić? Robert? Bo zdrada? Przecież oboje wiemy, są to dyskusje, mówić, nie mówić, przyznawać, nie przyznawać, ale też nie chciałabym, żebyśmy nad tym jakoś utknęli, bo o tym dużo już zostało powiedziane gdzieś w przestrzeni medialnej więc może tylko 2 słowa, ale później co jest dalej? Po zdradzie? Dla mnie bycie zdradzonym to trochę bycie porzuconym i też popatrzmy na te emocje. Mamy prawo do tych emocji. To, że zostały przekroczone granice, to wywołało u nas określoną reakcję i trzeba z tym kryzysem jednak popracować. Mówiąc kolokwialnie i oczywiście są różne procesy. Natomiast zostawienie tego i nie wiem wyparuje, ulotni się albo nie ma to dla mnie znaczenia. Często to w moim odczuciu nie jest rozwiązanie całej sytuacji. Do zdrady dochodzi w określonym momencie i jest cała wiązka uwarunkowań, które doprowadzają do tej sytuacji moment w relacji i w jaki sposób ewaluowanie. Zrewidowanie tej sytuacji jest szansą na odbudowanie tej relacji, bo ja jestem głęboko przekonany, że zdrada automatycznie nie przekreśla relacje, ona zaburza relacje, a co z nią zrobimy? Jak to przepracujemy? Na ile podejmiemy też to wyzwanie? To jest też zbudowanie właśnie tej ścieżki albo wyjścia z tej relacji, albo w niej pozostania. Najgorsza jest sytuacja dla mnie pozorna, czyli z 1 strony wychodzę, bo np. wyprowadzam to zaangażowanie, że już się tak obawiam tej sytuacji, że no jestem w tej relacji. Natomiast to jest bardziej funkcjonuje na zasadach pewnego nim układu, a tak naprawdę gdzieś indziej jestem emocjonalnie. Może właśnie z obawy przed powtórzeniem. Tej sytuacji masz na myśli taki nie pojedynczą zdradę, ale powiedzmy jakiś drugi drugą relację, która dzieje się równolegle z tym naszym no tym głównym związkiem rozumiem tak. Bo np. nie ujawniam sytuacji, że też poczułem się w jakiś sposób zdradzony, opuszczony. Cokolwiek się stało i tego nie nazwałem. W związku z tym, żeby się trochę zabezpieczyć, zrobiłem jakąś przetokę. Prawda? I te emocje i te emocje zaspokajam gdzieś indziej, trochę chroniąc się przed odrzuceniem. Jestem pewna, że wszyscy słuchający nas zadają sobie pytanie, co dr Robert Kowalczyk myśli? O tym? Należy się przyznawać do zdrady? Czy nie? Więc tak? Na to pytanie zadam? Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć, bo odpowiem może tak jak odpowiadają wszyscy psychoterapeuci, psycholody, to zależy. To zależy. To prawda, chyba to jest jedno z tych pytań, na które odpowiedź zawsze będzie taka sama. I to jest właśnie może o to chodzi? Że w tym pytaniu, żeby to usłyszeć, to naprawdę zależy od bardzo wielu kontekstów. Od nie ma wielu. Czy to się komuś poradzić? Czy dana osoba powinna się przyznać, czy nie powinna się przyznawać? Absolutnie. To jest też ocenianie często posług własnej miary i też wg własnych przekonań, emocji. Tutaj z tym radzeniem byłby bardzo ostrożny. Oczywiście te gotowe podpowiedzi są bardzo wodzące, bo są takie proste, jasne i przekonujące. Często w swoich argumentach natomiast znowu odpowiem nie bez powodu. Jako specjaliści, osoby, które jednak mają świadomość bardzo wielu procesów, mówimy, to zależy. Bo czasami takim argumentem, który można usłyszeć, ja bym chciał wiedzieć albo ja bym chciała wiedzieć. Tyle tylko, że to jest jednak bardzo wyobrażeniowe, bo nam się może wydawać, że zniesiemy, wytrzymamy, chcielibyśmy wiedzieć, ale potem może się okazać, że rzeczywiście trudno nam tę prawdę znieść. I czasami ja słyszałam takie pytania, takie takie takie sformułowanie, które jest ze mną właściwie na każdym etapie procesu diagnostycznego, czy to kiedy ja badam w gabinecie czy na potrzeby wymiaru sprawiedliwości? Że lepiej jest nie zadawać pytań? Jeżeli nie mamy pewności, że jesteśmy w stanie znieść? Odpowiedź rzeczywiście może się okazać, że wydaje się nam, że jesteśmy w stanie coś udźwignąć. A później jednak pojawia się też rozczarowanie i tą sytuacją, ale też własną reakcją. Ja mam, wnoszę sobie taką podpowiedź zawsze, czy odpowiedź, że nie jest ani lepsza, ani gorsza od naszych wyobrażeń, jest po prostu zupełnie inne? To też jest do zapisania sobie ewentualnie pod dzisiejszym SEK podkastem, bo to bardzo modder sformułowanie jeszcze takie pytanie bardziej o przyszłość, o rokowanie. Pracujesz z parami? Czy ze zdrady? Związki potrafią wyjść cało? Dla mnie zdrada jest kryzysem w relacji i jak każdy kryzys może być przepracowany, a rozwiązanie i ta decyzja często przychodzi właśnie po nim po przepracowaniu tego kryzysu. I ja bym nie chciał tu być w jaki sposób, to nie wiem, na szali, stawiać, czy to jest możliwe? Czy to jest niemożliwe? Bo i taki taki scenariusz w gabinecie słyszałem i to naprawdę jest bardzo indywidualne i tutaj nie chciałbym stosować tego społecznego Dowodu słuszności. Jak to powinno być, to zależy. To zależy, a jeżeli jest tajemnica, to terapia partnerska ma znak ma sens takie pytanie ci zadam. Będzie. Np. i doszło do zdrady, ale nie została ona ujawniona i dana para. Ponieważ kryzys trwa, decyduje się na wizytę u psychologa. I czy ty myśli, że taka nieujawniona zdrada może wpłynąć negatywnie pozytywnie? A może nie wiem, w ogóle nie ma znaczenia dla procesu terapeutycznego? No to też to zależy, bo to jest kontekst też rodzaju tej zdrady. Nie wiem głębokości tej zdrady, bo tak jak mówisz, różne są fundamenty w danej relacji, różne są konteksty w danej relacji. Coś, co dla kogoś będzie mało znaczącym epizodem, dla drugiej osoby będzie fundamentalne, więc tutaj jednak pracują 2 osoby i to może być bardzo różne. Scenariusz? Też nie chciałbym się rozpędzać z tym, że to jest konieczne i prawda nas na pewno wyzwoli. Różnie, to bywa różnie. To bywa. Dzisiejszy podkast był o zdradzie. Zachęcamy do komentowania, do dzielenia się może własnymi spostrzeżeniami. A propos tego, co tutaj dzisiaj padło, jesteśmy bardzo ciekawi. Państwa, opinii, mogą też państwo pisać do nas na seks mapatok. FM. I dzisiaj już się żegnamy. Dr Robert Kowalczyk, psychoterapeuta i SA. I dr Aleksandra krasowka, specjalista psychiatrii seksuologii. Proszę pamiętać, znajdą nas państwo spodiwaju, apel, podkast i you.