Izraelska armia pochwaliła się, że zabiła dwóch ważnych dowódców Hezbollahu odpowiedzialnych za ostrzał Izraela. W Izraelu zatrzymano doradcę premiera Beniamina Netanjahu. Miał wykradać armii tajne informacje, które potem przekazywał zagranicznym mediom.
Czy lewicowy antysemityzm stanie się nową modą, która w końcu pozwoli progresywnym elitom zbratać się z ludem? Nie można tego wykluczyć.
- To nie jest wojna Żydów przeciwko Arabom, tylko bratobójcza walka w jednym domu - opowiadają w rozmowie z "Wyborczą" Karolina Przewrocka - Aderet i Ofer Aderet.
Trwające w ostatnich dniach w Katarze negocjacje w sprawie rozejmu w Strefie Gazy nie przyniosły konkretów. Według "New York Timesa" Izraelczycy, zanim dogadają się z Hamasem, chcą wiedzieć, kto wygra wybory w USA.
Ciężarówka uderzyła w przystanek w momencie, gdy podjechał na niego autobus, z którego wysiadali pasażerowie. Policja bada incydent jako akt terrorystyczny.
W weekend w Katarze rozpoczną się kolejne rozmowy o ewentualnym rozejmie w Strefie Gazy. Jednocześnie nie ustają izraelskie naloty na cele Hezbollahu w Libanie, a amerykański sekretarz stanu apeluje: Wojna nie może się przedłużać.
Co najmniej 17 osób zginęło, a 42 osoby zostały ranne w izraelskim ataku na szkołę przekształconą w schronisko dla uchodźców w środkowej części Strefy Gazy - informują palestyńskie służby.
- Izraelczycy będą walczyć do końca - zapowiada w rozmowie z "Wyborczą" Jason Isaacson, ekspert od Bliskiego Wschodu w American Jewish Committee.
W nalotach izraelskiej armii na Bejrut z początku października zginął Haszem Safi ad-Din, niemal pewny następca Hassana Nasrallaha na stanowisku przywódcy Hezbollahu. Poprzedni szef grupy zginął w izraelskim nalocie pod koniec września.
Hezbollah śle rakiety na Tel Awiw, Izraelczycy kontynuują naloty na Bejrut i likwidują siatkę szpiegów działających na rzecz Iranu. W czasie gdy nie ustaje eskalacja w regionie, na Bliski Wschód przyleci sekretarz stanu Antony Blinken.
Izraelska armia przeprowadziła naloty na Bejrut i południowy Liban, biorąc na cel oddziały nieformalnego banku, z którego po cichu korzystają terroryści Hezbollahu. W czasie, gdy rozkręca się eskalacja przemocy w regionie, do Bejrutu przyleciał wysłannik Joe Bidena
Zabójstwo świeżo powołanego szefa Hamasu może utorować drogę do zawieszenia broni i uwolnienia zakładników, bo Jahję Sinwara uważano za jedną z głównych przeszkód w osiągnięciu porozumienia.
Sobotni atak na dom izraelskiego premiera w Cezarei wpisuje się w obietnicę eskalacji konfliktu zapowiedzianą przez Hezbollah po śmierci Jahji Sinwara.
Po zabiciu Jahji Sinwara, szefa Hamasu i autora ataku na Izrael z 7 października, izraelska armia publikuje nagranie jego ostatnich chwil. Terroryści potwierdzają, że stracili przywódcę, Joe Biden wzywa do rozejmu w Gazie, a Irańczycy zapewniają: śmierć Sinwara tylko wzmocni opór.
Izraelska armia potwierdza, że zabiła najbardziej poszukiwanego terrorystę, szefa Hamasu Jahję Sinwara, autora bestialskiego ataku na Izrael z 7 października ub. roku. Izraelskie władze: Wyrównaliśmy rachunki.
Izraelska armia zbombardowała libańską stolicę, choć Amerykanie prosili, by ograniczać naloty.
Benjamin Netanjahu potwierdza, że Izrael będzie kontynuował naloty na Hezbollah, ONZ zapowiada, że wbrew woli Izraelczyków nie wycofa sił pokojowych z Libanu, a w Strefie Gazy rośnie liczba ofiar.
Izraelscy żołnierze zmuszają Palestyńczyków schwytanych w Strefie Gazy do przeprowadzania zadań zagrażających ich życiu - sprawdzania, czy Hamas nie zastawił zasadzki albo zaminował wejścia do tunelu. Eksperci: To zbrodnia wojenna.
Powinniśmy stosować te same kryteria moralne wobec działań obu stron konfliktu na Bliskim Wschodzie i bardzo jasno wyrażać swoje stanowisko. Jesteśmy to winni ofiarom zbrodni popełnionych po obu stronach.
W przeprowadzonym przez Hezbollah ataku drona na północny Izrael czterech izraelskich żołnierzy zginęło, a 51 zostało rannych. W izraelskim nalocie na Strefę Gazy zginęli kolejni cywile.
Przez ponad dwa lata Hamas celowo rezygnował ze wszelkich eskalacji, żeby uśpić czujność Izraelczyków przed atakiem z 7 października. Jednocześnie namawiał Iran i Hezbollah, by pomogli uderzyć w Izrael - wynika z dokumentów, do jakich dotarli dziennikarze "New York Timesa".
Epatowanie przez polskie media cierpieniem palestyńskich ofiar, zwłaszcza dzieci - dokładnie w rocznicę bestialskiego ataku Hamasu - i pomijanie ofiar żydowskich dokładnie rok po koszmarze 7 października - miało niesprawiedliwy, symboliczny wymiar.
Co najmniej 22 zabitych i ponad setka rannych to bilans ataku Izraela w centrum Bejrutu - największego od początku obecnej eskalacji.
Irańczycy nawet nie zrozumieją, co się wydarzyło i jak do tego doszło, ale na pewno zauważą efekty - grozi minister obrony Izraela szykującego odwet na Iranie za atak z 1 października. USA apelują o powściągliwość, ale nie wiadomo, czy Izrael posłucha.
Każdego dnia fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" oglądają setki, a bywa, że tysiące zdjęć z kraju i ze świata. Tylko niewielki ułamek z nich ilustruje potem wydarzenia opisywane przez naszych dziennikarzy. Wiele wspaniałych fotografii nie ma szansy zaistnieć w serwisie Wyborcza.pl czy papierowym wydaniu "Wyborczej". A szkoda, by przepadły. Dlatego wybraliśmy dla Was zdjęcia, które nas dziś zachwyciły, zaciekawiły, zainspirowały lub po prostu wpadły nam w oko.
Tematem rozmowy ma być izraelska odpowiedź na irański atak z początku października. Izraelczycy nie przestają bombardować celów Hezbollahu w Libanie i Syrii, a Hezbollah kontynuuje ostrzał rakietowy Izraela.
Izraelska armia potwierdza, że w ostatnich nalotach na Bejrut zabiła Suhajla Husajna Husajniego.
Jedyne, co obecnie może się zdarzyć, to marsz od eskalacji do eskalacji, od wybuchu do wybuchu, od jednej informacji o dzieciach pogrzebanych pod gruzami do kolejnej.
Izrael bombarduje cele Hezbollahu w Libanie, walczy z Hamasem w Strefie Gazy i szykuje odwet na Iranie, podczas gdy w kraju trwa upamiętnianie ofiar ataku 7 października.
W Gazie od roku trwa wojna wywołana przez palestyński Hamas atakiem na Izrael z 7 października ubiegłego roku, w którym zginęło 1,2 tys. Izraelczyków. W odpowiedzi izraelska armia prowadzi w enklawie naloty i operację lądową, w których zabito 41 tys. Palestyńczyków.
W poniedziałek, 7 października minie rok od ataku terrorystów Hamasu na Izrael. W kilkudziesięciu miastach na całym świecie w rocznicę tej tragedii organizowane jest czuwanie.
- Trudno nam to zrozumieć, ale Palestyńczyków z Gazy zawiódł cały świat. Nie mają innego wyjścia niż Hamas, który nawet dziś rekrutuje nowych bojowników - ostrzega w rozmowie z "Wyborczą" Tahani Mustafa, ekspertka od regionu w International Crisis Group.
Izraelczycy zbombardowali południowy Bejrut, próbując zabić Haszima Safiego ad-Dina, potencjalnego nowego przywódcę Hezbollahu. Jednocześnie szykują się do odwetu za irańskie ataki. Najwyższy przywódca Iranu w pierwszym kazaniu od lat przekonuje: Nasz atak na Izrael był karą minimalną
Izraelska armia bombarduje centrum libańskiej stolicy i radzi mieszkańcom libańskich przygranicznych wiosek, by uciekali. Jednocześnie izraelskie władze szykują się do odwetu za atak Iranu sprzed dwóch dni.
W nocy ze środy na czwartek Izrael przeprowadził nalot na centrum Bejrutu. Zginęło co najmniej sześć osób, a osiem zostało rannych.
- Atak na pagery Hezbollahu, wojna w Libanie, zabicie Hassana Nasrallaha - Izrael czuje dziś, że jest bezkarny, dlatego czeka nas dalsza eskalacja - ostrzega w rozmowie z "Wyborczą" prof. Piotr Balcerowicz, orientalista i filozof.
Pierwsze rakiety zostały wystrzelone z Iranu w kierunku Izraela po 18.30 polskiego czasu. Co najmniej dwie fale pocisków przeleciały nad Jerozolimą w kierunku nadmorskich miejscowości. W izraelskich miastach zawyły syreny, media pokazały migawki pokazujące przerażonych mieszkańców uciekających do schronów, a także nagrania regularnej powietrznej bitwy nad Tel Awiwem. Większość rakiet została przechwycona izraelską tarczę antyrakietową, a te które sięgnęły celu nie wyrządziły większych szkód, nie było także ofiar w ludziach. Po kilku godzinach izraelskie władze podały, że irański atak się skończył, a Izraelczycy mogą wyjść ze schronów.
Izraelskie samoloty bombardują cele Hezbollahu w Libanie, żołnierze bezpośrednio ścierają się z bojownikami grupy, a świat czeka na izraelską reakcję na wtorkowy atak Iranu, w którym na Izrael poleciało blisko dwieście irańskich pocisków.
Setki pocisków poleciały na Tel Awiw, Jerozolimę i Jaffę. To odpowiedź Iranu na zabicie przez Izrael w ostatni piątek szefa Hezbollahu Hassana Nasrallaha i potężne ataki na Partię Boga. Izraelczycy wezwali cywilów do opuszczenia niebezpiecznych okolic. Ich siły powietrzne uderzyły w ponad 100 obiektów. Iran zagroził we wtorek, że Izrael czeka "silniejszy i boleśniejszy" atak ze strony Iranu.
Izraelska armia potwierdza, że rozpoczęła ofensywę w Libanie. I zapewnia, że będzie miała "ograniczony" charakter.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.