Szlak Mennonicki na Żuławach Gdańskich
Wycieczka Szlakiem Mennonickim na Żuławach Gdańskich
Rzeczywista trasa wycieczki rozpoczęła się spod klasycznego drewnianego kościoła, który niegdyś należał do Mennonitów. Dziś jedynie o tym fakcie przypomina nam sama nazwa ulicy, przy której wznosi się owy dom modlitewny oraz rys historii mennonickiej, z którą zanim wyruszyliśmy zapoznaliśmy nieco naszych uczestników rajdu.
Mennonici, kto to taki?
Mennonici to jeden z odłamów anabaptyzmu, który w wyniku prześladowań zmuszony był opuścić Holandię i szukać swego miejsca gdzieś indziej w Europie. W Polsce mennonici osiedlali się między innymi na Żuławach oraz w Dolinie Dolnej Wisły, na terenach dotychczas nie zamieszkanych, dając początek tzw. kolonizacji olęderskiej. Byli niezwykle pracowici, wykazywali się ogromną zręcznością i kunsztem jeśli chodzi o osuszanie bagien. Do ciekawostek zaliczyć można również istniejący do dzisiaj, ponad 90-kilometrowy wał przeciwpowodziowy ochraniający żuławskie i powiślańskie miejscowości. Stworzyli oni kulturę o niezwykle surowych obyczajach i zasadach, ich "religią" była praca. W związku z licznymi dramatycznymi wydarzeniami politycznymi w Gdańsku końca XVIII w. i początku XIX w. mennonici zaczęli opuszczać tereny Polski. Pozostawili po sobie ciekawą kulturę materialną: zadbane wioski, schludne i czyste chałupy, a przede wszystkim cmentarze o fantazyjnych nagrobkach.
Ciekawostką kolarską jest fakt, że: w rodzinie mennonitów wychowywany był Floyd Landis, zwycięzca Tour de France w 2006 r.
Wracając do pierwszego punktu naszej wycieczki, czyli Kościoła Mennonitów w Gdańsku, warto wiedzieć że: powstały w 1818-19 roku jest największą zachowaną budowlą pomenonicką na obszarze Europy Wschodniej. Kościół posiada unikatowe wartości dla miasta Gdańska, jak również całego Pomorza Gdańskiego, przejawiające się w architekturze świątyni oraz jej malowniczym położeniu. Dodatkową wartością jest czytelny w wielu miejscach "biblijny styl" starej budowli, wyraźnie odnoszący się do dobrej tradycji kultury menonickiej.
Po małym słowie wstępnym i zwiedzeniu, niestety tylko z zewnątrz pierwszego pomennonickiego zabytku udaliśmy się dalej, za Urzędem Wojewódzkim odbijając w kierunku bastionów i Kamiennej Śluzie. Pozostawiając za sobą gdańską starówkę wzdłuż Motławy dotarliśmy do pętli autobusowej na Olszynce. Tu napotykamy na drugi zabytek kultury mennonickiej, a raczej jego szczątki. Niestety w miejscu, gdzie jeszcze przed laty stał ceglany dwór klasycystyczny z 1802 roku, dziś zobaczyć można jedynie rozpadający się fundament. Od wielu lat jak tędy jeździmy zabytek ten ubożał z roku na rok, aż w końcu nadał się do rozbiórki ;-/ i to nie pierwszy zabytek spisany na straty. Nie mając jednak na jego losy żadnego wpływu, zrobiliśmy sobie klika ujęć fotograficznych po czym skierowaliśmy się na drugi brzeg Motławy by tam w towarzystwie szlaku Motławskiego dotrzeć do Krępca.
Wyjazd z gdańskiej Olszynki początkowo utrudniony był przez kiepską nawierzchnię tutejszej drogi, ...albo jej brak. Jednym słowem jazda "kocimi łbami" przez totalne wygwizdowo... Do tego skromnego opisu brakuje jedynie słynnych "zawracających ptaków" i "psów szczekających inaczej". Na szczęście jednak jak tylko opuściliśmy szarą i ponurą cywilizację, by za chwilę znaleźć się na łonie przyrody, odetchnęliśmy z ulgą. A to, że gwizdało nieco i odczuwalna temperatura spadła do przynajmniej -10 stopni przestało nas zupełnie obchodzić wraz z pojawieniem się na horyzoncie pierwszych żuławskich krajobrazów.
Trzymając się prawej strony Motławy oraz oznaczeń obu szlaków dotarliśmy do Krępca, charakterystycznego miejsca, w którym to rzeki Stara Radunia i Czarna Łacha wpadają do Motławy. Tu również rozdzielają się szlaki czarny rowerowy z czerwonym pieszym, tzw. Motławskim. My jednak, tym razem skierowaliśmy się tym pierwszym podążając "Śladami Mennonitów", przez Mokry Dwór do Wiśliny.
W Wiślinie mieliśmy do zobaczenia kolejny zabytek mennonicki - drewnianą dzwonnicę z 1792 r. Stoi ona na terenie cmentarza niegdyś związanego z nieistniejącym już gotyckim kościołem. Wewnątrz bramy na czterech konstrukcyjnych słupach zobaczyć można wycięte, dobrze zachowane napisy: fundacyjny sołtysa z Dziewięciu Włók, opiekunów kościoła oraz datę i nazwisko wykonawcy bramy (Jakub Jentzen 1792 r.). My jednak tym razem tego szczęścia nie mieliśmy, zapewne z uwagi na pogodę i porę roku brama była zamknięta, jednak już wiosną, a na pewno latem zabytek ten zwiedzać można. Skoro brama była zamknięta, a temperatura niezbyt łaskawa, podążyliśmy dalej by nie wychłodzić zupełnie organizmu.
Z Wiśliny wzdłuż meandrującej Motławy przez Bystrą i Lędowo dojechaliśmy do Wróblewa. Na tym odcinku niemalże gładkiej jak stół drogi mieliśmy małą kraksę, jednak wszyscy są cali, jedynie sprzęt Jarka doznał kilka małych "ozdobnych" rysek. We wsi, tuż za drugim zakrętem zjechaliśmy z szosy by ponownie połączyć się z pieszym szlakiem motławskim, a kilkadziesiąt metrów dalej dotrzeć do znanego już chyba nam wszystkim z różnych rajdów po tych terenach - maleńkiego kościółka "w kratkę".
Kościółek p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Panny Maryi we Wróblewie, o którym mowa, pierwotnie został wzniesiony w XVI w. jako kaplica rodu Scheweke. W wieku XVIII obiekt rozbudowano, dodając zachodnią część korpusu z wieżą zwieńczoną barokowym hełmem, nadając kościołowi istniejący obecnie kształt.
Z Wróblewa, kierując się oznakowaniem szlaku, wjechaliśmy na polną drogę, która biegnąc wzdłuż kanału otworzyła przed nami charakterystyczny od wieków krajobraz Żuław. W tym miejscu jeszcze na początku XX w. istniały trzy wiatraki pracowicie odwadniające teren polderu. Zostały one jednak zastąpione elektryczną stacją pomp, którą miniemy po prawej stronie. Ten odcinek szlaku Wróblewo - Wocławy, najbardziej przejezdny jest o suchych porach roku, jak lato, czy zima (jeśli jest większy mróz), gdyż po deszczu, trasa zamienia się w istne bagno; z resztą jak większość żuławskich dróg polnych. Wyjeżdżając w Wocławach skierowaliśmy przez Miłocin do miejscowości Trutnowy, omijając opcję zwiedzenia tutejszych ruin gotyckiego kościoła. Dla zainteresowanych wspomnę jedynie, że: niedaleko pozostałości kościoła zobaczyć można doskonale eksponowaną i zadbaną autentyczną stelę mennonity z Wróblewa.
Na drodze z Miłocina jeden z naszych kolegów złapał "kapcia", a wymiana w tak niskiej temperaturze wcale nie należała do najprostszych, a przede wszystkim nie do najmilszych czynności. Na szczęście usterka została w miarę szybko usunięta i mogliśmy dalej ruszyć w drogę.
Jak tylko wjechaliśmy do wsi Trutnowy naszym oczom po prawej stronie rzucił się dość okazały gotycki kościół p.w. śś. Apostołów Piotra i Pawła, na którego wschodniej ścianie, na wysokości 1,5 m. wmurowana jest kamienna tablica wskazująca poziom powodziowej fali z roku 1829. Oprócz kościoła we wsi znajduje się barokowa plebania zbudowana w 1728 r. z mansardowym dachem i największy z zachowanych domów podcieniowych, pochodzący z 1720 roku, który mieliśmy okazję zwiedzać rok wcześniej. Podcień wsparty na 8 słupach z dekoracyjnymi szczytami od strony zachodniej i południowej. Wewnątrz zachowany układ przestrzenny z wielką sienią i piętrową galerią. Można tu obejrzeć makietę miniatur historycznego budownictwa żuławskiego, w tym również mennonickiego. W domu swoją siedzibę ma stowarzyszenie "Żuławy Gdańskie".
Za Trutnowami pseudo zimowa aura nieco dała nam popalić, zaczął wiać porywisty mroźny wiatr, a jego skutki widać było po soplach pod nosami uczestników rajdu. Pomału wszystkich również dopadło ogólne marudzenie z powodu niedoboru płynów w bidonach, albo na ich zamarznięcie... Zatem, by temu zaradzić, trzeba było jak najszybciej znaleźć jakiś sklep, by przywrócić wcześniej panujący entuzjastyczny klimat. W końcu naszym oczom ukazała się kolejna tablica miejscowości. Przemarznięci nieco dotarliśmy do Cedrów Wielkich i pierwsze co zrobiliśmy to postój przy przydrożnym, wymarzonym sklepie, by nieco się ogrzać jak i naładować "akumulatory" do dalszej jazdy.. Jednak podczas gdy cała zgraja ludzi wpadła do sklepu, osobiście by nie stać zbyt długo w kolejce odbiłem rzucić okiem na tutejszy kościół. Później jak się okazało ominęła mnie "kupa śmiechu", wynikła z faktu, iż dla ogrzania się Flash kupił ... lody na patyku!
W Cedrach pożegnał się od nas Wojtek, my zaś jak tylko odtajaliśmy ruszyliśmy dalej szlakiem, tym razem w kierunku wsi Leszkowy. Tam jednak nie zatrzymujemy się, gdyż specjalnie nie ma po co. Z lewej mijamy kościół podobno wzniesiony w średniowieczu, ale z czasem po wielu widocznych przebudowach i modernizacjach nadano mu dominujące cechy barokowe. Trzeba wspomnieć, iż w tej wsi w XVII w. osiedlali się mennonici, ale dzisiaj trudno znaleźć jakiekolwiek ślady ich wcześniejszej bytności.
Z Leszków udajemy się drogą asfaltową do Kiezmarka. Tu już wiatr nieco się zmienia i na tym ostatnim odcinku jazdy szlakiem mamy go prosto w plecy. Koniec z męczarnią, koniec! Teraz peleton nabiera sił i rozwija oszałamiające prędkości, zapominając po części o celach tego rajdu. Nie mniej jednak, kilku osobom udaje się uchwycić w obiektywach to co dla reszty uczestników jest mało istotne. Na horyzoncie prostej jak drut drogi rysuje się już wieża kościoła p.w. Matki Boskiej Częstochowskiej. Kościół w Kiezmarku wzniesiony w 1727 r. z wykorzystaniem fragmentów starszej budowli jest jednym z najbardziej oryginalnych i interesujących zabytków sakralnych w skali całych Żuław. Wyposażenie wnętrza manierystyczne i barokowe, zachowane w całości. Na wieży metalowe tarcze zegara mechanicznego z XIX w i dwa wcześniejsze zegary słoneczne.
I właśnie tu, w Kiezmarku, kończy się 34 km część szlaku mennonickiego, biegnąca przez Żuławy Gdańskie. Być może kiedyś ruszymy "Śladami Mennonitów" po drugiej stronie mostu na Wiśle, kontynuując przygodę po Żuławach, jednak tego dnia czas było już wracać...
Chcąc w miarę bezpiecznie wrócić do Gdańska postanowiliśmy zrobić pętlę, bo co to za przyjemność jeździć w obie strony tą samą drogą. Zatem z Kiezmarka przedostaliśmy się na drugą stronę krajowej [7] kierując się pod lekkim ukosem na wieś Trzcinisko leżącą tuż nad Martwą Wisłą. Dalej bocznymi drogami asfaltowymi o znikomym prawie ruchu samochodowym udaliśmy się przez Wiślinę i Bogatkę do Przejazdowa, by ostatecznie do Gdańska dotrzeć drugą stroną Motławy, jadąc drogą kaflową po jej wale przeciwpowodziowym. Naszą wycieczkę zakończyliśmy tradycyjnie już na jednym z bastionów, z którego rozpościera się przepiękny widok na gdańską starówkę.
Podsumowanie:
Pomimo, iż szlak początkowo wiedzie "kocimi łbami", a niektóre zabytki, albo raczej ich pozostałości, przypominają zapyziałe, ledwo trzymające się lepianki, warto odwiedzić ten szlak by w jego dalszej części napotkać na to co zostało nienaruszone bądź odrestaurowane. Wśród najciekawszych zabytków znajdziecie wiele drewnianych domów, m.in. podcieniowych oraz zabytków sakralnych. Żuławy to bardzo dobry teren szczególnie dla rowerzystów, którzy nie przepadają za jakimikolwiek wzniesieniami. Jedzie się tu po płaskim, niemalże jak po stole. Pamiętajmy jedynie, iż w okresach o wzmożonych opadach deszczu tutejsze drogi gruntowe mogą być nieprzejezdne.
Uwagi organizatora:
Dziękuje wszystkim za przybycie i wspólną realizację tego planu. Nie mniej jednak mam kilka uwag do całości. Niejedni zapewne by powiedzieli: "droga jak droga" i jadą byleby do przodu i byleby szybciej, zapominając jaki jest faktyczny cel wycieczki. Dobrze, że wśród nas byli i tacy, którym to co dookoła nie było obojętne. Dodam: w końcu po to organizowane są rajdy turystyczne, by coś zobaczyć, poznać to, co jeszcze nam obce, a nie pędzić ile sił w nogach. Na pędzenie, zapraszamy na inne rajdy, wtedy będzie można wykazać się nie tylko odpornością fizyczną, ale i psychiczną.
Łączny dystans: 65 km
Organizatorzy: Krzysztof Kochanowicz i Wojtek Grabowski
Relacja: Krzysztof Kochanowicz
Zdjęcia: Krzysztof Kochanowicz, Tomek Bagrowski, Agnieszka Lewińska, Adam Piotrkowski
Więcej relacji i zdjęć znajdziecie na naszej stronie: www.rowery.trojmiasto.pl/grt/
Do zobaczenia na następnym rajdzie!
Parametry trasy
- Region Trójmiasto i okolice
- Długość trasy 65 km
- Poziom trudności średni
Znajdź trasę rowerową
Miejsca
Opinie (37) 4 zablokowane
-
2007-02-15 16:31
Podziękowanie
To nie senność po nocnym powrocie z Tallina w Estoni wrraz z rowerkiem spowodował moje tak spore spóźnienie. A odmrożone paluszki które bez czucia dość skutecznie nie chciały zintegrować się z kierownicą mojego rowerku.
Dlatego, z tego miejsca chciałem podziękować wszystkim, ze mimo mrozu zaczekali na przybycie mojej osoby.- 2 0
-
2007-02-15 17:44
zimno bylo
to chyba z tego powodu tak nieco zesmy przycisneli coby rozruszac zamrozone czlonki, ale i tak czucie w stopach wrocilo mi w domu dopiero :) Alem ciekawy ilesmy wtedy walili, kto pamieta bo mi licznik odjelo wtedy w tej kraksie :D
- 0 0
-
2007-02-15 17:49
a dodam jeszcze
ze zimno bylo tak ze na dziendobry pompka mi sie w rękach rozpadła na drobne :)))
- 0 0
-
2007-02-15 18:05
Zimno??
Nie no... Nie było, aż tak zimno...
Tylko - 9 C
Przez Trzcinsko i Błędnik jechaliśmy tak 35 km/h- 0 0
-
2007-02-15 18:17
patrzac na twoje palce...
..to faktycznie nie bylo zbyt zimno. Lepiej z nimi?
- 0 0
-
2007-02-15 20:02
Fajna trasa, ech tez bym popedalowal :)
A co kocich łbów na olszynce pedałujecie prosto asfaltem do mostu kolejowego - ten blizej Gdańska jest nieuzywany :)- 0 0
-
2007-02-15 21:27
Adam, to witaj w klubie...
Moja pompka też zamarzła i rozleciał sie jej trzon, wyglada teraz jak pół d*** zza krzaka ;-/ Pompka, jak pompka ale to co było w bidonie do picia starczyło jedynie na..., no właśnie na niedługo. Później nadawało się jedynie do lizania. Następnym razem, zgapiając od Dropiego doleję trochę "prądu", może tak szybko nie przymarznie, hehehe
- 0 0
-
2007-02-15 21:38
Termos ...
Mnie herbata w termosie trzymała jakieś 30 sekund na tym mrozie ;) Ogólnie fajnie było ruszyć się z domu i trochę sie pośmiać ;)
Ps. Kasia czekam na wafelki bo na pączki juz nie moge patrzeć :)- 0 0
-
2007-02-16 00:19
napoje a zimno
Bidon do plecaka i problem z głowy :P
- 0 0
-
2007-02-16 10:50
dzwonnica w Wiślinie
hmmm, czy mi się wydaje, czy ją odrestaurowali?? uff, dobrze że mam na zdjęciach jeszcze w postaci przedzawałowej ;-)
pozdr- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.