Niemieckie media: Polska przestraszyła się swojej odwagi
Jednak w ostatniej chwili prezydium przełożyło debatę na luty - podkreśla "Die Welt". Opozycja, która zagroziła bojkotem głosowania, cieszyła się z tego, że pakt - w jej opinii - szkodliwy dla Polski, polskich przedsiębiorców i sprzeczny z konstytucją - został odłożony na później.
Rząd przestraszył się własnej odwagi
Temat debaty urósł widocznie do takich rozmiarów, że rząd przestraszył się własnej odwagi. Za to teraz jeszcze pilniej nasunie się wiele otwartych kwestii. Chodzi ni mniej ni więcej o przystąpienie Polski do strefy euro, czyli o rezygnację z części suwerenności, i o odwleczony tylko w Brukseli problem ram finansowych UE na lata 2014-2020, a zatem o grube miliardy. I to w czasach, w których UE wpadła w wir kryzysu, jak nigdy dotąd. Jednocześnie rodzą się koncepcje, które wywołują w Warszawie złość, np. pomysł nadzwyczajnego budżetu dla krajów strefy euro. Względnie silna Polska w stosunkowo słabej Europie. W kraju szykuje się wielka debata europejska, na której można oprzeć także walkę wyborczą. "Co stanie się z euro?" - stawia pytanie dziennik.
Kryzys? Godny podziwu sukces Polski
"Liberalny premier Donald Tusk nie dalej jak w grudniu upominał: - Musimy zdecydować, czy chcemy być częścią serca Europy, czyli UE z jej ekonomiczno-finansową osią i wspólną walutą jako jej trzonem, czy też staniemy się raczej krajem na marginesie z własną walutą. Kraj musi w najbliższych miesiącach zdecydować, jaki obierze kurs, bo w innym przypadku ten pociąg mógłby odjechać bez nas - przytacza słowa Tuska gazeta.
"Jednak data wprowadzenia euro jawi się Polsce jak fatamorgana. Kiedy kraj wstępował do UE w 2004 r. mówiło się o roku 2009, potem w roku 2008 Tusk podawał datę 2011 r. Ale potem zeszły się dwie rzeczy: kryzys w eurostrefie i godny podziwu sukces polskiej gospodarki i polskiej waluty - złotego. Dziś inwestorzy kupują polskie obligacje z historycznie niską stopą, co jest oznaką wiary w stabilność Polski. Dlaczego zatem należałoby teraz dążyć do przyjęcia wspólnej waluty?" - pyta "Die Welt", cytując następnie wypowiedź rzecznika PiS-u: - Nie wchodzi się przecież do płonącego domu. (...) Polska naraża się na niebezpieczeństwo, że straci coś, co niedawno dopiero zdobyła. Nie ma powodu, by z tego rezygnować (...).
Od tego, jak atrakcyjna będzie Unia Europejska i eurostrefa zależeć będzie to, który z polskich strachów weźmie górę" - pisze "Die Welt".
Polska na drodze ku euro
"W kwestii euro, Radosław Sikorski, polski minister spraw zagranicznych, jest czasem śmiały, a czasem ostrożny" - pisze dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Odważne były w ostatnich latach zwłaszcza jego słowa. W sierpniu zeszłego roku przekonywał swoich europejskich partnerów: "Możecie na nas liczyć" albo "Wszyscy jedziemy na jednym wózku i pchamy go razem". Jednak ostrożny był zawsze wtedy, gdy chodziło o ryzyko, które mógłby ponieść jego kraj dla wzmocnienia UE, czyli np. poczynić kroki ku wprowadzeniu euro.
- Nie możecie nam zarzucać, że nie chcemy przystąpić do strefy euro tak długo, jak długo tkwi ona w ciężkim kryzysie - powiedział na przykład gazecie "FAZ" we wrześniu ub. r. - Jesteśmy gotowi się przyłączyć, jeśli rozwiążecie swoje problemy oraz, kiedy będziemy mogli zapewnić Polaków, że przystąpienie do strefy euro jest bezpiecznym krokiem.
"Wskutek tego Warszawa ciągle unikała podania terminu wprowadzenia wspólnej waluty, do którego była właściwie zobowiązana już od 2004 roku. Podczas gdy inni pchali wózek, Polacy nawet stopy nie postawili obok targanego kryzysem pojazdu" - podkreśla FAZ. "Teraz wszystko wskazuje na to, że Warszawa chciałaby zamienić słowa w czyny. Nie wiadomo, kiedy się to stanie, ale z pewnością nie jest to kwestia kilku miesięcy" - pisze dziennik, powtarzając słowa premiera Tuska.
Polska bez euro nie będzie ważnym graczem
"Tusk wie doskonale, że Polska nie będzie mogła odgrywać upragnionej roli współgracza, cieszącego się poważaniem na europejskim placu zabaw, jeśli wkrótce nie przystąpi do strefy euro, stanowiącej trzon UE" - pisze gazeta, wyjaśniając obszernie, jak w Polsce dyskutowane są korzyści i ryzyka wprowadzenia euro, zwracając uwagę, jak istotne są w tym czynniki polityki wewnętrznej: rosnące bezrobocie i zapowiedziane reformy rynku pracy, których ludzie się obawiają.
"Powodów polskiej powściągliwości wobec euro jest wiele, ale Polska tak naprawdę nie jest jeszcze gotowa do wprowadzenia euro" - pisze Konrad Schuller na łamach "FAZ", zaznaczając, że zadłużenie budżetu jest co prawda wzorowo niskie, stopa oprocentowania i inflacji odpowiadają poziomowi referencyjnemu. "Lecz w ostatnim czasie deficyt budżetowy był zbyt wysoki i przede wszystkim Polska nie zaczęła jeszcze podłączać złotego do mechanizmu kursów walutowych ERM II. A dla kandydatów do euro podłączenie do tego mechanizmu jest obowiązkowe przez co najmniej dwa lata".
Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''
- XIX-wieczne znalezisko na krakowskim śmietniku. "Wyjątkowy skarb"
- Kaczyński zdecydował ws. kandydata na prezydenta? "W głowie mi dzwoni jedno nazwisko"
- Wypowiadają wojnę Warsaw Night Racing. "Kopali w moje drzwi, stali pod oknem"
- Dla tego widoku ludzie jadą tu czasami kilkadziesiąt kilometrów. "Usłyszałem od znajomego"
- Paweł S. będzie współpracował ze śledczymi? "Otoczenie zrobi wszystko, żeby się nie 'rozpruł'"
- Śmierć 69-letniej kobiety. Straż pożarna wyłowiła ciało z zalewu Nakło-Chechło
- "Gospodyni z piekła rodem". Najpierw potańczyli, potem urządzili "polowanie na Żyda"
- Tusk o amerykańskich wyborach. "Era geopolitycznego outsourcingu dobiegła końca"
- Ile prądu pochłania ChatGPT? Te dane mogą cię zaskoczyć
- Zderzenie na nowej trasie tramwajowej. Kilka dni po otwarciu