Qinwen Zheng poległa w premierowym spotkaniu WTA Finals z Aryną Sabalenką 3:6, 4:6. Był to prawdziwy popis liderki światowego rankingu, która udowodniła, że jej celem jest wyłącznie zwycięstwo. "Nie miała żadnych kryzysów, a jej serwis pozostawał bardzo regularny. (...) Kluczowy w tym meczu wydawał się nawet nie tyle serwis, ile return. Taktycznie Sabalenka wyglądała bardzo dobrze, mentalnie wytrzymała wszystkie obciążenia" - zaznaczył Dominik Senkowski ze Sport.pl.
Tuż przed rozpoczęciem WTA Finals na wspólnym treningu zostały przyłapane dwie najlepsze zawodniczki rankingu Sabalenka oraz Iga Świątek. Ba, same nawet postanowiły się pochwalić, że spędziły razem czas w Rijadzie. - Fajny trening w świetlnej atmosferze. Były żarciki, dużo dobrego grania, fajny klimat, a nawet selfiaczki na koniec - podsumował dziennikarz Canal + Sport, Żelisław Żyżyński. Jak się później okazało, tenisistki nagrały nawet wspólnego TikToka, który robi furorę w sieci.
Ostatnia rywalka Sabalenki Qinwen Zheng zdradziła za to, że nie interesuje ją bliższa relacja z żadną zawodniczką z czołówki rankingu WTA. - Celowo trzymam się od nich z daleka. Nie chce się zaprzyjaźniać z tymi, z którymi muszę potem rywalizować. Nie byłabym w stanie wówczas pozostać w 100 proc. skoncentrowana na grze - wyjaśniła na przedmeczowej konferencji prasowej. - Oczywiście, mówimy sobie cześć, gratulujemy zwycięstw. Ale dla mnie to wszystko - dodała.
22-latka przekazała, że nigdy nie angażuje się w zobowiązujące rozmowy z rywalkami. Nie stara się również, by nawiązać z nimi kontakt. Niezwykle zadowolona jest za to ze współpracy z trenerem Pere Ribą. - Dochodzi między nami do nieporozumień, gdyż mamy różne opinie. To normalne, istotą zespołu jest dyskusja z jego członkami.(...) Niektórzy trenerzy naprawdę kochają tenis i chcą, by ich zawodnicy byli najlepsi. Oczekują progresu każdego dnia. Myślę, że to jest właśnie taki trener - powiedziała.
Dla Chinki jest to bardzo udany rok. Nie dość, że w styczniu doszła do finału Australian Open, to niedawno wygrała turniej w Tokio. Najważniejszym sukcesem był jednak oczywiście triumf w igrzyskach olimpijskich w Paryżu, gdzie w półfinale pokonała sensacyjnie Igę Świątek
- Nie mogłam odpuścić, nawet gdy miałam za sobą udany turniej. To była dla mnie bardzo istotna lekcja. Gdy notujesz kilka porażek, szacunek ludzi szybko się ulatnia. Musisz zawsze grać na wysokim poziomie albo w ogóle nie wychodzić na kort - podsumowała.
Iga Świątek rozpocznie zmagania w WTA Finals już w niedzielę 3 listopada. Jej rywalką będzie Barbora Krejcikova, a potem nasza zawodniczka zagra jeszcze w grupie z Jessicą Pegulą oraz Coco Gauff. "Forma Polki pozostaje zagadką, bo w niedzielę wróci do rywalizacji po dwóch miesiącach nieobecności w tourze. Musi wznieść się na wyżyny, by zatrzymać rozpędzoną Sabalenkę. Ta druga wygrywając z Zheng wysłała do Polki jasny sygnał - 'Jestem mocna'" - spuentował Senkowski.