"Nigdy nie mówiliśmy, że Gary powinien powstrzymywać się od wyrażania swoich opinii ani że nie może mieć własnego zdania w sprawach, które są dla niego ważne. Powiedzieliśmy jednak, że powinien trzymać się z dala od opowiadania się po którejś ze stron w kwestiach partyjnych lub politycznych" - brzmiał fragment komentarza BBC. Tak publiczna brytyjska stacja tłumaczyła zdjęcie sportowego prezentera z anteny. Lineker na swym koncie na Twitterze odniósł się do pomysłu ostrzejszego podejścia brytyjskiego rządu do nielegalnych migrantów i deportacji z Wysp, tych którzy przybyli tu nielegalnie. Zdaniem pracodawcy nie powinien tego robić.
Z jednej strony, taka walka publicznego nadawcy o zachowanie bezstronności może się wydawać piękna. To walka o przekaz, w którym dziennikarz czy prowadzący opisuje, a nie komentuje. Liczą się fakty, nakreślenie sytuacji, oddanie głosu stronom i pozostawienie wniosków odbiorcy, skłonienie do myślenia. BBC od początku swego istnienia funkcjonuje jako medium niezależne od państwa i dba o polityczną neutralność. "Bezstronność ma fundamentalne znaczenie dla naszej reputacji, naszych wartości i zaufania odbiorców" - czytamy w wytycznych redakcji.
Prostszą sprawą jest to, co dzieje się na antenach nadawcy, trudniejszą komentarze w mediach społecznościowych jej pracowników i współpracowników. Tym drugim tematem od kilku lat mocniej zajął się nowy dyrektor BBC, Tim Davie. Wprowadził zasadę, że osoby związane z BBC nie mogą wyrażać w mediach społecznościowych osobistych opinii w sprawach dotyczących porządku publicznego, polityki lub kontrowersyjnych tematów, bo "prezentowanie osobistych opinii na tematy polityczne lub światopoglądowe może zaburzyć wizerunek bezstronności stacji".
- Jeśli chcesz być opiniotwórczym felietonistą lub aktywistą w mediach społecznościowych, to jest to dobry wybór, ale nie powinieneś pracować w BBC - skomentował to wówczas Davie. Za złamanie regulaminu grożą sankcje dyscyplinarne łącznie ze zwolnieniem z pracy. Choć wydawać by się mogło, że nowy dyrektor BBC raczej nie powinien mieć kłopotów czy też rozterek z powodu komentarzy pisanych przez pracowników redakcji sportowej, to przypadek Gary’ego Linekera temu przeczy.
Przypomnijmy, że Lineker, król strzelców MŚ z 1986 roku, 80-krotny reprezentant Anglii, po zakończeniu kariery jest od dwóch dekad, a może raczej był prezenterem programu "Match of the day". To jedna z najpopularniejszych twarzy BBC i najlepiej zarabiający pracownik telewizji. Lubiany za swój luźny styl, gierki słowne czy kąśliwe komentarze, oczywiście sportowe. W 2016 roku Lineker poprowadził program jedynie w majtkach, po tym, jak zapowiedział, że zrobi to, jeśli jego ukochany Leicester City zdobędzie krajowe mistrzostwo. Szanse na to były małe, ale drużyna zdobyła tytuł, a Lineker słowa dotrzymał.
Chociaż Lineker współpracujący z BBC w stacji zajmuje się tylko sportem, to na swym koncie na Twitterze, które obserwuje ponad 8,7 miliona osób, nigdy nie stronił od zabierania głosu na różne tematy. Teraz skrytykował najnowsze zasady dotyczące polityki imigracyjnej konserwatywnego rządu. Przedstawiła je m.in. minister spraw wewnętrznych Suella Braverman. "Ostatniego roku 45 tys. osób odbyło niebezpieczną, niepotrzebną drogę przez Kanał La Manche na Wyspy. Nasz system azylowy jest przeciążony. Na hotele wydajemy 7 mln funtów dziennie. Obiecałam z premierem, że zatrzymamy te łodzie i to się stanie. (…) Jeśli ktoś przypłynie do nas nielegalnie, to nie będzie mógł tu zostać" - mówiła w specjalnym nagraniu. - Moja polityka jest prosta: to ten kraj i jego rząd powinien decydować o tym, kto tu przyjeżdża, a nie organizacje przestępcze - dodawał w jednym z wywiadów premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak.
"Na Boga, to jest okropne" – napisał na Twitterze Lineker przy filmie Braverman. Potem odpowiedział innemu użytkownikowi Twittera: "Przyjmujemy znacznie mniej uchodźców niż inne duże kraje europejskie. To jest po prostu niesłychanie okrutna polityka skierowana do najsłabszych ludzi, język, który nie różni się od tego używanego w Niemczech w latach 30". Wpis zyskał zwolenników i przeciwników. Odpowiedziała na niego sama Braverman w kontekście porównań do przedwojennych Niemiec. "Wtrącanie tego rodzaju nonszalanckich analogii umniejsza tragedii, przez którą przeszły miliony ludzi. Nie sądzę, aby cokolwiek, co dzieje się w dzisiejszej Wielkiej Brytanii, zbliżało się do tego, co wydarzyło się podczas Holokaustu".
Nad wpisem Linekera władze stacji chwilę debatowały, odbyły z nim też w tej sprawie rozmowę. Potem strony poinformowały, że nie będzie on prowadził sobotniego programu.
Ta informacja wywołała kolejne zdarzenia. Od BBC odsunęli się byli angielscy gracze i eksperci stacji Ian Wright, Alex Scott i Alan Shearer, którzy oświadczyli, że nie pojawią się podczas sobotniej emisji, solidaryzując się z Linekerem. Komentowania meczu odmówili też główni komentatorzy.
Lineker od dłuższego czasu wyraźnie przejmuje się kwestią migracji i w przeszłości przyjmował nawet uchodźców do własnego domu. Zresztą w mediach szybko przypomniano jego inne Tweety i komentarze dotyczące również tego problemu.
-To ciekawe, że Gary Lineker miał swobodę zadawania pytań dotyczących praw człowieka w Katarze – z błogosławieństwem BBC – podczas mistrzostw świata, ale nie może zadawać pytań o prawa człowieka w jego kraju, jeśli wiąże się to z krytyką polityki rządu - oceniła była dziennikarka BBC, Emily Maitlis.
"To wydaje się być nietrafioną analogią. Wyrażanie opinii na temat polityki rządu dotyczącej migrantów, będącej przedmiotem podziałów społecznych, to nie to samo, co nagłaśnianie dobrze udokumentowanych naruszeń praw człowieka w Katarze, które były faktem" - napisało BBC w swoim tekście opisującym sprawę Linekera. Zresztą sam kanał przypomniał, że inne wpisy, czy komentarze Linekera już niegdyś naginały zasady stacji.
Stało się tak choćby wtedy, gdy były piłkarz odniósł się do rad ówczesnej minister spraw zagranicznych Liz Truss wzywającej do bojkotu finału Ligi Mistrzów w Rosji, po agresji na Ukrainę. - A czy jej partia zwróci darowizny od rosyjskich darczyńców? - spytał Lineker. Prezenter sportowy również w 2016 r. określił traktowanie przez swój rząd osób ubiegających się o azyl jako "ohydnie rasistowskie i całkowicie bezduszne". W tym samym roku opowiedział się za głosowaniem za pozostaniem Wielkiej Brytanii w UE w okresie poprzedzającym referendum. "Osobiście uważam, że jest wiele powodów, by zostać, ale prawie żadnego, by odejść. Kochaj Europę, kochaj możliwość bycia częścią Europy" - napisał.
W poprzednim roku Lineker został skrytykowany przez starszego dziennikarza BBC, który oskarżył go o kolejne naruszenie bezstronności w komentarzach. Lineker skrytykował wówczas rząd za odprowadzanie ścieków do zbiorników wodnych. Neil Henderson, redaktor wiadomości krajowych i zagranicznych BBC, później przeprosił Linekera po tym, jak powiedział swojemu koledze: "BBC żyje lub umiera dzięki swojej bezstronności. Jeśli nie możesz tego znieść, zejdź z drogi".
Lineker nie zszedł. Pod koniec zeszłego roku ironicznie odniósł się do wypowiedzi ministra spraw zagranicznych, Jamesa Cleverly'ego. Ten zasugerował, że fani piłki nożnej LGBT powinni "szanować" Katar, w którym homoseksualizm jest nielegalny, jeśli odwiedzą to państwo na mistrzostwach świata. W jednym z wywiadów ocenił też współorganizatorów mundialu z 2026 roku, czyli Stany Zjednoczone jako "rasistowski kraj".
W obliczu tych przykładów trudno zatem uznać, że Lineker, jeśli wcześniej nie łamał, to przynajmniej mocno nie naginał zasad pielęgnowanych przez BBC. Wielu kibicom zresztą trudno było zrozumieć obecną sprawę przez pryzmat tych poprzednich. Lineker po tym, jak jego tweety sprzed kilku dni wywołały ogromne kontrowersje, podziękował za wsparcie swoim fanom i znajomym, zobowiązując się do "dalszego przemawiania w imieniu biednych dusz, które nie mają głosu". Tematu nie chciał odpuścić. Napisał również: "Wspaniale widzieć, jak dzisiaj orędownicy wolności słowa domagają się milczenia od tych, z którymi się nie zgadzają".
Czy to nawiązanie do George'a Orwella, którego pomnik i cytat widnieje przed wejściem do siedziby głównej BBC? "Jeśli wolność cokolwiek oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą usłyszeć" - głosi duży napis. To dlatego kibice zastanawiali się, czy ktoś w tej rozgrywce nie strzelił czasem do własnej bramki? Po kolejnych dniach trwania patowej sytuacji BBC poinformowała, że odwiesi eksperta i zrewiduje zasady używania przez pracowników, ale też współpracowników czy freelancerów swych mediów społecznościowych. Stacja zaznaczyła, że są między nimi różnicie.
"Po kilku surrealistycznych dniach jestem szczęśliwy, że udało nam się przez to wspólnie przejść" - napisał Lineker. "Bezstronność jest ważna zarówno dla BBC, jak i opinii publicznej. BBC jest do niej zobowiązane, ale jednocześnie jest zobowiązane do wolności słowa. W tej sytuacji trudno jest znaleźć równowagę" - skomentował dyrektor stacji. Lineker wróci na antenę w najbliższy weekend.