28-letni napastnik zagrał dotychczas dwa oficjalne mecze w drużynie mistrzów Polski. W debiucie z Termalicą Nieciecza zdobył nawet bramkę, ale już w kolejnym spotkaniu, przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała naderwał mięsień dwugłowy uda. Od tamtego urazu minęły już prawie cztery tygodnie i piłkarz znów trenuje, choć jeszcze nie z pełnym obciążeniem. Na sobotni mecz z Ruchem Chorzów nie pojechał.
- Nicki powinien zacząć trenować z nami troszeczkę wcześniej i wtedy jego forma byłaby znacznie lepsza. Po kontuzji nie ma już śladu, ale dopadła go infekcja i znowu wypadł z treningu. Teraz już wrócił i podejrzewam, że od poniedziałku będzie już trenował na pełnych obrotach - mówi trener Jan Urban, który po stracie Nickiego Bille ma w kadrze tylko jednego zdrowego napastnika, Dawida Kownackiego.
W ciągu najbliższego tygodnia Lecha Poznań czekają aż trzy mecze - ligowy z Ruchem w sobotę, we wtorek z Zagłębiem Sosnowiec w Pucharze Polski, a w kolejną sobotę starcie z Legią Warszawa. Czy Nicki Bille ma szanse wrócić do kadry meczowej choćby na to ostatnie spotkanie. - Być może - odpowiada trener mistrzów kraju. - Będę jednak patrzył na to, w jakiej jest formie, bo jego odpoczynek od piłki trochę jednak trwał. Nicki, który ma grać, byle tylko grać, czy wciągnięty do meczowej osiemnastki, gdy jest bez formy w ogóle mnie nie interesuje - tłumaczy Jan Urban.