Nazwisko Michała Winiarskiego już od kilku tygodni pojawiało się często w medialnych doniesieniach. Do niedawna jednak dotyczyło to jego przyszłości klubowej - po trzech latach w Treflu Gdańsk od nowego sezonu ma przenieść się do Aluronu CMC Warty Zawiercie. W środę okazało się, że to właśnie on zastąpi Włocha Andreę Gianiego, który przejął w trybie nagłym reprezentację Francji po słynnym Brazylijczyku Bernardo Rezende.
Rekomendacja podopiecznych
Poszukiwania nowego szkoleniowca Niemców były bardzo intensywne i sfinalizowano je bardzo sprawnie, bo w ciągu około dwóch tygodni.
- Jestem bardzo zadowolony, że tak szybko wszystko poszło. To nie był dobry moment - miesiąc przed rozpoczęciem przygotowań do sezonu kadrowego. Szkoda, że musieliśmy się pożegnać z Andreą, bo za nami wspaniałe pięć lat. Ale trzeba było się z tym pogodzić. Mamy świetne rozwiązanie tego problemu – zapewnia w rozmowie ze Sport.pl Lukas Kampa.
To właśnie rozgrywający Trefla z Moritzem Reichertem i Rubenem Schottem, którzy też spotkali się z Winiarskim w Gdańsku, polecili Polaka działaczom rodzimej federacji.
- Jak wspomniałem o takiej propozycji Michałowi, to od razu odniosłem wrażenie, że jest bardzo zainteresowany. Poza tym już wcześniej mówił, że lubi współpracować z Niemcami, jak ma taką możliwość - dodaje ze śmiechem Kampa.
Potwierdza to Gadomski, który przywołuje również historię, kiedy Mariusz Wlazły po przenosinach do Trefla chwalił ogromną pracowitość siatkarzy z tego kraju.
- Michał rzucił wtedy, że mógłby mieć 12 Niemców w drużynie. Tak są zdyscyplinowani. Obserwował tę kadrę już wcześniej ze względu na zawodników naszego klubu i już wówczas widać było, że ma swoje wnioski dotyczące jej gry. Dobrze, że zna Lukasa, który jest właściwie ikoną niemieckiej siatkówki. On mu pomoże na początek i go wprowadzi. Znajomość z Moritzem i Rubenem też się przyda - wylicza działacz.
Winiarski pokonał Sammelvuo, Cretu i Giulianiego
Będzie to pierwsza praca Michała Winiarskiego jako głównego szkoleniowca drużyny narodowej. Zdaniem Ryszarda Boska wybrał dobry kierunek.
- W ostatnich latach siatkówka spopularyzowała się w Niemczech. Mają dobrych zawodników, którzy grają w czołowych ligach. To drużyna, w pracy z którą można się wykazać - ocenia mistrz świata z 1974 i mistrz olimpijski z 1976 roku.
Podobnego zdania jest Marcin Możdżonek, były kolega Winiarskiego z boiska.
- Dzięki tej pracy wypłynie na bardzo szerokie międzynarodowe wody. To duża nobilitacja, bo jest bardzo młodym trenerem. Nie pracowałem z nim jako szkoleniowcem, ale jako zawodnika wspominam go tak, jak wszyscy - duży wesołek. Czasami zakręcony jak słoik ogórków. Ale sprawdza się jako trener i to kapitalnie. Biję brawo i trzymam kciuki. To będzie dla niego tak naprawdę pierwszy poważny sprawdzian, bo tam są już tylko wymagania - mówi mistrz świata z 2014 roku.
W ostatniej dekadzie Niemcy wywalczyli dwa medale na dużych imprezach. Pod wodzą Vitala Heynena w 2014 roku brąz mistrzostw świata, a trzy lata później razem z Gianim srebro mistrzostw Europy.
Polak podpisał z tamtejszą federacją trzyletni kontrakt, a głównym celem jest awans na igrzyska w Paryżu. Z ustaleń Sport.pl wynika, że miał co najmniej dziesięciu kontrkandydatów, w tym wielu doświadczonych szkoleniowców z sukcesami. Byli to m.in. prowadzący Rosję Tuomas Sammelvuo, pracujący w Grupie Azoty Zaksie Kędzierzyn-Koźle Gheorghe Cretu i Alberto Giuliani, były trener Słoweńców i Asseco Resovii Rzeszów.
- Mamy możliwość popracować teraz trzy lata, a nie rok czy dwa. Okres przygotowań do walki o igrzyska zaczyna się już teraz. Mieliśmy wrażenie, że "Winiar" jest gotowy na to. Nam również motywacji nie brakuje. W tym roku czekają nas nie tylko mistrzostwa świata, ale wcześniej Liga Narodów. Chcemy od razu pokazać, że mamy potencjał i możemy wygrywać. Dla Michała też to się liczy i dlatego jest on bardzo dobrym wyborem - przekonuje Kampa.
"U Michała nie ma drogi na skróty"
Karierę zawodniczą Winiarski zakończył pięć lat temu i w tym samym roku został asystentem w PGE Skrze Bełchatów. Debiut w roli głównego trenera zaliczył po przenosinach do Trefla, za pracę w którym zbiera sporo pochwał.
- Nie zamieniłem z nim nawet zdania, gdy był siatkarzem. Kiedy dowiedziałem się, że będzie szukał klubu jako trener, wziąłem do niego numer. Po 25 minutach odłożyłem telefon i powiedziałem do żony "Mamy następcę Anastasiego w klubie". Takie rzeczy wyczuwa się podczas rozmowy. Dostrzega się, jakie ktoś ma podejście, jaką wizję. Czuje się, że to osoba o podobnych wartościach, że jest pracowita i ma fajny pomysł na siatkówkę. Nie żałuję tej decyzji. Michał udowodnił, że warto na niego stawiać - ocenia Gadomski.
Na pytanie, czym mistrz świata z 2014 roku najbardziej go zaskoczył w nowej roli, wskazał ogromną pracowitość.
- Wszyscy mówili, że jako zawodnik był zapominalski. Mariusz Wlazły śmiał się, że przez te wszystkie lata za sprawą Michała mieli chyba z 1000 razy dorabiane klucze do pokoju. Ale to niesamowicie pracowity trener. Potrafi przez sześć godzin oglądać mecze i cały czas analizować, szukać słabszych elementów. To także człowiek z zasadami. U niego nie ma drogi na skróty. Jako zawodnik wiedział, że swoje trzeba na siłowni przerzucić i takim samym jest trenerem - opisuje prezes Trefla.
Humor i pozytywne nastawienie, z których Winiarski słynął jako zawodnik, wciąż są jego znakiem rozpoznawczym, ale potrafi też być stanowczy.
- Kiedy trzeba, to jest pełna koncentracja. Jest bardzo wesołą osobą, ale kiedy widzi, że coś nie funkcjonuje, to od razu żarty się kończą - podkreśla Kampa.
Chwali też szkoleniowca za to, że mimo krótkiego stażu wypracował już swój styl, ma dobry kontakt z podopiecznymi oraz otwartość na przyjmowanie rad.
Winiarski, choć jest wciąż na początkowym etapie kariery trenerskiej, ma teraz łączyć pracę w klubie z tą z niemiecką kadrą.
- To indywidualna sprawa, ale moim zdaniem szkoleniowcy powinni tak robić. Żeby nie tracić bezpośredniego kontaktu z siatkówką tu i teraz oraz wiedzieć, co się dzieje - argumentuje Możdżonek.
Zagraniczna seria wśród trenerów Polaków zostanie wreszcie przerwana?
W przeszłości polscy trenerzy nieraz prowadzili już zagraniczne reprezentacje siatkarzy. Legendarny Hubert Jerzy Wagner pracował z Tunezyjczykami, Grzegorz Ryś z Egipcjanami i Izraelczykami, Mariusz Sordyl z Rumunami, a Michał Mieszko Gogol nie tak dawno został selekcjonerem Łotwy. Z kobiecych ekip należy zaś wspomnieć o Andrzeju Niemczyku, który w latach 1981–89 był szkoleniowcem RFN. Posada Winiarskiego wydaje się być jednak najbardziej prestiżowa.
Od tego sezonu Niemki prowadzić będzie Heynen, który jesienią ubiegłego roku rozstał się z Polakami. Winiarski był wymieniany jako jeden z kandydatów na następcę Belga. W jednym z wywiadów nawet deklarował, że czuje się już gotowy, ale ostatecznie nie złożył aplikacji. Zdecydowanym faworytem od początku był Nikola Grbic i to właśnie Serba wybrano. Tym samym wciąż nieprzerwanie od 2015 roku trenerami biało-czerwonych są obcokrajowcy.
Po Wagnerze sił w pracy z kadrą próbowało m.in. wielu siatkarzy, którzy pod wodzą słynnego „Kata" sięgnęli po olimpijskie złoto czy mistrzostwo świata. W tym gronie byli m.in. Bosek, Stanisław Gościniak, Edward Skorek czy Zbigniew Zarzycki. Pierwszym zagranicznym szkoleniowcem drużyny narodowej został w 2005 roku Argentyńczyk Raul Lozano. To właśnie z nim rok później Polacy wywalczyli wicemistrzostwo globu, które zapoczątkowało odrodzenie męskiej kadry.
Obecnie kilku członków tamtej reprezentacji ma już na koncie pierwsze sukcesy w pracy szkoleniowej. Daniel Pliński i Michał Bąkiewicz odnieśli je z drużyną narodową w niższych kategoriach wiekowych, drugi pracuje też w Stali Nysa. W składzie tamtej drużyny był również Winiarski.
Właśnie w nim wielu upatruje tego, który przerwie serię zagranicznych szkoleniowców pracujących z biało-czerwonymi. Krokiem ku temu ma być praca z Niemcami, choć zdaniem Boska już teraz jest on gotowy do prowadzenia każdej reprezentacji. Nawet Polski, która w tegorocznych mistrzostwach świata powalczy o trzeci z rzędu tytuł.
- Czas działa na jego korzyść. Musi też okrzepnąć. Zobaczy, jak to jest pracować z kadrą. To co innego niż praca w klubie. Póki co życzę mu powodzenia i…samych przegranych z Polakami - kwituje żartobliwie Możdżonek.
Gadomski ma już zaś gotowy scenariusz na najbliższe lata.
- Niech Nikola Grbic doprowadzi Polaków do olimpijskiego złota w Paryżu, Michał w tym czasie wprowadzi Niemców na tę imprezę, a potem gładko przejmie naszą reprezentację. To chłopak z papierami na to, by być dużym trenerem - zapewnia.