Ikona Sportu 2016 - Głosuj! [PLEBISCYT]
Tor regatowy Lagoa de Freitas był dla Polski w Rio tym czym kiedyś maty zapaśnicze w Atlancie, stadion lekkoatletyczny w Sydney, czy pływalnia w Atenach: to tutaj polska ekipa pracowała najmocniej na miejsce w klasyfikacji medalowej, tutaj zdobyła aż 4 z 11 medali, tutaj było złoto, srebro i dwa brązy: brąz którego się można było spodziewać, doświadczonej kajakarskiej dwójki. I brąz który dopełnił ten sukces, podium wioślarskiej czwórki, być może początek bardzo miłej historii.
Wszystkie wioślarki z czwórki podwójnej mają przed sobą lata kariery, aż trzy z nich w Rio debiutowały w igrzyskach. Wyjątkiem była Joanna Leszczyńska, ona płynęła w Londynie właśnie w czwórce podwójnej, między innymi z Natalią Madaj, teraz mistrzynią olimpijską z dwójki (a razem z m.in. Madaj i Magdaleną Fularczyk była brązową medalistką mistrzostw świata w czwórce z 2013). W obecnym składzie pływają dopiero dwa sezony. Są bardzo różne, dobrze się dopełniają. Monika Ciaciuch jest z Lotto Bydgostii, czyli z polskiego wioślarskiego eldorado. Maria Springwald - z Krakowa. Agnieszka Kobus i Joanna Leszczyńska - z Warszawy, obie z rodzin z wioślarskimi tradycjami. Agnieszka - z tej podstawówki, którą kończyli m.in. Robert Sycz i Kajetan Broniewski.
Trudno nazwać ten medal wielką niespodzianką, bo czwórka to osada która w sezonie igrzysk wygrała dwa Puchary Świata i klasyfikację generalną, pojawiała się w zagranicznych prognozach medalowych. Ale w polskich - rzadko, medalu mistrzostw świata w takim składzie jeszcze nie miała.
Wszystkie medale zdobyły w Lagoa de Freitas kobiety, stało za ich sukcesami dwóch młodych trenerów, którzy są symbolem nowych czasów w Polskim sporcie. Prowadzący kadrę kajakarek Tomasz Kryk i kadrę wioseł krótkich Marcin Witkowski spędzili wiele godzin w Wałczu na dyskusjach, nakręcaniu się wzajemnie, szukaniu najmniejszych przewag nad rywalkami. Obaj potrafili zbudować mocną grupę zawodniczek, stworzyć dla nich mocny sztab, przepracować kryzysy, pogodzić różne charaktery, cały czas się rozwijać. Marcin Witkowski mówił już na długo przed Rio, że chce z tych igrzysk złota i jeszcze jednego medalu, może być już w innym kolorze. I plan wypełnił. A po igrzyskach, spełniony, odszedł do pracy w kadrze Niemiec.