- O ja! Kosmos! - ekscytuje się Marcin Lewandowski. - Panowie, nie wiem czy patrzyliście na mnie, bo było tu dużo dobrych, fajnych biegaczy. Ale gdyby nie przepychanki, to tutaj było takie tempo, że zrobiłbym życiówkę na 800 metrów! - ekscytuje się Marcin Lewandowski, który przez większość kariery walczył o medale wielkich imprez na 800 m, a teraz zdobywa je na 1500 m.
Bieg na 800 metrów był zdecydowanie największą atrakcją 67. Memoriału Kusocińskiego. Patryk Dobek wygrał. Wyprzedził Brytyjczyków Jamiego Webba i Elliota Gilesa i uzyskał najlepszy w tym roku czas na świecie. Rezultat 1:43.73 jest o 0,09 lepszy od czasu innego Brytyjczyka, Olivera Dustina. Ale przede wszystkim jest aż o 1,03 s lepszy od poprzedniego rekordu życiowego Dobka. Niedawny płotkarz trzy tygodnie temu został piątym najszybszym w historii Polakiem na dystansie 800 metrów. A teraz w bardzo szybkim biegu pokazał, że jego możliwości są niesamowite.
- Patryk Dobek już ma dobry wynik. Już z niego można atakować wielkie rzeczy - mówił nam kilka dni temu trener Zbigniew Król. Wtedy czas 1:44.76 dawał Dobkowi 14. miejsce na światowych listach. - W 2001 roku na MŚ do Edmonton Paweł Czapiewski jechał z 16. wynikiem, a ja mówiłem, że może wywalczyć medal i wywalczył [brąz]. Na 800 m na wielkich imprezach musisz być przygotowany przede wszystkim na trzy biegi dzień po dniu. Adam Kszczot też jeździł z dalekim wynikiem, a zdobywał medale - tłumaczył nam doświadczony, 72-letni szkoleniowiec.
A Paweł Czapiewski, wciąż aktualny rekordzista Polski, zdradzał, że według Króla Dobek może wkrótce osiągnąć wynik 1:42.50! Taki rezultat byłby o 0,72 s lepszy od krajowego rekordu i dawałby medal zarówno na ostatnich igrzyskach olimpijskich (Rio 2016), jak i na ostatnich mistrzostwach świata (Doha 2019). W obu przypadkach byłoby to srebro.
Trener Król prowadził Kszczota i Czapiewskiego do wielkich sukcesów - w sumie 10 złotych medali ME i do medali MŚ. Teraz chce podium na igrzyskach olimpijskich w Tokio. A Dobek, słysząc to, tylko się uśmiecha.
- W końcu powoli wychodzi praca, którą robię z trenerem Zbigniewem Królem - mówi. - O ile jeszcze mogę się poprawić? Trudno powiedzieć. Po prostu zrealizowałem cel, który mi wyznaczył trener. Pobiegłem taktycznie jak w hali. Wrzuciłem rytm od 500. metra, przesunąłem się do przodu i wygrałem - dodaje bez większych emocji.
W marcu w halowych ME Dobek zdobył złoto w swoim pierwszym poważnym starcie na 800 metrów. O medalu w Tokio rozmawiać nie chce. - Nie zastanawiam się nad medalem. Myślałem o bieganiu 800 m na igrzyskach, ale w Paryżu. Do Tokio mam taki cel, żeby zachować stoicki spokój. Nie napalam się na wynik. Po prostu chcę się dobrze prezentować, czuć nowy dystans w każdym biegu. Mam małe doświadczenie, nabieram go, mogę sobie pokombinować, odnaleźć się w przepychankach jak tu, gdy na pierwszym 200 metrach zostałem zamknięty - mówi.
- Generalnie nie myślę o wynikach, tylko o tym, żeby zrealizować koncepcję trenera Króla. Trudno mi powiedzieć, gdzie trener Król widzi jeszcze rezerwy, jego trzeba pytać. Ja się go staram słuchać, pan Król ma moje duże zaufanie. Dogadujemy się. Jest czysta praca - wyjaśnia Dobek.
27-latek, który całą karierę biegał na 400 m przez płotki już ostatecznie zrezygnował ze startu w tej konkurencji na igrzyskach w Tokio. Kwalifikację ma, ale tam nie robi takiej furory jak na nowym dystansie.
- Na 400 m przez płotki nie miałem z kim rywalizować, a 800 m to wizytówka polskiej lekkoatletyki, tu mam się z kim ścigać, mogę się rozwijać - mówi. - Już za tydzień na mistrzostwach Polski nie będę startował na 400 m przez płotki. Nic mi nie da mistrzostwo Polski. Już miałem z trenerem i z klubem rozmowę, że trzymam się jednego dystansu, 800 metrów - dodaje.
Trener Król tłumaczy, że nie należy myśleć tak, że Dobek zmarnował ileś lat, biegając na 400 m przez płotki i nie próbując wcześniej 800 metrów. A Patryk się z tym zgadza. - Wiem, że już kilka lat temu fajnie by było startować na 800 metrów, ale nie żałuję, że dopiero teraz przechodzę na ten dystans. Trener Król miał swoje sprawy osobiste, nie miałby wcześniej dla mnie czasu. A mi się też dobrze pracowało z trenerem Bondarenką - tłumaczy.
Adam Kszczot, który w memoriałowym biegu był dopiero 13. z czasem 1:47.20, zdradza nam, że o zmianie dytansu rozmawiał z Dobkiem już kilka lat temu. - Patryk sugerował, że może spróbuje 800 metrów, a ja go do tego zachęcałem. Fajnie biega. Super wyniki pobiegał w tym sezonie. I życzę mu, żeby jak najdłużej tak biegał - mówi Kszczot.
- Tylko się cieszyć, że mamy Dobka i innych świetnych Polaków [bardzo dobrze w niedzielę pobiegli też piąty na mecie Krzysztof Różnicki, który uzyskał czas 1:44.51 i ósmy Mateusz Borkowski z wynikiem 1:44.99]. To zasługa m.in. moja i Adama Kszczota. Dzięki temu, że od lat rywalizujemy na najwyższym poziomie na świecie, młodzi zawodnicy to widzą i myślą, że skoro Kszczot i Lewandowski mogą, to oni też mogą - dodaje Lewandowski.
- Wiele dobrego za mną i mam nadzieję, że wiele dobrego będzie po mnie. Radość z tego, że są następcy, jest ogromna - zgadza się Kszczot. - Bo zawodnicy z całej Europy przychodzą po swoich pierwszych sukcesach i mówią: "Adam, wiesz, całe życie byłeś moim idolem, dzisiaj się ścigamy i zrobiłem swój pierwszy wynik, to dzięki tobie. Wiele lat pracy przyniosło nam naprawdę piekielnie mocne biegi średnie - podsumowuje dwukrotny wicemistrz świata.