Julia Szeremeta, która na igrzyskach w Paryżu doszła aż do finału kategorii do 57 kg i dopiero w walce o złoto uległa Tajwance Lin Yu-Ting, budzi ogromne zainteresowanie mediów. Udziela wywiadów, spotyka się ze sponsorami, ale ma także oferty ze swiata show biznesu. Po wywalczeniu srebra zgłosiło się też do niej kilka organizacji freak fightów z propozycją walk. Szeremeta zaproszona przez Sport.pl na długą rozmowę odniosła się do wielu spraw, w tym do swojego podejścia do świata freaków.
Pięściarka przekazała, że nie będzie układała sobie życia, zaprzyjaźniając się ze freak fightami. - W tym sporcie mnie nie będzie - przekazała Sport.pl. Głos w sprawie zabrał też trener Tomasz Dylak. - Federacje freakowe już dobijają się z każdej strony, aby tylko Julka dla nich zawalczyła. Są konkretne oferty, nawet z kim miałaby zawalczyć - przyznał w rozmowie z nami.
- Naszym celem jest jednak, aby pokazać wszystkim, że można iść inną drogą. Że nie musimy wchodzić do świata freaków, że prawdziwy sportowiec to jest mistrz olimpijski. Że będąc sportowcem, także można mieć pieniądze, dobrze ustawić sobie życie - skomentował Dylak. Zaznaczył, że to plan na najbliższe lata.
- Na tę chwilę, czyli do Los Angeles, nie ma szansy na Julkę we freakach. Skupiamy się na igrzyskach olimpijskich. Julka też chciałaby być mistrzynią świata, a to jest łatwiejszy krok. Natomiast jak kiedyś Julka by chciała sobie dorobić i się w to pobawić, to już jej sprawa - mówi Dylak.
Polska zawodniczka podczas rozmowy ze Sport.pl odniosła się też do kwestii popularności, ataku ze strony azjatyckich kibiców, czy pieniędzy jakie na nią czekają po olimpijskim sukcesie. Cały wywiad w powyższym materiale wideo.