[go: up one dir, main page]

Nie zgadniesz, kto pojawił się na finale Polska - Francja. Niespodziewany gość

Wśród sporej grupy kibiców, którzy przylecieli do Paryża, by na żywo obejrzeć finał turnieju siatkarskiego z udziałem Polaków, spotkać można było choćby Jakuba Błaszczykowskiego. Nieliczni są ci, którzy już rok temu kupili bilety na ten mecz, licząc, że drużyna Nikoli Grbicia w nim zagra. Pozostali długo stali pod halą i próbowali zdobyć wejściówki. A zapłacić trzeba było dużo - sześć razy więcej niż wynosi oficjalna cena.

- Potrzebuję dwóch biletów na męski finał - głosił napis na kartce trzymanej przez kibica z Sosnowca. Pierwotna wersja wspominała o trzech wejściówkach, ale jedną już udało mu się nabyć. Żona weszła z biletem, za który zapłacił 600 euro. I nie jest on odosobnionym przypadkiem fana, który tyle wydał, by zobaczyć polskich siatkarzy walczących o olimpijskie złoto.

Zobacz wideo Łomacz przed finałowym meczem na igrzyskach: PlusLiga to najlepsza liga świata

Trąbki, śpiewy, skandowanie - pod paryską halą, w której rozegrany został finał turnieju olimpijskiego siatkarzy już od dłuższego czasu panowała atmosfera sportowego święta. A wśród tańczących i robiących sobie zdjęcia fanów sporo było jeszcze rozglądających się uważnie osób. Jedni posiłkowali się kartkami z informacją, ilu biletów potrzebują, inni prowadzili poszukiwania bardziej z ukrycia.

- Nie udało mi się kupić biletu w systemie. Bilety pojawiały się i momentalnie znikały. Pod halą kręciłem się już przed ćwierćfinałem i półfinałem, ale bez powodzenia. Może teraz się jeszcze uda. A jak nie, to pójdę obejrzeć spotkanie do którejś z pobliskich knajpek - przedstawia swój plan pan Adam z Krakowa. 

Gdy zapytałam, ile jest gotowy wydać na bilet, odpowiedział, że 300 euro. Przy takim limicie mógł mieć problem, bo gdy rozmawiałam z kibicami, którzy kupili z drugiej ręki przynajmniej część potrzebnych wejściówek, to ich cena zwykle wynosiła ok. 600 euro. 

- To sporo, ale raz na 48 lat można zaszaleć - uśmiecha się kibicka z Sosnowca, nawiązując do poprzedniego występu Polaków w finale igrzysk.

600 euro wydał też fan, który nabył już wejściówkę dla żony, ale szukał jeszcze dwóch. I próbował je nabyć od dwóch dni. Za szczęściarzy uważać się może para z Warszawy, która bilety kupiła w systemie już rok temu. Za 100 euro od sztuki. - Trzeba było decydować się w ciemno, ale było warto - zapewniali przed meczem.

Po meczu mogli mieć lekki niedosyt, bo Polska w finale przegrała z Francją 0:3. Ale my i tak jesteśmy dumni. Zresztą nie tylko my, bo kibice Biało-Czerwonych również. A tych w sobotę w paryskiej hali było całkiem sporo. Na trybunach przyuważyliśmy też znane twarze. Zarówno siatkarz Artur Szalpuk, jak i niedawna jeszcze gwiazda piłkarskiej reprezentacji Polski Jakub Błaszczykowski co rusz byli zatrzymywani i proszeni o zdjęcia i autografy.

Więcej o: