[go: up one dir, main page]

Wymowne 5 sekund ciszy Winiarskiego. "Czuję, że piękno tego sportu zniknęło"

Agnieszka Niedziałek
Pięć długich sekund trwała cisza zanim trenujący niemieckich siatkarzy Michał Winiarski odpowiedział na jedno z pytań po przegranym w dramatycznych okolicznościach 2:3 ćwierćfinale igrzysk. Polak był przybity i zły po meczu z broniącymi tytułu gospodarzami imprezy Francuzami, w którym nie zabrakło kontrowersyjnych decyzji sędziego. Jeszcze bardziej oburzona tym była jedna z gwiazd Niemców, która wbiła szpilkę arbitrowi.

- Czuje teraz to samo co chłopaki, czyli wszystkie negatywne emocje, jakie są - przyznał smutno Michał Winiarski. To były jego trzecie igrzyska. W Pekinie i Londynie jako reprezentant Polski odpadł w ćwierćfinale. Na tym samym etapie zakończył udział w paryskim turnieju, w którym debiutował jako trener-olimpijczyk. I choć samo wywalczenie biletu do stolicy Francji przez niemieckich siatkarzy było sukcesem - a już tym bardziej awans do ósemki - to po odpadnięciu na tym etapie turnieju w legendzie polskiej kadry i jego zawodnikach było dużo złości i żalu. A do tego przyczynili się swoimi decyzjami sędziowie.

Zobacz wideo Polska w drodze po medale igrzysk. "Wzbić się do perfekcji"

Zepsuta przez jednego z Niemców zagrywka zakończyła to pełne dramaturgii spotkanie. Francuski rozgrywający Antoine Brizard padł wtedy ze szczęścia na kolana, a reszta jego kolegów biegała i skakała po parkiecie. Po drugiej stronie siatki zaś niemieccy zawodnicy i trenujący ich Winiarski przeżywali dramat. Prowadzili 2:0 w setach, będąc blisko sprawienia sensacji i wyeliminowania jednego z głównych faworytów turnieju. Skończyło się na bolesnej przegranej w tie-breaku.

Mecz ten miał sporą temperaturę za sprawą spornych decyzji sędziowskich w ważnych momentach, które rozjuszyły Niemców. W pewnym momencie arbiter dodatkowo pokazał drużynie Winiarskiego czerwoną kartkę, która oznacza stratę punktu. Po meczu Polak miał sporo zastrzeżeń do pracy rozjemcy tego pojedynku. Zwłaszcza odnośnie tych z decydującej partii.

- Trudno mi cokolwiek powiedzieć. Najbardziej żałuję, że wprowadzony został przepis, zgodnie z którym nie można pchać piłki zza głowy, po czym było co najmniej pięć-sześć piłek po tamtej stronie, gdzie ewidentnie było to nie kiwnięcie przed sobą tylko właśnie zza głowy. Najpierw na to zwracamy uwagę, a potem nie. Wiadomo, że przegrana 13:15 w tie-breaku boli, boli też na pewno ta czerwona kartka. To, że to się wydarzyło - zaznaczył przygnębiony Winiarski w rozmowie z małą grupą polskich dziennikarzy.

Gdy pytam, czy czuje więcej żalu, czy też złości, to mistrz świata z 2014 roku milknie na pięć długich sekund.

- Ciężko mi powiedzieć, naprawdę. Bo stworzyliśmy świetny zespół, który naprawdę potrafił grać bardzo dobrze w siatkówkę. Każda porażka boli, ale ta szczególnie. Bo byliśmy o krok od gry o medale i pewne marzenia, jeśli chodzi o te igrzyska, skończyły się - dodał podłamany.

Cała niemiecka drużyna protestowała po tych kontrowersyjnych decyzjach arbitra. Spytałam o nie największą gwiazdę tego zespołu Gyorgy'ego Grozera, ale atakujący rzucił tylko, że nie wypowiada się na ten temat. Inne podejście miał bardzo dobrze znany w Polsce rozgrywający Lukas Kampa, który też wytykał sędziemu krzywdzący brak konsekwencji.

- Bardzo mnie złości, że nie zmieniono tego przepisu. Jak to możliwe, że jest 20-25 podobnych sytuacji, a sędzia może zdecydować, że raz jest to błąd, a w pozostałych wypadkach jest ok? Druga sprawa, podejmował te decyzje w tie-breaku. Powinien wyczuć, że to nie jest odpowiedni moment. Możesz wtedy uspokoić sytuację swoimi działaniami, a nie odwrotnie. Jestem bardzo rozczarowany. Mam nadzieję, że przyszłości ten przepis zostanie zmieniony - grzmiał grający w Treflu Gdańsk zawodnik.

Jak dodał, pozostawianie tak istotnych kwestii interpretacji sędziego, szkodzi siatkówce. - Bardzo mnie to złości. Czuję, że piękno tego sportu zniknęło - zaznaczył z ponurą miną.

Prowadzący Francuzów Andrea Giani z kolei widzi to zupełnie inaczej. - Zmiana przepisów tak, by wykluczyć kwestię interpretacji przepisów jest niemożliwa. Zawsze mogą się pojawić jakiś wątpliwości co do tego, ale na tym tez polega piękno sportu. Dyskusje odnośnie poszczególnych zasad toczą się od lat. Zawsze powtarzam zawodnikom, by nie dyskutowali z sędzią, bo to on ma zawsze rację. Niedawno w meczu ze Słowenią przegraliśmy i też było sporo dyskusyjnych decyzji arbitra. Ale trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie - czy przegrało się z powodu tej decyzji, czy jednak było to coś więcej? - argumentował w rozmowie ze Sport.pl Włoch.

Pytany o ważny moment dla odbudowy Francuzów Winiarski wskazał etap, kiedy jego zawodnicy zaczęli mieć problem z zagrywką.

- A rywale zaczęli radzić sobie nawet z naszymi mocnymi serwisami i kończyli ataki. To dało im dużo pewności siebie i wiary w to, że mogą wygrać. Ciężko grać przez trzy sety na niesamowitym poziomie. Wiedzieliśmy, że przyjdzie moment, że oni poprawią swoją grę i ten moment nadszedł. Szkoda, bo byliśmy zespołem, który bardzo dobrze gra w siatkówkę i mogliśmy się pokusić o niespodziankę - podsumował niespełna 41-letni Polak.

Niemiecką kadrę przejął w 2022 roku i wywalczył z nią pierwszy od 12 lat awans na igrzyska oraz pierwszy od 12 lat awans do ćwierćfinału tych prestiżowych zmagań. Zarówno Grozer, jak i Kampa podkreślili zgodnie, że przez ostatnie lata świetnie czuli się w drużynie narodowej.

- Jestem z niej bardzo dumny. Ostatnie lata były niesamowite, to było coś wyjątkowego, czego nigdy nie zapomnę. Tego turnieju też, nawet jeśli jego koniec był dla nas taki, a nie inny. To bolesne, ale jestem naprawdę dumny - zapewnił Grozer.

Niemal 40-letni atakujący po ostatniej akcji najpierw stał dłuższą chwilę pochylony, a później podniósł dłoń do ust i dotknął nią parkietu. Wydaje się dość oczywiste, że w ten sposób pożegnał się z kadrą. Nie on jedyny - na taki sam ruch zdecydował się już wcześniej młodszy o dwa lata Kampa.

- Już wcześniej ogłosiłem, że to będzie mój ostatni turniej w kadrze. Cieszę się i jestem dumny, że pożegnałem się rywalizacją na takim poziomie. Będę miał dobre wspomnienia i cieszę się, że pokazaliśmy w ostatnich latach dobrą siatkówkę, a ja byłem częścią tej drużyny - zaznaczył doświadczony rozgrywający.

Zaprzecza, gdy pytam, czy tak udany występ jego drużyny w igrzyskach nie sprawi, że zmieni zdanie co do tej decyzji.

- Zdaję sobie sprawę, jak wiele energii mnie to wszystko kosztuje. To właściwy moment. Nie ma tu dla mnie już nic do roboty, w kadrze są młodzi gracze. Nie potrzebują mnie. Czuję, że to odpowiedni moment. Jestem wdzięczny losowi, że moim ostatnim startem były igrzyska - zaznaczył.

A gdy rzucam, że może pozostanie w kadrze, ale w nowej roli, to Kampa komentuje, wbijając szpilę rozjemcy poniedziałkowego meczu jego drużyny: - Może zostanę sędzią.

Więcej o: