Radwańska sprawia wrażenie osoby, która ma swoją karierę doskonale zaplanowaną. Nie chodzi tylko o precyzyjne dobieranie turniejów w których gra i które odpuszcza, co widzimy od początku sezonu. Słuchając jej i osób z jej otoczenia można dojść do wniosku, że istnieje też szerszy plan, kilkuletni.
- Bardzo liczę na dobry występ w Rio, tym bardziej, że nie wiadomo czy zagram w kolejnych - mówiła ostatnio Radwańska na spotkaniu z dziennikarzami. Niemal identycznych słów użył jej drugi trener i partner życiowy Dawid Celt. Najlepsza polska tenisistka pewnie nie ma wyznaczonej daty zakończenia kariery, ale wszystko wskazuje na to, że 27-letnia zawodniczka nie planuje grać w tenisa po trzydziestce. A jeśli tak, to faktycznie: na wymarzony triumf w Szlemie ma jeszcze sporo czasu, ale to prawdopodobnie ostatnia szansa na medal igrzysk.
Kariera 19-letniej Radwańskiej dopiero się rozwijała, choć nadspodziewanie szybko. Polka wygrała turnieje w Pattai, Stambule i Eastbourne, swój drugi, trzeci i czwarty w karierze. W lipcu po raz pierwszy awansowała do pierwszej dziesiątki rankingu WTA, na igrzyska jechała jako dziewiąta zawodniczka świata. Nikt od niej nic nie wymagał, ale mówiło się o niej jako medalowej nadziei.
- Agnieszka ma realną szansę na medal - mówił zawsze optymistycznie nastawiony Wojciech Fibak. - Byłbym szaleńcem, gdybym zapowiadał już teraz medal, ale jeśli Agnieszka będzie w formie, a losowanie będzie korzystne, to kto wie... - ostrożniej wypowiadał się Wojciech Andrzejewski , szef szkolenia w Polskim Związku Tenisowym.
- Igrzyska w Pekinie są dla mnie bardzo ważnym startem i wielkim przeżyciem - mówiła sama Radwańska, ale nie chciała na siebie nakładać presji. - Potraktuję je jak zwykły turniej, w którym postaram się wypaść jak najlepiej - dodawała.
W I rundzie Radwańska pokonała Yung-Jan Chan z Tajwanu, ale w drugiej w dwóch setach uległa Francesce Schiavone. Włoszka jest znana z wygrania Rolanda Garrosa, ale wówczas zajmowała miejsce w trzeciej dziesiątce na świecie i porażkę z nią potraktowano jako rozczarowanie. - Była do ogrania, gdyby Agnieszka zagrała dobrze. Żeby osiągnąć coś na igrzyskach, trzeba jednak być ciągle na wysokim poziomie, a Isi mecz kompletnie nie wyszedł. Zagrała, jakby to był turniej w Kielcach, a nie igrzyska olimpijskie. Z całym szacunkiem dla Kielc - skomentował mecz Robert Radwański, ojciec i ówczesny trener Agnieszki.
To chyba obiektywnie jedna z najbardziej dotkliwych porażek Radwańskiej w karierze. Do Londynu jechała po dojściu do finału Wimbledonu, jako druga rakieta świata. Trawiaste korty, i wysokie rozstawienie sprawiały, że była typowana jako jedna z najpoważniejszych kandydatek do medalu. Została wybrana na chorążego reprezentacji. A wszystko skończyło się na pierwszej rundzie.
Polka przegrała po trzech zaciętych z Niemką Julią Goerges, Niemką sklasyfikowaną wówczas na 24. miejscu na świecie. "Od strony czysto sportowej porażki Polaków da się uzasadnić. (...) Agnieszka przegrała ze świetnie serwującą i bardzo agresywną Niemką, czyli przedstawicielką stylu, jakiego wyjątkowo nie lubi. To sensacja, ale umiarkowana - Polka przegrywała już z takimi rywalkami" - komentował w Sport.pl Jakub Ciastoń .
Kontrowersje wzbudziły wypowiedzi Polki po meczach. - Raz się wygrywa, raz przegrywa. Liczyłam na więcej. Nie wyszło. Igrzyska to specyficzny turniej, wcale nie najważniejszy, Wielkie Szlemy są wyżej - mówiła. Pozwoliła sobie też na żart. - Szybko przyszło, szybko poszło, repasaży u nas nie ma, ale może jeszcze sprawdzimy - rzuciła dziennikarzom po przegranej w I rundzie miksta w parze z Marcinem Matkowskim.
Po fali krytyki w mediach Radwańska wydała oświadczenie. "Kochani, chciałabym oficjalnie sprostować wypowiedzi, które padły w mediach w czasie lub po igrzyskach. Niestety duża większość z nich była wyrwana z kontekstu lub przekształcona w sposób, który kompletnie nie odzwierciedlał tego, co mówiłam.
Więc po raz kolejny oświadczam, że z moich ust nigdy nie padły słowa, że igrzyska nie są ważne. Jest mi przykro, że media interesują się bardziej porażkami niż zwycięstwami. Także mam nadzieję, że kolejne sportowe materiały będą o medalistach, bo im się to należy!
Porażka zawsze boli, ale to jest sport, nie zawsze się wygrywa, a tenis jest takim sportem, w którym liczą się również inne turnieje. Moim marzeniem jest medal olimpijski jak u każdego innego sportowca, więc będę robiła wszystko, by go zdobyć za 4 lata" - napisała na Facebooku.
Radwańska przez cztery lata nie zapomniała złożonej po igrzyskach w Londynie deklaracji. - Cieszę się, że kolejne igrzyska przede mną i kolejne szansa na medal. Wszystko robię, żeby zagrać tam jak najlepiej. Żeby forma była, żeby zdrowie było. To jest najważniejszy start w roku. Mam nadzieję, że będzie dużo lepiej niż w Londynie, ale to jest sport, wszystko się może zdarzyć - mówiła ostatnio Radwańska w "Pytaniu na śniadanie" . - W tym roku igrzyska są priorytetem. Chcę walczyć w Rio o medal - potwierdziła na konferencji prasowej w Warszawie.
Z którym numerem będzie rozstawiona Radwańska okaże się za kilka tygodni, ale Polka raczej nie wypadnie z pierwszej trójki WTA. Turniej zostanie rozegrany na kortach twardych, których Polka nie lubi aż tak jak trawiastych, ale za to wypada na nich znacznie lepiej niż na mączce. Będzie wśród faworytek do medalu. Według Holendrów z firmy Infostrada Sports zdobędzie brąz.
Nawet jeśli Radwańskiej znów się nie uda, to pewną lekcję odrobiła. O repasażach już nie usłyszymy.
Czy przerwiemy złą serię? Ile w Rio będzie polskich medali?
Tenisistki pięknieją przy samochodach? Są na to dowody [ZDJĘCIA]