Z pewnością każdy kibic Formuły 1 pamięta lub chociaż zna postać Michaela Schumachera. W trakcie spektakularnej kariery Niemiec zwyciężył ponad 90 wyścigów, czego konsekwencją było aż siedem tytułów mistrzowskich. 29 grudnia 2013 roku podczas jazdy na nartach w Alpach doszło do tragicznego wypadku, który już na zawsze zmienił jego życie. Legendarny kierowca walczył o przetrwanie w szpitalu, gdzie przeszedł szereg operacji i zapadł w śpiączkę.
Po odzyskaniu świadomości od tamtej pory Niemiec w ogóle nie pokazuje się publicznie. Co więcej, jego rodzina i otoczenie skrupulatnie dbają o to, aby do sieci nie wyciekło żadne zdjęcie Michaela Schumachera w obecnym stanie zdrowia. Za cały proces utrzymania życia 55-latka w tajemnicy odpowiada m.in. jego żona Corinna Schumacher. Wieloletnia partnerka byłego kierowcy toczyła nawet zaciętą walkę z niemieckimi mediami, które tworzyły fikcyjne wywiady z legendą F1.
Wszystko to całą rodzinę Schumachera kosztuje mnóstwo wysiłku, poświęceń i wyrzeczeń. Niedawno nastąpił jednak przełom. 55-latek ponoć pokazał się publicznie pierwszy raz od 11 lat. Z relacji "Bilda" wynika, że był obecny na ślubie swojej córki Giny, który odbył się na hiszpańskiej wyspie Majorce, a konkretnie w rodzinnej willi Puerto De Andratx. Mimo to nikt z obecnych gości czy pracowników nie mógł uwiecznić tego momentu, przez co można opierać się jedynie na doniesieniach medialnych.
Niebawem Michael Schumacher będzie miał kolejną okazję do świętowania i potencjalnego uczestnictwa na kolejnej uroczystości. Jego syn Mick oświadczył się influencerce Lailrze Hasanovic, z którą planuje wziąć ślub. W związku z tym - jak donosi angielskie "Daily Mail" - rodzina Schumachera będzie miała coraz większe trudności z zachowaniem pełnej dyskrecji ws. stanu zdrowia legendy F1.
Doskonale sprawę z tego stanu rzeczy zdaje sobie wspomniana Corinna Schumacher. Żona byłego kierowcy zaczęła coraz częściej pojawiać się w przestrzeni publicznej, co być może wpłynie również na strategię dotyczącą ukrywania Michaela Schumachera. "Wydaje się, że mur zbudowany wokół Michaela powoli zaczyna się kruszyć" - piszą Anglicy. Mimo to "Daily Mail" jednocześnie zaznacza, że w najbliższej przyszłości nie należy spodziewać się radykalnych zmian. - Pacjenci, którzy leżą w łóżku, w większości stają się tak słabi i nieruchomi, że nie jest już możliwe wyciągnięcie ich z łóżka po tylu latach. Brak jakichkolwiek informacji przez tyle lat, odczytywałbym jako sygnał, że nie nastąpiła żadna znacząca poprawa - oceniał niedawno fiński neurochirurg Jussi Posti.