Przemysław Saleta to niezwykle utytułowany polski pięściarz oraz kickbokser. Jego największym sukcesem w karierze było zdobycie w 2002 roku mistrzostwa Europy EBU w wadze ciężkiej. I choć cztery lata później przeszedł na emeryturę, to niedługo później zmienił decyzję. Zadebiutował wówczas w mieszanych sztukach walki i przegrał starcie z Martinem Malchasjanem. Następnie dwukrotnie zmierzył się z Marcinem Najmanem, którego najpierw pokonał przez poddanie, a potem przez techniczny nokaut. Na koniec kariery stoczył jeszcze dwa historyczne pojedynki w boksie z Andrzejem Gołotą oraz Tomaszem Adamkiem.
15 października odbyły się wybory parlamentarne do Sejmu i Senatu, które zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość. Uzyskało jednak niespełna 36 proc. głosów. 194 mandaty nie pozwoliły na utworzenie rządu. Tym samym opozycja (Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica) przejęła władze, a premierem został Donald Tusk. Saleta nie krył zadowolenia z takiego rezultatu.
- Mam po prostu wrażenie, że po 15 października nawet lżej się oddycha. Po ośmiu latach jest mnóstwo rzeczy do zrobienia, mnóstwo do ponaprawiania, choćby w obrębie mediów publicznych. Nie mam nic przeciwko temu i wolę, żeby to zostało przecięte ostrym nożem i naprawione szybko, bo naprawdę chciałbym, żeby rozliczyć wszystkich tych, którzy to zafundowali, a wtedy życie zacznie się toczyć normalnym torem - powiedział w rozmowie z Interią.
Uważa, że państwo powinno dla przykładu ukarać dotychczasowe władze, aby zapobiegać niektórym działaniom w przyszłości. - Na razie mamy trochę igrzyska, ale bawi mnie, gdy ludzie z PiS-u powołują się na Konstytucję. To jest naprawdę mega zabawne. Jestem zdania, że tych, którzy łamali prawo i kradli, trzeba ukarać wręcz przykładnie, aby zapobiec tego rodzaju praktykom w przyszłości. W przeciwnym razie nie będzie żadnych granic, a to przecież szalenie niebezpieczne - przekazał.
- Tylko nieuchronność kary może być największym straszakiem, żeby nigdy więcej nie dochodziło do nieprawości na taką skalę. Gdy słuchałem ludzi tamtej władzy, bolały mnie uszy i krwawiło moje serce. Ogólnie mówiąc, im więcej pięknych, patetycznych słów, tym więcej przekrętów - kontynuował.
Zaznacza, że zmianę władz zawdzięczamy przede wszystkim kobietom oraz "młodzieży", którzy mimo konsekwencji stawili opór rządzącym politykom. I to się opłaciło.
- Dzięki Bogu za kobiety i młodych ludzi, którzy się obudzili w czasie, gdy pewna część społeczeństwa przypominała swoim zachowaniem syndrom gotującej się żaby, czyli warunki zmieniały się stopniowo na gorsze, a oni się przyzwyczajali. Jeszcze kilka lat temu oburzały nas ośmiorniczki za kilkaset złotych, a potem właściwie przestaliśmy reagować na afery z "grubymi" milionami - podsumował.